![]() |
|
![]() | |||||||||
Dzień 12 lipca
Sesja 22Gdy przybył król JMć do sali sejmowej, a arbitrowie ustąpili, zagaił ją marszałek sejmowy stosownie do okliczności radząc nieszczęśliwym ulegać razom, a wszelkiemi siłami o jednomyślność starać się. Potem usprawiedliwiwszy nieukończoną niby na dniu wczorajszym nominację delegowanych, o dopełnienie tej dopraszał się JKMci. Król JMć: gdy w projekcie zamienionym w prawo liczba osób do delegacji z każdej prowincji po osiem posłów determinowana, a na dniu wczorajszym po sześciu tylko było nominowanych, dopełniając to prawo, dodaję z prowincji małopolskiej JPJP Miączyńskiego lubelskiego, Puławskiego wołyńskiego, z prowincji wielkopolskiej Drewnowskiego łomżyńskiego, Skarbka sochaczewskiego i księcia Aleksandra Ponińskiego zakroczymskiego. Dlatego zaś trzech z tej prowincji nominuję, iż JP marszałek sejmowy oddzielnie z urzędu (podług żądania w nocie JP ambasadora umieszczony) w liczbie sześciu wczoraj był nominowany. Z prowincji zaś W.Ks.Lit. Snarskiego i Józofowicza inflanckich posłów dodaję. Oraz przez omyłkę powiedziane słowo wszytkich ministrów przytomnych, aby i ci, którzy później przybędą do Grodna, równie do tej usługi byli obowiązani, poprawują w wyrazie ,,wszytkich ministrów". Zawołano: nie masz zgody na dodanych. Gołyński czerniechowski powiedział: Mci P marszałku, gdy JKMć nominował teraz osoby do delegacji nowe, a na to izby zachodzi opozycja, do WP należy zapytać o zgodę i o to proszę. A imieniem JP Puławskiego wołyńskiego nominowanego od JKMci podziękował królowi JMci za nominowanie i oświadczył, że on nie chce być umieszczonym w delegacji. Gosławski sandomirski rzekł: przybyliśmy do tej świątyni być wiernemi przekonaniu, posłusznemi prawu, nie zaś ulegać nakazom JP ambasadora. Widzimy wszyscy, że gwałt wszytko robi. Jeśli więc mamy ulegać, przenieśmy się na Horodnicę, abyśmy go słuchali z bliska. Ja, pókąd mi mówić wolno, powiem: zginęła ojczyzna, zgubili ją swoi. Skarżyński łomżyński dowodził nominacją powtórzoną na dniu dzisiejszym być przeciwną prawu i powadze wyroku JKMci. Przestając więc na nominacji wczorajszej, dzisiejszej sprzeciwił się jak najmocniej. Karski i Szydłowski płoccy, Stoiński lubelski, Rakowski wiski, Staniszewski czerski, Kimbar upicki i innych wielu przeciwko dzisiejszej nominacji jak najmocniej mówili. Król JMć mówił: dość jaśnie, wyraźnie i obszernie opowiedziałem dnia wczorajszego, z jakim gwałtem to czynić mi przychodziło, co czynić pozawczora nie miałem nawet myśli. Nie dla żadnego interesu mego osobistego to uczyniłem i dnia dzisiejszego z tychże powodów uczyniłem. Proszę WPanów przeświadczyć się, iż własnego nie mając interesu to czynię proszę na miłość ojczyzny i radzę, nie chciejcie upatrywać żadnej krzywdy, żadnej niechęci rozpościerania władzy mojej, że to, co wczoraj uczyniłem, nie z powodu innego, tylko chcąc ułagodzić przykrości, o jakich nie chciałbym, aby się nawet przez wspominanie rozpościerać. Proszę więc jeszcze raz, chciejcie na tym przestać.
Obniski lubelski w zabranym głosie mówił w te
słowa: v. nr 1 Książę Sułkowski kanclerz WKor. dawszy przyzwoitą pochwałę talentom JP Waleriana Tęgoborskiego okazanym na sekretarii rady i w departamencie cudzoziemskim, zalecał go do sekreterii delegacji cum voce consultiva. Karski płocki domawiał się, iż miało nastąpić na dniu wczorajszym po wyznaczeniu osób przez króla JMci jednomyślne na nich izby zgodzenie się. Marszałek sejmowy idąc za księcia kanclerza WKor. wnioskiem popierał JP Tęgoborskiego do sekreterii delegacji, dając mu pochwały ze zdatności i talentów okazanych tak na sekretarii straży jako i w departamencie cudzoziemskim i zapytywał się izby, czyli na umieszczenie JP Tęgoborskiego na sekretarii delegacji zachodzi zgoda. Krasnodębski liwski: nie celem tamowania żądanego JP Tęgoborskiego umieszczenia, bo i sam oddając sprawiedliwość jego talentom prosić za nim mam za powinność, ale dlatego wstrzymuję wniosku tego decyzją, że dwie są materie wprzód do załatwienia: jedna JP czerniechowskiego prosząca o turnus na dzisiejszą nominacją, druga że po nominowaniu wczorajszym JKMci nie było zapytania o jednomyślną zgodę. Marszałek: nie miałem przyczyny ani prawa pytać się wczoraj w tym o zgodę, co wprzódy zgodzone zostało, nim król JMć nominował, uprzedziło albowiem pytanie się o dozwolenie nominowania królowi JMci. Dziś zaś nie rozumiem ani widzę potrzeby zapytywania się o to, na co przez pozwolenie wczorajsze nominowania JKMci zaszła powszechna zgoda. Gołyński czerniechowski: odwołuję się do WKMci, jeżeli podług wniosku JMKs. biskupa inflanckiego nie w celu rady podałeś WKMć na dniu wczorajszym osoby do wyboru, na które podanie zaszła jednomyślna zgoda, a potem na osoby przechodzić powinna była. Niech się ten zarumieni, kto jest winnym, że się to wspak wytłumaczyło. Do drugiego zaś ja nie rozumiem, czy te 24 osoby, co są nominowanemi bez siedmiu dziś znowu nominowanych mniej mogą dobrego w konferowaniu z JP ambasadorem zrobić. Albowiem inaczej na nich pozwolić nie mogę, chyba że kto mnie najuroczyściej i niezawodnie zapewni, że oni uszczęśliwienie Rzpltej zjednają. Ale że to rzecz bardziej niźli niepewna, przeto proszę o zgodę per turnum na nominowanych dzisiaj. A WKMci samego wzywam, wydaj świadectwo, jeśliś nie sposobem tylko rady do wyboru podał osoby. Teraz zaś na propozycją ad turnum czekam w tym, co się ściąga do dzisiaj nominowanych. Król JMć: budowałem się zawżdy ze zdania JP czerniechowskiego i teraz z duszy chciałbym się na nie zgodzić. Ale są momenta okropne, w których trzeba to czynić, co można, a co mnie bardziej niżeli was boli. Tak mówiłem wczoraj i dziś powtarzam, a zaklinam was i proszę, ażebyście dalej tej materii nie rozpościerali. Niech się już ona tak jak jest zostanie.
Kimbar upicki eksplikował się w te słowa: v. nr 2
Aleksandrowicz smoleński to w głosie zabranym mówił: v. nr 3 Ożarowski kasztelan wojnicki wyraził mówiąc, że ojczyzna ginie, to prawda, że zaczęto przez elekcją wybierać deputowanych i to prawda, i że powody były silne, które ten obór w nominacją króla JMci zwróciły. Dalej mówiąc przypominał stanom, że JMć ks. biskup inflancki wczoraj radził, aby tylko sposobem otworzenia zdania czyli doradzenia nominować królowi JMci dozwolono i że naród zaufał królowi oddając zupełną nominacją, a król JMć przewidząc nieszczęścia do niej przystąpił. Dziś zaś tenże naród w tej samej czynności kładnie jakiś uszczerbek zaufaniu swemu w JKMci. A z tych wywiedzionych powodów radził usilnie przestać na tym, co się już stało. Przekładał potym, że instrukcja jest silnym hamulcem dla deputowanych, mówiąc, że te sprzeczki coraz bardziej wikłając nas w niechęci co by ratunek miały przynieść ojczyźnie, to ją w większą przepaść nieszczęść pogrążają. Ekskuzował dalej marszałka sejmowego, że się był nie powinien po nominacji zaszłej o zgodę pytać, albowiem ona ją uprzedziła, a przez to wszytko już skończonym było. Dalej mówił: rodzi się tu druga kwestia, że król JMć w nominacji ministerium powiedział te słowa: tu przytomnych, ale mnie się zdaje, że to szkodzić potym przybyłym nie może, ile że do ratunku ojczyzny każdy przykładać się powinien. Prosił na koniec sejmujących stanów, aby przystąpiły do załatwienia ostatecznych okoliczności, a radził, aby nominowani wczoraj i dzisiaj przysięgę wykonali, bo tym samym mówiąc im dłużej sejmowanie wleczem, tym bardziej przedłużamy nieszczęścia ojczyzny naszej. Gołyński czerniechowski: oddaję ad turnum do laski propozycją, czy mają być dziś nominowani przyjęci za delegowanych czy nie. Marszałek sejmowy z niecierpliwością odpowiedział: takowej propozycji przyjąć nie mogę. Gołyński czerniechowski: proszę sądu z WPanem, jeśli moja propozycja ma być odrzucona. Idę pod laskę. A udawszy się z miejsca swego stanął pod laską, dopraszając się sądu na marszałku. Marszałek eksplikował się, iż dlatego przyjąć nie może propozycji, że nominacja WKMci nie powinna być ode mnie ani pochwalaną ani kwestionowaną, bo znam powagę tronu WKMci, o którą w tej propozycji chodzi. Idzie tu albowiem ad turnum przeciwko nominacji WKMci, a przeto - jakem mówił - powtarzam, że jej przyjąć nie mogę. Gołyński czerniechowski: cały zapalony pod laską będąc, wzywał marszałka do odpowiedzi spod laski. Wrzawa, zamieszanie i krzyk najtęższy powstał w izbie na marszałka. W tym czasie zawołani do tronu Gołyński i marszałek eksplikowali się przed królem JMcią nawzajem. A wtedy Stoiński lubelski wołał: na Boga was, na ojczyznę zaklinam, zacni koledzy, nie odstępujmy od propozycji. Karski płocki, Krasnodębski liwski w tymże huku odzywali się podobnież mówiąc: nie odstępujmy od propozycji podanej od laski. Karski płocki także wołał: prosiemy o turnum na sądzenie marszałka, jak ważył się powiedzieć posłowi: nie przyjmuję takowej propozycji. Huk, szmer i zamieszanie bez porównania było w izbie. Wstrzód jego trwała konferencja z Gołyńskim u tronu, którego król JMć więcej godziny sam ekshortował, a i marszałek tamże przytomny najdyskretniej z nim umawiał się. Potem powróciwszy od tronu na miejsce swoje rzekł: daję głos JP czerniechowskiemu. Mikowski wyszogrodzki rzekł do niego: przepraszam WPana, głosów dawać nie możesz, póki się nie usprawiedliwisz, w obiekcji zostajesz.
Karski płocki: nie chcę w tej izbie, która się mi gorzką stała, słów nie
dyskretnych używać, bo ją szanuję. Traktuj, JP marszałku, kolegów jak należy,
ale nie despotycznie. I ja idę pod laskę, zaraz mi tu usprawiedliwiaj się.
Król JMć idącego pod laskę wezwał do tronu, ale natomiast Mikorski
wyszogrodzki, lubelski Stoiński, Plichta sochaczewski, Skarżyński sandomirski
i innych wielu oświadczyło się, iż jeżeli JP Karski płocki powróci na
miejsce, to oni każdy z osobna pójdą z żądaniem o sąd na marszałka, a JP
Szydłowski nawet w zabranym głosie tak się tłumaczył: v. nr 4 Gdy po głosie Szydłowskiego płockiego coraz mocniejsze na marszałka ze wszytkich stron powstawały wyrzekania, król JMć mówił: moi panowie, moi przyjaciele, moją powinnością smutne uchylać okoliczności, a co musiałem wczoraj, toż i dzisiaj dopełnić przymuszony byłem. Przerwali głos królowi JMci wyżej oponujący się mówiąc gromadnie: niech się już dzieje, co ma być! Czekamy losu. Król JMć znowu mówił: przyjaciele, rodacy! Może całego tego kraju nieszczęśliwego ruina nastąpić. Usłuchajcie mnie jak ojca wam radzącego. Może być, że marszałek i nie chciał urazić. Ale kiedy winny chce się uiścić, chce przeprosić, dajcież mu wyeksplikować się. Były i przeszłych sejmów przykłady w sprzeczkach poselskich, że tam się komuś słowo wymknęło; przeprosił, skończyło się, bo tak dobre serce narodu kazało. Stoiński lubelski mówił: niechże JP marszałek drugi raz nie odrzuca takim tonem absolutnym propozycji poselskich. Narbutt lidzki: była krzywda uczyniona JP Gołyńskiemu czerniechowskiemu. Ten za poselski honor i charakter tak stanął, jak mu jego urzędowanie i poczciwość kazały. Ale gdy przełożyłeś WKMć nieszczęścia wyniknąć mogące JP czerniechowskiemu, ten godny poseł przez moje usta oświadcza, że krzywdy mu uczynionej nie popiera. Idzie teraz tylko o krzywdę izby. Ale gdy ta propozycja przyjdzie do laski i czytaną zostanie głosem WKMci, izba zaspokojona będzie. Gdy tylko laska propozycją przyjmie, zapewniam, że rana zagojoną zostanie. Marszałek sejmowy mówił: znam powinność moją; wszędzie i każdemu gotowem się z niej eksplikować. Znam też, żem poseł i marszałek. A ze wszytkich zarzutów wytłumaczę się, a najprzód z tego, żem propozycji nie przyjął, tłumaczę się JP płockiemu, że do nikogo nic nie mam, ani chęci obrażać. Że zaś niektóre termina obeszły kolegów, tych nie mówiłem. Jeśli mój ton mówienia nie podobał się JP Szydłowskiemu płockiemu, tego przepraszam, bom nikogo a nikogo nie chciał urażać. Uraza robi nieprzyjaciół, ja zaś chcę łaskę i przyjaźń wszytkich pozyskać. Jeśli mojej ekskuzy kto nie przyjmuje, ja i za to się nie urażam. Powiedziawszy jak człowiek i jak szlachcic, mówię teraz jak poseł i marszałek: pogardzałbym sam sobą, gdybym chciał kogo urazić. A póki nie zdam z czynności swoich sprawy jak marszałek i jak poseł, wart jestem koledzy waszego szacunku. Uraza JP Gołyńskiego wiem za co poszła: oto przed sesją byłem strasznie zabawny. Chciał mi przed sesją coś mówić, ja zaś strasznie zatrudniony będąc powiedziałem: daj mi WP pokój, nie mam teraz czasu. Jeśli się za to uraził, ja i za to przepraszam. A wreszcie własne mnie przekonanie usprawiedliwia. Teraz o rzecz z nieprzyjęcia propozycji wynikłą tłumaczę się. Najprzód, że propozycja zdawała się mnie być przeciwną prawu, w drugie przeciwko nominacji WKMci, a przez to samo przeciwko powadze tronu. Teraz przeprosiwszy wszytkich oświadczam, iż jeżeli mnie to wiązać nie może, com o jej nieprzyjęciu przełożył, wolę usłyszawszy izby dopełnić jej żądanie, ile i WKMci mając zezwolenie, którego ukoronowaną szanując głowę, daję głos JP czerniechowskiemu. Gołyński: powinność posła dopełniłem dając propozycję, podając zaś ją prerogatywom tronu uwłaczać nie myślałem, ale załatwić kwestię, gdy na nią jednomyślności nie było. Co zaś do JP marszałka oświadczam, iż powodując się wolą WKMci dosyć mam satysfakcji z tłumaczenia się jego. Odstępując zaś mojej propozycji oddaję to do woli stanów, jak im się podobać będzie: albo się dać przekonać remonstracjami WKMci, albo je popierać. Król JMć: dziękuję WPanu - powiedział i chciał dalej mówić, ale przerwano głos królowi JMci mówiąc gromadnie: ale my się nie odstępujemy i nie odstąpiemy tej propozycji. Po czym znowu mówił król JMć: jako oświadczyłem JP czerniechowskiemu wdzięczność za uczynioną dla mnie grzeczność, tak proszę i zaklinam innych utrzymujących tę propozycją posłów, aby nie wciągając mnie w potrzebę tłumaczenia się z powodów, dla których to czynię, chcieli tę materię puścić w niepamięć. Krasnodębski liwski mówił: wczoraj po nominacji przez WKMć delegowanych przymawiał się JP wołyński za JP Miączyńskim i Puławskim, aby byli nominowanemi do deputacji upraszając. Sameś WKMć odpowiedział, że już ręka zawarta, a dziś nową nominację usłyszeliśmy. Król JMć: obliguję WPana i proszę MPanie liwski, ażeby już takowe ustały kwestie. Mówię i mówiłem, że są okoliczności twardsze nad wszytkie względy. Krasnodębski liwski: ja sam podaję tąż propozycję ad turnum, czy dziś nominowani mają być utrzymani w delegacji czy nie, lub czy nominacja dzisiejsza prawna czy nie. Zawołany do tronu JP Krasnodębski na silne nalegania króla JMci odstąpił, ale znowu drudzy posłowie gromadniej aniżeli pierwiej zaczęli domagać się o czytanie tej samej propozycji. Miączyński lubelski mówił: nigdym nie myślił być w deputacji, ale gdy przeczytałem nominację projektem podaną od JP inflanckiego, widząc siebie umieszczonym, starałem się jak obywatel o wota kolegów. Niech wyzna JP Ankwicz jak poczciwy człowiek, a JP Ożarowski jak szanowny senator, iż gdy to mi wczoraj JP ambasador zaproponował, wypraszałem się, ile widząc, że dnia wczorajszego pominiony zostałem w nominacji WKMci. Marszałek doniósł izbie, że propozycję tęż samą, której JP czerniechowski odstąpił, koledzy jego znowu do laski podają. I zabierał się do czytania. Ale Miączyński przerwał mu głos mówiąc: Jak JP Puławski podziękował, tak i ja dziękuję za nominację, co - spodziewam się, że i wszyscy uczynią. A w takim przypadku sądzę za niepotrzebne czytanie propozycji. Krasnodębski liwski: prawo elekcji sameś WP podpisał jako deputowany do konstytucji, a jednak do podniesienia jego najpierszy skłaniałeś się. Bieńkuński oszmiański podał ad turnum propozycją taką, czy nominacja wczorajsza jest zupełna czy nie. Chciał coś mówić dalej, ale mu głos przerwano przez wzburzenie izby. Ale on znowu potem mówił dopraszając się, aby nominacja wczorajsza sama tylko w volumen legum weszła, a o teraźniejszą nominacją aby szła propozycja od niego podana i turnus następował. Bieńkuński wołany do tronu eksplikował się przed królem JMcią. Ożarowski kasztelan wojnicki w zabranym głosie mówił: widząc chwalebną gorliwość o dobro ojczyzny w walkę przemienioną zarazem dostrzegam, że ta sprzeczka tyle namnożyła propozycji, że nie wiedzieć, za którą udać się mamy. Ja z miejsca mego takie medium podaję: albo zapytać się o jednomyślność i niech deputowani do konstytucji podpiszą jako już ukończoną, albo niech idzie turnus na tę propozycją, czy wczorajsza nominacja po sześciu z prowincji skończyła się zupełnie - affirmative, niezupełnie - negative. Marszałek gdy przeczytał tę propozycją, okrzyknięto zewsząd: zgoda, zgoda! Miączyński lubelski rzekł: aby próżno nie ryzykować obywatelów, radziłbym, czy nie jest lepiej zapytać się, czy dziś nominowani odstępują, bo ja spodziewam się, że wszyscy odstąpią. Gołyński czerniechowski - zgadzam się - rzekł - na wniosek JP Ożarowskiego kasztelana, ale wczorajsza nominacja niech będzie zaraz przez marszałka i deputowanych do konstytucji podpisaną. Na ostatek zgodził się i popierał wniosek JP Miączyńskiego. Spokojność izby bez przerwy trwała zostawując ją w zupełnej bezczynności stanie, bo za ugodzeniem się opisania w prawo wczorajszej nominacji opisowano ją, po czym JP marszałek przywołał sekretarza do czytania prawa nominacji wczoraj zaszłego. Czytał JP sekretarz takowe prawo z dodanym na początku jego terminem: zupełnie na dniu wczorajszym ukończonej nominacji. Na to czytanie Rokossowski zawołał donośnie: nie masz zgody, ale go okrzyknięto zewsząd, że to nie propozycja ani projekt, ale prawo, na które nikt się o zgodę nie pytał. Rokossowski znowu mówił: ale bo ja wnoszę wyznaczenia deputowanego na miejscu JP marszałka, bo marszałek nie z nominacji być powinien delegowany, ale z urzędu. Marszałek sejmowy: jest tu mowa o ministrach wątpliwa, zdaje się mnie, że nie tylko którzy się teraz w Grodnie znajdują, ale i o wszytkich ma się rozumieć, bo trzeba, żeby każdy swoją powinność dopełniał. Pytam się jednak, czy to się nie ściąga do tych, którzy nie są w Grodnie, czy też do wszytkich, bo słowo w nominacji rzeczone ,,przytomnych" zdaje się rzucać wątpliwość. Odpowiedziano w huku: do wszytkich. Czytał sekretarz punkt projektu o znajdowaniu się koniecznym na sesjach deputowanych i aby ich przytomność przez sekretarza deputacji konnotowana była. Tu marszałek rzekł, iż w tym miejscu można by JP Tęgoborskiego umieścić. Na to wniesienie zaczęto odzywać się, iż to może i osobnym projektem przechodzić. Stoiński lubelski wnosił, aby był projekt osobny sporządzony, a każdego z deputowanych w nim zdanie było zapisywane. Na to się wielu posłów z JP lubelskim zgadzało, jakoż te dodatki w prawo wpisowano, a izba w nieczynności zostawała. Po czym marszałek sejmowy mówił: ten projekt, który godny poseł wnosił zapewniając sekretarią deputacji dla JP Tęgoborskiego, mógłby znaleźć miejsce w piszącym się prawie umieszczając go na tej funkcji cum voce consultiva. Oddawał potym sprawiedliwość talentom i pracowitości tegoż JP Tęgoborskiego, okazanej tak w radzie nieustającej jako też i w departamencie cudzoziemskich interesów. Po tym przemówieniu się marszałka proszono, aby sekretarz te poprawione punkta przeczytał. To gdy uczynił, godzono się na ten punkt. Proszono marszałka o czytanie punktu roty przysięgi dla deputowanych, jakoż zlecił marszałek sejmowy czytać sekretarzowi i ten punkt poprawiony przez deputację konstytucyjną. Po przeczytaniu na zapytanie się marszałka o zgodę, powszechna izby dała się słyszeć. I wołano, aby deputowani do konstytucji podpisali jako nowo utworzone prawo, ale wprzód wnosił JP Szyszko lidzki, także deputowany, aby nim deputowani do konstytucji podpiszą, wprzód deputowani do traktowania z JP ambasadorem jurament wykonali. A inni z posłów domawiać się zaczęli, aby jeszcze raz całe prawo już zapadłe czytanym było, a najszczególniej rota juramentu. Co gdy wykonał JMP sekretarz, zaczął prosić o głos JP Łobarzewski czerniechowski, a w tym tak się tłumaczył, iż godny senator biskup chełmski sprawiedliwie powiedział, kiedy wnosił, iż pomnożone przysięgi ojczyznę do zguby przywodzą, bo ona na dobrego tylko jest, i to mniej potrzebnym cnotliwemu hamulcem, zły zaś ją wykona i zbrodnię dopełni. Radzę przeto raz mieć uwagę na te słowa godnego senatora, w drugie na notę JP ambasadora jako zagranicznej osoby i nie radzącej przysięgi tak czerniącej naród. Cóż was albowiem, stany sejmujące, przynagla do współobywatelów to piętno hańbiącej infamii rozciągać w rocie juramentu, kiedy bez niej ścisła jest odpowiedzialność deputowanych opisana. Na końcu wyraził w głosie swoim: co myśliłem w ostrzeżeniu, słownie przełożyć uczyniłem, a wreszcie co się w tej materii stanom sejmującym udziałać podoba, niech czynią. Po ukończeniu żądanego czytania Tyszkiewicz marszałek WLit. JP Platerowi podkanclerzemu lit. dyktował przysięgę, którą potym senatorowie, po nich ministrowie przytomni, a nareszcie delegowani ze stanu rycerskiego w porządku prowincjów przysięgę wykonali rotą świeżo w prawo zamienioną. Po którego juramentu wysłuchaniu deputowani do konstytucji prawo podpisali, a sesją z woli króla JMci JP Plater podkanclerzy lit. solwował na jutro, na godzinę drugą po południu.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |