![]() |
|
![]() | |||||||||
Szymona Szydłowskiego Posła województwa płockiego na sesyi sejmowej dnia 17 augusta 1793 roku w Grodnie, miany Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! I Prześwietne Sejmujące Rzpltej Stany! Próżno bym się mordował, gdybym chciał nawrócić zapewnioną w tym sejmie większość na zgubę Ojczyzny. Dwumiesięczne sejmowanie przekonało mię, że nie masz tu dla niej ratunku; a gdybym był przed sejmem posłuchał więcej rozsądku, niż chęci ratowania Ojczyzny, przekonałbym się był że w takim sejmie, nie można go się było nawet spodziewać. Nie dla odwrócenia więc zguby Ojczyzny, bo tę już widzę przygotowaną w sercach większości, ale dla zapłakania nad nią, zabieram jeszcze ten głos w ostatnim jej zgonie, usprawiedliwiając się przed Bogiem, przed obliczem W.K.Mci i całą powszechnością; bo może ten Bóg litościwy wskaże nam jeszcze Czarneckich, których gorliwość tym prędzej obudzi cnotliwych, tym okrutniej zemści się na zdrajcach, kiedy zobaczy, że były sposoby do ratunku, ale nie było cnoty. Ci, co należą do tej haniebnej większości zgotowanej na zgubę Ojczyzny, zwalają swój występek, to na grzechy ojców naszych, to na magnatów, to na gwałt. O odrodni! od owych cnotliwych, z których się dziś naśmiewacie, Sarmatów. Gdzież oni to wam ten przykład zostawili, żeby mając w boju przeszło 50 tysięcy regularnego wojska, żeby mając tyle najlepszej artyleryi, i tyle dział, ile nigdy zbrojownie polskie nie miały, żeby mając więcej niż największe skarby, bo i piersi, i majątki całego prawie narodu, żeby mówię przy takiej obronie, poddać się sromotnie nieprzyjacielowi na dyskrecyą, i oddawszy mu ten oręż, który go miał upokorzyć, dopiero wyrzekać na gwałt z niewolniczą podłością? Nie jeden Moskal napastował granice ojców naszych, bywały czasy, gdzie wielu razem nieprzyjaciół napadali na Polskę. A chociaż za Jana Kazimierza nie tylko wszyscy sąsiedzi, ale i właśni poddani pod Chmielnickim z Kozakami i Tatarami pustoszyli Polskę, i Króla samego na Szląsk wygnali, przecież nie było w ten czas tak podłej duszy w Polakach, aby przemocy uległa! Co by spiknąwszy się z nieprzyjacielem, przeciwko własnej wojowała Ojczyźnie! Co by przyodziawszy się w oba szyszaki, w obce gwiazdy, w obce krzyżyki, w obce tytuły, w obce, a co większa wydarte z braci swoich bogactwa, perswadowali z mieczem obcym, rodakom, że trzeba się sromotnie poddać; bo was ojcowie wasi zgubili, trzeba ulec, bo gwałtu nie ma czym odeprzeć. Wyrzekacie dalej, że ojcowie nasi nierządem nas zgubili. Byłże Polak za owych czasów sarmackich tak podły, tak nieczuły, tak przedajny, jak w tym przechwalonym z oświecenia i rządu wieku ośmnastym? Oddałże komu jaką część kraju bez wylewu krwi napastnika? Był nierząd, były niezgody wewnątrz, ale jak tylko Polak usłyszał o nieprzyjacielu, biegł zgodnie na obronę swej ziemi i wolności. Cóż nam dziś przyniosły te poprawy rządu i edukacyi, które Moskal dyktował, a my się niebaczni cieszyli, jak ten wół, którego tuczą dlatego, żeby się zdał do zjedzenia. Powiększaliśmy ustawnie wojsko, ale w tytułach płatnych, nie w żołnierzach; oporządzaliśmy to wojsko, ale w ozdoby i dobre mienie szefów, nie w amunicye. Odmienialiśmy ustawnie komendantów, ale za pieniądze, nie za zasługi. Gospodarowaliśmy skarbem Rzpltej, ale nie zbogaciliśmy Rzpltej. Poprawiliśmy bieg sprawiedliwości, ale na słabych, nie na mocnych. Porobiliśmy tak wiele potrzebnych dla rządu stopniów urzędów, ale brałże ich kiedy zasłużony? Nie widaćże tych samych znaków nadgrody, i na tych, co zgubili Ojczyznę, i na tych, którzy ją zbawić chcieli? Dlatego to giniemy, a winę naszą składamy na ojców naszych. Powróćmy tylko do cnoty staropolskiej, niech żaden Polak nie będzie Moskalem, ani Prusakiem, ani Austryjakiem, a jeszcze i z tej, w jakiej teraz jesteśmy, wyjdziemy niewoli. Magnaci zgubili Polskę, mówią jeszcze ci przewrótni, co więcej się dziś uginają przed Moskwą niż niedawno przed magnatami. A czymże to magnaci znaczyli w Polszcze, jeżeli nie nami, szlachtą? Co ich porobiło magnatami, jeżeli nie urzędy i królewszczyzny, które są własnością Rzpltej, a zatem własnością z nas każdego; więc w mocy naszej było i jest nie dopuszczać takiej przemocy i panoszenia się magnatom. Wszakże w tym samym sejmie, kiedy złorzeczemy magnatom, nie powiększamyż ich liczby, dziękując ustawicznie za nadgrody jednym, i mordując Króla Imci o nadgrody ustawicznie dla drugich. A to za to, że nam urzędy i ordery wyrabiają, i że nas będą raczyli może przypuścić do tych wielkich zdobyczy z królewszczyzn, któremi się najpewniej sami podzielą, gdy pryncypalną sprawę podziału Polski zakończą. O niebaczny stanie rycerski! Nie byłoby na świecie równej tobie potęgi, gdybyś się znał na twej sile? Gdybyś pamiętał, czegoś dokazywał, aż do tego zniewieściałego ośmnastego wieku; gdybyś nie czekał, aż cię magnat do swojej zawoła partyi, lecz gdybyś czuł raczej, żeś powinien być wolny, że ginąć masz za wolność i całość twej ziemi; że ci nikt w domu i boju rozkazywać nie może, tylko ten, kogo sam sobie wybierzesz; a gdybyś tak czuł, zapewne byś nie wybrał magnata, ale zdolnego, cnotliwego, zasłużonego i odważnego szlachcica. Cóż mówić o gwałcie, na który zwalamy poddawanie się nasze sromotne? Gdyby Moskwa chciała nas zgubić gwałtem, to by napadła na nas w ten czas, kiedy śmierć Augusta III zostawiła nas bez skarbu i wojska, i kiedy właśnie trzej nasi sąsiedzi potrzebowali indeminizacyi, po siedmioletniej wojnie. Gdyby Moskwa mogła nas gwałtem zabrać, zacóżby nas niszczyła tylo konfederacyami? Hajdamackiemi rzeziami? Powietrzem i wszystkiemi jakich tylko naród ludzki doświadczać może klęskami? - Gdyby Moskwa nie znała się na skutkach gwałtu, to by nas nie przysposabiała powoli do podłości i przedajności? To przez poprawy rządu, to przez odmiany sposobu myślenia i życia, to przez pognębienie jednych magnatów, a wyniesienie drugich, to przez przedajność honorów i urzędów to przez pomnożenie orderów, to przez ustawiczne nareszcie między nami fakcye, i zakłócenia. - Gdyby Moskwa dowierzała jedynie swej mocy gwałtownej, nie próbowałaby nas wprzód mniejszym podziałem 1775, aby nas przysposobić do większego 1793. - Gdyby Moskwa nie wzdrygała się gwałtu, to by nie robiła Konfederacyi Targowickiej, to by nie wypowiadała nam wojny, toby nas nie zwoływała na ten sejm, to nie groziłaby nam notami? Bo to tylko dzieciom i takim grożą zdrajcom, którzy sami się proszą, aby byli zagrożonemi dla omamienia tych, których zdradzają. A kto istotnie ma moc w ręku, i chce nią gwałcić, ten nie grozi, ale zaraz przymusza. Gdzież tu jest jaki gwałt? i czyli mógł mieć miejsce? A wszak ani Króla Imci, ani senatorów, ministrów, ani nas posłów nie przyprowadzili tu Moskale, aleśmy sami tu przyjechali. - Nie dopuszczono kilku nam wprawdzie posłom być na kilku sesyach, ale nas jednak nie przymuszono wotować na podział. - A gdyby chciano zgwałcić cały sejm, możnażby to inaczej uczynić, jak tylko albo wszystkich uwięzić, albo wszystkich nas do podpisu przymusić? Teraz pytam się, jakby to musiał być wykonany ten przymus? Oto pozwólmy na moment, że zdradzeni, odeprzeć gwałtu gwałtem nie mamy mocy, ale nie poruszeni żadną groźbą nie możemy, i nie chcemy podpisać traktatu, który nam narzucają Moskwa i Prusy. - W takim przypadku gwałciciele nie mogliby nas ani zabić, ani więzić, bo by nie było komu sejmować; nie mogliby także przymusić nas do podpisu, chybaby gwałtem kreślili onże naszemi rękoma, lecz w ten czas nie byłyby to nasze podpisy, tylko naszych gwałcicielów. - A mogliżby oni to czynić, kiedy im koniecznie formalnej cessyi, kiedy im, mówię, koniecznie tych wyrazów, że pełnomocnicy polscy zgodzili i umówili się, potrzeba? - Nie jestże to niezbity dowód, że tej formalności żądają, kiedy już mając kraje, mieszkańców i wojska w swych ręku, tyle czynią zabiegu i kosztów do traktowania z nami. O podłości! Już cię dziś ani ślepota, ani bojaźń nie wyexkuzuje, bo w samej zdradzie pokazujesz tyle oświeconego rozumu i doświadczenia, że nie możesz nie znać szkarady swojego występku - a odwagi i męstwa także dawno dały się widzieć dowody, pod Zieleńcami i Dubienką. - Lecz nie chcę już więcej mordować waszej cierpliwości, Najjaś. Stany. - Do ciebie się tylko obracam, nie skażona zdradą i podłością cząstko Polaków! Widzisz i czujesz, co gubi Polaków, śmiej tylko, a w samej chorobie znajdziesz na uleczenie lekarstwo. - Co do mię, nie mogę pozwolić na ratyfikacyą, bo na dniu 17 świadczę się całą powszechnością, i wami Najjaśn. Stany. Zarzućcie mi, jeślim do ostatniego tchu piersi moich nie wywierał przeciw gwałtowi własnych współziomków, i przeciw tak strasznej na Ojczyznę klęski? - Pomnijcie, mówię, iż na dniu 17 lipca, gdy zatracaliście Ojczyznę, ja byłem z propozycyą moją, która mi nie została przyjętą, pod Laską gwałt mi się stał, i odparty większością zdań waszych zostałem. - Dziś zaś, gdy widzę tak nielegalną i fałszywą propozycyą, na samprzód protestuję się najsolenniej, przeciw ratyfikacyi jestem, bo i byłem, a w końcu, gdy wotować muszę, wybieram sobie być affirmative.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |