Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Jego Królewskiej Mci

na sesyi dnia 17 augusta 1793 miany

Powiedziałem na dniu 10 augusta, że Król, który się do winy nie czuje, nie tylko nie ma wstrętu dawać sprawy narodowi, ale owszem chętnie to czyni, a osobliwie wtedy, gdy z przyczyn jakichkolwiek mylnych o sobie i o dziejach przeszłych posądzenie słyszy. Ten jest i dzisiejszy przypadek, iż na tyle długich i przygotowanych na piśmie mów, przychodzi mi nie przygotowanemu odpowiedzieć, jednak nie trudno mi to jest uczynić, bo przy prawdzie.

Wielbię cnotę i uznaję słuszne powody tych, którzy mężnie i odważnie stawając przy dobrej sprawie Ojczyzny, żal nad stratą jej tkliwie wyrażają, ale sądzę być potrzebą odpowiedzieć na te wzywania mię do czynu takiego, którego dozwolić sobie nie mogę przekonania, iżbym przezeń Ojczyźnie zaszkodził. Kiedyście, Prześwietne Stany, większością głosów udecydowali rozkaz dla deputacyi traktującej z ambasadorem rosyjskim, aby bez sprzeczki i dyskusyi żadnej, podpisała traktat z powodu przymusu, bo to jasno było wyrażono w tamtym prawie, kazaliście podpisać taki traktat, w którym ostatni artykuł powiada: że będzie tak z strony tamtej, jako i z strony naszej ratyfikowany, w tym tedy zachodzi fides publica, łamać to, co solennie obiecanym i przyrzeczonym zostało, jest autoryzować tę siłę, która nam tyle już uczyniła szkody, aby uczyniła więcej; jako Król powinienem kochać sławę (jak i każdy człowiek), ale sławę ufundowaną na sprawiedliwych powodach, a pierwszą jest sławą winy nie zaciągać, wina zaś Króla największa jest, źle czynić narodowi. Otóż gdyby dziś fidem publicam łamać przyszło w tym, co z woli sejmu obiecanym zostało, cóżby nastąpiło? Oto wzięłaby potęga rosyjska stąd powód mszczenia się na całym kraju. Niech tu nikt nie rozumie, że tu osobisty interes, lub obawa o los własny powodują mną. Czas jest, abym to, co na tym sejmie pod pokrywką powiedziałem dawniej, dziś jasno dał wiedzieć, że dwa razy ofiarowałem złożyć koronę, abym tylko uratował kraj, powiedziałem, jeżeli do mojej osoby potencye urazę lub jakie nieukontentowanie mają, niech naród za mnie nie karzą, ale odpowiedziano mi: Chociażbyś ty ustąpił z tronu, niemniejby się stał rozbior.

Niech mi tu darmo i Kodrusa nie cytują, którego ja miałem przed oczyma, i chciałem go naśladować, gdybym był upewniony, jak ów o skutku z ofiary swojej. - Inszy tu był zarzut pozorniejszy, ale dobrze, że był powiedziany, bo mi daje okazyą odpowiedzieć i na ten, powiedziano: czemu ty Królu do obozu nie poszedłeś? Najprzód gdy już wkroczyło wojsko obce w naszą Ukrainę, jeszcze sejm trwał, od którego ja oddalić się nie mogłem, i nie powinien byłem, temu sejmowi w mojej przytomności owa straszna deklaracya 18 maja była podana, w mojej przytomności, i z moim przyłożeniem się dana była nań odpowiedź przyzwoita, która nas była obronić powinna. Si quid verba possent contra arma. - Musiałem zostać w stolicy i przy sejmie, póki ten trwał, a tymczasem wojsko obce w poczwórnej przemagającej sile nad wojskiem naszym walecznym, ale niedostatecznie opatrzonym następowało, jak tylko sejm się skończył 31 czerwca, gotowałem sukursa z tych kilku tysięcy, które miałem jeszcze pod ręką, co tylko miałem z niemi iść do obozu, aliści jak już powiedziałem, zachodził nam w tyle drugi mocarz, już jego generałowie układali marszruty w naszym kraju, już dla wojsk jego mosty nakazywano w naszych wsiach, już zamiar miał ten sam, który dziś wykonał. - W takich to okolicznościach z rady samych naczelników sejmu ostatniego, uczyniłem do Moskwy propozycye takie, które i honor narodu ocalić, i dzieło jego utrzymać mogły, a w sposób podchlebny dla Moskwy, ale nie były przyjęte. - Doczekując responsu nie mogłem się, i nie powinien byłem w ten moment wyrywać do obozu, ile że gotowane ode mnie sukursa przy wypróżnionym arsenale i magazynach, powoli i trudnie się przysposabiały. Tandem przyszedł respons z Moskwy, kiedy już wojsko obce z jednej strony o mil 18, z drugiej o 10 od stolicy znajdowało się, a tył nam zabierał drugi mocarz, i powiedziano mi. Czyń akcess do Konfederacyi Targowickiej, dziś zaręczamy ci całość kraju, nie uczyniszli, będzie podział Polski; gdzież tu powinność dobrego Króla? Wszakże tam, gdzie ocalenie kraju i ochrona daremnego wylewu krwi; to uczyniłem, Bóg sam wie, jak wiele mię kosztowała ta ofiara, a którą sakryfikować byłem powinien całości kraju, bo jakże nie wierzyć było wyraźnym obietnicom, i przysiędze Konfederacyi Targowickiej.

Te to były przyczyny, dla których nie stanąłem w obozie, do którego wybierałem się [szczerze - dopis. atram.], to jedno zostawało mi do odkrycia w odpowiedzi na uczynione zapytanie, bo mogło być nie wszystkim wiadomo. - Przyłączony tu przykład Jana Kazimierza, niech będzie przypomniany wiernie, bo albo nie trzeba cytować dawnych dziejów, albo cytując je, trzeba cytować exacte: Kiedy się pod Beresteczkiem spotykał z zbuntowanemi Kozakami, wtedy nie było innego nieprzyjaciela przeciw Polszcze, tylko te Kozaki i cokolwiek Tatarów. Potencye europejskie nie mięszały się jeszcze do nas, Polska wydołała Kozakom i Tatarom, zwyciężyła pod Beresteczkiem, wiadomo jednak, jak mało trwałe były te traktaty kozackie. W kilka lat potem ambicya Króla szwedzkiego, zazdroszcząc płonnego tytułu Janowi Kazimierzowi Króla szwedzkiego, rozpoczęła wojnę przeciwko Polszcze, w ten czas Król szwedzki szukał pomocy i u innych mocarstw, jakoż i Moskwa wtedy i Węgry, i Tatary, i Elektor brandenburski z różnych stron wpadali do Polski, tak dalece, że Król Jan Kazimierz jak był waleczny i mężny, a jednak ze wszystkim opuścił kraj, za krajem czekał lepszej pory, ja tego nie uczyniłem, bo albo żyć z wami, albo ginąć, to moją znam powinnością. Gdy zaś dwór austryjacki dodał wojska Janowi Kazimierzowi, w ten czas wrócił się, i polityką, i orężem obcym mógł Ojczyznę ratować, wtedy koncesye dworu austryackiego poruszyły przeciw Szwedom ratować, wtedy konnexye dworu austryackiego poruszyły przeciw Szwedom dwór duński, oderwały od nich dom elektora brandenburskiego, to wszystko odmieniło los Jana Kazimierza, i ocaliło Polskę, daj Boże takich okoliczności, a znajdą się jeszcze serca polskie godne Ojczyzny i Król godny serc waszych.

Dziś ten Król, to tylko powinien mieć przed oczyma, aby ratował, co może i jak może, nie godzi mi się sakryfikować na zgubę tę część, której jeszcze pozwalają nazywać się polskim narodem, nikt boleśniej czuć nie może utraty tamtych współrodaków, ale każdy przyzna, że gdybym i nie chcąc zrzekać się tamtych, których wszelako odratować nie mogę, i tych jeszcze, co pozostali Polakami, zgubił, źle bym uczynił, i grzeszyłbym przeciw pierwszej powinności Króla. - Niech i to pamiętno będzie, że kiedy przy początku sejmu oświadczyłem: że znam być dobrą sprawę naszą, a niesprawiedliwą pretensyą tych dworów, powiedziałem, że się nie odpiszę od sejmu konfederackiego, to jest od woli jednomyślnej, albo większości sejmujących, i tego dotrzymałem, i w ten czas dopioro gdy sama większość sejmu uznała, że byłoby nieprzezornością, ale owszem błędem, chcieć dla salwowania tego, co być usalwowanym nie może, siebie z resztką kraju na zawsze zgubić, w ten czas dopiero mówię i ja konieczności uległem. - Były wprzód gwałty, które dowodziły, że wolności w wezwanych obradach nie było, bo dwakroć aresztowani byli posłowie, wyjazd z miasta nie pozwolony, ale nie dość jeszcze na tym, dopiero jak nam powiedziano wyraźnie, i uroczyście przez notę, że albo jutro będzie wojna, albo dziś każcie deputowanym podpisać traktat, w ten czas byłoby grzechem, żebym eksponował resztę na zgubę, i Ojczyznę na wieczne zatracenie, a jakąż to jeszcze nam grożono wojną, nie taką, która by się w równej sile zaczynała na granicach, ale tu wśrzód nas wewnątrz kraju, w sto kilkadziesiąt tysięcy wojska moskiewskiego i pruskiego, przeciwko bezbronnym i zewsząd uciśnionym. Już dziś nie byłbym tego powtarzał, com dawniej powiedział, ale ponieważ dziś podobało się niektórym sejmującym obracać do mnie mowy tak tkliwe; powinnością moją było odpowiedzieć na nie, nie z resentymentu, Bogu dzięki, że mi serca mściwego nie dał, ale winienem był obronę sławie mojej, bo każdy człowiek, a tym bardziej Król sławy swojej bronić powinien, bo ta Królowi odjęta, odejmuje mu affekt i miłość powszechną, które rządzącemu do uczynienia dobrze najwięcej pomagają. - Nie wypracowanym kwiatem wymowy, ale siłą prawdy przekładam wam, że powinniście to dziś mieć przed oczyma, abyście nie pogorszyli losu tej części obywateli, która nie jest jeszcze zajęta od obcych, a pogorszylibyście zapewne, gdybyście przeciwko obowiązkowi, podpisem uroczystym stwierdzonemu wstecz czynić chcieli. To się nie godzi, to by dało powód do większego uciesku i do rozebrania (strzeż Boże) całego kraju; w ów czas jeszcze można było legalnie uczynić ten opór, kiedy nie było waszego rozkazu dla deputacyi podpisania traktatu, lubo i w ten czas roztropność nie kazała doprowadzać takowy spór do ostatniego punktu i z tej przyczyny nie uczyniliście tego.

Dziś tedy chcieć mię zachęcać, abym nie podpisał ratyfikacyi, nie ma nikt do tego dobrej przyczyny, gdy ta ratyfikacya jest już przez sejm przyrzeczona. - Było tu mówiono, jakobym ja, jako pierwszy stan Rzpltej miał prawo odmówić podpisu, i w tym mylna jest opinia, bo to prawo 1768 roku z którego to racyonowanie zdawano się czerpać, to tylko mówi, że stan jeden bez dwóch, ani dwa bez trzeciego, nic stanowić o losie Rzpltej nie mogą, ale toż prawo nie powiedziało: żeby jeden stan mógł się przeciwić dwóm, a tym bardziej w sejmie konfederackim, gdzie wszystko per pluralitatem decyduje się, tu per pluralitatem wszystkie antecedentia się stały, ja więc za niemi iść byłem i jestem obowiązany.

Nie powiem już nic więcej, bo prawo za mną mówi, i nie będę dalej przerywał biegu potrzebnym dziś jeszcze czynnościom, dlatego uwalniam ministerium od tronu.

Głos


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych