![]() |
|
![]() | |||||||||
Dzień 16 augusta
Sesja 45
Gdy król JMć do sali sejmowej przybył, a marszałek WLit. JPJP arbitrów na ustęp zaprosił, marszałek sejmowy w zagajeniu jej przekładał, iż kiedy w narodach europejskich związki polityczne mało znajomemi były, wtedy i upadek państwa którego mało był znaczącym, wtedy i małe narody mogły swoją zachowywać egzystencją i państwa wielkie z wadami rządu także długo utrzymywać się mogły. Lecz teraz cale jest inny tok rzeczy. Sąsiedzkie mocarstwa dostrzegłszy słabość naszą starały się, ile mogły, wzbijać się w potęgę i do ogromnej przychodzić siły, gdy my w tym czasie przez lat blisko półtorasta żadnego z nikim warownego nie zawieraliśmy traktatu, albowiem późniejsze choć się zawierały, to bardziej z przymuszenia, aniżeli z dobrej naszej chęci stawały. Ubolewał nad uchybionym projektowanym z Rosją traktatem, ile że ta chybność wszytkie teraźniejsze nieszczęścia za sobą pociągnęła. Radził, aby w teraźniejszym traktowaniu z królem pruskim pomocy Rosji wzywać i żądać, aby JP ambasador znajdował się na konferencjach, ponieważ samo tylko Rosji postrzednictwo może nam korzyść jaką przynieść. Prosił, aby tym końcem podany projekt JMKs. biskupa chełmskiego mógł być podniesionym, ile głosem króla JMci wsparty. A oświadczył nadzieję swoją, że może czy nie przejdzie unanimitate. Stoiński lubelski wnosił, aby jego projekt jako pierwiej podany, pierwiej też i przechodził, ile że JMKs. biskupa chełmskiego tylko jest prostym zaleceniem. Krasnodębski liwski za projektem JP Stoińskiego umawiał się, a drugi gdy będzie przychodził, końcem przymówienia się głos sobie zamawiał. Suffczyński chełmski rzekł mu na to: nie obchodzi mnie, czy prędzej, czy później projekt JP lubelskiego przechodzić będzie, na którego każdy się zgodzi, ale za projektem JMKs. biskupa chełmskiego mówię, aby zaraz był decydowanym, któren i król JMć żądał, aby szedł do decyzji, i nawet samo dobro ojczyzny wymagać zdaje się. Karski płocki radził, aby JMP sekretarz biorąc projekt ks. biskupa chełmskiego razem wziął i projekt JP lubelskiego do czytania. Stoiński lubelski znowu się oświadczał, iż jego projekt jest realnie projektem, a zaś JMKs. biskupa chełmskiego tylko zaleceniem, a z tej przyczyny upraszał o czytanie swojego. Czytał sekretarz projekt JKs. biskupa chełmskiego. Marszałek oświadczył, iż JP liwskiemu, któren ten projekt brał do deliberacji, żądającemu tłumaczyć się głos daje.
Krasnodębski liwski mówił w te słowa: v. nr 1 Powiedziawszy, co jest w druku, JP liwski dodał, iż jeśli jednak na ten projekt ma wypaść pluralitas, to chyba z dodatkami od niego podanemi, tj. gdzie słowo interwencja położone, aby umieścić pomoc i wstawienie się. I podobne drugie radząc słów zmiany, zakończył na tym swoje mówienie, iż od swoich dodatków nie odstąpię. Ankwicz krakowski rzekł: ma prawo poseł nie odstąpić od swoich dodatków, a przeto projekt niech tak będzie czytany jak jest, a dodatki osobno, i niech idzie do decyzji. Mikorski wyszogrodzki: bardzo mnie zadziwia, że JP krakowski upatruje trudności w poprawieniu projektu, ile sam będąc deputowanym do konstytucji. Skarżyński łomżyński zapytał się, czy ma już nową plenipotencją JP poseł pruski, czy jej dotąd nie ma. Odpowiedziano, że nie ma. Dalej więc mówił: cóż to ma znaczyć na tych konferencjach JP ambasador, kiedy jej nie ma? Gdyby pluralitas była przeciwko temu projektowi, ja bym za nią był, oświadczam się. Bo rozumiem, że ten projekt jest pieczęcią, którą chcą jakoby ostateczną do naszych nieszczęść przycisnąć. Ale kiedy widzę, że ten projekt niemal unanimitate przejdzie, radbym przynajmniej gdyby on z tymi poprawkami, co JP liwski podał, przechodził. Marszałek wniósł, aby zaprosić do stolika JPJP deputowanych do konstytucji z JP liwskim, aby ten projekt poprawili. Co się i stało. Potym wniósł marszałek, aby JP sekretarz projekt poprawiony JMKs. biskupa chełmskiego przeczytał, co gdy dopełnił sekretarz, a marszałek zapytał się o zgodę, ta się jednomyślna po trzykroć dała słyszeć. Po ugodzeniu się na ten projekt, w zamieszaniu gromadnie upraszano marszałka o podniesienie projektu JP Stoińskiego do decyzji. Czytał go JP sekretarz. Po przeczytaniu żądano, aby JP marszałek zapytał się o zgodę. Kossakowski biskup inflancki mówił: że projekt teraz wniesiony jest naśladowaniem czynności przeszłego sejmu, aby oblatowanemi były wota. Ja się temu nie sprzeciwiam, ale i mnie obchodzi delikatność obywatelska, albowiem mogą się nawzajem obwiniać na sejmikach relacyjnych. A przeto wnoszę, że nie dość jest, aby wota aktykowanemi były, ale nawet aby zdania każdego z pobudkami, jakie mu dały, do wotowania per mowencją oblatowanemi były. Przyjdzie albowiem sąd potomności. Co by ta powiedziała na tych, którzy byli za traktatem cesji. Zdziwiłaby się zapewne. Ale kiedy pobudek aktykacje w tychże aktach znajdzie, będzie miała razem i ich usprawiedliwienie. Radził autorowi projektu, aby w nim dopuścił umieścić przy oblacie wotów razem i zdania. Tu chwalił gorliwość obywatelską posłujących, którą i bez tego wolne w drukarniach głosów wybijanie wiadomą krajowi czyni, nie żeby jeszcze przez aktykowanie samych wotów obwiniać zdawali się przeciwnie wotujących i przyczyny do niechęci dawać. Radził więc, aby ten projekt deputacja konstytucyjna poprawiła, dodając do oblatowania wotów, aby razem i zdania wotujących oblatowanemi były. JP marszałek pochwaliwszy zdanie JMKs. biskupa inflanckiego, wnosił, iż podający projekt może pozwolić, aby przyjęte było jego wniesienie, albowiem te zdania nic innego nie są, tylko aby przy oblacie wotów zaraz i justyfikacja mogła być umieszczoną. A przeto prosił, aby dodatek JMKs. biskupa był przyjętym. Stoiński lubelski rzekł: słyszałem żądanie JMKs. biskupa, aby był dodatek do mego projektu przyjętym i zdan przy wotach aktykowania. Wszak ja tego nie prę. Niech sobie, kto chce, aktykuje zdanie swoje. Skarżyński łomżyński mówił: żądanie JMKs. biskupa ma oczewiste rozwiązanie prawa, albowiem bez tego wolno było każdemu zdanie swoje aktykować, a to zaś aktykowanie wotów ma dopiero prawem zostać. O czym dawne prawa nie mówią, pierwszego zaś wolność zachowały. Nie prę ja, że i ci, co affirmative, i ci co negative wota dają, jedynie to z gorliwości obywatelskiej idąc za swoim przekonaniem czynią, ale zdanie niekoniecznie takie spod pióra wyjdzie, jakie w izbie było i wcale mało w domach pozostałych braci skonwinkuje, lista zaś wotów aktykowana zupełnie usprawiedliwia. Suffczyński chełmski rzekł: poważam ja głos kolegi, ale na niego moje uwagi podam, Kreski przez marszałka dotąd zbierane bez tej potrzeby może się i nie konserwowały, a uważam każde prawo na przyszłość, ale nie na przeszłość. Nie wstydzę się ja ze zdaniem moim ani przed powszechnością, ani przed nikim, nawet i przed Bogiem. Wszelako zawżdy chcę prawa na przyszłość, a w tym izbę ostrzegam, nawet i samego JP marszałka. Tu sprzeczka między Suffczyńskim, Karskim, Mikorskim i innemi zrobiła się. On utrzymywał, że marszałek nie powinien był konserwować kresek, ci zaś mówili, iż od początku sejmu to wnosili i to marszałka zawżdy prosili i że nikt swego zdania wstydzić się nie powinien. Podhorski wołyński tłumaczył się, że sejm powinien być semotis arbitris, a oblatowanie wotów całej by powszechności ogłaszało, co się dzieje w izbie, przeto ten projekt wyraźnie jest przeciwnym przysiędze JP marszałka. Szmer taki wszczął się na tę illacją w izbie, że mu głos na jaki czas zatamowano. Mówił on po nim: podawać vota ad acta jest to łamać przysięgę JP marszałka, w której punkt jest wyrażony, aby się wszytko działo semotis arbitris. Stoiński lubelski zbijał jak mógł zdanie wołyńskiego, a na końcu oświadczył, iż ta aktykacja wotów nie jest dla arbitrów, ale ona dla każdego posła bezpieczeństwa powinna się uczynić. Suffczyński chełmski rzekł: ja co dojrzałem, o tym przestrzegłem i powiedziałem, a izba niech sobie czyni co chce. Za zdanie moje wstydzić się nie będę, ale zawżdy przestrzegam, aby prawa nie stanowić na przyszłość. Co do mnie, stanę śmiało przed moimi współbraćmi i współobywatelami. Odwoływał się potym do wszytkich wymierzając się, że się swym własnym ekspensem obchodzi i że nie jest na liście tych, którzy na sprzedaż ojczyzny biorą zasiłki. Mówiąc idę drogą poczciwą, drogą od ojca mi wskazaną, któren w przeszłych kraju zamieszkach nie pomnąc na potomstwo wszytko dla ojczyzny ryzykował. Radził dalej brać przykład z Pana Boga, któren nawet dziesięcioro Bożego przykazania dał ludowi swemu do zachowania na przyszłość. Bodaj ten zczezł, kto nie ma cnoty. Ponowił żądanie, aby prawo na przyszłość było stanowione, bo może i marszałek, i kancelaria jego dawniejszych nie mają kresek. Raczyński sandomirski rzekł: czy na przeszłość, czy na czas teraźniejszy, czy na przyszły żądają tego aktykowania. Ja się temu nie sprzeciwiam. Wszelako ja w tym nic nie widzę z dobrem dla ojczyzny, albowiem każdy powinien mieć miłość jej za fundament swoim czynnościom. A kto kreski chce oblatować, temu się zdaje, że on sam przy cnocie stawa. Czas przyszły dopiero tę kwestią usprawiedliwi, kto miał racją słuszniejszą swego mniemania. Lecz na co czas tracić daremnie. Ja ani przeciw projektowi, ani za nim nie jestem, ale ostrzegam, że pierwszą jest rzeczą zaradzenie o wojsku. Trzeba te księgi, którem sam będąc delegowanym ułożył, przejrzeć i coś o nich powiedzieć. Bo jeśli teraz uchybim o wojsku co postanowić, to miliony długów przybędą. Proszę więc, aby JP lubelski albo projektu swego zupełnie odstąpił, albo go czasowi późniejszemu zostawił. Tu potężnie wzburzyła się izba, sprzeczka wzmagać się zaczęła. Mówił znowu sandomirski: jeszcze się dziś sejm nie kończy, może i później wota JP marszałek zaaktykować. Suffczyński chełmski mówił: znam ja dobrze, że głos JP sandomirskiego jest przeciwko mnie, kiedy jest jemu zarówno, czy na przeszłość, czy na czas teraźniejszy, czy na przyszły wota oblatować. Jednak ja zawżdy za samą tylko przyszłością stawam. Podhorski wołyński przymówił się znowu w ten sposób: ja ten projekt oddaję do delikatności JP marszałka, bo jest wyraźnie przeciwnym jego przysiędze. Skarżyński łomżyński rzekł: ten projekt delikatności JP marszałka cale nie tyka, bo oblatowanie wotów nie może się stosować do punktu przysięgi marszałka wyrażającego semotis arbitris, chociaż to i ten punkt Bóg sam wie, jak wszedł i przeciwko niemu protestowaliśmy się. A jak chciano, żeby nikt nie wiedział, jak będziem decydować, tak żądałbym, ażeby Bóg dał, gdybym i o tych prawach, cośmy postanowili, nicht a nicht nie wiedział i żeby one przed całym światem wieczną tajemnicą ukryte zostały. Jak mają, pytam się, oblatowane wota razić przysięgę marszałka, kiedy wszytkie prawa, które stanowiemy, także się zaraz oblatują i cała je powszechność ma sobie komunikowanemi. A przeto też i chcemy aktykowania wotów, gdyby o nich świat także wiedział nie tylko na przyszłość, ale i za przeszłość. A co godny kolega mówił o prawach, że się tylko na przyszłość stanowią, na to ja jemu pozwalam w rzeczach sądowych, ale nie z tej materii. Wszak JP marszałek ma od początku sejmu kreski, może je zaaktykować, a przyszłe już będzie musiał z mocy prawa. Szydłowski płocki, przymówiwszy się za stratą czasu na daremnych kwestiach upływającego, oświadczył się, iż jest za oblatowaniem wotów i na przeszłość, i na przyszłość. Suffczyński chełmski prosił, aby kreski tak stanu rycerskiego jako i senatu były aktykowanemi, a Karski płocki dodał, aby nawet i ministrów wota oblatowanemi były. Grodzicki krakowski rzekł: nie jestem ja przeciwny, aby wota senatu i ministrów nie miały być aktykowane, ale do tego mówię, że ja pójdę śmiało do braci zdawać im relacją, bo tam znajduję ojca i krewnych moich, bo ci nie o to mnie zapytają, żem na cesją krajów musiał pozwalać, albowiem dobrze wiedzą, że gwałt ma po sobie sto tysięcy wojska, my zaś bez żadnej obrony zostajemy. Ale mnie odpowiedzieć im za to trzeba będzie, czemu formy pewnej rządu zrobionej nie ma i czemuśmy się, jak tylko można o ewakuacją tychże samych wojsk nie starali się. Przy końcu przymówienia się swego prosił, aby czasu nie trwonić. Marszałek zaczął mówić: oto JP lubelskiego jest jeden projekt, a JP chełmskiego drugi projekt. Nie dano dalej mówić przekładając, że ten dziś, podany nie może być zaraz decydowanym. Suffczyński chełmski prosił, aby projekt jego szedł do decyzji, albowiem jeśli się inaczej stanie, to on lubelskiego projekt jeszcze raz weźmie ad deliberandum. Mikorski wyszogrodzki powiedział: JP lubelskiego może dziś iść do decyzji, bo wyszedł z deliberacji i nikt go po drugie do niej brać prawa nie ma, JP zaś chełmskiego z prawa w niej zostawać powinien. Znowu wzburzyła się izba, a w zamieszaniu i sprzeczkach czas niemały zostawała. Mikorski wniósł, aby w sposobie dodatku myśli JP chełmskiego umieszczonemi były. Co gdy dopisano, a wedle wniosku JP Mikorskiego projekt poprawiono, czytał JP sekretarz. A gdy doczytał do tych słów: ze stanu rycerskiego wota JP sekretarz sejmowy zaaktykuje, a zaś senatu i ministerium JP marszałek WLit., poda ad acta, przy odgłosie niemal powszechnym: zgoda! zabrał głos JP Tyszkiewicz marszałek WLit. mówiąc: widzę ja, że to się materia toczy o senatu i ministerium wota, lecz może się w stanach sejmujących wiele osób znajdować, którym to jest niewiadomo, że ja mam zawżdy dwa egzemplarze wotów: jeden do archiwum mojego oddaję, drugi zaś z podpisem moim JP marszałkowi sejmowemu. Może więc JP marszałek wszytkie wota tak senatu z ministrami, jak i stanu rycerskiego aktykować. Suffczyński chełmski rzekł: ja zawżdy prawa chcę na przyszłość, ale nie na przeszłość i o taką propozycją ad turnum upraszam. Marszałek czytał propozycją, czy projekt JP lubelskiego Stoińskiego ma być przyjętym, czy zaś dodatek JP chełmskiego. A zaraz tę propozycją gromadnym odezwaniem się naganiono. Skirmontt piński powiedział: nie jestem sprzeczny tej determinacji stanów, bo jak kto decydować będzie, na co się przed Bogiem i obywatelami ze swoim zdaniem taić. Ale zawżdy jednak mówię do tych wotów, co będą, albowiem w tym wniosku te mnie uwagi zastanawiają. Nie zgadza się z polityką prawo na przeszłość stanowić, ani zgadza się z przysięgą marszałka, albowiem to naruszałoby wszytkie prawa, gdyby miało przeszłość zajmować. Widzę, że tu spór idzie tylko o to, czy mają być oblatowane wota co będą, czyli też i te, co już na sejmie były. Ja stawam tylko za przyszłością, a bronię stanowienia prawa na przeszłość. Suffczyński chełmski rzekł: toczy się tu lukta między projektem JP lubelskiego a moim dodatkiem. Ale że JP marszałek WLit., któren idąc torem przodków swoich zawżdy ściśle trzyma się cnoty, zaświadczył, że oddał WPanu, MP Marszałku, wota senatu i ministerium ze swoim podpisem, wzywam w tej okoliczności wyznania WPana. A jeśli są wota przeszłe u WPana, tedy ja odstępuję od mojego dodatku. Karski płocki oświadczył, iż JP sekretarz sejmowy zapytany już o to od posłów wyznał, że są wszytkie wota. Stąd zaczęto na JP marszałka bardziej nalegać, aby oświadczył, czyli się znajdują. Marszałek krótko odpowiedział: zapewnić mogę, iż porządek w kancelarii mojej był zachowany, i pytam się, czy jest zgoda na ten projekt. Między odzywającemi się: zgoda! JP Podhorski wołyński powiedział: ja nie będę contra unanimitatem, to oświadczam, ale tylko uważaj WPan, MP Marszałku, czy to samemu WPanu szkodzić nie będzie. Marszałek mu odpowiedział: przysięga semotis arbitris nie ściąga się do tego, co w izbie przechodzi. Wyraz semotis arbitris jest ostrzeżeniem, aby arbitrów na sesji nie było. Stosować tej kwestii do niej nie mogę, ale zapytuję się, czyli jest zgoda na projekt JP Stoińskiego lubelskiego. A gdy się niemal z powszechną odezwano, zabrał głos JP chełmski Suffczyński, przerywając dalsze zapytania i zaczął mówić: wyznam grzech sam na siebie - raz zostawałem bez zdania. Ja to jestem ten Adam, co grzech pierworodny popełnił, albowiem wielu za moim przykładem poszło. Proszę więc dodać w tym projekcie, aby odtąd bez zdania zostawać nikomu wolno nie było. Rokitnicki płocki rzekł: ale już WPan raz dodatków odstąpiłeś, a teraz nowe formujesz. Suffczyński: ale ja mam prawo, ile tak stosowny dodać. Mikorski wyszogrodzki powiedział: jak WPan, MP Marszałku, nie zapytasz się o zgodę, to więcej nierównie ze stratą czasu wyniknie trudności. Podhorski wołyński rzekł: ja co do mnie opozycji wszelkiej odstępuję. Nie chcąc być contra unanimitatem. Narbutt lidzki mówił: nie jestem ja przeciwko wniesionemu projektowi, ale co kolega mój JP chełmski wniósł i co uznał, aby było domieszczonym w projekt, cale się z tym projektem zgadza, bo gdy wszytkich nas mają na świat wychodzić zdania, na cóż senator lub minister ma bez niego zostawać, ile że to Rzpltej może wiele zaszkodzić. Z tej więc przyczyny za dodatkiem kolegi mojego cale stosującym się do materii jestem i proszę go umieścić w projekt. A gdy poprawiono wedle wniosku JP chełmskiego projekt JP lubelskiego Stoińskiego, a sekretarz go przeczytał.
JP marszałek zapytał się o zgodę, a ta się po trzykrotnym o nią zapytaniu
znalazła. Piński tylko Skirmontt w czasie zapytania się po raz drugi i trzeci
chciał coś mówić, ale okrzyk powszechny zgody odwrócił jak marszałka tak i
izby na to atencją W tym też i sesja solwowaną zaraz została na jutro na godzinę 4 po południu.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |