![]() |
|
![]() | |||||||||
Dzień 11 lipca
Sesja 21Po przybyciu JKMci do sali sejmowej i ustąpieniu z niej zwykłym arbitrów zagaił marszałek sejmowy sesję w ten sposób: co tylko szczęście publiczne przynieść może ojczyźnie i te plony obfite, które pracowity robotnik z mozołu i trudów swoich odnieść spodziewa się, to wszytko z troskliwością i staraniem, jakich tylko siła ludzka zdolną jest, użytym było. Nieszczęśliwość czasów i okropnych okoliczności ojczyzny naszej tak chciała, że strzodki użyte ratowania jej ze skłonności być to może najlepszej za niejednością umysłów zniszczyły się. Cóż w tym poradzić? Chęć jednej osoby bez pomocy i wsparcia współpracujących na nic się nie przyda. Niech nas zachęcą przykłady przodków naszych w okolicznościach twardych, partykularne nieufności i nieukontentowania osobiste w przysiąku obrad składających. Jednomyślność sama zbawić nas potrafi i ojczyznę ostatnią zagrożoną klęską dźwignąć, bo spólną radą potrafim ją ratować. Złóżmy prywatne urazy, a łóżmy starania do dźwigania ojczyzny, bo teraz właśnie pomocy i ratunku potrzebuje. Lecz wszelkie nikną ku temu dążące usiłowania, kiedy niesnaski wzajemne coraz bardziej rozróżniają umysły, a czas i okoliczności nad taką przepaścią ojczyznę położyły, że jeżeli jej pomocy radą skuteczną nie damy, może się ujrzeć w ruinie przypadków zagrzebaną. Powiedziawszy to, co mi powinność urzędowania mego kazała, mam honor, najj. królu, i wam, prześw. sejmujące stany, okazać i dać do przeczytania notę, która do mnie przed zaczęciem sesji od JP ambasadora przysłana została. Tyszkiewicz marszałek WLit.: Królu Najj. i Prześw. Sesjmujące Stany! Mam honor donieść, że podobnąż odebrałem notę od JP ambassadora.
Czytał JP sekretarz notę wzmienioną dnia 11 lipca roku 1793. Podano: v. nr
1 Po przeczytaniu takiej noty powstała w Izbie burzliwość pełna gorzkiego uczucia. Domawiano się o głosy, a najprzód go zabrał Plichta sochaczewski i mówił: Powaga Izby i egzekucja prawa powinna mieć przed wszytkim swe miejsce, tyle razy gwałcone nasze obrady na osobach dały powód świeżo zapadłemu prawu, którym jak tarcza przeciw gwałtom zasłonić się myśleliśmy. Alić oto na dobrach szanownego ministra JP Tyszkiewicza marszałka WLit. gwałt moc wywiera zabrawszy je w sekwestr. Proszę o skutek prawa. Inaczej zaś gdy będzie, wszelkie odtąd czynności Izby zastanawiam, póki dobra JP Tyszkiewicza nie będą uwolnione od sekwestru, przy tym zaś jako przy zapadłym prawie stoję i tego nie odstąpię.
Szydłowski płocki wniósł: Jeśli nie jest świeżo zaszłe w tej materii prawo pod tytułem zabezpieczenia osób sejmujących u stanów w pamięci jako ochrona nas wszystkich od gwałtów doświadczanych, ja go czytam. I czytał wzmienione prawo Kimbar upicki: Nie widzim - mówił - kolegów w Izbie, którzy się od początku sejmu znajdowali: księcia Adama Ponińskiego inflanckiego i Służewskiego sandomirskiego. Żądam, żeby albo sami stawili się, albo gwałt usuwający ich był wiadomym stanom. I przy prawie czytanym przez JP płockiego stawam. Nota: Dniem wprzódy zapowiedziano i pogrożono wymienionym od JP Kimbara posłom, żeby się na sesjach sejmowych nie znajdowali, nawet z Grodna wyjechali, do czego stosowne paszporta obydwom wydano. A nawet chociaż ku końcowi sejmu Służewski sandomirski przyjechał dla interesów do Grodna, na sesjach jednak nie znajdował się, czynnie tylko jak arbiter przesuwał się przez Izbę. Plichta sochaczewski znowu mówił: Wzywam charakteru JP Tyszkiewicza marszałka WLit., aby wyznał pod nim, jeśli mu nie są dobra sekwestrem zajęte, a nawet świeżą odebrałem wiadomość, że i drugiego ministra, w tymże momencie JP Dziekońskiego podskarbiego nadwornego Lit., dobra tegoż gwałtu i prześladowania doświadczają. Marszałek sejmowy oświadczył, iż chociaż jest przyjaźnią z JP Tyszkiewiczem marszałkiem WLit. złączony i nic w przedziałach od niego, tylko w ogóle o tym wiadomość wziął, że mu dobra zajęto, czego to bardzo tkliwym uczuciem obchodzi jednakże w tak nieszczęśliwych okolicznościach, jakie by sposoby wynaleźć zaradzić takowemu zdarzeniu, prosił u stanów sejmujących o radę. Mikorski wyszogrodzki rzekł: sposób najłatwiejszy, aż prawem zapadłym zgodny pożegnać Izbę i sejm zakończyć, kiedy gwałt i przemoc poważa się takie wywierać uciski. Miączyński lubelski wniósł: moja rada jest, że w tym zdarzeniu nic nam więcej nie pozostaje czynić, niż prosić JP Sochaczewskiego Plichtę, aby się udał do JP ambasadora z remonstracjami i z zapytaniem się, co go do tego kroku zdeterminowało. Dało się uczuć nieukontentowanie powszechne Izby na to JP lubelskiego wniesienie. Marszałek czułość swoją najżywszą nad przydarzeniem JP Tyszkiewicza wywnętrzał i radził, aby imieniem stanów udać się z prośbą do JP ambasadora. Plichta sochaczewski wnosił, aby zastanowić obrady i z notą udać się do niego, wyrażając w niej moc zaszłego prawa. Mikorski wyszogrodzki popierał zdanie jego, aby się udać przez notę albo przez konferencją ustną, a tymczasem dalszą kontynuować elekcję osób do deputacji. Co zaś do pierwszego wniosku prosił JPP pieczętarzów, aby się udali w tym interesie do JP ambasadora. Szydłowski płocki oświadczył się, iż gdy gwałt już się stał, a jego skutków doświadcza szanowny od całej publiczności minister nasz, nie masz się nad czym wahać, tylko tak postąpić, jak prawo świeżo zapadłe, a przez niego czytane, naucza. Dziekoński podskarbi nadw. Lit. dziękował JP sochaczewskiemu Plichcie za wyrażoną w stanach troskliwość o jego osobę, a doniósł stanom, że jeszcze nie ma doskonałego o tym zajęciu dóbr jego raportu, tylko pierwsze doniesienie, że pułk rosyjski przez jego wioski przechodził, a przeto może innej jakiej nie ma przykrości prócz doświadczonej w przechodach uciążliwości i że te może wzięto za sekwestr. Król Jmć mówił: już się wszytkim dała słyszeć treść przeczytanego świeżo zapadłego prawa. Należy teraz tylko wyznaczyć osoby, które by JP ambasadorowi przełożyły prawo ustanowione i prosili jego, aby tę rzecz obchodzącą Izbę, a wszytkie jej czynności zastanawiającą chciał usunąć, co najlepiej i najprzyzwoiciej JPP pieczętarze wykonać potrafią. Plichta sochaczewski mówił: prosiłbym tylko, aby JPP pieczętarze tą razą lepiej się urządzili niźli wprzódy, co zamiast podania noty konfidencjonalną tylko wiadomość przynieśli. Oświadczył się potym, że wszelkie działanie Izby zastanawia i nie wprzód na jakąbądź czynność pozwoli, aż skutek prawa stanie się widzieć mi z dóbr JP Tyszkiewicza sekwestru. Zgoda! - zewsząd wykrzyknięto, a mimo to dopraszano się o głosy chcąc odpowiadać JP Plichcie, odzywając się zgrajnie, że Izba jest in passivitate. Sam potem Łobarzewski czerniechowski o głos prosił, ale i temu gromadnie odpowiedziano, że Izba zostanie in passivitate, a w takim stanie Izby i głos być dany nie może.
