Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Dzień 17 augusta

Sesja 46

Po przybyciu JKMci i ustąpieniu arbitrów zapowiedzianym zagaił ją marszałek sejmowy mówiąc, że sławna niegdyś rozciągłością panowania, a sławniejsza wolnością Polska przyszła do stanu tego, w którym ją teraz najnędzniejszą widziemy. Ściągnęły to nieszczęście niezgody możnych, albowiem dawne ją wady do upadku obecnego przychyliły. Tu wyraził, iż nie chce dalej sięgać, dość jest od sta lat czasy oddalone przebiec, o wojsku nie myślono, rachunków ze skarbu nie zdawano, sprawiedliwości prawie żadnej, a jednym słowem rządu prawie żadnego nie było. W roku dopiero 1764 zasady pierwsze rządu rzucać zaczęto, ustanawiając magistratury wykonawcze i niektóre tworząc uporządkowania, które się sąsiadom mocnym nie upodobały. Zaraz oni wewnątrz kraju waśnić i burzyć nawzajem obywatelów zaczęli. Czas wojny sąsiedzkiej dał powód, że się z uwagą nad zabezpieczeniem Rzpltej zastanowiono i o niej myśleć zaczęto, ale los przeciwny z tego samego zgubę naszą zdeterminował, żeśmy o sobie myślić zaczęli. Wojsko wzrastać zaczynało, ofiary liczne i podatki skarb zasilać, ale że maksymy dzieła tego były przeciwne systemie Europy, przybliżyły nasze tak dalece nieszczęścia, że się stały niemal bliskiemi do zatarcia imienia polskiego. Radził przeto, aby już ufność i nadzieję we wsparciu imperatorowej JMci położywszy, z którą gdy podpisany traktat w ostatnim punkcie waruje ratyfikacją, a tej odmówić ani się godzi, ani można, przeto nim przeczyta JP sekretarz projekt ratyfikacji, oświadczył, iż ja moją przełożę opinią, tj. że nie godzi się tej potencji gniewać, od której najwięcej szczęścia spodziewać się należy. Tu przełożył do stanów prośbę za projektem ratyfikacji, a JP sekretarzowi dał głos do czytania jego.

W tym momencie zrobiło się w izbie najzaciętsze wzburzenie się. Karski płocki, Podhorski wołyński chcieli mówić, ale nie dano. Marszałek zaczynał mówić, ale nie dopuszczono. Sekretarzowi zaczynającemu projekt, czytać nie dano.

Ożarowski kasztelan wojnicki gdy wyszedł z miejsca swojego, reflektował Karskiego i innych, ale się gomon jeszcze większy zrobił i na miejsce zewsząd na senatora zawołano, któren poniósł się na miejsce swoje tym sposobem okrzyknięty. Z drugiej zaś strony wołano o czytanie, ale się opór jeszcze bardziej natężał, a razem bez wyrozumienia się wzajemnego głośne zewsząd dawały się słyszeć mówienia.

Fabrycy czerniechowski do Skarżyńskiego, ten do niego z przeciwnych ławek machając rękoma w ostatecznym zgiełku sami siebie nie słysząc ani od kogobądź słyszani, najwrzaskliwiej mówili. Na sekretarza ustawicznie: czytaj WPan! wołano.

Ten, gdy mu na zwyczajnym miejscu czytać nie dano, na strzodek izby zszedłszy projekt w ręku mając, widać było, że wargami ruszał, ale mógł i czytać, tylko że taki był huk w izbie, że i słowa jednego nikt słyszeć nie mógł.

O głosy usilnie domawiano się, tych marszałek nikomu nie dawał. Sam mówić chciał i gdy mu marszałek WLit. głos dał, Karski i Krasnodębski odezwali się: nie dajesz nam głosu i sam go mieć nie będziesz.

Marszałek zaczął mówić: czytany projekt. Gdy te słowa powiedział, zaprzeczono i mówić dalej nie dano, albowiem chociaż go mógł sekretarz i czytać, ale chyba sam dla siebie, bo w takim huku i zamieszaniu, jakie w izbie było, nikt i słowa słyszeć nie mógł, a takież zawżdy trwały sprzeczki.

Marszałek rzekł: proszę zgodzić się WPanów: czyli czytany projekt, albo nie czytany.

Na co Jozofowicz inflancki do marszałka rzekł, aby porządek izby robił i dał propozycją ad turnum.

Na co gdy jedni wołali, że już czytany projekt, a drudzy przeciwnie, Mikorski wyszogrodzki pytał się: albo mam głos dany, albo nie. Marszałek: nie dałem WPanu.

Suffczyński chełmski, chociaż piersi mocnych i donośnego głosu, bez przerwy długo mówił, ale za hukiem nikt go nie słyszał.

Król JMć: w tej myśli, rzekł, i w tym zamiarze wyszedłem, abym dzielił zaradzenia potrzebne dla ojczyzny naszej. Tego zaś najbardziej chciałbym być wiadomym, jakie jest żądanie izby, od momentu albowiem tu wejścia mojego same sprzeczki słyszę, a nic zrozumieć, nic dosłyszeć nie mogę. Najprzód pytam się WP, MP Marszałku, dlaczego izba nasza w takim się nieporządku znajduje, że ani zrozumieć nie można, kto czego żąda.

Marszałek odpowiedział królowi: wprowadziłem materią projektu ratyfikacji. Znalazłem z jednej strony prośby o czytanie jego, z drugiej o dawanie głosów. Nie można i tym, i tamtym dogodzić. Ci, co chcą głosów, w czasie zaspokoją chęć swoją. Tych zaś jest część większa, co się domagają czytania projektu. Ja sam widząc, że ta materia przedłuża nieszczęścia nasze, aby się ich jak najprędzej pozbyć, łączę się z tymi, którzy czytanie popierali i mniemali już czytanym. Chciałem wszelako drugi raz kazać przeczytać, alić słyszę do mnie głosy zmierzone, jakbym ja posłom głosy tamował. Lecz gdy przeciwnie słyszę większą nierównie liczbę kolegów dopraszających się czytania projektu i wprowadzenia materii, muszę ją wprowadzić.

Przerwano i dalej mu mówić nie dano, a izba jeszcze bardziej wzburzyła się. Posłowie zaczęli na marszałka krzyczeć, że król JMć chce mówić. Marszałek bokiem do tronu stojący, a nie widząc ani słysząc za gomonem, co mówiono, a rozumiejąc, że go tylko zwrócić od materii usiłują, zawołał głośno: nic mnie nie zmiesza ani zwróci od powinności mojej pełnienia.

W tym momencie Krasnodębski liwski, wyskoczywszy z ławki, wziął marszałka zwracającego się ku tronowi, mówiąc: nie znasz WP powagi tronu! Wszak to król JMć mówić chce.

Król JMć mówił: gdy na zapytanie moje JP marszałek odpowiedział, tyle za zamieszaniem trwającym zdaje się, że pojąłem, iż niektórzy żądali, aby projekt najprzód onegdajszy sesji podany przez JP Ankwicza krakowskiego znowu był czytanym. W tym nic zdrożnego nie widzę, bo to nic by nie znaczyło, tylko by projekt przypomniało, a zdań by nie tamowało. Więc kiedy już raz dał głos JP marszałek, niech sekretarz czyta, bo to z prawa należy, żeby nie przerywając porządku izby uskuteczniło się, ile że to - jak mówiłem - nie zatamuje ani wstrzyma zdania, jakie dać każdemu z sejmujących jego poczciwość i charakter będzie kazał.

Znowu się zaciętsze jak wprzódy zamieszanie w izbie zrobiło. Stoiński lubelski chciał mówić i zaczął tak: na dniu wczorajszym. Przerwano. W tym huku sekretarz czytał projekt na strzodku izby, ale tylko sam do siebie, bo nikt go słyszeć nie mógł.

Mikorski wyszogrodzki rzekł: zdrajca jeden podał projekt, zdrajca go drugi czytać kazał i popiera.

Ankwicz krakowski na to zaczął odpowiadać: nie bawiłem się nigdy zdradą, a jeśli podałem projekt.

Nie dano ani Ankwiczowi dalej mówić, ani sekretarzowi czytać, a Mikorski jak tylko mógł najtęższym głosem mówił: zawsze się wytłumaczę, co powiedziałem.

Ankwicz oświadczył się, że idzie pod laskę. I pod nią poszedł.

Krasnodębski na to rzekł: daj go katu, szczęśliwa droga.

A wtedy Karski płocki do Ankwicza mówił: nie życzyłbym WPanu zaczynać, albowiem wszyscy my i kto tylko poczciwy pójdziemy razem przeciwko WPanu.

Ankwicz krakowski poszedł spod laski do Mikorskiego i zaczęli się w tym huku eksplikować:

Pytał się go Mikorski: na co WPan podałeś?

Ankwicz: przemoc bardziej podała niźli

Przerwał Mikorski mówiąc: na cóż jej służyć za instrument - i chciał dalej eksplikować, a sekretarz projekt czytać, ale zamieszanie nie dozwoliło żądań uskutecznić.

Fabrycy czerniechowski i Rokossowski bełzki wnosili, aby wprzód interes stary kolegi był ukończonym, mimo to gromadnie wołano o czytanie projektu. Jakoż sekretarz zawżdy go trzymał pod nosem i niby czytał, a Mikorski wyszogrodzki wołał: nie słucham tego projektu. Niech ten go słucha, kto ma złotem kieszenie wypchane!

Gdy w ustawicznym huku i równych przycinków mówieniu niby przeczytał sekretarz projekt od nikogo prawie nie słyszany, zaczęto prosić o głosy.

Mikorski i Krasnodębski tężej za innych o nie prosili, a marszałek czyniąc się nieuważającym tego, chciał propozycją ad turnum czytać.

Szydłowski ciechanowski i bliżsi marszałka posłowie mazowieccy nie dali, a Gosławski sandomirski i Mikorski wyszogrodzki by zmównie rzekli razem do marszałka: nie dajesz WPan posłom głosu, sam go mieć nie będziesz.

Ankwicz koło marszałka pod laską znajdował się. Marszałek zaś na to zagadnienie posłów z ironią z nich jakoś niby prosząc o głos, rozstawiwszy ręce, po kilkakroć im kłaniał się. To widząc Stoiński lubelski, a będąc między mazowieckiemi posłami, wstąpiwszy na ławkę także z rozstawionemi rękoma, za każdym ukłonem marszałka odkłaniał mu się podobnie. Nareszcie marszałek zaniechawszy ukłonów, w tej okropnej wrzawie pytał się, czy zgoda na propozycją. Okrzyknięto go: że ani jej nie słyszeliśmy, mówiąc, ani pozwalamy na nią. Hałas zaś w izbie był straszliwy. W nim marszałek jak czytał, tak czytał swoją propozycją, od nikogo nie słyszaną.

Gosławski sandomirski prosił JP Tyszkiewicza marszałka WLit., aby nie popierał gwałtu marszałka sejmowego i nie kazał jej czytać ks. referendarzowi. A Mikorski rzekł w jak największym zapaleniu i najtęższym głosem: kiedy marszałkowi izby naszej ani prośby, ani rady nasze nie pomagają, won z izby, niech stanie na tym miejscu! Tęgość głosu ustała za hukiem niezmiernym, któren przerwał mówienie, że dalej dosłyszeć tak energicznego początku nie można było.

Szydłowski płocki chciał mówić, nie dano. Błeszyński sandomirski i Staniszewski czerski znajdowali się u stolika kancelarii przy marszałku i coś z nim konferowali, ale popędzono ich do ławek krzykliwemi wołaniami, aby się na miejsca udali.

Szydłowski płocki mówił z gorliwością i zapałem, ale nie słyszany prócz, że do marszałka te dobitniej wyrażał słowa: zdrajcą jesteś.

Mikorski wyszogrodzki ręką machał i z zapaleniem mówił, ale tylko podobne do płockiego wyrazów słowa do marszałka zmierzone słyszeć się dały.

Suffczyński chełmski huczał, nie mówił, ale słowa wszytkie w tym gorszącym zgiełku wyrazistość swoją traciły.

W takim izby zamieszaniu Ankwicz znudzony pod laską, udał się spod niej pomiędzy kolegów krakowskich, mówiąc do Mikorskiego: kiedy to kolega nie do mnie mówił, co wyraził, to ja nie mam do niego urazy.

Stoiński lubelski pięć razy głos zaczynał od tech najtężej wymowionych słów: Najjaśniejszy Królu. Za każdym razem cóżbądź dalej powiedzieć nie dano. A gdy ostateczne usiłowanie równie bezskutecznym zostało, Krasnodębski liwski winszował mu skończonego głosu.

Karski płocki mówił: MP marszałku sejmowy, daj mi głos. Marszałek u stolika siedział by nieruchomy, nic na to nie odpowiadając. Karski znowu: to kiedy WP milczysz, to ja proszę JP marszałka WLit. o głos.

Stoiński lubelski: to prosim o solwowanie sesji.

Szydłowski płocki: niech cała powszechność widzi, jaka to wolność. Jakie marszałka sprawowanie się. Sam tu WPan zdrajcą jesteś. Pieniądze moskiewskie. - W huku tylko te słowa zysłyszeć można było.

Stoiński lubelski rzekł: ja proszę deputowanych do konstytucji, aby wczorajsze prawo podpisali.

Mikorski prosił marszałka o głos i pytał się razem, na co się zda ta nieczynność. - Marszałek zawżdy spokojnie siedział.

Stoiński mówił: MP marszałku, wszak do propozycji wolno przymówić się. Proszę o głos.

Mikorski rzekł: powiedz WP, MP marszałku, czy to rekolekcje, czy grobowiec ojczyzny.

W huku zawżdy trwającym proszono o solwowanie sesji.

Ciemniewski zaś rożański zawołał: przebóg, na cóż WP nas w bezczynności trzymasz.

Marszałek odpowiedział: przeczytałem propozycją.

Karski płocki na to: dlategoż to WPan, żeś się zmordował, teraz siedzisz.

Marszałek uśmiechnął się, Karski płocki rzekł: przyjdzie ten czas, że nie śmiać się, ale płakać WPan będziesz, żeś takim jest marszałkiem.

Krasnodębski liwski: były już przykłady - zgoni pomsta Boża WPana.

Król JMć: nie słyszałem propozycji. Każ ją WP czytać, albo sam przeczytaj!

Wielu na to z posłów odezwało się: i my nie słyszeliśmy.

Zamieszanie, zgiełk i wzburzenie się zawżdy jedne trwało.

Stoiński lubelski rzekł: przed propozycją proszę o głos, bo mam się przymówić.

Marszałek złożył się przysięgą, że głosu dać nie może, gdy już rzecz jest in turno.

Karski płocki rzekł na to: chyba że WPan JP Sieversowi przysięgałeś posłom głosu nie dawać.

Marszałek sejmowy prosił o głos dla siebie marszałka WLit., ale gdy mu nie dano mówić, usiadł znowu u stolika, a wtedy jeszcze tężej o głosy domawiano się, Podhorski zaś wołyński dlatego je zaprzeczał, jak mówił, że już turnus zaczęty.

Rokossowski bełzki wniósł, że król JMć nie słyszał propozycji.

Marszałek: ja znowu ją przeczytam. Ale kiedy mu dalej i słowa wymówić nie dozwolono, wziął tedy kartę i patrzał się na nią ustami ruszając. Czyliż to można wziąć za ogłoszenie jej, kiedy nikt i głosu jego nie mógł słyszeć. A gdy tę czynność niby czytania marszałek odbywał, Mikorski wyciągnąwszy rękę wymierzył ku niemu palec i puknął gębą, jakoby strzelił do niego.

Potym Stoiński lubelski zaczął tak mówić. Ale gdy te słowa ,,Najjaśniejszy Królu" powiedział, dalej się mu tłumaczyć nie dano.

Mikorski wyszogrodzki, Karski płocki prosili o głosy marszałka deklarując mu, że już będą popierać ratyfikacją, aby tylko mówili.

Szydłowski płocki pytał się jego, azali in turno wolno będzie mówić, albowiem może WPan rozkażesz nam milczkiem zgadzać się na zgubę ojczyzny.

Jozofowicz inflancki prosił marszałka WLit., aby kazał JKs. referendarzowi ogłosić senatowi propozycją, i chciał dalej coś mówić, ale nie dano.

Krasnodębski rzekł do marszałka: kolega WP chce mówić.

Stoiński do króla JMci mówił, prosząc o solwowanie sesji.

Marszałek chciał mówić do propozycji, ale go najtężej okrzyknięto. Wszelako rzekł: już trzy razy czytałem propozycją.

Na co rzekł Krasnodębski: to WP dla siebie tylko, a nie dla nas czytałeś. A Karski powiedział: może dla JP Siversa.

Mikorski wyszogrodzki wniósł propozycją: czy marszałek może in turbido ogłaszać propozycją, czy nie?

Karski zaś płocki rzekł: albo WP jesteś marszałkiem, albo nie? Jeśli jesteś marszałkiem, to dawaj głosy.

A w tym przymawianiu znowu zewsząd na marszałka wołać zaczęto, że nie słyszeliśmy propozycji.

A Karski znowu rzekł: za co WP głosów nie dajesz, wszak po głosach przystąpisz do materii?

Król JMć mówił: proszę WP, MP marszałku, o przeczytanie propozycji.

Marszałek na to: Najjaśniejszy Panie, już cztery razy czytałem. I chciał znowu czytać, ale nie dano, a Szydłowski płocki powiedział: kiedy nam WP, MP marszałku, nie dajesz głosów, to prosiemy WKMci, aby stan senatorski mógł swoje otworzyć zdania.

Tyszkiewicz marszałek WLit. tak mówił: dzień dzisiejszy mimo tak wielkie izby zaburzenie się dobru każdego obywatela obojętny być nie może, albowiem jeśli z jednej strony nieporządek razi oczy i umysły, z drugiej żałość utracenia braci na zawżdy zdaje się ten widok niemiły usprawiedliwiać. A prawdziwie w tak tkliwej okoliczności rozsądek od człeka odchodzi. Ja mając trzech kolegów, sam jeden ich miejsce zastępować muszę, a może i hańbę za nich na siebie ściągnę. Com powiedział w dniu 17 lipca, to i dziś powtarzam: gwałt zaczął, gwałt działa wszytko, a tenże gwałt i to, o co idzie, uczynić przymusi. Ależ na co takim zamieszaniem formalności razić? Bo kiedy mamy tracić braci i kraje, traćmyż je jak przymuszeni, a nie przez takie uniesione obywatelskie czucie. Albowiem uważać należy, żebyśmy i tamtych, i siebie do ostatka nie zgubili. Na tych, co klęska padła być delegowanemi, pierwsze zlało się nieszczęście podpisać traktat, chociaż to z wyroku stanów. Tym zaś, którzy się sprzeciwili, opór może być chlubnym, choć zbawienia ojczyźnie nie przyniesie. Co się ściąga do propozycji w takim zamieszaniu, jakie jest w izbie, król JMć o kilkanaście kroków będąc, ja zaś o kilka tylko stojąc od JP marszałka, calem jej nie słyszał. Trzeba, ażeby w takiej klęsce ojczyzny duch spokojniejszej rady miejsce burzenia się zastąpił, albowiem może z jednego obywatela zbytecznego czucia nieszczęście wszytkich spotkać. Albowiem to pewna, gdyśmy już podpisali traktat, to choćbyśmy nie chcieli, będziem musieli go ratyfikować, bo taka potężna potencja, jako jest naprzeciwko nas Rosja, bezkarnie nie pozwoli z siebie żartować. Ja do niczyjego tu zdania nie mówię, ani chcę go na jakąbądź pociągać stronę. Mówię tylko, że dla wzburzenia się izby propozycji nie słyszałem, czytałem ją tylko oddaną JKs. referendarzowi. Jak pójdzie na nią turnus, otworzy się obszerne do mówienia pole, a wtedy wszyscy wytłumaczą swoje zdania, ile że z tej propozycji wypada, że i drugie turnum nastąpić musi. Jeśli tedy racje opozycji będą mocne i lgnące do serc sejmujących, toć przez toż samo projekt upaść musi.

Marszałek mówił: jeśli JP marszałek WLit. jako gospodarz izby chce słyszeć propozycją, a tegoż i król JMć żąda, niechże laska Wielka Litewska jako gospodarstwo w izbie trzymająca zaradzi, aby uspokojenie się temu celowi potrzebne nastąpiło.

Tyszkiewicz marszałek WLit. odpowiedział mu: gdyby ta laska, którą trzymam, usta miała, może by zdołała umysły rozróżnione skojarzyć. Ale że całe gospodarstwo moje na uderzeniu ją zawisło, więc i teraz czyniąc WPana woli zadosyć daję ją znak uspokojenia się. To powiedziawszy uderzył kilkakroć laską, prosząc o spokojność.

Kossakowski hetman WLit. tak mówił: gdyby Opatrzność pozwoliła serce moje widzieć stanom sejmującym, ujrzałaby ojczyzna rany jego. Potym idąc za głosem marszałka WLit. narzekał na gwałt, któren wszytko czynił i czyni. Prosił stanów, aby gorliwości rozwaga miejsce zastąpiła, mówiąc, że każdy zna i czuje czucia wasze obywatelskie. Potym do siebie powiedział: były czasy, kiedym dawał dowody mojego ku ojczyźnie przywiązania - dodając, iż jeszcze takie same okaże, gdy dla niej szczęśliwsze nastąpią czasy. Upraszał chronić się od tego wszytkiego, co może zgubić ojczyznę, i dopuścić, aby się już ten kielich goryczy oddalił, tj. aby ten projekt rażący czucia obywatelskie najprędzej przeminął, albowiem może po nim szczęśliwsze dla nas czasy nastąpią.

Karski płocki rzekł: kiedy senat i ministerium mówiło, to i my powinniśmy mieć sobie dane głosy.

Szydłowski płocki zaczął mówić do króla JMci, ale mu głos przerywano ustawicznie, a nawet sam marszałek, donosząc mu, że propozycja ad turnum przeczytana, mimo to jednak on znowu tak mówił: najjaśniejszy królu, panie mój miłościwy! Próżno bym się mordował, gdybym chciał zwrócić ku zbawiennym celom większość w tym sejmie na zgubę ojczyzny ułożono - Przerwał mu głos dalszy sam marszałek, czym obrażony Szydłowski mówił z zapaleniem: przed całą powszechnością protestuję się na WPana i przed ojczyzną i przed przytomnemi tutaj jako na gwałciciela obrad publicznych, jako na zgubę ojczyzny, a po sejmie - Tu w huku i zamieszaniu nie słychać było, co mówił, tylko uważać można było, że do króla JMci zwracał mowę swoją.

W tymże zgiełku Podhorski wołyński pytał się marszałka, czy ma sobie głos dany JP płocki. Marszałek odpowiedział, że nie dał, a wraz mu zaczął Podhorski jak najtężej bronić głosu i przeszkadzać mówić. Ale Szydłowski płocki podniósłszy głos nad najtęższy wrzask przeciwiących się, mówił do króla JMci: byłeś i WKMć w równości, a wtedy broniłeś wolności. Zaradź teraz, aby JP marszałek gwałtu srogiego niewoli, niewoli okropnej na zdania nasze nie rozciągał.

Gdy Szydłowskiego Podhorski i inni zakrzyczeli, Krasnodębski liwski na ławkę wstąpiwszy, wołał co miał głosu: jaśnie wielmożny mści panie marszałku, miej litość nad nami! Jaśnie wielmożny mści panie marszałku, nie zgub ojczyzny! Jaśnie wielmożny mści panie marszałku, nie zdradzaj kraju! Jaśnie wielmożny mści panie marszałku - Jaśnie wielmożny... ale dalej za wrzaskiem najtęższym Podhorskiego i innych przeciwiących się wszelkiemu mówieniu dosłyszeć końca tej litanii było niepodobieństwem.

Król JMć: o rzeczy niewiadomej nie można sądzić. Sam porządek izby wymaga, aby marszałkowi sejmowemu tłumaczyć się dozwolono. Jak usłyszym go mówiącego, wtedy można będzie sądzić.

Marszałek zaczął mówić, ale mu zaraz Krasnodębski zatamował mówienie. Marszałek kłaniał się jemu, Krasnodębski nawzajem marszałkowi, mówiąc: i ja się WPanu kłaniałem, o głos prosząc.

Król JMć wzywał senatu, aby dał radę i skłonił perswazją umysły rozróżnione do zgody i jedności. Ale na to rzekł Mikorski: kiedy nie dano mówić posłom, to niech wybaczą i senatorowie, i ministerium musi wybaczyć, albowiem mówić im nie damy. A do marszałka obróciwszy się powiedział: albo pieniądze, albo głos dajcie; lub albo o głos, albo o wolny wyjazd z Grodna proszę. A Szydłowski płocki zaczął mówić do króla, ale mu zaraz marszałek powiedział: MPanie płocki, już ad turnum ja propozycją czytałem.

Szydłowski do marszałka: to i mówić interlocutorie nie wolno?

Marszałek odpowiedział: ja mówiłem WP, że już czytałem propozycją.

Szydłowski znowu do marszałka: pomnij sobie WP, MP marszałku, żebyś tego sejmu tak tobie miłego, jak nam i ojczyźnie gorzkiego nie zgubił swemi gwałtownościami, albowiem i przeszły sejm tym zginął, że posłowi nie dano interlocutorie domówić się.

I chciał dalej mówić, ale mu marszałek znowu głos zatamował.

Mikorski wyszogrodzki prosił marszałka, aby już nikomu a nikomu nie dawał głosu, a to dlatego, że lubisz WP być nam przeciwny. Może i teraz przeciwnie i tej prośbie postąpisz.

Krasnodębski liwski przymówił się prosząc o solwowanie sesji lepiej, aniżeli tak długo zostawać w bezczynności.

Król JMć powiedział: głos powinien być dany JP marszałkowi, a potym WMPanowie mówić będziecie.

Odpowiedział Krasnodębski, że głosy nam pierwiej powinny być dane, aniżeli propozycja czytaną.

Karski zaś do marszałka rzekł: nie tamowano WPanu głosu zagajającego sesją, a więc WP posłów głosów nie tamuj.

Stoiński rzekł: pytam się WP, MP marszałku, czy prawo wczorajsze jest podpisane przez deputacją konstytucyjną.

Marszałek na to odpowiedział: insza teraz jest materia in turno.

Stoiński rzekł: lex iubet, non disputat. To wiedzieć najpierwiej powinniśmy, aniżeli do innej materii przystąpiemy.

Tyszkiewicz marszałek WLit. dał głos księciu Massalskiemu biskupowi wileńskiemu. Chciał biskup zaraz zacząć mówić, ale mu nie dano.

Mikorski wyszogrodzki powiedział: tamuje nam marszałek głosy, niechże i senat nie ma głosów.

Krasnodębski liwski rzekł: nic nam tu książę biskup innego nie powie, tylko ten sam głos wyrepetuje, co go miał 1773 roku, a ten już nam znajomy, wiemy jego dobrze.

Karski płocki mówił: dwóch ministrów głosy miało, a żadnemu posłowi dotąd JP marszałek nie dopuścił mieć głosu. Proszę o głos.

Na to marszałek z przyciskiem i po lakońsku oświadczył, że żadnemu posłowi nie da głosu.

A wtem książę Massalski biskup wileński zaczynał mówić, ale mu przerwał Krasnodębski mówiąc, że będzie - jak rzekłem - ten sam głos, co go miał książę 1773 roku. A inni posłowie odzywali się: nie może książę biskup mówić, bo zupełnie są zatamowane głosy.

Gdy się te wielkie i tęgie sprzeczki nieco uhamowały, mówił książę Massalski biskup wileński, że te klęski, które wiszą nad ojczyzną, nic odwrócić nie zdoła, tylko sama dobra rada: że odżałujmy tych części kraju, gdy się tak wielkie na ojczyznę zlało nieszczęście, którego ustronić nie zdołają okoliczności, a pozostałe zbawiajmy jej reszty. Potym mówił do propozycji ad turnum, że marszałkowi jedynie należy formować propozycją, tę przeczytać stanom i że tego nikt bronić nie może, a dopiero po przeczytaniu otworzy się pole do dysceptacji. Prosił na końcu głosu marszałka WLit., aby ułożoną podał senatowi, jeśli już ona jest, a jeśli nie ma, sam ją pomógł ułożyć, ile że mówił JP marszałek, że już ją czytał i ogłosił izbie.

Krasnodębski na to powiedział: wszak mówiłem, że ten sam głos będzie, co miał jeszcze książę 1773 roku. Czytałem go w diariuszu tegoż sejmu. Co to za piękną ma pamięć staruszek, ani słowa nie zapomniał.

Tyszkiewicz marszałek WLit. rzekł: zawołany głosem księcia biskupa wileńskiego, odpowiadam z tą powolnością, z jaką w głosie moim poprzedniczym tłumaczyłem się, gdym o propozycji JP marszałka wzmienił. Idzie tu tylko o żądane wytłumaczenie się JPJP posłów, do czego - jak się mnie zdaje - będzie czas i po przeczytaniu propozycji. Ja widzę, że ta kwestia ciągnąć się długo będzie, kiedy się JPJP posłowie nie skłonią z gorliwości nieco ustąpić rozwadze. Gdy albowiem porządek izby nic nie ma wspólnego z tą boleścią, jaką z przyczyny nieszczęść wszytkich obywatelów serca są zaciętemi, albowiem jeśli to zaburzenie się i nieporządek trwać dłużej będzie, przymuszonym będę dać turnum senatowi. Znam ja, że żal wymierzony teraz do JP marszałka nawet się i do mnie rozciągnie, ale też co czytam o prawie dawania głosów marszałkowi sejmowemu, to tegoż samego nie czytam dla marszałka wielkiego. Oświadczam się zaś, iż jeśli dalej w takiej bezczynności przyjdzie zostawać, to będę musiał do porządku przystąpić. Oto JKMć już cztery razy z tronu mówił, żądając porządku. Do niego będę się musiał przychylić.

Marszałek sejmowy mówił do Mikorskiego wyszogrodzkiego, prosząc, aby mu pozwolił propozycją przeczytać. Ale mu Mikorski tak odpowiedział: com mówił z początku, to i teraz powtarzam: kiedy ja głosu nie będę miał danego, to i WPanu propozycji nie dam przeczytać.

Karski płocki mówił: my się spokojnie zachowujemty. Robicie panowie gwałty, róbcie gwałty, pogrążajcie bardziej ojczyznę w nieszczęścia, co byście ją zbawić mieli, a Krasnodębski liwski przekładał wielkość gwałtu od JP marszałka czyniącego się posłom. Karski zaś rzekł: my tu żadnego Moskala, któren by nas naglił, nie widzimy, tylko samą współobywatelów intrygę i przemoc.

Suchodolski kasztelan smoleński zabrawszy głos tak mówił: v. nr 1 .

Szydłowski płocki mówił: gwałt się już teraz na tym sejmowaniu dopełnił, gwałt to izbą rządzi, bez gwałtu nic się w niej nie stało, a co większa - bez gwałtu od własnychże współobywatelów wprowadzonego.

Narbutt lidzki stawał za prawem pozwalającym przymówienia się posłom i prosił JP marszałka, aby głosy były dawane, a Kimbar upicki pytał się marszałka, dlaczego głosów nie daje.

Mikorski odpowiedział: bo zakazano JP marszałkowi.

Marszałek zaś rzekł: ja dawać głosów nie mogę, prawo mi tego broni, bo już propozycja ad turnum ogłoszona. Mikorski odwoływał się ze skargą do króla JMci, że marszałek głosów dawać nie chce, a Szydłowski płocki prosił, aby JP marszałek sejmowy wziął przykład z JP marszałka WLit., któren dawał głosy senatowi.

Karski płocki mówił do marszałka: gdy prawo tłumaczym WPanu, za co nam WP głosów odmawiasz.

Marszałek dopraszał się JP marszałka WLit., aby senatowi propozycja od niego czytana ogłoszoną była.

Stoiński lubelski mówił: WPan, MP marszałku, za jednym stoisz prawem, a o drugie nie dbasz, nawet nam o nim ani wspominasz. Pytam się WPana, czy wczorajsze prawo ze strony oblatowania wotów już jest podpisane przez deputacją konstytucyjną.

Marszałek odpowiedział: z tego się WPanu w przyzwoitym miejscu i czasie sprawię.

Krasnodębski liwski przeszedłszy ławkami aż do marszałka rzekł: przyszedłem bliżej do WPana, abyś mnie lepiej słyszał o głos proszącego.

Marszałek odpowiedział: ja i z tego, i z tamtego miejsca WP słyszę, ale że turnus zaczęty, głosu mu dać nie mogę.

Na to Kransodębnski rzekł: kiedy już tak, to WP pozwól przeczytać z karty. Nic swego nie dodam, tylko co napisano. A nie, to WP sam mój głos przeczytaj. A Mikorski wyszogrodzki prosił o instancją do JP marszałka JP Wilamowskiego zakroczymskiego, aby głosy raczył dawać. Karski zaś płocki przypominał stanom, że już ósma godzina wieczorna dawno minęła, o co i Suffczyński chełmski w tym sposobie mówił: MP marszałku, oto kilka godzin w tak smutnej zostajemy bezczynności. Przypominam WPanu, że już ósma godzina dawno minęła.

Na co im marszałek odpowiedział: gdy przeczytałem propozycją ad turnum, już mi więcej nic nie pozostaje. Po czym Mikorski rzekł: za wnioskiem JP chełmskiego Suffczyńskiego idąc, przypominam ósmą godzinę.

Po tych ucinkowych przymawianiach się nieczynność głucha czas niejaki trwała. Marszałek sejmowy z tej momentalnej spokojności korzystając chciał mówić, ale znowu izba się wzburzyła i mówić mu nie dano.

Tyszkiewicz marszałek WLit. powiedział: gdybym widział jednomyślność końcem zbawienia ojczyzny opierając się daniu turni, bogajmy mnie ta ręka uschła, gdyby miał dać turnum. Ale widząc takie rozróżnienie umysłów i że ten opór nieszczęścia od kraju nie odwróci, a klęski na niewinnych ściągnie, gdy już i senat mówił i król JMć po kilka razy starając się zaspokoić to rozróżnienie, przeto (chociaż i król JMć, i ja propozycji nie słyszeliśmy, bo ja prawdziwie jej nie słyszałem), co się ma stać jutro czy kiedy, niech już dziś będzie. Daję głos JMKs. referendarzowi do ogłoszenia senatowi ad turnum propozycji. JMKs. Wołłowicz referendarz WLit. od nikogo prawie niesłyszany za hukiem i wzburzeniem się, jakie w izbie zrobiło się, czytał propozycją, którą się tu z późniejszej powziętej o niej wiadomości kładnie: czyli ma być dany turnus na projekt ratyfikacji traktatu z najjaśniejszą imperatorową JMcią rosyjską, lub nie. Ma być dany - affirmative, nie ma być dany - negative.

Gdy JKs. referendarz zaczął czytać propozycją, wtedy Szydłowski płocki, Mikorski wyszogrodzki, Karski płocki, Krasnodębski liwski i inni wołali: protestujemy się, MP marszałku. Na gwałt gwałt się dzieje. I nie dawali czytać, a zamieszanie izby i hałas w niej gorszący do najwyższego stopnia wzmogły się.

I w takim sposobie turnus senatu zaczął się. Marszałek WLit. zaczął głosy dawać senatorom: nie masz zgody! zawołano. Szydłowski płocki wołał: na niewolników niechaj narzucają kajdany, ale nie nas wolnych ludzi. Książę biskup wileński bez przymawiania się i skwapliwie, aby turnum wprowadzić, wotował aff. w największym zaburzeniu izby, a gdy w tymże trwającym Skarszewski biskup chełmski miał głos sobie dany i chciał się eksplikować, nie dano mu mówić. Pytał się więc biskup, na cóż mu głos został dany. I tu mu dalsze mówienie równie wstrzymano, a Krasnodębski liwski jak najgłośniej wołał: przed Bogiem, przed ojczyzną i przed wszytkiemi tu przytomnemi manifestuję się i protestuję. Mikorski natężeniem najwyższym głosu prosił JP marszałka, aby posłał na podzwonne po ojczyźnie, którą w grób wtrącał. Krasnodębski liwski wołał co miał głosu: nie widzę tu żadnego Moskala, gwałt wszelako przez współobywatelów, a co większa - przez marszałków dokonanym został.

Gdy się uciszyło nieco, zaczął in turno mówić JKs. Skarszewski biskup chełmski, przekładając w głosie, iż gdy jedno z dwu państw na zgubę naszą skojarzonych przymusiło do traktatu przystąpić i gdy go nam deputowanym kazano podpisać, ręka podpisy kreśliła, ale serce odwrócone było. Co mówi o sobie, i o wszytkich kolegach rozumiem. Tu się pytał, czy już ten przemocny gwałt ustał, czy są z zagranicy jakie nadzieje. To tego nie ratyfikować traktatu, a to się będzie znaczyć, jak byśmy jego zerwali, a to jest samo, jakby dopuścić, aby wioski i role zniszczonemi były. Ale jeśli żadnej nie masz nadziei, w takim przypadku patriotyzm stanie się sławnym, ale nieużytecznym bo i piędzi ziemi nie odbierze. Potym mówił o losie pod berła żelazne idących, dalej że i pierwiej podpisania traktatu gorliwie broniono, lecz opór był nieużytecznym, w jednym momencie przymuszono traktat uczynić i podpisać. Ale nic nie powiedziano o losie tamtych, co idą pod cudze panowanie, o ewikcjach dóbr, o aktach i innych potrzebach z połączeń przedtym obywatelskich wynikających, a nawet samą religią prostej tylko tolerancji porzucono. I chociaż deputacja nie miała mocy w żadne traktowania wchodzić, jednak się głos wierny Bogu i ojczyźnie odezwał do delikatności JP posła, dlatego że bez żadnych umów gwałt przymuszał dzieło, jak było podane, podpisać. Dał wszelako na to uroczyste JP ambasador słowo, że po ratyfikacji pójdzie w osobne ułożenia, a że w traktacie punkt ostatni ostrzegł ratyfikacją, za nią skonkludował. W głosie swoim także przystosował do pozycji naszej zapalonego domu, którego by gospodarz z gniewu na zapalacza lub dla spodziewania się pomocy i ratunku sąsiadów nie chciał pożaru ugasić, lub co można wyratować z płomieni. Wnosił potym, iż ten przykład mógłby się stosować do nas, gdybyśmy nie ratyfikowali traktatu. Mówił wreszcie, moglibyśmy się i wstrzymać, gdyby jaki sąsiad do nas się z pomocą odezwał, ale wcale żaden. Albowiem gdy dwaj zabór krajów naszych uskuteczniają, trzeci milczy, bo mu wojna francuska nader nieszczęśliwa czyli raczej uciążliwa myślić o sobie każe. Ale dlatego że milczy, czy możemy być pewni, że od Sanu czyli skąd inąd o podobnym zaborze nie myśli? Tu przekładał, iż całej Europy szala w ręku tych mocarstw zostaje i że nic cale dobrego z nikąd dla Polski nie widać lub cóżbądź obiecującego. A zrekapitulowawszy całe mówienie swoje, wniósł, że gdy prawo zapadłe wyższe każe ratyfikować, źle więc czy dobrze kazano, to jest mniejszą rzeczą, ale że ta ustawa wiąże wszytkich, trudno jest od niej odstąpić, albowiem traktat podpisany jest prawem, a ona już w nim znajduje się obwarowana. Zakończył zaś głos na tym, iż co samo przez się jest z przyczyny gwałtu niemocne, to przez żadną uroczystość prawności nabrać nie może. A jak traktat był wymuszonym z tychże powodów i ratyfikacja takąż nastąpi. Skończywszy mówienie przez omyłkę z obojętności propozycji wynikającą, co miał się pisać affirmative, dał votum negative.

Kossakowski biskup inflancki przekładał: gdy deputacja wyznaczona do traktowania z JP ambasadorem rosyjskim doniosła, że słowa jednego tenże ambasador wyjąć nie chce z traktatu, i gdy notą potym wojnę wypowiadał, WKMć chcąc kraj usunąć od zagrożonych nieszczęść, czyniłeś sam pobudki do podpisu. Ale jednak gorliwa JPJP posłów opozycja do tego punktu opierała się, że aż per turnum kwestia decydować się musiała i pluralitate podpisać kazano. Stało się zadosyć prawu, deputacja podpisała, te formalność dyplomatyczna punktem ostatnim w traktacie ratyfikacją zapewniła. Prawo to w volumen legum wprowadzone chce mieć ratyfikacją. Jednakowoż propozycją teraz ad turnum podaną widzę z przekonaniem moim niezgodną, albowiem przeciwko prawu udziałaną, ile że tym prawem już WKMć uzyskałeś moc podpisania ratyfikacji. Propozycja zaś w tej materii idąc, ad turnum czyni krok nowy, któren się zdaje to, co przeszły uczynił, potwierdzać. Dostrzegam ją być przeciwko prawu podaną, albowiem przez ostatni punkt traktatu już ratyfikacja zapewniona. Jakże propozycją taką dawać: ratyfikacja ma iść ad turnum - affirmative, nie iść - negative. Ja z mocy samego prawa rozumiem, że już WKMć sam tylko masz do podpisania ratyfikacji prawo, a przeto rozumiem, że powinien bym być negative, bo affirmative wotować jest to być przeciwko prawu, ile że poddawałoby się prawo w kwestią, gdyż ten projekt musiałby drugi raz jeszcze iść ad turnum. Głosy gorliwe, które od początku i w ciągu tej materii słyszeć się dawały, mocno mnie zastanowiły. Sam po kilkakroć sumnienia i duszy mojej ścisły rachunek czyniłem, czemu za tak przykładną i chwalebną gorliwością nie idę. Zawżdy jednak rozwaga z tym mi stawała, iż bym na ofiarę gorliwości siebie poświęcając, żadnej korzyści dla Rzpltej nie ujrzał. A taż sama opinia i do podpisania traktatu zdanie moje skłoniła. Ale uwagi, które wtedy czyniłem, nie były łaskawie wysłuchanemi. Była między temi istotna uwaga wysłanie posła do dworu imperatorowej JMci, aby przełożył stan nieszczęśliwy i potrzeby Rzpltej i jej wspaniałą litość ku nam zwrócić starał się. To gdy się nie stało, cała nadzieja nasza została się w samym JP ambasadorze. Druga była uwaga: wezwanie tu do Grodna na sejm wszytkich senatorów i ministrów naszych, raz gdyby spolnie z nami około odwrócenia nieszczęścia od ojczyzny radzili, a to tak dla okazalszej powagi stanów Rzpltej, jako też, aby jedni drugim nie urągali szczęścia i nieszczęścia, trzecia nadzieja jakiejściś pomocy zagranicznej. Lecz gdy depesze czytane przez księcia JMci kanclerza WKor. zupełnie nas przekonały, iż żadnej stamtąd nie ma nadziei, poszedłem wtedy za zdaniem WKMci podpisać traktat, a przeto i teraz w tym co z mocy traktatu powinno być dopełnionym, tj. ratyfikacją, piszę się za nią. Co zaś do wotowania na podany projekt pisałbym się dlatego negative, że ją WKMć sam był powinien podpisać, ale dlatego jedynie, żeby i drugi raz był turnus brany, piszę się affirmative.

Książę Radziwiłł wojewoda wileński wytłumaczywszy nieszczęścia wiszące nad krajem i los okropny, których żądał ukończenia, a razem że już traktat podpisany i w nim zastrzeżona została ratyfikacja, z tych przyczyn pisał się affirmative.

Ożarowski kasztelan wojnicki obszernym głosem w przedziałach ukazawszy niedolę naszą i wszelkie nieszczęścia, potym gwałt obecny podpisanego traktatu, a przez toż samo i zniewolenie do ratyfikacji, przy tym że żadnej nadziei nie masz z zagranicy w teraźniejszej dobie, albowiem mówił, jeśli jakie w przyszłości los urządzi pomyślne dla nas zdarzenia lub zmiany, to wtedy nas tenże sam los i dźwignąć potrafi. Radził więc, aby dla uniknienia goryczy teraźniejszych jak najprędzej rzecz tę ukończyć, zyskując dla siebie przez to obiecaną Rosji mediacją. Co powiedziawszy, dał votum affirmative.

Suchodolski kasztelan smoleński tak mówił: v. nr 2.

A gdy nie chciał dawać przełożeniem świeżego prawa nie pozwalającego in turno nikomu bez zdania zostawać, skłonił się dać votum affirmative, Oborski kasztelan ciechanowski aff., Tyszkiewicz marszałek WLit. powiedział: ja się piszę affirmative, ale zawżdy mówię, com mówił na dniu 17 lipca, że gwałt przemocy zaczął te z nami działania, albowiem i ratyfikacja jest skutkiem tamtego gwałtu. A zdanie moje dlatego jedynie dać musiałem, bo prawo dnia wczorajszego zapadłe nikogo bez votum nie zostawuje. Kossakowski hetman WLit. przymówił się do traktatu zawartego z Rosją. A że ten traktat konieczną za sobą ciągnie ratyfikacją, przeto dał votum affirmative. Książę Sułkowski kanclerz WKor. wyłuszczywszy długim objęciem dyplomatyczne dzieła z wiadomością dokładną rzeczy zagranicznych, niemniej z tych wywodów los okropny ojczyzny ukazawszy, niemniej wspomniawszy o notach groźnych jako pobudkach do traktatu i przedostatniej mediacją obiecującej, a na końcu powiedziawszy, iż ta sama ratyfikacja w tymże traktacie jest zastrzeżoną, pisał się aff.,

Plater podkanclerzy lit. wotując aff. tak mówił: v. nr 3.

Załuski podskarbi nadworny koronny powiedziawszy stosownemi do rzeczy wyrazami, że traktat z Rosją zawarty obiecał ratyfikacją, oświadczył się przeto za nią i dał votum aff. Zabiełło hetman polny lit. aff., Dziekoński podskarbi nadworny lit. aff.

Turnus stanu rycerskiego: krakowscy - Ankwicz w zabranym głosie dając votum aff. tak się tłumaczył: v. nr 4. Głębocki aff., Mieczkowski aff., Grodzicki aff.;
wileński - Górski aff.;
oszmiański - Bieńkuński obszernym tłumaczył się głosem przeciwko wszelkim zaborom i cesjom. Oświadczał się w nim, iż nigdy na nie nie pozwoli, tak jako i dnia 17 lipca nie pozwalał. Oświadczał się, iż w teraźniejszym turnowaniu żadnego by votum nie dał, albowiem affirmative i negative do jednego celu koniecznie ratyfikowania traktatu zmierza, bo tak jest podstępnie propozycja ułożoną. Ale gdy prawo wczorajsze koniecznie wotować każe, daje votum affirmative.

Lidzcy - Narbutt dając votum affirmative tak się eksplikował: v. nr 5. Aleksandrowicz aff.;
brasławski - Kadłubicki aff.;
sandomirscy - Jankowski aff., Raczyński aff., Ożarowski aff., Gosławski dając votum affirmative tak mówił: v. nr 6. Grodzicki - Żyniew aff.;
kowieńscy - Kossakowski aff., Blinstrub aff., Kozakowski aff.;
upiccy - Brunow aff., Kimbar dając votum affirmative tak mówił: v. nr 7.
Żmudzcy - Giełgud aff. W obszernym głosie a plątaninie słów imitował myśl JMKs. biskupa inflanckiego, kończąc na tym, iż gdy podpisanie traktatu tym samym ratyfikacją zapewniło, z tych przyczyn pisze się aff. Billewicz aff., Chrząstowski aff., Puzyna aff.;
chełmski - Suffczyński aff.;
wołyńscy - Puławski aff., Cieszkowski aff., Szemioth aff., Podhorski aff.;
starodubowski - Romanowicz aff.;
lubelscy - Stoiński dając votum affirmative tak się tłumaczył: v. nr 8. Zaleski aff.;
bełzcy - Cieszkowski aff., Orański aff., Dunin-Łaskarzewski aff., Rokossowski aff.;
płoccy - Rokitnicki pisząc się affirmative tak się tłumaczył: v. nr 9. Szydłowski dając votum affirmative tak się eksplikował: v. nr 10. Karski podobnież wotując affirmative tą rzeczą tłumaczył się: v. nr 11.Grzegorzewski aff.;
nowogrodzcy - Łopott mówił: należałoby się mnie pisać stosownie do prawa negative, albowiem affirmative wyraźnie jest przeciwko prawu. jednak gdybym się nie zdał gwałt potwierdzać, chociaż przeciwko prawu, piszę się affirmative, Tuhanowski aff.

NB. Opuściło się pod sandomirskiemi Raczyńskiego przymówienie się, które się tylko simpliciter położyło affirmative. Teraz dostawszy je, chociaż nie w rzędzie należytym, kładnę: Raczyński sandomirski mówił: rysując całą okropność i gwałt przymusu na dniu 17 lipca dokonanego, że w nim miasto sejmowe było żołnierzem opasane, liczniejszy na ten dzień do miasta wprowadzonym, wyjazd z miasta zabroniony, harmaty za miastem będące groźnymi usty zgoła ku izbie sejmowej obrócone, nota wprowadzająca wojnę podaną - takie to okoliczności reszt samych nieszczęśliwego kraju na los puszczać nie kazały, a w takiej postaci i w tak okropnym czasie zaszła zgoda wymuszona, aby traktat został podpisany. A że w nim zastrzeżona jako skutek jego jest ratyfikacja, za nią być muszę, bom już prawem wiązany, a przeto piszę się affirmative.
Czerscy - Staniszewski aff., Ostroróg aff.;
warszawscy - Bieliński marszałek rzekł: traktat przez nas podpisany zapewnił ratyfikacją, posłuszeństwo więc prawu i stosowność do zdania kolegów każą się mi pisać affirmative, Klicki aff.;
wizcy - Rakowski aff., Chojnowski aff.;
wyszogrodzki - Mikorski wotując affirmative temi tłumaczył się słowy: v. nr 12. Bogucki aff.;
zakroczymscy - Wilamowski aff., książę Poniński aff.;
ciechanowscy - Szydłowski podkomorzy tejże ziemi i poseł mówił: chociaż sam doświadczyłem i zaborów, i zaszłego rabunku ubogiego majątku mego, a co większa - w czasie okropnej w 1776 roku na sejmikach w Ciechanowie rzezi krwią spluskany braci od oręża rosyjskiego zamordowanych. Wszelako będąc na przeszłym sejmie arbitrem, widząc, co się przeciw Rosji knowało, chociaż od Moskali wzmienione poniósłszy krzywdy, jedynie uwagę moją na interesa krajowe zwracając, martwiłem się, albowiem zawżdy interes ojczyzny właściwy szanować tę potencją kazał. A chociaż na dniu 17 lipca byłem przeciwnym traktatowi, zgadzając się na alians, ale nie na żadne zabory, i nie spodziewam się, aby ojczyzna tak złe wydała polecenie, by zguby braci samo żądało. Na końcu głosu prosił króla JMci, aby wstrzymał ratyfikacją, póki separowane artykuły nie będą ułożone. Dlatego gdyby rodakom naszym całość religii i swobód zapewnić, ponawiając zaś o to prośbę mówił: nin nobis, domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam. I pisał się affirmative.
Łomżyński - Drewnowski mówił o przemocy zagranicznej gwałcącej wszytko, potym do prawa zaszłego, które złamać trzeba, albo ratyfikacją podpisać. I z tych przyczyn pisał się affirmative. Skarżyński, kolega jego, dając votum affirmative w tych się tłumaczył terminach: v. nr 13.
Rożańscy - Młodzianowski mówił: w dniu 17 lipca raz jak poseł WKMci pobudzony równie senatu i posłów ledwo com się nie pisał na traktat, ale w drugie jak obywatel spotkawszy się z przysięgą targowicką, wstrzymałem się. To powiedziawszy żalił się, że przed podaniem propozycji nie można było doprosić się głosu, tak w dniu 17 lipca jako i dzisiaj, nie żebym w nim miał mówić do WKMci, bo i WKMć ulegasz prawu, ale udałbym się do ciebie Mci książę biskupie wileński jako pasterza tutejszego, pytając się, czyli pełniąc obowiązki posła mogą się minąć z religią i powinnościami jej. W takiej zaś materii pytając się WKMci, przypomniałbym, co to złamana przysięga kosztowała nas, gdyż straciliśmy w kwiecie młodości wiele nam obiecującego króla Władysława Warneńczyka, gdzie razem i kilku biskupów doradców jej złamania zabitą. W takim przypadku głos ministra religii byłby mnie i w dniu 13 lipca i dzisiaj decydował. Nie mając zaś tej informacji, a idąc za obowiązkami katolika i obywatela, a nie dozwalając tak na ratyfikacją, jakem nie pozwalał na traktat, piszę się affirmative. Ciemniewski pisząc się affirmative mówił w te słowa: v. nr 14.
Liwscy - Krasnodębski mówił: ani projektu, ani ratyfikacji nie słyszałem, a głosu mi WPan, MPanie marszałku nie dałeś. Skarżę się przeto o gwałt przez WP popełniony. Dalej tak mówił: v. nr 15.
Nurski - Zambrzycki affirmative.
Mielnicki - Szydłowski urażony na Ciemniewskiego rzekł z zapałem: na króla rzucać potwarze, a tych, co radzą dobrze, nazywać pochlebcami, jest to niegodziwością. Czyń tak WKMć, jak siwy włos WKMci doradza. Ja, co od dzieciństwa znam WKMć, inaczej mówić nie umiem, tylko chwalić czyny i postępowania jego. A teraz względem propozycji (tu pomyślawszy trochę, a widząc siedzącego blisko Tyszkiewicza rzekł): piszę się z JP marszałkiem WLit. affirmative. Siedzący blisko u stolika JP Tyszkiewicz marszałek WLit. widząc go rozdąsanego pytał się go z uśmiechem: dlaczego WPan nie z kimś innym, tylko ze mną piszesz się, gdy wszyscy affirmative wotują.
Rawscy - kamocki aff., Descours aff.;
sochaczewscy - Plichta aff., Skarbek aff.;
gostyński - Włodek mówił: z powodu okoliczności naszych nieszczęśliwych już się nam dała słyszeć powieść mówiących z gorliwości obywatelskiej króla ateńskiego przykład, co w odzieniu żebraczym z miłości ojczyzny zginął, ale wojsko jego bitne wtedyż bitwę wygrało. Lepiej by nierównie ten król zrobił, gdyby we wszytkich znakach ozdoby swojej bitwę stoczył i w niej życie stracił. Bez sił próżna gorliwość, do nas to bezsilnych ani stosować się nie może. Przeto z przyczyny zapadłego prawa wotów oblatowania, chociaż to i ja i pierwiej zdania mojego ukrywać nie umiałem, piszę się affirmative.
Brzescy lit. - Buchowiecki mówił obszernie o nieszczęściach kraju, o oddziale braci, tłumaczył się wymawiając siebie z tego, że wprzódy dał wotum na rozszerzenie plenipotencji delegowanych, co traktatu podpisanie przyspieszyło, a teraz i ratyfikacją nagli. A prosząc, gdyby przed ratyfikacją separowane artykuły mogły być ułożonemi, dał votum affirmative. Oziębłowski w zabranym głosie dając votum affirmative tak mówił: v. nr 16.
Piński - Skirmontt aff.;
inflanccy - Modzolewski aff., Jozofowicz aff., Manuzzy tak mówił: traktat podpisany warował ratyfikacją. Ta ze strony Rosji dopełniona i nam drogą podobną wskazuje. Dalej ubolewał nad utratą bogatych prowincji w r. 1773, o teraźniejszym zaborze namienił, iż gdy jedne potencje na sejm przeszły urażone zabierają nam kraje, inne wojną francuską do tyla są zatrudnione, że im na to i uwagi zwrócić nie można. Radził przeto ulegać czasowi i okolicznościom i starać się odzyskać przyjaźń sąsiadów, a szczególniej Rosji, mówiąc: utracamy kraje będąc nieszczęśliwemi, albowiem taki jest los wszytkich państw. Należy przeto nam uzbroić się cierpliwością i smutną odwagą. Zachęcał potym, aby się wyrzec ducha partii końcem uszczęśliwienia pozostałych krajów, nie zaś myślenia o tym, cośmy już stracili. Przekładał i to, że król JMć w podeszłym wieku potrzebuje miłość ku niemu należną, abyśmy mu ku schyłkowi życia dążącemu dni spokojniejsze zjednali. Zalecał do stanów uwagi los naszych emigrantów osłodzenia, podatków przystosowanie do okoliczności. O czym oświadczywszy się, iż w czasie mówić będzie, prosił, aby już na resztę zezwolono na ratyfikacją, spodziewając się, że może choć w drobnej części kraju mieć szczęśliwość zwróconą będziemy, albowiem gdyby i teraz jaka nadzieja odzysku była, to bym się i sam za gorliwością pytał kolegów. Gdy jej nie ma, ani się spodziewać, daję votum affirmative. Snarski aff., Sztejn aff.;
czerniechowscy - Fabrycy aff.,Łobarzewski aff.

Po obliczeniu wotów ogłoszona została pluralitas: z senatu było wotów affirmative 12, a 1 tylko negative; ze stanu rycerskiego wszytkie 76 były affirmative. Iunctim zaś było wotów affirmative 88, negative 1 biskupa chełmskiego z podstępności propozycji z omylenia się dane.

Tu ministerium udało się do tronu, a książę Sułkowski kanclerz WKor. doniósł izbie, że król JMć mówić będzie.

Jakoż król JMć z tronu w te słowa mówił: v. nr 17.

Czytał marszałek sejmowy propozycją do drugiego turnum taką: czyli projekt ratyfikacji traktatu z najj. imperatorową Jmcią rosyjską ma być przyjętym lub nie. Ma być przyjęty - affirmative, nie ma być przyjęty - negative.

Tęż samą propozycją, gdy ogłosił senatowi ks. referendarz lit., zaczął się turnus senatu.

Książę Massalski biskup wileński dając votum affirmative mówił w te słowa: v. nr 18.

Gdy książę biskup w głosie swoim odpowiadając Młodzianowskiemu eksplikował, co od dotrzymania przysięgi uwalnia, Karski, Krasnodębski i inni razem odezwali się: oto już nasz biskup i od przysięgi rozgrzesza.

Skarszewski biskup chełmski powiedziawszy, iż na pierwszą propozycją wotując, otworzyłem zdanie moje, pisał się affirmative.

Kossakowski biskup inflancki mówił: w toczącej się materii kiedy za radą WKMci podpisany został traktat, a gdy w nim jest ostrzeżona ratyfikacja, nie można jej odmówić. Głos WKMci, któren oświecił nas, dał nam poznać, iż ulegać należy przemocy, której skutkiem było podpisanie traktatu. Uroczysty na to manifest znajduje się w tejże samej konstytucji. Tu wyraził żal swój, iż w licznych głosach znajduje opór jakby dlatego, aby zdawały się potwierdzać dzieło oznaczone gwałtem skargą swoją, iż bez przemocy jakoby rzecz dobrą samą tylko większością stanów postanowiono. Wyrażał potym, iż wołają na przemożnych, że kraj zgubili, jakby i inne nie upadały narody. Wołają na konfederacją, nazywając ją wałami wzburzonego morza. Ale wiedzieć nie można, któren wał uderzywszy o nawę Rzpltej uszkodził ją. Radził na końcu, aby sobie na próżno nie wyrzucać omyłek, a jako w małej liczbie pozostałym kochać się nawzajem. Co zaś do ratyfikacji, powiedział: w sprawie tej, która do WKMci jednego należy, WKMć co można będzie uprosić, co można będzie dobrego dla kraju zyskać, o to się staraj, nim ściągniesz do podpisania rękę. Na materię zaś in turno będącą, dał votum affirmative.

Książę Radziwiłł wojewoda wileński rzekł: ratyfikować traktat, nie widząc nic wzajemnego, jest rzeczą okropną. Ale kiedy nieszczęśliwe tak każą okoliczności, aby resztę kraju spod ciężkiego losu uwolnić, trzeba ratyfikować. Co powiedziawszy, pisał się affirmative.

Ożarowski kasztelan wojnicki mówił: gdybym miał życiem własnym ratować ojczyznę, zapewne bym go nie żałował. Pereat civis, dum modo salva sit civitas. Ale kiedy do najmniejszego kmiotka każdy uciśniony, a za zgubę nawet całkowitą kraju wszyscy bylibyśmy w odpowiedzi, ile że są w prawach zawarte dowody gwałtu, które może się zdadzą kiedy, gdy w szczęśliwszych okolicznościach znajdować się będziemy, przeto jestem affirmative. Suchodolski kasztelan smoleński: dałem w pierwszym turnowaniu votum affirmative, teraz zaś daję negative.

Oborski kasztelan ciechanowski aff., Tyszkiewicz marszałek WLit. aff. Kossakowski kasztelan WLit. wyraziwszy stosowność swoją w tej materii do głosu króla JMci, mówił, że szedł za czuciem własnym idąc za konfederacją targowicką, nie tak jak przeszłosejmowa czyniła impulsjami powodując się różnemi. Dalej mówił, że była i taka konfederacja, w której walecznie czynił przeciwko potencji prawa nam dzisiaj piszącej, a dwa działa, które oddał do artylerii koronnej, zaświadczają prawdę. Wymienił o konstytucji 3 maja, naganiając ją i że źle jest być bez aliansów. Ostatni zaś tak był niedogodnym, że samo imię Polaka hańbi. A opowiadając w dalszym ciągu głosu czyny sejmu przeszłego, mówił, kiedy walili panów, na nas samychże wkładali nieszczęścia, kiedy wznosili miasta, skutek ich przyspieszali. Tu eksplikował się do deklaracji rosyjskiej za konfederacją targowicką uczynionej. Potym oświadczał, że w czasie ostatnich zamieszek krew i życie obywateli, ile mógł, oszczędzał. Zaświadczał się obywatelami litewskimi, że w oczach ich dawał dowody męstwa przeciwko tejże Rosji, a żądał, aby Bóg znowu zesłał porę ukazania dzielnie swojego do ojczyzny przywiązania. Do materii zaś rzekł, iż ma za powinność iść za radą bardziej ojca aniżeli króla. Wszelako wyraził, iż go to zgadzanie się na ratyfikację może kosztować życie, bo wolałbym słyszeć od was, stany sejmujące, wyrok iść na granice z wojskiem, bo wtedy poszedłbym z chęcią za powinnością swoją. A to powiedziawszy, pisał się affirmative. Książę Sułkowski kanclerz WKor. do układu potencji rozbioru krajów naszych ułożonego nieco powiedziawszy przytoczył sentencją: nec Hercules contra duos. I pisał się affirmative.

Plater podkanclerzy lit. dając votum affirmative mówił tak: v. nr 19 .

Zabiełło hetman polny lit. affirmative. Załuski zasadzając zdanie swoje na powodach od króla JMci z tronu oświadczonych i na przełożonych dawniej od siebie racjach w tej kwestii, pisał się affirmative.

Dziekoński podskarbi nadw. lit. oświadczył, że zgadzać się na ratyfikacją traktatu z dworem petersburskim jest to czynić gwałt sumnieniu i przekonaniu swojemu i że na to z innych powodów dyspensować się nie można, czyniąc nadto drogą ofiarę, aby tylko resztę pozostałą uszczęśliwić kraju. Zamówił jednak, aby nim podpisana zostanie ratyfikacja, JPJP kanclerze starali się wyjednać u JP ambasadora wyjście wojsk rosyjskich za granice nasze, o co po ukończeniu turnum poparcia zdania swojego dopraszając się, pisał się affirmative.

Turnus stanu rycerskiego.
Krakowscy - Ankwicz aff., Głębocki aff., Mieczkowski aff. Grodzicki mówił o aktualnym stanie słabości polskiej, rysował żywo doświadczone nieszczęścia zewsząd zwalone na nią i gwałty obecne, a oświadczając się na końcu, że śmiało pójdzie do braci zdać relacją ze sprawowania się swojego, ile że chciał, jaką mu okoliczności pozwalały, tym wszytkiem uciskom położyć tamę. A z tych przyczyn pisał się affirmative.
Wileński - Górski affirmative.
Oszmiański - Bieńkuński przełożywszy, iż na dniu 17 lipca na traktat nie pozwalał, obszerne także wszytkich gwałtów wywody uczyniwszy, pisał się na ratyfikacją negative.
Lidzcy - Narbutt aff., Aleksandrowicz aff.;
brasławski - Kadłubicki aff.;
sandomirscy - Jankowski neg., Raczyński aff., Ożarowski aff.,Gosławski neg. i tak mówił: v. nr 20.
Grodzieński - Żyniew aff.;
kowieńscy - Kossakowski aff., Blinstrub aff., Kozakowski aff.;
upiccy - Brunow aff., Kimbar dając votum neg. mówił tak: v. nr 21.
Żmudzcy - Giełgud aff., Białłozor aff., Billewicz aff., Chrząstowski aff., Puzyna aff.
Chełmski Suffczyński wymierzywszy odpowiedź na głos Ciemniewskiego rożańskiego, krótko mu odpowiedział, że podchlebstwo nigdy ust jego nie kaziło. Do materii zaś toczącej się rzekł: poświęcałem młodość moją obstawaniu przeciwko przemocy, w podżylszym teraz wieku ulec jej radzę i piszę się affirmative.
Wołyński - Puławski aff., Cieszkowski aff., Szemioth aff. Podhorski powiedziawszy: kto miłość ku WKMci nazywa podchlebstwem, ten siebie samego krzywdzi. A uczyniwszy eksklamacją o szczęśliwym narodzie, któren ma tak dobrego króla, prosił króla JMci, aby nie uchylał swojego nad naszym narodem starania. Mówił potym o uciążliwościach kraju nie mającego ani dalekiej, ani bliskiej pomocy, radząc spieszyć się z ratyfikacją, aby ukończyć nieszczęścia, bo i moment spóźniony lub uchybiony może jeszcze większe sprowadzić klęski. I pisał się affirmative.
Starodubowski - Romanowicz: nie mając - rzekł - dostatecznego brachium militare do reindukowania się w zabrane kraje, podziękowawszy imperatorowej JMci, że tak obszerną część krajów naszych łaskawie a bezprzyczynnie zająć raczyła, pisał się affirmative.
Lubelscy - Stoiński rzekł: nie pozwalałem na traktat, nie pozwalałem na ratyfikacją, a nawet protestując się, piszę się negative. Zaleski aff.;
bełzcy - Cieszkowski aff., Orański aff., Dunin-Łaskarzewski aff., Rokossowski aff.
Płoccy - Rokitnicki mówił tak: v. nr 22. Szydłowski tłumaczył się tym sposobem: v. nr 23. Karski w ten sposób mówił: v. nr 24. Grzegorzewski do toczącej się rzekł materii prostym przymawiania się sposobem: powiadam, gdzie przeskoczyć nie można, tam podleźć należy, a z tej przyczyny daję votum affirmative.
Nowogrodzcy - Łopott aff., Tuhanowski neg.;
czerscy - Staniszewski aff., Ostroróg aff.;
warszawski - marszałek Bieliński aff.;
wizcy - Rakowski neg., Chojnowski temi mówił słowy: v. nr 25.
Wyszogrodzcy - Mikorski mówił: bogdajby mnie ręka Pana Najwyższego ubiła, bogdajby mnie żywa ziemia pożarła, gdybym się miał pisać za tym projektem. Byłem przeciwko traktatowi, a jestem i przeciwko ratyfikacji. protestuję się zaś najsolenniej przeciwko obcej i domowej przemocy i piszę się negative. Bogucki neg.;
zakroczymscy - Wilamowski aff., książę Poniński aff.;
ciechanowski - Szydłowski neg.;
Łomżyńscy - Drewnowski rzekł: oświadczyłem w pierwszym turnie przyczyny, a dla tych się i teraz piszę affirmative. Skarżyński temi mówił słowy: v. nr 26.
Rożański - Ciemniewski tak się eksplikował: v. nr 27.
Liwski - Krasnodębski oświadczył się przed Bogiem, ojczyzną i całym światem, że jest przeciwko ratyfikacji, i pisał się negative. Mówiąc zaś dalej rzekł: żałuję, że nie jestem z diecezji WKsMci, księże biskupie wileński, co to od przysięgi rozgrzeszasz, bo bym dał votum affirmative.
Nurski - Zambrzycki aff.;
mielnicki - Szydłowski aff.;
bielscy - Ołdakowski neg. Drągowski rzekł: byłem przeciwko traktatowi, a przeto piszę się i przeciwko ratyfikacji negative.
Rawscy - Kamocki aff., Descours aff.;
sochaczewscy - Plichta neg., Skarbek aff.
Gostyński - Włodek powiedział: unikając dalszych nieszczęść, jakie spaść na ojczyznę mogą, piszę się aff.
Brzeski lit. - Buchowiecki w zabranym głosie tak się tłumaczył: v. nr 28 .
Piński - Skirmontt mówił: gdy już wojska cudze kraje zajęły, obywatele przysięgę wierności wykonali, traktat z mocy prawa podpisany został, a ratyfikacja w nim zastrzeżona, jakże ją odmówić można? A to powiedziawszy, dał votum affirmative.
Inflanccy - Modzelewski aff., Jozofowicz aff., Manuzzy aff., Snarski aff., Sztejn aff.;
czerniechowscy - Fabrycy aff., Łobarzewski aff.

Gdy obliczono po turnum vota, Kimbar upicki prosił JP marszałka, aby prawo wczoraj zapadłe względem oblatowania wotów było przez deputowanych do konstytucji podpisane. Marszałek na to odpowiedział, iż nie ma teraz w izbie przytomnych JPJP deputowanych do konstytucji. Po obliczeniu wotów ogłoszono pluralitas: z senatu było wotów affirmative 13, negative 1; ze stanu rycerskiego affirmative 53, negative 20. Iunctim było affirmative 66, negative 21.

Po ogłoszeniu wotów zabrał głos Dziekoński podskarbi nadw. lit. mówiąc: ponieważ może być przed przyszłą sesją JKMć PMMił. naglony o podpisanie ratyfikacji, proszę więc za wnioskiem moim, aby zalecenie wyszło do kanclerzów starania się, nim ona podpisaną będzie, o ewakuacją z kraju wojsk rosyjskich, a spodziewam się, że JP marszałek zapyta się na nie o zgodę u izby. JP marszałek uczynił refleksją, że się wiele osób z sejmujących oddaliło z izby. Ale gdy JP podskarbi przełożył, że to jest samo tylko zalecenie, zapytał się JP marszałek o zgodę u izby, a ta się jednomyślna znalazła.

Tym się sposobem ukończyła burzliwa i pracowita dzisiejsza sesja trwająca od godziny wpół do piątej z południa do trzeciej po północy i solwowaną została na poniedziałek na godzinę czwartą po południu.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych