Czwartki literackie – historia

Czwartki Literackie w pałacu Działyńskich

Poznańskie Czwartki Literackie związane są trwale z pałacem Działyńskich. Tradycję użyczania Sali Czerwonej na odczyty i zebrania publiczne zapoczątkował Tytus Działyński. Jego córka Anna, zamężna Potocka, pisała w Pamiętnikach: „Co do Czerwonej Sali mogłaby ona pisać pamiętniki i te byłyby bardzo zajmujące, wszystkie zebrania polityczne, wszystkie konferencje naukowe odbywały się w tej sali”. Relacja ta, jako jedna z wielu, świadczy, iż pałac przez cały czas niewoli służył celom narodowym i kulturalnym, dzięki Tytusowi, a następnie Janowi Działyńskim stał się „prawdziwym domem kultury polskiej”. Odbywały się w nim m.in. wykłady dla inteligencji w 1846 r., na które „płeć piękna i męska szły na wyścigi”. Karol Libelt wykładał wówczas estetykę, Teofil Matecki fizykę i chemię, Jędrzej Moraczewski mówił o dziejach Słowiańszczyzny, Fabian Sarnecki uczył malarstwa.

Od 1887 r. drugie piętro pałacu zajmował Heliodor Święcicki, doktor medycyny, od 1915 r. prezes PTPN. W latach 1898–1901 urządzał w swych apartamentach „wieczorki czwartkowe” dla uczonych i artystów z Wielkopolski i innych dzielnic, na których wygłaszano referaty, dyskutowano, zapewne projektowano powołanie w Poznaniu polskiego uniwersytetu (w 1919 r. gospodarz wieczorów został pierwszym rektorem tego uniwersytetu). Święcicki wznowił swoje „wieczory czwartkowe” po wojnie i organizował je dwa razy w miesiącu do śmierci w 1923 r.

Po odzyskaniu niepodległości poznański kalendarz kulturalny wypełniony był nader bogato. Niemal każde z kilkuset działających w mieście stowarzyszeń społecznych urządzało, przynajmniej raz w roku, wykład lub akademię. Ów żywiołowy ruch wspomagali, w stopniu nieporównywalnie większym niż obecnie, profesorowie Uniwersytetu Poznańskiego i szkół średnich. Skoordynowany charakter i masowy zasięg posiadały Powszechne Wykłady Uniwersyteckie i Wykłady Powszechne Towarzystwa Czytelni Ludowych. Większość z tych imprez pełniła głównie funkcje edukacyjne i wychowawcze, służyła „budzeniu i pogłębianiu poczucia narodowego i obywatelskiego”.

Poznański Oddział Związku Zawodowego Literatów Polskich z prezesem Bolesławem Koreywą lansował styl życia literackiego, który nie naruszał skonwencjonalizowanych gustów artystycznych, a zarazem był elitarny społecznie. Pod wysokimi protektoratami ziemiaństwa i profesury urządzano dla wybranej publiczności „turnieje poetyckie” z prezentacjami amatorskiego wierszopisarstwa, łączone z reguły z rautami lub balami, oraz „herbatki literackie” w Białej Sali „Bazaru” lub w kawiarni Dobskiego (obecnie restauracja, tuż przed kościołem pw. Najświętszego Zbawiciela na ul. Fredry).

Pod koniec lat dwudziestych w czynne życie społeczne weszło nowe pokolenie twórców i krytyków, absolwentów kierunków humanistycznych UP, m.in. Czesław Latawiec, Konstanty Troczyński, Wojciech Bąk, Józef Kisielewski, Aleksander Janta-Połczyński, Stefan Balicki. W tym środowisku poszukiwano bodźców kulturowych, które byłby inspirujące dla miasta i dzielnicy. W końcu 1933 r. aktywni i utalentowani młodzi literaci opanowali Zarząd Związku Literatów. Do nowego zarządu ZZLP weszli Antoni Kawczyński, Zenon Kosidowski, Kazimierz Piekarczyk, Kazimierz Pluciński, Jan Sztaudynger. Jedną z inicjatyw nowego prezesa Kosidowskiego było powołanie w styczniu 1934 r. Zrzeszenia Związków Artystycznych i Kulturalnych Poznania i woj. Poznańskiego (wkrótce przystąpiły do niego 54 organizacje).

Na siedzibę Zrzeszenia literaci i artyści wybrali pałac Działyńskich od lat świecący pustkami. Wybór miejsca był staranny, w myśl zasady, iż „dużo znaczą ramy dla najpiękniejszego nawet obrazu”. Staraniem Zrzeszenia odnowiono sale pierwszego piętra według projektu artysty malarza Henryka Jackowskiego, prezesa związku artystów „Plastyka”. W środowisku Zrzeszenia powstała idea urządzania spotkań „skupiających literatów, artystów oraz publiczność”. Nawiązaniem do tradycji wieczorów Heliodora Święcickiego było przyjęcie nazwy „Czwartki Literacko – Artystyczne”

Inaugurację Czwartków poprzedziły manifesty programowe w nowo powołanym organie ZZLP „Życiu Literackim”. Zenon Kosidowski liczył, iż imprezy te mogą „położyć kres bezczynności Poznania i Wielkopolski na polu kulturalnym, ożywiając planowo ruch umysłowy na zachodnich kresach Rzeczypospolitej […] być przeżyciami […] zmieniającymi kulturalny stan posiadania środowiska, wzbogacającymi jego smak, chłonność i pobudliwość”.

Uroczysty wieczór inauguracyjny odbył się 18 października 1934 r. Przybyli minister WRiOP Wacław Jędrzejewicz, prezes PAL Wacław Sieroszewski, prezydent Poznania płk Erwin Więckowski, profesorowie UP, Ignacy Stein kurator szkolny wojewódzki i in. Po oficjalnych przemówieniach nastąpiła część artystyczna. Wiersze Jana Sztaudyngera, Wojciecha Bąka, Jadwigi Popowskiej recytowali artyści teatrów poznańskich. Jan Sztaudynger specjalnie na tę okazję napisał wiersz Na otwarcie pałacu Działyńskich.

Pomimo szumnych zapowiedzi programowych komisja organizacyjna powołana przez Zrzeszenie nie przewidywała ani większej frekwencji, ani szerszego oddźwięku w środowisku. Na pierwszy odczyt 25 października przygotowano zastawione stoliki, po wykładzie miały odbyć się występy artystyczne – piosenki z akompaniamentem gitary. Tymczasem już ten pierwszy wieczór określił charakter następnych. Publiczność stawiła się nadspodziewanie licznie. Wiceprezydent Poznania Zygmunt Zaleski wygłosił odczyt „Zagadnienia kulturalne Poznania” – tradycyjną apologię kulturalnego dorobku Wielkopolski. W dyskusji starły się dwie odmienne koncepcje kultury. Referent i inni „pragmatycy” uznawali za główną wartość wdrażanie do odbioru kultury jak najszerszych warstw społecznych. Dla młodych twórców jak Jan Ulatowski, Wojciech Bąk, Konstanty Troczyński istotne było tworzenie nowych, oryginalnych wartości kulturalnych, dlatego też w dyskusji przypominali, iż Poznań w przeszłości i współcześnie nie kształtował ideowych i artystycznych przemian kultury narodowej, pozostawał na uboczu jako kulturalna peryferia.

Odtąd Czwartki odbywały się co tydzień, z przerwą wakacyjną, na każde spotkanie przychodziło od 200 do 400 osób, a wstępy były płatne – 1 zł. Do czerwca 1939 r. odbyło się 130 wieczorów. Czwartki prezentowały szeroki, panoramiczny wręcz obraz życia kulturalnego kraju, podejmowano zagadnienia z zakresu literatury, filozofii, religii, sztuk plastycznych, socjologii, muzykologii, folkloru, krajoznawstwa. Zapraszano przedstawicieli najróżniejszych i najskrajniejszych kierunków filozoficznych, artystycznych, politycznych. Wystąpili m. in.: ks. Jan Urban i Henryk Ułaszyn, Florian Znaniecki i Tadeusz Kotarbiński oraz Jan Emil Skiwski i Stanisław Piasecki, Zofia Nałkowska, Michał Choromański i Fryderyk Antoni Ossendowski, Melchior Wańkowicz i Adolf Nowaczyński. Jedynie z przyczyn losowych nie dojechali – Stanisław Ignacy Witkiewicz, Leon Kruczkowski, Władysław Sebyła.

Popularność Czwartków potwierdzały głosy prasy. Maria Kuncewiczowa w wywiadzie dla „Dziennika Poznańskiego” mówiła: „W Warszawie Czwartki poznańskie cieszą się opinią wysoką. A ostatnio ten sąd wzmocnił się pogłoską, którą można by streścić: W Poznaniu chodzi nie tylko o odczyt, ale zwłaszcza o przygotowanie się prelegenta do gorącej i rzeczowej dyskusji. Niejeden referat już się na tym ostatnio potknął”. Krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny” pisał: „O ileż szczęśliwszy od Lwowa jest Poznań, gdzie się tak dba o artystów i ułatwia im życie”. Czwartki rzeczywiście stały się najbardziej prestiżowymi spotkaniami kulturalnymi w mieście. Zdominowały i w pewnym sensie wyeliminowały inne imprezy tego typu, których liczba wyraźnie się zmniejszyła. W 1935 r. „Gazeta Polska” stwierdziła: „Żaden impresario chociażby najbardziej sensacyjnej imprezy nie zaryzykuje dziś w Poznaniu konkurować z Czwartkami Literackimi. Jak czwartek, to do pałacu Działyńskich”.

Jakie były źródła tego prestiżowego i frekwencyjnego sukcesu? Czwartki zostały zaaprobowane przez zintegrowane i ustabilizowane środowisko inteligenckie Poznania, również przez władze miejskie. Miejscy notable należeli do stałych gości. Rangę spotkań podnosiły wizyty honorowych gości – Ignacego Mościckiego, Wacława Jędrzejewicza, Wacława Sieroszewskiego, Aleksandra Świętochowskiego. Stałą publiczność tworzyli profesorowie UP – „żelaźni” dyskutanci, którzy nie raz korygowali „niedostatki” wystąpień prelegentów, zmuszając ich w dyskusjach do wygłaszania swoistych autokoreferatów. W zależności od tematyki wieczoru pojawili się muzycy, architekci, malarze. Pałac przyciągał atmosferę intelektualnego, środowiskowego salonu, jakby klubu inteligenckiego. Co tydzień otwierano kilka sal, nie tylko Czerwoną, był bufet, a w sezonie letnim pięknie urządzony ogród ze stolikami. Tu przychodziło się na towarzyskie rendez vous, spotkać znajomych, podyskutować, wiele osób przyjeżdżało spoza Poznania.

Wojna rozproszyła organizatorów i bywalców Czwartków. W lutym 1945 r. pałac Działyńskich spłonął i przez następnych dziesięć lat stał w ruinie. Przetrwała jednak tradycja. Już 22 marca 1945 r. powracający do swojego miasta pisarze urządzili w Teatrze Polskim pierwszy Czwartek Literacki. Odtąd organizował je Poznański Oddział ZLP. Czwartki odżyły zarówno dzięki pisarzom z przedwojennego środowiska jak Wojciech Bąk, Tadeusz Kraszewski, Czesław Latawiec, Aleksander Rogalski, jak i nowoprzybyłym, jak Leszek Prorok i Wanda Karczewska. Co roku urządzano około 20 spotkań w różnych salach – na Uniwersytecie, w PTPN, w Sali Odrodzenia Ratusza. Występowali poznańscy profesorowie, goście z Warszawy, Krakowa, Wrocławia. Padł swoisty rekord frekwencji, na odczyt Juliusza Kleinera „Sztuka poetycka Słowackiego” w styczniu 1950 r. przyszło do Auli UAM ponad 2 000 osób.

Od 1949 r. w ówczesnym sformalizowanym modelu zarządzania kulturą Zarząd Główny ZLP sterował biurokratycznie i ideologicznie Oddziałem Poznańskim, co nie mogło pozostać bez wpływu na charakter Czwartków. Pojawiały się tematy „Literatura w walce o pokój”, „Życie kulturalne w ZSRR”, „Romantyzm w świetle metody marksistowskiej” itp. Jednakże liczne też były wykłady „nieideologiczne” o literaturze polskiej, wspomnienia o wybitnych twórcach (m.in. Jerzego Płomieńskiego o Witkacym – w styczniu 1950 r.), wieczory recytacji wielkiej poezji polskiej, wieczory autorskie znanych twórców. W 1952 r. presja administracyjna na Czwartki tak ograniczyła dobór tematów, iż stały się one zupełnie nieinteresujące dla publiczności. Z powodu znikomego zainteresowania zostały zawieszone w 1953 r. Reaktywowano je w roku następnym.

W dniu 16 października 1958 r. Czwartki powróciły do swej historycznej siedziby – odbudowanego pałacu Działyńskich należącego do Biblioteki Kórnickiej. Nadal były to imprezy ZLP, z ramienia Związku organizacją zajmowała się tłumaczka i pisarka Amelia Łączyńska. Jako pierwszy wystąpił na wieczorze autorskim Jerzy Andrzejewski. Od tego czasu, do początków lat siedemdziesiątych, kilkanaście razy w roku (z przerwą wakacyjną) występowali pisarze, krytycy, publicyści, naukowcy. W Sali Czerwonej nieraz brakowało miejsc stojących (np. na spotkanie z Zofią Kossak – 25 października 1962 r. przyszło ponad 500 osób). Przyciągały głośne nazwiska, a pojawiały się one na afiszach dość często: Mieczysław Jastrun, Tadeusz Breza, Julian Przyboś, Stanisław Dygat, Jarosław Iwaszkiewicz, Hanna Malewska, Teodor Parnicki, Kornel Filipowicz. Powracali niektórzy z przedwojennych prelegentów, jak Czesław Znamierowski, Zenon Kosidowski, Stanisław Helsztyński, Mieczysław Lepecki. Często gościli twórcy z miejscowego środowiska, m.in. Kazimiera Iłłakowiczówna, Roman Brandstaetter, Leszek Prorok, Edwin Herbert, Eugeniusz Morski, Kazimierz Bieroński, Tadeusz Kraszewski, Aleksander Rogalski, Zygmunt Szweykowski, Jerzy Ziomek, Egon Naganowski, Jerzy Korczak. Urządzono kilka wieczorów promocyjnych dla Koła Młodych przy poznańskim oddziale ZLP. Nie było programowych ani rocznicowych nawiązań do tradycji przedwojennych – 24 marca 1960 r. świętowano piętnastolecie Czwartków – za ich otwarcie uznając marzec 1945 r.

Niestety miasto nie zżyło się z Czwartkami tak jak przed wojną. W latach sześćdziesiątych, pomimo chwalonej przez prelegentów żywej atmosfery na sali, nie towarzyszył imprezom szerszy społeczny rezonans. Nie odrodziła się zwłaszcza tradycja stałego ich recenzowania w radio i w prasie. Od 1972 r. Czwartki zamierały – w ciągu kolejnych trzech lat gościły w pałacu Działyńskich jedynie cztery razy.

Od października 1974 r. do lutego 1990 r. Czwartki organizowała Biblioteka Raczyńskich wspólnie z „Głosem Wielkopolskim” w gmachu Biblioteki przy pl. Wolności. W pierwszych kilku latach występowali m. in. Tadeusz Różewicz, Krzysztof Kąkolewski, Anna Kamieńska, Miron Białoszewski, Urszula Kozioł oraz Kazimierz Koźniewski, Janusz Przymanowski, Włodzimierz Sokorski, Bohdan Drozdowski, Jerzy Grzymkowski. Za najciekawszy uznać można rok 1981. Na dziesięciu zorganizowanych spotkaniach wystąpili m.in. Jan Józef Szczepański, Kornel Filipowicz, Jerzy Andrzejewski, Ewa Lipska, Andrzej Szczypiorski. W maju urządzono uroczysty jubileusz sześćdziesięciolecia poznańskiego ZLP z referatami Jarosława Maciejewskiego i Jacka Łukasiewicza. Od 1984 r., wznowione po przerwie stanu wojennego, Czwartki gościły ludzi dobrze widzianych przez ówczesnych dyspozytariuszy kultury, przy umiarkowanym zainteresowaniu publiczności. W 1989 r. odbył się jedynie wieczór laureatów Listopadów Poetyckich, w 1990 r. wystąpił Wiesław Myśliwski. W końcu 1989 r. i w początkach 1990 r. reprezentanci Poznańskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich prowadzili rozmowy z władzami miasta na temat Czwartków, ale nie przyniosły one konkretnych rezultatów.

Tradycja wiążąca Czwartki Literackie z pałacem Działyńskich okazała się trwała. W 1991 r. ówczesny przewodniczący Komisji Kultury i Nauki Rady Miejskiej – Janusz Pazder wystąpił z inicjatywą ich wznowienia. Dyrektor Biblioteki Kórnickiej, prof. Jerzy Wisłocki, natychmiast tę ideę podchwycił i spotkania czwartkowe wróciły do pałacu. Z ramienia Biblioteki Kórnickiej organizacji podjęła się dr hab. Barbara Wysocka, a większość środków finansowych zagwarantowała Rada Miejska.

Modelowy układ odniesienia dla Czwartków stanowić miały wartości wyznawane przez „ojców założycieli” z 1934 r. (apolityczność, otwartość, preferencje dla kultury wysokiej) oraz ich formuła programowa, wykraczająca poza wąsko pojętą literackość. Jednakże sytuacja Czwartków w Poznaniu w początku lat dziewięćdziesiątych była nieporównywalna z 20-leciem międzywojennym. Wówczas inteligencja stanowiła grupę o wiele bardziej wyodrębnioną i spoistą, a kultura była przede wszystkim kulturą słowa, nie obrazu. Za Czwartkami stały miejskie autorytety, co przydawało im prestiżu, miały też one względnie stałą publiczność.

Korzystne dla „nowych” Czwartków było to, iż brakowało w tym czasie w Poznaniu podobnych cyklicznych imprez. Czwartki wypełniały swojego rodzaju lukę – wychodziły naprzeciw potrzebie bezpośrednich kontaktów odbiorców z twórcami, spotkań z nimi jako żywymi ludźmi, bez pośrednictwa mass-mediów. Dyskusje słuchaczy z prelegentami oraz wzajemne między sobą, ożywiać miały kulturę żywego słowa. Organizatorzy liczyli, że spotkania czwartkowe zyskują z czasem rangę dzięki zapraszaniu uznanych, cieszących się autorytetem twórców oraz stworzeniu więzi ze środowiskiem inteligenckim – głównie uniwersyteckim.

Na otwarcie „nowej edycji” w dniu 5 września 1991 r. urządzono wieczór autorski Stanisława Barańczaka, uświetniający przyznanie poecie nagrody artystycznej miasta Poznania. Wieczór prowadził Ryszard Krynicki, wiersze gościa recytowała Kazimiera Nogajówna. Sala wypełniona była szczelnie – przyszło około 300 osób. Od tego czasu odbywało się co roku 8 – 12 spotkań (z przerwą wakacyjną).

Do 1994 r. o obsadzie i tematyce spotkań decydowała głownie Rada Czwartków, którą tworzyli reprezentanci Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Rady Miejskiej, Biblioteki Raczyńskich i Biblioteki Kórnickiej. W Radzie tej zarysowały się dwa stanowiska odnośnie doboru prelegentów: jedno, aby prezentować twórców „ogólnopolskich”, drugie – głównie „regionalnych”. Kontrowersje te są ciągle aktualne i zaznaczają się do dziś na łamach prasy.

Gdy Rada zaprzestała działalności, program Czwartków ustalany był przez Bibliotekę Kórnicką, po konsultacjach z przedstawicielami różnych środowisk. Częstokroć wynikał on z przypadku (gdy np. dany autor gościł w Poznaniu) lub po prostu z gotowości prelegenta do zaprezentowania swego dorobku. Jednakże przypadkowa mogła być tylko kolejność pojawiania się twórców w pałacu Działyńskich, nie zaś ich dobór. Gdy przegląda się listę ludzi literatury, nauki i sztuki, którzy gościli na Czwartkach, można rozpoznać powody, z jakich ktoś został zaproszony. Unikano kryteriów i hierarchii wąskośrodowiskowych oraz doraźnych koniunktur. Występowali twórcy posiadający już swoją rangę w kulturze, nadaną im przez krytykę lub przez publiczność. Zapraszano przedstawicieli różnych generacji – osoby „metrykalnie starsze” oraz „pokoleniową zmianę warty”. Reprezentowane były ośrodki zagraniczne i krajowe.

W pierwszych latach zmierzano m.in. do wyrównania dysproporcji w prezentacji pisarzy krajowych i emigracyjnych. Zabiegano o przyjazdy emigrantów, nieobecnych do 1989 r., z przyczyn cenzuralnych, w oficjalnym obiegu kultury. Udało się zaprosić Krystynę i Czesława Bednarczyków, Mariana Pankowskiego, Jerzego Pietrkiewicza, Tadeusza Nowakowskiego, Alicję Iwańską. Z młodszego pokolenia pisarzy polskich mieszkających wówczas za granicą przyjechali: Adam Zagajewski, Maciej Niemiec, Krzysztof Rutkowski, Aleksandra Ziółkowska-Behm.

Spośród krajowych twórców gościli na Czwartkach literaci (m.in. Wisława Szymborska, Tadeusz Konwicki, Jacek Bocheński, Artur Międzyrzecki), historycy literatury (m.in. Michał Głowiński, Jan Prokop, Jacek Łukasiewicz), historycy (Janusz Tazbir, Andrzej K. Kunert), socjologowie (Jadwiga Staniszkis, Edmund Wnuk-Lipiński), historycy sztuki (Tadeusz Chrzanowski, Ryszard Stanisławski, Jacek Woźniakowski), artyści malarze (Jerzy Nowosielski, Anna Szpakowska-Kujawska, Stanisław Fiałkowski), kompozytor (Zbigniew Bargielski). Prezentowały się redakcje czasopism („Tygodnika Powszechnego”, „Toposu”, „Literatury na Świecie”) oraz wydawnictwa (m. in. „Znak”). Środowisku poznańskiemu poświęcono wiele Czwartków. Wystąpili m.in. Bogusława Latawiec, Edward Balcerzan, Egon Naganowski, Jerzy Korczak, redakcje czasopism: „W drodze”, „Czasu Kultury”, „Arkusza”, „Megaronu”.

Za najciekawszy można uznać sezon 1994/95, gdy na 12 spotkaniach (od września do czerwca) występowali twórcy o uznanej renomie. W październiku, dla podkreślenia związku z tradycją 20-lecia międzywojennego (na 60-lecie Czwartków), urządzono trzy spotkania – z Adamem Zagajewskim, Krzysztofem Rutkowskim i 11 autorami „NaGłosu”. Wszystkie były wielkim sukcesem frekwencyjnym, a „numer mówiony” krakowskiego pisma poznańska prasa nazwała „wieczorem idoli”.

Na Czwartkach publiczność miała okazję poznać poglądy i teksty twórców znanych i powszechnie uznawanych oraz pisarzy cenionych tylko w nielicznych kręgach, ale wartych zaprezentowania, autorów książek wartościowych, a nie dostrzeganych. Zapraszano także pisarzy, których historia literatury i krytyka ceni niżej, ale którzy są ulubieńcami publiczności. Uwzględniano również nowe zjawiska i talenty w polskiej literaturze.

Tematyka spotkań była wielce różnorodna. Mówiono nie tylko o literaturze lecz i o historii, życiu społecznym, przyszłości świata itd. Nie zabrakło roztrząsania zagadnień aktualnych i poruszających, jak np. miejsce Polski w Europie (J. Tazbir), zanik tradycyjnej kultury chłopskiej (W. Myśliwski), pamięć o PRL-u (K. Orłoś), specyfika polskiego katolicyzmu (J. Tischner, „Znak”, „W drodze”).

Czasami spotkania zyskiwały szerszy, nie tylko poznawczy wymiar. Czwartek, na którym Dmytro Pawłyczko, ambasador Ukrainy, prezentował się jako poeta, za sprawą licznie przybyłych studentów ukrainistyki, przekształcił się w wieczór przyjaźni polsko-ukraińskiej. Reakcja sali – śpiewanie pieśni, recytowanie wierszy, wyraźnie wzruszyła Ambasadora, i jak powiedział, na trwale zapisała się w jego pamięci.

Scenariusz Czwartków ustalił się już na pierwszym wieczorze. Każde spotkanie rozpoczynało się od „słowa wstępnego” wygłaszanego przez specjalistę z danej dziedziny (najczęściej występowali Piotr Śliwiński, Przemysław Czapliński i Bogusław Bakuła z UAM). Była to prezentacja sylwetki bohatera wieczoru i jego dorobku (rzadko kiedy ograniczająca się tylko do informacji), najczęściej w formie eseju krytycznego – autorskiej interpretacji. Prelegenci wybierali różny typ dyskursu – akademicki wykład, mówiony esej, gawędę, czytanie własnych tekstów (np. doskonale „aktorsko” recytowali W. Szymborska, J. Kulmowa, A. Zagajewski, A. Libera). Gdy prelegent, poza rzetelnym znawstwem problemu, posiadał też talent popularyzatorski, refleks, dowcip i umiejętność dialogu z publicznością wytwarzał się niepowtarzalny nastrój, niekiedy powagi i mądrości, innym razem żartu i zabawy niemalże kabaretowej.

Generalizując, można stwierdzić, iż Czwartki oscylowały między dwoma ogólnymi modelami: „akademii”, na którą przychodzi się, aby spotkać „sławnych i spełnionych”, słuchać ich i podziwiać oraz klubu dyskusyjnego, gdzie publiczność rozmawia z prelegentem jako równorzędny partner. Niestety, ten drugi model realizował się zdecydowanie rzadziej. Niekiedy prelegent onieśmielał salę, lub też zbytnia liczebność audytorium utrudniała rozmowę. Czasami publiczność była jedynie widzem polemicznego wielogłosu kilku, specjalnie w tym celu, zaproszonych prelegentów. Natomiast z reguły wielu było chętnych do bardziej osobistych rozmów z gośćmi po zakończeniu oficjalnej części wieczoru.

Skład publiczności odzwierciedlał społeczny obieg czytelniczy dzieł prelegenta (np. na wieczór Andrzeja Sapkowskiego przybyła wyłącznie i nader licznie młodzież). Gwarancją wysokiej frekwencji było „głośne” (tzn. obecne w mass-mediach) nazwisko lub prowokacyjnie sformułowany temat (np. „Czy Mickiewicz był Żydem?”). Rekordowy pod tym względem by wieczór Williama Whartona – postawiono głośnik na balkonie pałacu, by mógł go słuchać tłum tych, którzy już nie pomieścili się wewnątrz (można to zinterpretować jako fenomen popularności „samorodnej”, nie wykreowanej przez reklamę, lecz po pojawieniu się stymulowanej przez nią).

Pisarzy cenionych przez krytykę, lecz mało rozreklamowanych, słuchali głównie profesjonalni poloniści – studenci i nauczyciele (np. W. Myśliwskiego przed przyznaniem nagrody „Nike”). Niekiedy na spotkaniach bardzo ciekawych, pouczających, nawet przejmujących jako świadectwa osobiste, sala świeciła pustkami. Były też spotkania bardzo tłumne i skupiające wszystkie kategorie wiekowe – z Wisławą Szymborską, Anną Świderkówną, Zygmuntem Kubiakiem, Tadeuszem Konwickim, Ryszardem Kapuścińskim. Takie Czwartki pokazywały, jak duży jest głód autorytetów, mądrości, syntetycznych ujęć w oglądzie świata, wykraczających poza ramy wąskiej specjalizacji.

Media poznańskie poświęcały Czwartkom sprawozdania różnorodne pod względem wartości informacyjnej i merytorycznej. Dość regularnie towarzyszyły im radio Merkury i „Gazeta Wielkopolska”, inne gazety i rozgłośnie raczej sporadycznie. Wiele było recenzji kompetentnych i obiektywnych, lecz czasami zdarzały się też zbyt subiektywne oceny wieczorów, a nie opisy tego, co naprawdę działo się na sali. Znamienna jest lista przemilczeń – Czwartków nie zauważonych przez media – unikano kontrowersyjnych postaci i problemów trudnych (np. dyskusji o „kiczu” jako nieuczciwości intelektualnej), deprecjonowano osobiste przykłady heroizmu i patriotyzmu (napaść Ewy Piotrowskiej w „Głosie Wielkopolskim” na K. i Cz. Bednarczyków w kwietniu 1992 r.).

Ogólnie rzecz biorąc, prasa przejawiała wobec Czwartków dwa sprzeczne oczekiwania – aby utrzymywały się na wysokim, elitarnym poziomie, a zarazem posiadały szeroki rezonans społeczny – liczną publiczność. „Fetyszyzowanie” frekwencji szło nieraz tak daleko, że czyniono z niej główny miernik oceny wieczoru. Jednakże poznańskie media bezspornie przyczyniły się do zauważenia Czwartków przez miasto.

W ciągu 30 lat spotkania czwartkowe zyskały popularność i stały się stałym elementem miejskiego kalendarium kulturalnego. Ich obecność oraz dalsze trwanie uprawomocnia także tradycja miejsca i związanych z nim działań – a takie tradycje powinny żyć.

Barbara Wysocka