Marszałek sejmowy przekładał oponującym się, że gdy chce JP czerniechowski
jakieś media podać ulgę mające przynieść obecnemu nieszczęściu, niechże się,
kiedy Izba jest passive, choć interlocutorie przemówi. Gdy chciał dalej
mówić, nie dano, Izba się wzburzyła, trwało to dosyć długo. Nareszcie po
wielu sprzeczkach gdy się uciszono, dozwolono głos zabrać JP
czerniechowskiemu, w którym on tak się tłumaczył: v. nr 2 Po zakończonym głosie JP Łobarzewski zapowiedziany w nim projekt oddał do laski i czytania jego niezwłocznego dopominał się. Co powodem było do wzburzenia się Izby najtęższego. Sprzeczki się żwawe a trudne do opisania rozpoczęły między JPP posłami dopraszającemi się czytania tego projektu, a w gromadniejszej nierównie licznie broniącemi czytania a żądającemi wprowadzenia zaczętej wczoraj materii, tj. ukończenia projektu elekcji deputowanych. Marszałek sejmowy o delikatność dla posła prosił, aby projekt jego był przeczytany jako zbawienie ojczyźnie przynieść mający. Karski płocki odpowiedział: niechże i poseł dla nas ma delikatność, a materii nie przerywa, kiedy my mieliśmy ją dla niego, a dozwalając mu w Izbie in passivitate zostającej mówić i skutkiem ją okazaliśmy. Skarżyński łomżyński: znam ja, iż temu należy zaradzić, a zaradzić teraz, żeby Izba w stanie nieczynności nie zostawała. Ale to nie jest zaradzeniem, aby inna materia wchodzić miała nad tę, która jest wzięta do traktowania, ile że dla wszytkich innych Izba jest w zupełnym stanie nieczynności. Przy prawie stoję, a z mocy prawa wprowadzić innej materii nie dopuszczę. Sprzeczki żwawe i tłumne mówienia nastąpiły. Miączyński lubelski tego domawiał się, aby projekt czerniechowskiego był czytany; Karski odpowiadał mu, iż projekt przez czerniechowskiego wniesiony będzie miał z kolei swoje miejsce do czytania. Pierwsza tu jest sprzeczka - mówił Skarżyński - niźli o czytanie projektu, czy mamy sejmować czy nie, lub czy mamy być czynni lub bezczynni. Miączyński lubelski: oto poseł dla zbawienia narodu, dla ratunku kochanej ojczyzny podał projekt. Drogie są momenta, upraszam, aby był przeczytany, może się w nim znajdą sposoby lub skuteczne zaradzenia. Zaprzeczono mówiąc, iż z powodu sekwestru dóbr JP Tyszkiewicza, jak z prawa równie też zapadłego Izba zostaje w zupełnej bezczynności. Marszałek sejmowy: rozumiem, że odgłosem to Izba zaspokoi jednomyślnym, gdy się oświadczy, jak mamy: czy przez notę, czy przez konferencją, w tej materii udać się do JP ambasadora. Narbutt lidzki mówił: nieodstępny prawa stoję przy prawie i oświadczam się jak najmocniej, iż póty do niczego nie przystąpim, póki gwałt dokonany trwać będzie. Najjaśn. Pan jako stróż prawa podał sposoby, a na te się cała niemal w zupełności Izba zgodziła. Użyjmy ich, bo ja mam nadzieję, że JP ambasador nie wiedzący prawa zaszłego, gdy o nim uroczystą poweźmie wiadomość, zapewne kroki przedsięwzięte usunie. Stanie mu na umyśle, aby do ucisku nie przykładał hańby uwłóczącej narodowi. Jakby Polak dlatego pisał prawa, aby je w tymże niemal czasie przestępował i sam gwałcił. Co się mnie tycze, ja zupełnie za głosem JKMci PMMił. idę upraszając, aby JPP pieczętarze udali się do JP ambasadora. Żądałbym nawet, gdyby i JP marszałek sejmowy z niemi się udał, ile że nam wiadomo, jak wiele jemu zaufa. Oświadczyłby i on to samo JP ambasadorowi korzystniej, może dla zjednania pomyślnego skutku. Ile że to powinnością jego urzędu nie bywało przedtem, choćbym tego z serca żądał, uwalniam go od tej fatygi, gdy nie zechce tej nam okazać powolności. Zawżdy jednak z miejsca mego upraszam JPP pieczętarzów zobligować, aby się do JP ambasadora udali. Miączyński lubelski rzekł: ja bym radził, żeby formalna delegacja tym końcem po dwóch posłów z prowincji każdej do JP ambasadora wyprawiona została. Okrzyknięto go zewsząd za taki wniosek, a nawet w tłumie mówiono: to już WPan wczesną delegację wyznaczać myślisz. Marszałek oświadczył podziękowanie swoje JP lidzkiemu za uwolnienie siebie od tej czynności i upraszał JP lubelskiego, ażeby wniosku swego po dwóch delegować się mających z prowincji każdej odstąpił, co wnosił, aby do JP ambasadora na czele mając JPP pieczętarzów wyprawieni byli, mówiąc dalej: wchodzę ja w przyczyny sprawiedliwe, dla których JP lubelski taki wniosek uczynił. Temi być widzę, iż było posłannictwo wyrażając czucie Izby, z większą razem solennością i powagą działo się. Lecz mamy światłych, a cnotą i zasługami w ojczyźnie do tyla zaszczyconych pieczętarzów, że nam na wysłaniu ich samych polegać należy z zupełną ufnością, gdy ich udać się do JP ambasadora obligujemy. To tylko uznać teraz należy, czyli JPP pieczętarze z notą udać się mają, co by czasu wiele zabrało, czy z ustnym przełożeniem. Pytam się przeto Izby o jednomyślność na to, czyli z ustną reprezentacją, czyli z notą do JP ambasadora kanclerze udać się mają. Mikorski wyszogrodzki prosił, aby się z notą udali. Miączyński lubelski wyraziwszy, iż ufność tak wielką mamy w zacnych pieczętarzach, iż czas oszczędzić mogąc przestać powinniśmy na ustnej ich relacji. Marszałek pytał się o zgodę na to, lecz sprzeczka powstała i wzburzenie się Izby żadnej decyzji wydać nie dozwoliło. Miączyński lubelski dopraszał się koniecznie czytania projektu JP czerniechowskiego, czego żwawie broniono. A gdy znowu o wysłanie pieczętarzów mówić zaczęto, ponieważ wprzódy wnosił JP Mikorski wyszogrodzki, żeby z notą wyprawieni byli, tenże teraz mówił: Nie upieram się, aby koniecznie przez notę na piśmie traktowali JPP pieczętarze z JP ambasadorem, niech choć i słownie traktują, ale niech o sekwestrze dóbr JP Tyszkiewicza mówiąc pomną o wyrazach noty i wszystkich kawałkach fatalnych wyrażonych w niej mówić i przynieść na wszytko do nas relacją. Plater podkanclerzy lit. mówił: nasze obowiązki są znajome poszechności, piastowanie pieczęci i jej powinności są celniejszym urzędowania naszego wydziałem. Mimo to, gdy jakie inne przypadki wymagają posługi naszej ojczyźnie, nigdy się od nich nie usuwają kanclerze. Miło im od zacnych reprezentantów zawołanemi będąc ochoczo wypełniać zlecone posługi. Daliśmy już dowód pierwszym razem zawołani, żeśmy woli reprezentantów za dosyć uczynili. Powolność kanclerzów zacnych reprezentantów woli może do podobnej powodować i JP marszałkowi sejmowemu, aby się razem z kanclerzami udał do JP ambasadora i traktował społecznie. Cała Izba prośby swoje obróciła do JP marszałka, aby się skłonił udać z JPP pieczętarzami do JP ambasadora. Marszałek sejmowy eksplikując się z urzędowaniu swojemu przynależnych posług, a odmawiając udanie się z JPP pieczętarzami przekładał, iż traktowanie z ministrami zagranicznemi jedynie kanclerzów jest powinnością. Oświadczał przy tym, iż mu w każdym kroku urzędowania swego miłą jest rzeczą powinność pełnić, ale w tym, aby się miał z JPP pieczętarzami udawać, nie widzi z mocy prawa powinności swojej. A jako marszałek Izby Rycerskiej zna to być owszem nieprzyzwoitością, zna wszelako - dodał - iż obowiązkiem jego jest rozkazy odbierać Izby, ale te tylko, które sejm przepisuje. Co zaś się ściąga do traktowania, chociażby to nawet w Izbie było z ministrami zagranicznemi, to i wtedy wdawać się w nie nie uznawałby za swój obowiązek, gdyż to do samych tylko JPP pieczętarzów należy. A na końcu rozwlekłego głosu swojego wymawiając się jak najmocniej zakończył mówiąc: co nie jest z prawa powinnością moją, tego czynić nie będę, ani myślę. Godaczewski trocki prosił, aby to traktowanie lepiej przez notę załatwiało się. Już znowu marszałka sejmowego Izba cała prosić zaczęła, aby się skłonił udać z JPP pieczętarzami do JPP ambasadorów. Marszałek zaczął się na to z gniewem eksplikować, ale mu Karski płocki głos przerwał mówiąc: jeśli JP marszałka prosiemy, to prośba nasza urażać go nie powinna. Miączyński zaś lubelski ustawicznie się przymawiał za czytaniem projektu JP czerniechowskiego, na co najmocniej nie pozwalano. Kossakowski biskup inflancki mówił w ten sposób: znam, że JPP pieczętarze są przez prawo Os Regium nazwani zawsze będąc winnymi tłumaczyć wolą JKMci, a z powodu jako w interesie traktowania z ministrem zagranicznym są obligowani do niniejszej delegacji. Lecz z uwagi, że nie idzie rzecz o samą tylko sekwestrację dóbr JP Tyszkiewicza, lecz łączy się okoliczność podanej noty przez JP ambasadora, a w niej żądanie wyrzucenia z prawa słów Konfederacja Targowicka i zamienienia prawem zadecydowanej elekcji w żądaną nominacją, ustanowienia na dzień jutrzejszy delegacji i wyrzucenia z prawa dla delegowanych nim umieszczonej przysięgi, w tych więc obiektach jako w rzeczy tłumaczenia prawa wymagającej JP marszałka sejmowego jako naczelnika Izby prawodawczej jest przyzwoitym obowiązkiem tłumaczyć myśl i moc praw pod jego styrem zapadłych, a stąd przytomność JP marszałka sejmowego widząc przyzwoitą i z porządku rzeczy wynikającą z pobudek przez JP podkanclerzego lit. wspomnianych do podjęcia tej czynności wraz z JPP kanclerzami, zapraszam, niech społecznie tak względem sekwestru dóbr JP Tyszkiewicza marszałka WLit., jako też względem noty podanej, udadzą się do JP ambasadora, ażebyśmy się dowiedzieli, co nam dalej wypada czynić, gdyby się tak ciężkie dla nas nie mnożyły gorycze. Godaczewski trocki mówił: ja mniemam, iż najlepiej by przez notę taka czynność traktowana być powinna, bo to są niepróżne komplementa, a przeto powinny się na piśmie załatwiać. Mikorski: i ja z miejsca mojego proszę, aby się JP marszałek udał z pieczętarzami do JP ambasadora, a my tymczasem in passivitate zostając, spokojnie rezolucji czekać będziemy. Ksżę Sułkowski kanclerz WKor. oświadczył, iż pobudzony głosem JP podkanclerzego lit., przekonany zdaniem Jmks. biskupa inflanckiego dla dania prętkiej pomocy cierpiącemu cnotliwemu obywatelowi, a szanownemu ministrowi oraz dla przywrócenia strzymanego biegu obrad, na których ukończeniu szczęście ojczyzny zależy, jest zdeterminowanym wraz z kolegą podać do JP ambasadora notę z żądaniem albo i udać się z ustną reprezentacją, ale też razem oświadczył chęć swoją, aby i JP marszałek sejmowy spolnie z niemi udał się do tegoż JP ambasadora. Miączyński lubelski, Podhorski wołyński i inni prosili z jednej strony czytania projektu JP czerniechowskiego, z drugiej zaś gromadnie marszałka obligować nie przestawano, aby się udał z JPP pieczętarzami do JP ambasadora. Stoiński lubelski mówił: nieraz WPMP marszałku oświadczałeś ochotę na rozkaz Izby, a teraz i obietnicy, i przyrzeczeń swoich zapominasz i nie chcesz ich dochować. Marszałek chciał mu coś na to odpowiedzieć, ale nie dano, takie było wzburzenie się Izby. Karski tylko płocki głosem natężonym zawołał: widzę, że na upór lekarstwa nie masz. Książę Lubecki piński upraszał JP marszałka, aby się udał z JPP kanclerzami do JP ambasadora. Marszałek mu z gniewem odpowiedział; ale Jmć książę piński; ani się udam, ani z miejsca ruszę się. I usiadł przy stoliku sekretarskim na taborecie, a łokciem podparty z natrząsającą się miną na zamieszanie w Izbie wywoływania jego nic nie odpowiadając. Książę Lubecki piński z miejsca swojego przeszedłszy bliżej do marszałka zaczął go prosić, aby do zaczętej na dniu wczorajszym materii chciał przystąpić. Marszałek rzekł: to być nie może. Książę Lubecki: za cóż my mamy w takiej nieczynności zostawać. Marszałek: nie moja wina oporto niepotrzebny sprawuje, że zbawiennego projektu przeczytania bronią. Książę Lubecki: to niech już primus ex ordine poseł podnosi laskę, kiedy WPan i sam chcesz być nieczynny i Izbę w bezczynności utrzymujesz. W czasie tej bezustannej z pińskim sprzeczki Izba w stanie zamieszania i nieporządku dosyć długo zostawała. Na koniec po sporach posępne a bezczynne trwało uspokojenie się. W czasie jego Kunicki chełmski rzekł: nie widzę innego sposobu jak tylko, ażebyśmy wszyscy tu zgromadzeni ustnie prosili JP marszałka. Szydłowski płocki mówił: przypominam JP marszałkowi przysięgę i tylokrotnie czynione oświadczenia wszelkiej czynienia dla dobra kraju i dopełnienia woli sejmujących posługi. Danie pomocy cierpiącemu obywatelowi, przyspieszenie zatrzymanego biegu obrad sejmowych i jednomyślne żądanie stanów zobowiązać JP marszałka powinny, aby nieodwłocznie z JPP pieczętarzami jechał do JP ambasadora, a równie mniemam z JP chełmskim, iż gdy będzie JP marszałek od wszystkich o to proszony, zniechawszy przesądy swoje, zadosć uczyni prośbie Izby. Marszałek: znam ja powinność moją i co mi należy wedle niej czynić w Izbie, ale nie za Izbą w interesach Izby odprawować delegacje. Znam być także powinnością moją kazać ułożyć i napisać notę, a tę i wraz uskutecznić, jeśli zajdzie żadanie Izby. Wdawać się zaś w jakiebądź konferencje z ministrami zagranicznymi nie powinienem. Na koniec i to wyraził, że wola Izby jest dla niego wolą nakazującą przy decyzji. Teraz zaś, gdy dla zatrzymanego biegu czynności swoich Izba decydować nic nie jest mocna, a przeto i wola jej nie jest go obowiązująca. Miączyński lubelski wnosił o solwowanie sesji na godziny dwie, aby w przeciągu tego czasu JPP pieczętarze wraz z JP marszałkiem sejmowym widzieć się i z JP ambasadorem konferować mogli. Na wniesienie solwowania sesji najtęższa okazała się opozycja. Ożarowski kasztelan wojnicki mówił: nikną tygodnie i godziny, a my w bezczynności zostając, z ratunkiem ojczyźnie nie spieszamy się. Szczęśliwe były czasy, kiedy jednomyślność panowała, teraz my w bezczynności zostajemy, a godny minister cierpi. Radziłbym ja o to mówić przez notę, ale że to długi ciąg czasu zabierze, lepiej więc będzie traktować przez ustną konferencją. Obliguję więc i ja JP marszałka, aby się spólnie z JPP pieczętarzami namyślił udać do JP ambasadora dla konferowania w tak ważnych okolicznościach. Bo jeśli się to nie uskuteczni, to w gorszą przepaść ojczyznę ponurzemy. Po tem głosie senatora hucznie cała Izba prosiła o toż samo JP marszałka, ale on w jednakowym zawżdy zostawał oporze. Król Jmć: nie rozumiem przyczyny, dla jakiej JP marszałek opiera się prośbom Izby zadosyć uczynić, ale mniemam, iż słysząc tak gorliwe żądanie stanów sejmujących, nie zechce się od tej usługi wymawiać, którą na niego z takim zaufaniem i usiłowaniem Izba wkłada. Żądam ja i proszę, aby przyjął ten dowód ufności Izby i dopełnił wolę stanów we spólnym z JPP pieczętarzami z JP ambasadorem traktowaniu. Powtarzam jeszcze raz, niech się nie wymawia od tego, co po nim obywatela czułość, interes ojczyzny i wola stanów wymaga. Marszałek odpowiedział: znam ja powinność moją. Że tu jej nie widzę, przeto się nie podejmuję. Znam i to, że zawżdy ministrowie traktowali z posłami zagranicznemi, a tego mnie i przykłady antecesorów WKMci, że się tak za nich działo, nauczają. Chodźko oszmiański rzekł do marszałka: WPan mówisz, że nie jest jego powinnością traktować z ministrami zagranicznemi, a onegdaj wszyscy widzieliśmy na twarzy jego rysującą się wesołość, gdy go czytano w projekcie JP inflanckiego osoby do delegacji do traktowania z JP ambasadorem nominującym. Nie jestże ta delegacja do konferencjów z ministrem zagranicznym zmierzająca? Mogłeś WP od jednej okazać tak skwapną po sobie ochotę, możesz i drugą uskutecznić, ile będąc o to od króla Jmci, senatu i stanu rycerskiego proszonym. Jankowski sandomirski przekładał stanom, że zawżdy przedtem marszałkowie sejmowi do ministrów zagranicznych noty odpowiednie podpisowali. Raczyński sandomirski mówił: daruje mi JP marszałek, że jego opór cale mnie nie przekonywa. Czytałem przysięgę marszałka, na czele jej jest napisane posłuszeństwo woli stanów. A teraz gdy go król, senat i posłowie proszą, więcej zdaje mi się jest, niż jakby wolą wyrazili. To prawda, że zacni koledzy w zdaniach z sobą różniąc się czasu częstokroć uszczerbek przynoszą, ale godzą się na tym, że te spory z miłości dobra publicznego pochodzą. Lecz teraz pytam się, z czyjej przyczyny strata drogiego czasu wypływa. Kossakowski biskup inflancki: nicht tego zaprzeczyć nie może, iż kanclerze są os regium i że ich cale inne są powinności. WPana zaś, MP marszałku, wiążą prawa w izbie stanowione. Prosi WP Izba, żebyś wziął prawo świeżo w niej zapadłe, składa w nim ufność swoją i prosi go za ministrem rodakiem, abyś też same prawo przełożył JP ambasadorowi przy kanclerzach. Marszałek odpowiedział: dziękuję godnemu senatorowi, że mnie wymownym głosem swoim wzywa do odbywania interesów za Izbą. A chociażby się i dłuższą chciał trudnić wymową, ze strony mojej wolność mu zostawuję, bo zawżdy znam, że to jest powinnością kanclerzów, nie zaś moich czynności wydziałem. Tyszkiewicz marszałek WLit.: najprzykrzej jest mówić, gdzie okoliczność zdaje się być z osobistym interesem złączona. W dzisiejszym zdarzeniu prawo zapadłe ma tak ścisły związek z interesem moim, że go nikt odłączyć nie zdoła. Dałem tego dowody w przeciągu dziewiętnastoletniej na publicznych funkcjach dla króla posługi, że nigdy własnego interesu nad dobro ojczyzny nie przenosiłem. Nie będę się wstydził, gdy i z sejmu dzisiejszego wyjdę uboższym raczej aniżeli bogatszym. Dziękuję WKMci PMMił i stanom sejmującym za oświadczoną nad stanem moim i zdarzeniem tkliwość. Ale jeżeli tu być może, aby w utracie majątku mego nie cierpiała na zwłoce czasu ojczyzna, chętnie go poświęcam, aby interes mój zostawiwszy stany sejmujące w dalszych czynnościach, jeśli to być może, nie cierpiały przeszkody. (Tu przerwano głos licznie wołając: nie masz zgody, po czym tak kończył): Wiem ja, że to nie jest dziełem domysłu JP ambasadora, lecz skutkiem usiłowań tych, którzy bądź wziętości, bądź mienia mojego zazdroszcząc, postępowanie moje ubocznie wystawić potrafili. Czas to najlepiej okaże, a teraz własny mój interes nie chcę mieć na przeszkodzie ojczyźnie. Książę Sułkowski kanclerz WKor.: poruszony jestem cnotą i losem szanownego ministra. Jego głos dopiero słyszany rozrzewnił me serce. W tym momencie poświęcam się nieodwłocznie wraz z kolegą moim tego ministra pomocy i publicznej usłudze, a natychmiast napiszę i podam notę JP ambasadorowi, jeżeli w tym zajdzie wola stanów. O co gdy cała Izba pieczętarzów prosić zaczęła, udali się natychmiast na Horodnicę do JP ambasadora. Stany zaś sejmujące z królem Jmcią w sali sejmowej w zupełnej bezczynności do powrotu JPP pieczętarzów do godziny dziewiątej wieczornej zostawały. Po przybyciu zaś ich zaczął mówić książę Jmć Sułkowski kanclerz WKor. w ten sposób: Zwykłem usta otwierać w zleceniach mnie uczynionych od winnego WKMci i wam, prześwietne stany sejmujące, uszanowania. Naleźliśmy JP ambasadora w chęciach bardzo dobrych dla narodu polskiego w okropnej zostającego sytuacji. A gdyśmy mu oświadczyli, jak zalecenia naszego pobudki, za którym udaliśmy się do niego, tak też że cała Polski nadzieja jest we wsparciu jej od imperatorowej Jmci. Wyraził nam JP ambasador, iż nowym rozkazem imperatorowej Jmci ma polecone staranie się o pomyślność Rzpltej, a tej troskliwości skutkiem jest usiłowanie, które czyni dla przyspieszenia negocjacji rząd i stałość Rzpltej ugruntować mającej. Oświadczył przy tym JP ambasador zadziwienie nad bezczynnością, w której sejm zostaje, i przyrzekł natychmiast wysłać kuriera swego, aby dobra JP marszałka WLit. uwolnione od sekwestru były, gdy tylko delegacją na jutro będzie widział ustanowioną. (W tym miejscu wielu z JPP posłów żądało niezwłocznego cofnienia z dóbr marszałka WLit. sekwestru, po czym mówił znowu książę kanclerz): dalej tenże JP ambasador zapatrując się na prawo 1775 roku żąda, aby JKMć nie tylko z senatu osoby, ministerium całe, a i ze stanu rycerskiego nominował do delegacji oraz aby JP marszałek z urzędu do niej należał. Zakończył zaś tak mówiąc: przekładaliśmy, co nam zlecono było, a oświadczamy, cośmy słyszeli, iż wszystkie zapowiedziane nieszczęścia spełnią się, jeśli się nominacja delegacji nad termin notą zakreślony przewlecze.
Mikorski wyszogrodzki tak się tłumaczył: v. nr 3
Marszałek sejmowy: nie masz nikogo w tej izbie zasiadającego, żeby nie znał
tej prawdy, że WKMci serce przywiązane do rządu republikanckiego, do wspólnej
ojczyzny. Nikt nie jest w tej izbie, kto by nie mógł ufności swojej położyć w
ręku WKMci. Znam ja powinności prawa i marszałka sejmowego najpierwszego
podpisującego swoje imię do niego, ale gdy chęć zbawienia kraju każe ulgi
szukać nieszczęściu, wtedy wszystkie ustępują względy. Znam serce księcia
Imci kanclerza, serce pełne miłości ojczyzny. Nie zaniedbał zapewne
najmocniejszej reprezentacji uczynić, którą mu i znajomość prawa i miłość
ojczyzny poddawała. Ale nie widzę innej rady do uratowania kraju, jak mówiłem
nieraz tak i teraz powtarzam, tylko złożyć ufność w ręku WKMci. Co do mnie
żądam, aby się ona ku WKMci wszytkich sejmujących zwróciła osób, bo przez to
samo bylibyśmy pewni, że jeśli nie ulżymy, to przynajmniej osłodzimy
nieszczęścia krajowe. Nie chcę ja narzutem czynić, ale mówię, że nieszczęścia
nas przyciskają. Zwróćcie się do tych strzodków, stany, które nas zbawić
mogą. Chcą nominacji 1773 roku doświadczanej Narbutt lidzki: Nie wstyd mi to wyrzec, że cała nadzieja nasza w imperatorowej Jmci, bo tej pani łaska jeszcze może dźwignąć Polskę. W ciągu dalszym mówienia podziękowawszy JPP pieczętarzom za fatygę podjętą, mówił o skutku jej jako o nowym gwałcie prawu zaszłemu. A obracając się do króla JMci i stanów i uwielbiwszy króla JMci z uczynionego akcesu do konfederacji targowickiej, zwrócił mowę do wybrać się mających delegatów temi słowy: Idzie tu w tej okoliczności o traktowanie z Moskwą w sprawie narodu. Warto jest, aby sam ich naród obierał. Znam potrzebę negocjacji, ale nie mówię przeciw prawu unanimitate zaszłemu. A z miejsca mojego prosiłbym, WPMP marszałku, ażebyś chciał przystąpić do kontynuowania zaczętego dzieła w elekcji, bo się nie spodziewam, ażebyś WKMć cofnął słowo swoje i chciał go naruszać. A potem prosił JP marszałka, aby projekt zaczęty elekcji delegowanych do dalszej decyzji podał. Znowu się zamieszanie w Izbie przez wszczęte sprzeczki zrobiło, w nim znowu Narbutt mówił: dziś obierzemy delegatów, dziś pokażemy JP ambasadorowi, jak chcemy zasłużyć się na protekcję imperatorowej JMci. Łobarzewski czerniechowski mówił: Nie chciałbym iść przeciw woli posła, ale gdy podałem projekt poparty przez posłów, proszę pozwolić, aby był przeczytany. Nie masz zgody - zawołano. Rokossowski bełzki: Chęć dobra, ojczyzny miłość i niepodległości narodu doradziły podać projekt JP czerniechowskiemu. Proszę, aby był przeczytanym. Ankwicz krakowski mówił: czy kończyć decyzją elekcji, czy iść za wyrazami noty, czy projekt posła dozwolić czytać, zawżdy należy zachować izby porządek, a porzucić głosy. Niech choć jedno z nich załatwionym będzie. Miączyński lubelski in turbido izby prosił o czytanie projektu, a Stoiński lubelski wołał: nie masz zgody na czytanie, zaczęta materia niech idzie do decyzji. Marszałek sejmowy mówił: tu projektu czytania, tu kończenia materii zaczętej proszą. Kogo tu mam słuchać? A te oba wniesienia sobie przeciwne coraz bardziej będąc wnoszonemi, jedno od tych, drugie od innych, najsprośniejsze w izbie wzniecały zamieszanie i gomon. Marszałek sejmowy mówił znowu: znam ja, że materie zaczęte powinny być kończone, ale też i to znam, że zaczętemu decydować się projektowi zaszło wstrzymanie jego i tym końcem byli posyłani kanclerze do JP ambasadora. Ale gdy JP czerniechowski zapewnia, że jego projekt przyniesie zaradzenie nieszczęściom ojczyzny, prosiłbym, aby go można było przeczytać. Skarżyński łomżyński rzekł do marszałka: Pokazuję WPanu prawo, MP marszałku, które za prawidło czynnościom sejmowym stawa, aby kończyć materie zaczęte. Jakimże czołem ręką twoją na dniu wczorajszym podpisane prawo poważysz się sam mazać? Bogdajby mnie ręka Boża z liczby żyjących wymazała, jeśli w tej materii z intrygi, a nie z własnego przekonania mówię. Dozwól miejsca uwadze. Nie gwałćmy prawa, bo stoję przy nim i upraszam WPMPanie marszałku, abyś nie chciał inaczej postępować dalej, tylko jak prawo mieć chce. Marszałek sejmowy pochwaliwszy sentymenta gorliwe o prawo JP łomżyńskiego, cytował mu notę JP ambasadora zgubę kraju i obywatelów zapowiadającą, mówiąc: nie gwałcę prawa, gdy wstrzymuję jego chęcią umknięcia od zguby licznych obywatelów i całej ojczyzny naszej. Wszakże jeśli wola wasza zajdzie, stanie się, jak JP lidzki mówił. Ale jeśli jednych słuchać trzeba, to i drugich należy. I za temi, i za tamtemi prawa mówią. Bo jeśli jednych chęcią jest kończyć materią, to drugich odwrócić nieszczęście od ojczyzny nad nią wiszące. Zastanówcie się nad tym, godni posłowie, czy nie i czyniłem, co się stanom podobało, przewlekłem materią, póki pieczętarze zjechali do JP ambasadora. Wszak nierównie nad tym krótszego trzeba czasu na przeczytanie projektu. Pozwólcie, niech będzie czytany JP czerniechowskiego. Mówi, że zbawienny, że zaradzający wszytkiemu, że nie ma wiadomości, co się w nim zawiera, może dlatego i sprzeciwieństwo znajduje. Gosławski sandomirski rzekł do JP marszałka: w głosach WP wielość słów, ale nie konwikcją postrzegam. Rokossowski bełzki uwielbiał najprzód czyny i zamiary konfederacji targowickiej, a widząc na jej egzystencją zamach w nocie JP de Sievers uczyniony, przekładał stanom radę swoją za utrzymaniem jej do czasu dojścia interesów Rzpltej do zupełnego urządzenia i stałości. Na koniec zwrócił głos do króla JMci prosząc, aby i na krok nie odstępował prerogatywy tronu i nominował delegowanych. Miączyński lubelski mówił: gdy spory zachodzą, a jedni z JPP posłów na zdaniu drugich przestać nie chcą, najskuteczniejszy widzę strzodek porozumienia się in ordine, którego o solwowanie sesji proszę. Popierający rozpoczętą na dniu wczorajszym elekcją delegowanych proszą króla Jmci, aby wstrzymał solwowanie sesji, a materia wczorajsza zaraz kończona była, inni w zamieszaniu czytania projektu domagali się. Marszałek sejmowy mówił: pokazałem, że nie mogę przystąpić ni do czego, kiedy jedni tego, drudzy czego innego żądają. Zaradź tej nieczynności, Najjaśniejszy Królu. Masz trzy sposoby: najprzód przełóż, czego się spodziewać mamy z widzenia się JPP pieczętarzów z JP ambasadorem i jakie nam zagrażają nieszczęścia, jeśli to nie pomoże ku zjednaniu spokojniejszej obradom naszym postaci, to masz w ręku drugi sposób: racz solwować sesją, albo otwórz zdanie swoje, te czy nie zaspokoi różnic. Mam tyż honor przełożyć WKMci prośbę od JP lubelskiego Miączyńskiego godnego posła zaniesioną o solwowanie sesji, co jest jedynie prawem WKMci. Zaburzenie w izbie tęższe, niźli było, zrobiło się. W czasie jego konferowali ministrowie z królem JMcią, a Plater podkanclerzy lit. miał już sobie głos dany od marszałka WLit., ale zawołanym będąc od króla JMci do tronu nie przyszło mu się eksplikować, jak się zabierał. Podhorski, Miączyński i inni wołali i prosili o czytanie projektu JP Łobarzewskiego czerniechowskiego. Krasnodębski liwski mówił: nie powinna się bezczynność izby zwalać na posłów przy prawie stojących, aby materia kontynuowana była, ale na marszałka, któren prawu zadosyć nie czyni. Ja sam, choćby nikt inny nie był z opozycją, na czytanie projektu JP czerniechowskiego nie pozwalam. Łobarzewski czerniechowski: jeśli się mówi, że jest prawo, iż zaczęta materia nie wprowadzając innych powinna się kontynuować i decydować, to i ja znam drugie prawo i stoję przy nim, że posłowi wolno do decyzji izby podawać projekta, a te czytanemi z mocy prawa tegoż być powinny w izbie. Marszałek sejmowy: nie masz sposobu zjednania na cóż bądź jednomyślności, tylko się czas wycieńcza i stany sejmujące bardziej się rozróżniają. Odezwij się, WKMć, czy nie uśmierzą się spory jego ojcowską radą, bo znam ja każdego z godnych posłów intencją, że chce dobra ojczyzny, przy swoim uporczywie stojąc zdaniu. Może WKMć wynajdziesz jaki sposób lub strzodek, aby prawo gwałtu nie cierpiało, co i unanimitate stać się może. Niech tylko będzie przeczytanym projekt JP czerniechowskiego, a ja nawet do tego godnego kolegi prośby i moją łączę, stany sejmujące, przeczytać tylko. Wszak to niekoniecznie za przeczytaniem idzie, aby zaraz miał być zdecydowanym. Upraszam was i po wtóre na wzgląd dla posła, dozwólcie go przeczytać. Ja za siebie wam ręczę, że nie będę skwapliwym w podniesieniu go do decyzji. Miączyński lubelski znowu prosił o solwowanie sesji. Ankwicz krakowski rzekł: wolność mówienia nie przestępuje granic, kiedy nie uwłacza nikomu. Nie lękam się mówić, bo może trafić do konwikcji. Jeszcze też ani sercem, ani umysłem nie grzeszyłem, bym się miał kiedy na obywatela słowem targnąć. Kto mówi za prawem, strzeże prawa i skutków jego. Jeśli materia jaka jest w decyzji, projektem przezywaną być nie powinna. Lecz czytanie projektu JP czerniechowskiego nie przeciwi się prawu i rozpoczętej nie przerywa materii, a to z powodów, że dnia wczorajszego nie szedł turnus, czyli ma być projekt przyjętym, i po takim turnowaniu się wzięty został projekt, lecz dopiero każda jego kategoria oddzielnie ma być decydowana. Istotny wynika wniosek, że przy decyzji każdej kategorii odmiany, poprawy i dodatki swoje mieć powinny miejsce. A stąd projekt JP czerniechowskiego nie jako projekt oddzielny, ale jako dodatek do rozpoczętego i będącego w decyzji projektu nie tylko odrzucony być nie ma, ale nieodwłocznie wysłuchany być powinien. A jeśli się okaże być niestosownym do materii, sprawiedliwie odsunięty zostanie. Bo takowe przeczytanie toż samo jest co do projektu przymówienie się. Z tych więc powodów dopuścić należy, aby projekt JP czerniechowskiego był przeczytanym. Miączyński lubelski: tak światły głos JP krakowskiego przekonał moją konwikcją. Nie odstąpię więc od tego projektu i proszę o niezwłóczne czytanie. Skarżyński łomżyński: zgadzam się ze zdaniem do tej materii JP krakowskiego z tą tylko uwagą, iż projekt mający tytuł dodatku nie może być pierwiej czytany, aż materia, do której dodatek czyni się, wprowadzona nie zostanie. I nie było - mówił dalej - przyzwoicie słuchać dodatku do rzeczy nie wiedząc o rzeczy, ale póki rzeczy nie ma, do której ma należeć, póty go za dodatek do niej brać nie można. Miączyński lubelski prosił marszałka, aby go objaśnił zdaniem swoim, jak mają dalej postępować. Gosławski sandomirski odpowiedział mu od decyzji, a stąd znowu się w izbie sprzeczki rozpoczęły. Godaczewski trocki prosił JP czerniechowskiego, aby odstąpił od swojego projektu. Łobarzewski czerniechowski powiedział: chociaż mnie JP trocki prosi, abym odstąpił od mojego projektu, lecz że nieszczęścia kraju gwałtownych rad potrzebują, można przez ten wzgląd i prawo zaszłe pominąć i odmienić wziąwszy przykład z sejmu przeszłego, któren miał zwyczaj to czynić. Dalej oświadczył, iż nigdy by tego projektu nie podawał, gdyby go zacni koledzy nie pochwalili i w niego świateł swoich nie wnieśli. A przeto tak się tłumaczył: choć ja go odstąpię, ale wątpię, gdyby toż samo koledzy moi uczynić mieli. Miączyński lubelski: w tak mocnym przekonaniu za tym projektem zostaję, że jego nie odstąpię nigdy. Stąd znowu zaburzenie izby wszczęło się, a Miączyński znowu się odezwał: gotowym nareszcie i odstąpić, ale wtedy, gdy sesja solwowana będzie. Tu gromadnie marszałka prosić zaczęto o decyzję dalszą wczoraj rozpoczętego decydować się projektu. Gosławski sandomirski prosił Miączyńskiego, ażeby jeśli nie przez wzgląd na prawo, to przynajmniej na zdrowie JKMci miał uwagę. Miączyński odpowiedział: nikt bardziej zdrowia JKMci nie szanuje nade mnie, ale odstąpić czytania projektu żadną miarą nie mogę. Podobną jak do Miączyńskiego sandomirski i do marszałka bardzo gromadną zanosili prośbę, ale gdy się nie skłaniał na nią, Karski płocki rzekł: umiałby ten szanować króla JMci, kto by i prawo szanował, ale że jednego nie czyni, to i drugiemu śmiało i bezkarnie ubliżać poważa się. Król JMć: moi panowie, nigdy jeszcze od wstąpienia mojego na tron w tak trudnych nie znajdowałem się okolicznościach. Trzeba mi walczyć ze świętością praw ojczystych, swobód i wolności waszych, a z tym, com winien całości dóbr, fortun, majątków i osób waszych, ba, w samej egzystencji narodu, aby ją przynajmniej uzbawić. Niczego bardziej nie pragnąłem niż zjednać sobie imię kochającego was, imię obstawającego przy prawach i wolnościach waszych króla. Znam, jak jest rzeczą zadziwiającą, jak jest rzeczą rażącą umysły wasze, byśmy prawo wczoraj zaszłe dziś łamać mieli. Ale oto w tym momencie, gdy to mówię, pokazano ministrowi godnemu wiary i szacunku nas wszystkich ordynans podpisany już na aresztowanie kilkudziesiąt osób i wywiezienie, których i samych i fortuny ich nieszczęście czeka, jeśli dziś delegacja nie stanie. Przemoc ogarnęła kraj, miejsce obrad wewnątrz i zewnątrz zbrojnym napełniła żołnierzem. Nie mam więc wątpliwości, aby świat cały nie widział uciskającej nas przemocy. Własne zaś opieranie się bezskuteczne będąc kraj tylko na nieszczęścia narazi. Zrzekłem się z duszy, z serca i z największą ochotą nominacji delegowanych. Lecz gdy sami widzicie, iż to trzeba koniecznie, aby dziś przeszło i zakończyło się, a innego sposobu nie ma, aby prętki koniec wzięło, jak zdać na mnie nominowanie osób, ile kiedy nieodbite wymagają tego okoliczności, lub strzodka wynalezienie, jakim to się ma uskutecznić, oddaję woli stanów, albowiem już ordynans gotowy do wydania pokazany jest ministrowi i nie ma już nam co czynić innego tylko co radzę, a to i z rzeczy wypada. Przed głosem immediate króla JMci przybył do zamku JP ambasador rosyjski Sievers, niby to z wizytą do JP Krakowskiej siostry króla JMci. Był potem na balkonie izby sejmowej i widział sejmujących. A będąc u pani Krakowskiej ostatnią swoją rezolucją powiedział JP Platerowi podkanclerzemu lit. i ordynans rzeczowy gotowy do wydania ukazał. Gdy był na balkonie, wtedy prawie skora gadała, tak domawiali się tego za czytaniem projektu JP czerniechowskiego: Miączyński lubelski, Podhorski wołyński, Włodek, Gostyński inflancki i inni, jakby to popisując się ze swoją gorliwością i przyjaźnią ku JP ambasadorowi. Po głosie królewskim rzekł JP marszałek sejmowy: objawiłeś WKMć, PNMił, to stanom, co grozi obywatelom nieszczęściem okropnym. Unikać należy gwałtu, któremu nic oprzeć się nie zdoła. Wszystko już zginie, jeśli się prętko nie zaradzi, a wszytko też nam głos światły WKMci odkrył. Negocjacja może nam los nie tak przykrym wystawić, jak jest ciężkim i nieznośnym, może odzyszczemy co z zaborów, może się wrócą czasy nadziei, czasy szczęścia, teraz okolicznościom ulegajmy. Była to pora kwiecista, kiedyśmy najoddaleńszym narodom prawa dawali. Ulegajmy teraz czasowi i przykrym okolicznościom. Czemuż nie ufać królowi obywatelowi w nominacji delegowanych? Wszak ich ręce wiąże instrukcja i plenipotencja. Mam nadzieję, że obecnym złym wszyscy w stanach przejęci unikając nieszczęścia powiedzą i wykrzykną: Niech król JMć nominuje! Pytał się potem o zgodę na swój wniosek. Gromadnie odezwano się: nie masz zgody. Mikorski wyszogrodzki, Krasnodębski liwski, Karski płocki i inni razem zawołali: wszytko traciemy: majątki, pokrewieństwa, najlubsze związki. Stoimy na prawie. Gosławski sandomirski: mało mam do stracenia. Ginie ojczyzna, niech i ja ginę, bo z nią razem wszytko tracę. Nie pozwalam na złamanie prawa.
Stoiński lubelski oświadczył czucie swoje temi
słowy: v. nr 4 Skarżyński łomżyński mówił: odmienić prawo jest to włożyć na siebie piątno hańby i wczesne przywdziać kajdany niewoli. Z dobroci serca WKMci pochodziło odstąpienie nominacji, lecz jeżeliby teraz wspacznemi trafy z twojej, królu najj., nominacji wypadł nieszczęśliwy skutek, zmazałbyś sławę swoją, zhańbiłbyś pamiątkę imienia twego. Niech kiedy gwałt przemocny każe, kiedy on przynagla, niech - już mówię - marszałek nominuje. Król JMć: już raz wyrzekłem, iż nigdy tej nominacji nie żądałem, zrzekłem się jej z ochotą kochanemu narodowi, a cenię najdrożej tych cnotę, co się sakryfikują. Będzie to mi pamiętno, a nawet i w późnej potomności sławę jednającym czynem. Miłość do was i widoczne nieszczęście przywodzi mnie do odkrycia tej prawdy. Sam wiem, że złamanie prawa jest nieprzyzwoitością, lecz okolicznościami otoczeni, nie mogąc robić, jakbyśmy sobie życzyli, starajmy się przynajmniej zrobić, ile możności najlepiej. Jeden pozostaje sposób prawa odmienienia - przez jednomyślne zgodzenie się w pozwoleniu mi nominacji. Karski płocki zawołał: nie masz zgody. Ankwicz krakowski mówił: bojaźń o własną osobę każdy by nazwał słabością, bojaźń o imię każdy by nazwał przestępstwem, chwalę stałość i męstwo, ale rozpaczy nie dopuszczam, ile kiedy można i w nieszczęściu znaleźć jaki ratunek, czemu sił za niego nie ująć. Cały świat patrzy na nas, widzi gwałt i przemoc, a zapewne nie padnie na nas plama skutków jego. Oto gdy nam król JMć doniósł nieszczęście grożące i sposób uniknienia, udajmy się za nim. Nie chodzi tu jeszcze o odstąpienie jakiej części kraju, tylko o nominację zamiast elekcji w prawie wyrażonej. Elekcja czy nominacja wszytko to jest jedno, bo nominacja będzie niemal dziełem nas sejmujących, tj. WKMci a nie kogo cudzego. Kogóż takiego będziemy widzieli delegowanych nominującego? Oto króla, któren jest rodak, któren jest współobywatel. O cóż tu chodzi? Tylko o wstęp do rzeczy, aby delegacja jak najprędzej ukończona była. Nie idzie tu jeszcze o żaden zabór terytorialny. Oświadczam się przed wami. Potem rzekł: prześwietne stany, gdybym miał zdane sobie prawo nominowania delegowanych, wtedy bym poszedł za zdaniem WKMci i nominował tych, których by mi WKMć ukazał. Teraz zaś ratujmy jak możem ojczyznę, zdajmy Najj. Panu tę nominacją, któren równie z nami na teraźniejsze cierpi okoliczności. Król JMć: to prawda, że ja równie cierpię z wami. Ale co mówię? Bardziej cierpię. Źle powiedziałeś, WP MPanie krakowski, bo ja więcej cierpię za was, drogo cenię sławę moją, miłe mi jest imię moje, ale drożej nierównie, żebym od was, rodaków moich, oddalić mógł złe nad nami wiszące. Każdy widzi wolność naszą, jaką się cieszymy. Oto miasto, w którym sejmujemy, otoczone wkoło wojskiem, nie wolno z niego wyjeżdżać. Dwa razy zacni reprezentowani godni posłowie narodu aresztowanemi byli. Gwałt wszytko czyni, gwałt we wszytkim, a w tak nieszczęśliwej chwili to tylko mam przed oczami, abym was jakimkolwiek sposobem od nieszczęścia w dniu jutrzejszym spotkać mającego ochronił. Mikorski wyszogrodzki, Karski płocki odezwali się: nie masz zgody, a Mikorski potem sam rzekł: stojąc przy prawie niechaj i zginę. Kossakowski biskup inflancki w zabranym głosie mówił: do goryczy, którą WKMć osłodzić raczyłeś, nic przydawać nie chcę, bo z ust najlepszego króla najzbawienniejsze wyszły rady i najmocniej jest rzecz cała wystawiona. Nie z innym przychodzę zdaniem, tylko żeby dziś obierać lub nominować, bo mi prawo pozwoliło zdanie moje otwierać. Znam też, że to osadzenie miejsc przez delegowanych nic w sobie nie znaczy, bo z referencją jest do stanów w większej wagi czynach. Kto się boi dziś ukończyć, ten zapomina na to, co mu czułość i dobro krajowe w miejscu przyzwoitym w prawie umieścić kazała. Stawa mi na umyśle podanie takowego sposobu do ukończenia dzisiaj elekcji delegowanych. Niech będzie wymienienie osób głośne przez króla JMci, a potwierdzenie stanów jednomyślne będzie stanowić nominacją. Zna król JMć jako ojciec prawdziwy narodu i słyszał, w kim izba zaufania nie ma (tu można wspomnieć sobie, iż gdy czytano projekt nominacji Sztejna inflanckiego przed kilku dniami podany do laski, izba natrząsała się z wyrażonych w nim osób (a)), a zapewne waszego nie zawiedzie zaufania i spodziewania się. Prosił potem marszałka sejmowego, aby królowi Jmci ogólny katalog sejmujących osób podano. Krasnodębski liwski rzekł: wszytko nam jedno, czy dziś czy jutro sakryfikację uczynić życia. Karski płocki wniósł, iż może do jutra JPP kanclerze łagodniejszą od JP ambasadora wyjednają odpowiedź. Mikorski wyszogrodzki powiedział: stoję przy prawie, nie odstępuję jego. Niech gwałt co chce robi z życiem moim i ze mną samym. Skarżyński łomżyński mówił: spuszczam się na króla JMci, bo znam jego dobroć dla narodu. Gołyński czerniechowski: niech król JMć głośno przeczyta, a gdy izba zgodzi się, to będzie wolna nominacja. Marszałek: co się unanimitate stanie, to nigdy prawa nie gwałci. Król JMć rzekł do marszałka, aby tych braterskim sercem prosił, co są przy opozycji, aby jej odstąpili. Karski na to powiedział: kiedy JP marszałek całej izby i WKMci proszącego nie usłuchał, a któż dla niego co uczyni? Nie masz zgody. Mikorski rzekł: podobnież i ja nie odstępuję. Izba się znowu wzburzyła. Po uciszeniu się nieco Białłozor żmudzki wyraziwszy w obszernym głosie, iż nie mogąc tak mówić jak chce, musi tak powiedzieć jak król JMć i okoliczności każą. Zakończył zaś głos, radząc zgodzić się na nominację od tronu. Marszałek sejmowy wnosił: oto król JMć żeby się jednomyślność znalazła, na to jedynie oczekuje. Karski płocki, Mikorski wyszogrodzki razem rzekli: nie masz zgody. Szydłowski płocki mówił: gdy mam codzień w obawie zostawać straty wolności lub majątku, nie odstępuję od opozycji, a czekam z nieustraszonym męstwem, niech mnie gwałt choć na pył znikomy zetrze. Raczyński sandomirski w zabranym głosie tak się tłumaczył: nie ustraszają mnie żadne zagrożenia i byłbym dalej przy oporze, jakoż dotąd zachowywałem się w milczeniu, bo nie ten, co mówi, jest stałym, lecz co czyni. Znam to, że WKMć oddałeś i przelałeś na nas elekcję osób delegowanych, lecz gdy widzę, iż okoliczności po nas czego innego wymagają, nie z żadnej więc bojaźni albo trwogi jakiej o majątek lub osobę, przenoszę tęż władzę w ręce króla-Polaka. Nauczyły nas przykłady sejmu przeszłego, że poszedłszy WKMć za wolą narodu, któren wielokroć twoje rady odrzucał, za to go widzisz teraz cierpiącym. Pełen więc ufności spodziewam się, że WKMć jako znajomy rodaków osoby z cnoty i obywatelstwa za delegowanych umieścisz. Mikorski wyszogrodzki i wielu innych odezwało się: nie masz zgody. Kossakowski biskup inflancki: rzecz do końca inaczej dojść nie może. Niech król JMć w sposób rady nieustającej oświadczy głośną nominację, a my ją czy in turno czy za zgodą powszechną przyjmiemy. Krasnodębski liwski oświadczył, że głos i rada JMKs. biskupa inflanckiego trafiła do serca mojego. Zgadzamy się na ten sposób i odstępujemy od opozycji. W tym czasie zaczęli wszyscy oponujący się wołać po kilkakroć na JP marszałka tłumaczącego się u tronu króla Jmci: prosimy na miejsce. Marszałek sejmowy z miejsca swego zapytał się izby, jeśli na nominowanie przez króla JMci zgoda jest powszechna stanów. A gdy trzykrotnie takiejże zgody odebrał oświadczenie jednomyślne, zaniósł prośbę do tronu, aby król JMć do woli ogólnej izby chciał przystąpić i delegowanych nominować raczył. Król JMć nominował z senatu: z prowincji małopolskiej Skarszewskiego biskupa chełmskiego, Ożarowskiego kasztelana wojnickiego, z wielkopolskiej Kossakowskiego biskupa inflanckiego, Oborskiego kasztelana ciechanowskiego, z prowincji WKs. Lit. księcia Massalskiego biskupa wileńskiego, księcia Radziwiłła wojewodę wileńskiego i ministerium całe tu przytomne. Ze stanu rycerskiego: z prowincji małopolskiej Ankwicza i Kossakowskiego krakowskich, Załuskiego, Jankowskiego sandomirskich, Kunickiego chełmskiego, Walewskiego wołyńskiego, z prowincji wielkopolskiej Rokitnickiego płockiego, Staniszewskiego i Ostroroga czerskich, Bielińskiego marszałka sejmowego i Klickiego warszawskich, Zambrzyckiego nurskiego; z prowincji WKs. Lit. Szyszkę lidzkiego, Kleczkowskiego trockiego, Żyniewa grodzieńskiego, Kossakowskiego kowieńskiego, Giełguda żmudzkiego, Łopota nowogrodzkiego. Cieszkowski wołyński przymówił się i aby król JMć Puławskiego i Miączyńskiego w delegacji umieścił, prosił. Król JMć odpowiedział: zawarta już ręka. Po tej nominacji JP Kunicki chełmski słabością zdrowia wymawiał się królowi JMci od przyjęcia obowiązków delegowanego. Ale powszechny izby odgłos zaprosił JP chełmskiego do tej pracy, nie pozwalając na żadne nastąpić mogące przez kogokolwiek wymawianie się. Król JMć z tronu mówił: takem nominował, jak tylko pewien być mogłem zrobić najdogodniejszy obór. Proszę przestać na tym, a teraz solwuję sesją na dzień jutrzejszy na godzinę 11 ranną. (a) Podkreśleni są wszyscy w projekcie Sztejna, na których czytanie izba głośne urągowisko, że ich umieszczono za delegowanych mających być, wydała. [przyp. autora diariusza]
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |