![]() |
|
![]() | |||||||||
Dzień 10 lipca
Sesja 20Gdy przybył do Izby sejmowej król Jmć, a arbitrów ustąpić z Izby zaproszono, zagaił marszałek sejmowy sesję temi niemal słowy: Gorliwość republikantów i patriotyzm dnia wczorajszego okazany, gdy akt plenipotencji przechodził, wart jest wolności, wart niepodległości narodu. Chlubą jest nazwać się Polakiem, któremu hasłem jest cnota, a sprężyną czynów jego miłość ojczyzny. To powiedziawszy radził potem zbliżyć się do tego, co smutne radzą okoliczności, a radził wziąć do decyzji projekt deputowanych wybrać się mających do traktowania z JP ambasadorem, lub wynaleźć sposoby załatwienia trudności stąd wyniknąć mogących. Potem tak się tłumaczył, iż ci, co są podani od JP Szteyna inflanckiego, są to Polacy, są to bracia nasi, a jeśli która z nich osoba nie ma zaufania waszego, to ma związane ręce instrukcją. Tu mu i więcej mówić nie dano, głos został przerwany. Izba się wzburzyła, z narzekaniami wołać zaczęto na JP marszałka, że się poważa wbrew prawu wczoraj zapadłemu wprowadzać materie do Izby, a Narbutt lidzki za uciszeniem się rzekł: Gdy zostawiona nam jest prawem wczorajszym moc obierania delegować się do traktowania mających osób, najprzód wiedzieć nam należy, z wielu osób ma się ta delegacja składać, bo już projekt nominacji przez JP Szteyna inflanckiego podany upadł prawem wczorajszym zniesiony będąc, wprowadzenie zaś jego przeciwiłoby się jak prawu wczorajszemu tak by też nominowanie ich znowu królowi Jmci powracało. Miączyński lubelski tak się tłumaczył: Ponieważ już wota sekretne przez iurament marszałka nie mają miejsca, więc ja do elekcji mającej nastąpić podaję inne medium, to jest projekt mój, i proszę, aby między nim a JP Szteyna inflanckiego projektem szedł turnus. Nie dozwolono na to, wzburzyła się Izba, Miączyński wszelako mocniej nad największe zamieszanie Izby wołając dopraszał się czytania swojego projektu. Marszałek sejmowy najsilniej go popierał wnosząc, aby tylko mógł być przeczytanym. Lecz zewsząd odezwano się: nie masz zgody, a zamieszanie nie ustawało. W nim Miączyński lubelski z Szydłowskim płockim żwawo przemawiali się, a Fabrycy czerniechowski z Plichtą sochaczewskim - pierwsi za projektem lubelskiego, drudzy obydwa za obieraniem przez Izbę. W tym zgiełku Błeszyński sandomirski podał projekt elekcji deputowanych sposobem dawniej używanym konsyliarzów rady nieustającej wybierania. Fabrycy czerniechowski nad samo zamieszanie trwające głośniej wołał na broniących czytania projektu Miączyńskiego: To niech będzie przeczytany, a potym odrzucony, ale czytania zaprzeczać nie godzi się. Po wielkich sprzeczkach czytał na koniec JP sekretarz projekt Miączyńskiego. W nim byli umieszczeni wszyscy ministrowie, trzech biskupów: wileński, chełmski i inflancki, trzech senatorów: wojewoda wileński Radziwiłł, Ożarowski i Oborski kasztelanowie i po ośmiu z każdej prowincji ze stanu rycerskiego nominatim przeznaczający. Cała niemal Izba - nie masz zgody - wykrzyknęła. Przeciwni w małej liczbie wołali: zgoda, prosiemy! Pierwsi natomiast głośnym odezwaniem się rzekli: obierać należy, a nie nominować, i że ten projekt ma w sobie nominacją. Zabiełło wołkowyski mówił: iż gdy słyszę, że wielu nie chce być obranemi, radzę, aby było zastrzeżone podawanie się do kandydacji.
Czytał potym sekretarz projekt Błeszyńskiego. Ten w nim chciał elekcją
deputowanych mieć odbywaną sposobem rady nieustającej konsyliarzów prawem
1775 roku przepisanym i gdyby kandydaci podawali się, a lista ich
rozdrukowana będąc podana została ad deliberandum
Błeszyński sandomirski tłumaczył się, iż dlatego nie umieścił z samych
sejmujących osób kandydatów, że i sam nie myśli, ani chce być obranym za
delegowanego, ale kto tylko się poda, aby mu wolno było być obranym
Marszałek oświadczył się w tym zamieszaniu, iż zna swoje posłuszeństwo dla wszystkich, ale też nie mniejsze i prawu, że sprzeciwiać się nie może podawaniu projektów, ale w podanym konwikcja jego własna dostrzega, że jest sekretny sposób wybierania umieszczony, któren byłby przeciwny jego przysiędze sekretnych kresek czyli wotów nie dopuszczającej, albowiem przez to uskuteczniałoby się tajemne podkreślenie, czego on ani dopuścić, ani dozwolić nie może. Szydłowski płocki podziękowawszy z ferworem JP lubelskiemu Miączyńskiemu za łaskę umieszczenia siebie w kandydacją do delegacji, acz go nigdy o to nie prosił, oświadczył, iż ani nominowanym, bo prawo broni, ani też obranym czy to sekretnie, czy głośno być nie chce.
Krasnodębski liwski w te słowa mówił: v. nr 1 A po zakończonym głosie podał do laski projekt kolegi swego JP Skarżyńskiego łomżyńskiego i o czytanie jego nieodwłócznie prosił. Czytał JP sekretarz takowy projekt: z senatu z każdej prowincji osób N, z ministrów N, kanclerze bez elekcji wchodzić powinni, ze stanu rycerskiego osób N z każdej prowincji wyznaczamy i aby sekretarz listę wydrukował i rozdał do nastąpić mającej elekcji delegowanych do traktowania z JP ambasadorem, a ta odbywać się ma sposobem w prawie przepisanym obierania Rady Nieustającej. Skarżyński łomżyński tłumaczył się, iż ten sposób elekcji jest najlepszym, bo instrukcja i plenipotencja są mało ważnymi rzeczami, gruntem samym jest obranie nieskazitelnych osób, te zaś sekretnie to czyniąc nastąpi z wewnętrznej konwikcji nie naruszając ani przyjaźni ani dogadzając intrydze; głośno zaś obierając trzeba czy Jana, czy Piotra, czy kogoś innego wytknąć. Dalej mówiąc oświadczył się, iż w liście sekretnej wszystko podług życzenia pójdzie i że za tym jest jedynie z miłości ku ojczyźnie, z którą i do grobu pójdzie. Eksplikował się w ciągu dalszym mówienia przeciwko wyrazom przysięgi marszałka mówiąc, że ta nam jest dobrze znajoma i że się tylko ściąga do materii toczących się w sejmie, ale nie do elekcji, że przysięga jego Izby nie wiąże, bo nic nie jest takiego, co by ręce wolnych związać zdołało lub potrafiło. Mówił w ciągu dalszym: nie puszczaj, WMP marszałku, żadnej materii przez sekretne wota, masz na to prawo, ale do tamowania elekcji sekretnej argumentu z przysięgi brać nie możesz. Tu mu JP marszałek głos przerwał mówiąc, że elekcja jest materią. Nie dano mu dalej mówić, wołając na niego: poseł mówi, prosiemy nie przeszkadzać. Dalszy więc JP Skarżyński kontynuował głos mówiąc: kiedy dowodzę, że ostateczna jest potrzeba, aby elekcja przez nas sekretna była odbywana, przekonywam się coraz bardziej, iż przysięga jednej osoby nie może serc i przekonania nas wszystkich wiązać, albowiem wtedy czułbym się najnieszczęśliwszym, aż ostawionym woli samowładnej marszałka, któren by w każdej materii mógł mnie mówić: nie czyń tego, tylko to, bo moja przysięga tak chce, a nie inaczej.
Mikorski wyszogrodzki mówił: nie końcem uszkodzenia
sławie czyjej, ani mając w zamiarze przybierać na siebie postać groźnego
cenzora lub surowego Katona, lecz widząc toczącą się materię wyboru delegacji
celem przestrogi dla siebie i dla was, koledzy, pozwólcie, że przeczytam
słowa listu pewnego spartańczyka do mecenasa pisanego z książki pt. Podczaszy
w zamysłach, w słowach: ,,Naród ten niegdyś sławny tak też spodlał przed
upadkiem swoim jak teraźniejsze nasze Rzymiany. Nie było tam kogo wybrać na
setnika, dopieroż na senatora albo rajcę, a przecież jeden drugiego wciskał
do wielkiej rady i próżniak próżniakowi dając sposób do życia, robił go
generałem albo urzędnikiem skarbowym wiedząc, że w każdej nierządnej Rzpltej,
gdzie jest więcej motłochu, tam lepsza sprawa" Miączyński lubelski i inni oburzyli się na ten głos, Izba zaś cała z uśmiechem i ukontentowaniem przyjęła. Mikorski oświadczył się: za słowa cudze mówiłem, a proszę do stancji, to każdemu i autora ukażę. Narbutt lidzki powiedział: ponieważ król Jmć zrzekł się nominacji, więc osoby powinny być przez nas wybrane. Oświadczywszy się potym za sekretnym podkreśleniem, podał do laski, projekt mówiąc: niech sobie ktokolwiek jaki inny sposób oboru prócz podkreślania wynajdzie, na każdy się zgodzę, aby tylko nie był jawny.
Czytał JP sekretarz projekt JP Narbutta: v. nr 2 Łobarzewski czerniechowski: między sprzeczką zachodzącą świętości przysięgi z ważnością wczoraj zaszłego prawa powinniśmy dogodny obydwom wynaleźć strzodek. Przychodzi mi zasiągnąć światła Izby w tej materii, a zapytać się JPP deputowanych do konstytucji, czy już podpisane wczoraj uchwalone prawo. Jeśli jeszcze przez nich nie podpisane, toć by się temu mogło zaradzić, ile że nie wolno było tego umieszczać w prawo, czemu się przysięga marszałka sprzeciwia. Przerwano mu na tym miejscu głos, kończył go atoli mówiąc: to niech przynajmniej deputacja oświeci zdania nasze. W ciągu dalszym głosu radził, aby przez proklamację Izby cały senat i ministerium było umieszczone do delegacji, nim o dalsze czyli obieranie, czyli nominowanie ugodzimy się. Karski płocki wyraził najczulsze swoje zmartwienie pochodzące z niejedności sejmujących osób w tak ważnym ojczyzny interesie. Mówił silnie za sekretnym obiorem, bo jeśli ten ma zgubić lub zbawić ojczyznę, to na to tylko głośne zdadzą się kreski, aby piątno lub hańby lub sławy okryło wybranych, nic cale nie zaradzając istotniejszej, bo dobra ojczyzny potrzebie, żądając, aby lista była drukowaną, a na końcu głosu za sekretnemi oświadczył się wotami. Grodzicki krakowski eksplikował, iż elekcja nie jest ani materia status, ani economica. Przyjdziemy do elekcji. Magistratur tych obór sekretny dawne przepisały prawa. Ciekawy jestem, co na to JP marszałek powie i jak się będzie nam tłumaczył. Marszałek odpowiedział, że elekcja magistratur nie jest materią, obranie zaś delegacji jest materią, bo rzeczą nową; tam prawa dawne przepisują sposób, tu zaś rzecz jest nowa i trzeba osobnego lub nowego na nią prawa. Raczyński sandomirski: gdy król Jmć prawa nominacji odstąpił ze względu dla nas czyli bardziej dla ważności rzeczy, przeto znam to, iż obydwa projekta, jak JP Szteyna tak i JP Miączyńskiego, nie trafiają do mojej konwikcji, chyba by Izba wolnie i jednomyślnie powiedziała za którym, że jest lepszy i że go przyjmuje. I dziś tu sprzeczka o to, jakie mają być wota, czy jawne, czy sekretne. Większość Izby chce sekretnych dla delikatności obywatelskiej, marszałek stawa za świętością przysięgi, co się do mnie ściąga, ja w przysiędze nie widzę tamy, bo nigdy nie doświadczono, aby sposób elekcji był czymkolwiek tamowany. Jeśli JP marszałek ultro upierać się będzie przy przysiędze, wtedy musiemy inny obmyślić sposób, ale zawżdy elekcji. Marszałek: nie tylko do mnie, ale i do całej Izby należy żądać, abym sekretnych wotów nie dawał, bo i w prawie napisano nie elekcja słowo, ale obieranie. Ze śmiechem i urąganiem z takiej eksplikacji przerwano marszałkowi dalsze mówienie. Modzelewski inflancki: radziłbym zapewniwszy jednomyślnym zgodzeniem się senat i marszałka dalszą listę puścić do podkreślenia. Skarżyński łomżyński: Wytłumaczono już, WMP marszałku, że przysięga WP tam tylko ma miejsce, jako i sam mówiłem, gdzie wota głośne i sekretne są determinowane, nie zaś w tym zdarzeniu ekstra ordynaryjnym, a dla ułatwienia prędszego tej wątpliwości podaję do decyzji propozycją, czyli delegowani do traktowania z JP ambasadorem mają być obierani przez wota głośne, czyli też przez sekretne. Wołano na marszałka, aby takową propozycję przyjął i turnum puszczał. Miączyński lubelski, Podhorski wołyński, Włodek gostyński, Rokossowski bełzki, Wilamowski zakroczymski, Zaleski lubelski i inni niektórzy na nią nie pozwalali, chociaż to i sam marszałek nie chciał jej przyjąć, za co w zburzeniu się Izby liczne oświadczano na JP marszałka protestacje. Skarżyński zaś mówił znowu: wolno WPanu przyjąć, wolno i nie przyjąć, ale ja oświadczam się przed całą Izbą, że ją podaję w zamieszaniu trwającym. Rokossowski bełzki zawołał: nie masz zgody, a marszałek odpowiedział, że jej przyjąć nie może. Karski płocki w tym trwającym huku rzekł: jeśli WPan nie chcesz powinności marszałka pełnić, zaprosim innej osoby do laski. Prócz tego z boku wołano, że to jest gwałt dziejący się Izbie przez marszałka. Skarżyński łomżyński: kiedy mi marszałek sejmowy propozycji nie chciał przyjąć do laski, oświadczam się przed tobą, Najj. Panie, i przed wami, stany sejmujące, że ją składam w ręku JP marszałka WLit. jako gospodarza tej Izby. Tyszkiewicz marszałek WLit.: pótym się w milczeniu zachowywał uważając wszytko, pókim silnego wywołania osobistego nie usłyszał. Znam moje w tej Izbie gospodarstwo, ale też i to znam, że mi się w cudze mieszać nie należy. Słyszałem chęć godnych reprezentantów, że żądają sekretnych wotów, a drudzy nie pozwalają. Słyszałem i to, że dwóch godnych posłów nominowali nas bez naszej woli. Co się do mnie ściąga, cale się nie ubiegam, ani odstręczam od tego obioru, oddaję to woli sejmujących stanów, bo mam prócz tego ważne zatrudnienia, podnosząc laskę przy boku JKMci. Wszelako nie mogę pochwalić nominacji osób przez projekta, nie widząc prawa poprzedzającego takie nominacje przez projekta ustanawiającego. Spodziewam się, iż stany sejmujące taki sposób zechcą wynaleźć, jaki by przed całą powszechnością to okazał, że jedynie za miłością ojczyzny poszliśmy. Wreszcie gdy jest potrzeba konieczna obrania, a król Jmć zrzekł się nominacji, z miejsca mego zapytuję się JP marszałka sejmowego: jeśli niegodni reprezentanci, któż ich będzie obierał? Marszałek sejmowy: zawołany głosem ministra, usprawiedliwić się muszę, że propozycji ad turnum podanej świętość przysięgi mojej przyjąć zabrania. Projekt przyjąłem, ale co tego uczynić nie mogę, bo jest przeciwko przysiędze, a do samego JP łomżyńskiego udaję się prosząc, aby dogodniejszy załatwienia tej materii wynalazł sposób. Tyszkiewicz marszałek WLit.: jak mam umysł czysty od intrygi i nie chcę umieszczać osób w delegacji od upodobania, tak się bym łatwo zgodził na głośną elekcję przez osoby, ale niech o nich cała Izba decyduje. Skarżyński łomżyński mówił: gdy JP marszałek sejmowy od przyjęcia podanej przez mnie propozycji przysięgą wymawia się, a niektórych kolegów słyszę utrzymujących podniesienie tejże propozycji, chcąc, aby zdanie posłów nie z woli tylko samego JP marszałka przyjmowane lub odrzucane było, ale za decyzją Izby, podaję drugą propozycję taką, czyli przysięga marszałka sejmowego co do obieralności deputowanych ma wiązać wolę stanów - affirmative, czy nie ma wiązać - negative. Gdy i na to z jednej strony - zgoda - wołano, z drugiej przeciw propozycji z opozycją stawano. JP Błeszyński sandomirski powiedział, jako wczoraj światły głos Jmks. biskupa inflanckiego zaspokoił wieloliczne zachodzące trudności, tak i dziś prosić nam należy tego godnego senatora, aby swoje zdanie w tej materii oświadczyć przychylił się. Kossakowski biskup inflancki rzekł: ja widząc w prawie słowo o branie nigdy od obierania delegowanych do traktowania z JP ambasadorem nie odstąpię. Znam wszelako i to, że trudno jest obierać przez listę, bo wielu jest takich, co nie życzą być umieszczonemi, a kandydaci podawać by się powinni do delegacji. Biskupów trzeba trzech, a senatorów po wielu się uzna z prowincji, mało zaś z nich tu się znajduje przytomnych - kogóż wybierać? Potym co się ściąga do elekcji z posłów, najpierwiej trzeba zadeklarować, czy po czterech, czy po ośmiu, czy mniej, czy po więcej z każdej prowincji wybierać mamy. Co zaś do samego sposobu elekcji, widzę najlepszy podany przez JP Tyszkiewicza marszałka WLit., a na ten i ja się piszę. Marszałek sejmowy zaraz rzekł: usłyszawszy głos światły JP biskupa pytam się, czy ministrowie wszyscy mają być umieszczeni. Chaos w Izbie na te zapytanie zrobiło się wielkie, nie masz zgody - wołano, a każdy, co mu się zdało w tym zamieszaniu, wnosił.
JP Bieńkuński oszmiański mówił w te słowa: v. nr 3 Marszałek znowu ponowił pytanie, ale posłowie żądali, aby nie słownie, lecz na piśmie takowe zapytanie JP marszałek do Izby wnosił. Skarżyński łomżyński i inni chcieli, aby pierwiej zadecydowanym było, w jakim sposobie ma następować elekcja, a potem o wielości osób. Łobarzewski czerniechowski domawiał się, aby każdy nominatim był czytany, inni odezwali się: nie masz zgody, i znowu sprzeczki powstały. W tym zamęcie Izby marszałek konferował z Błeszyńskim i Krasnodębskim. Załuski sandomirski zabrawszy głos tak się tłumaczył: mnie o sobie samym będąc umieszczonym w listach podanych przez godnych kolegów delikatną jest rzeczą mówić o elekcji, ale materia usta rozwiązuje. Gdy więc marszałek nie przyjmuje sekretnych wotów świątością swojej przysięgi wymawiając się, godni zaś koledzy nie chcą zgodzić się na wymienionych w projektach, niechże mi się godzi podać trzeci najdogodniejszy sposób elekcji, wziąwszy go ze sposobu obierania sędziów sejmowych, a niech prócz ministrów z senatorów i posłów per provincias nastąpią elekcje. Przerwano mu w tym miejscu głos - nie masz zgody - wołając, ale Załuski znowu mówił: nie na to wniosłem ten sposób elekcji, abym został okrzykniętym, krzyków się żadnych nie boję i proszę, aby wedle mojego podania zapytanie poszło, czy jest na nie zgoda, albo nie. Raczyński sandomirski czynił takie uwagi: ponieważ w deputacji do traktowania będą zachodzić okoliczności tyczące się skarbu, wojska i rządu, słusznie byłoby, aby ministrowie wszyscy jako najwiadomsi i najbliżsi rządu zaproszeni do tej czynności zostali, nie zaś zaprzeczani. Na koniec wnosił, aby wprzód liczbę osób ustanowić, potym sposobem przepisania elekcji zatrudnić się. Plichta sochaczewski mówił: mamy niektórzy z posłujących zakordonowe, jak teraz zajęto, kraje, w nich posesje, a będąc obranemi bylibyśmy gnieceni na majątkach naszych w zajęciu będących, gdybyśmy poszli przeciw woli ministrów, przeto moim jest wnioskiem wyłączyć wszytkich od zdolności być obranemi, którzy mają posesje swoje zajęte, a tych tylko obrać, którzy jedynie w pozostałym kraju mają swoje majątki. Po głosie JP sochaczewskiego marszałek sejmowy, ministrowie, biskup inflancki z sobą konferowali, a Izba więcej godziny w nieczynności zostawała. Może wtedy projekt układano. Skarżyński łomżyński, Karski płocki u marszałka o czytanie propozycji domawiali się. Marszałek odpowiedział im, iż jest już projekt do połowy rzecz ułatwiający, a najlepiej do powszechnej woli zbliżony, na któren spodziewa się zajścia jednomyślnej zgody, i zlecił czytanie jego JP sekretarzowi. Czytał JP sekretarz wzmieniony projekt w tych punktach: 1. trzech senatorów duchownych i trzech świeckich, po jednemu z każdej prowincji; 2. wszyscy ministrowie; 3. marszałek sejmowy z urzędu do tej deputacji ma należeć; nie masz zgody - huknięto, przerwano i dalej czytać nie dawano. Gdy się uciszyło, czytał znowu sekretarz: 4. ze stanu rycerskiego po ośmiu z każdej prowincji; 5. gdy wszyscy posłowie są candidati nati, nikt więc z obranych wymawiać się nie będzie mógł. Najtężej zewsząd - nie masz zgody - zawołani. JP marszałek sejmowy oświadczył się, iż gdy nie zachodzi na ten projekt zgoda, uformuje propozycję ad turnum. Stoiński lubelski i inni prosili o podniesienie gotowej już dawno propozycji JP Skarżyńskiego. Karski płocki: jeśli JP łomżyńskiego propozycja niedogodna, ja swoją inną podaję. Tu marszałek mu coś do ucha powiedział, a Karski na to w głos najdonośniejszy rzekł, że ani strachy, ani groźby, ani cobądź jego nie obchodzi, a razem ze Skarżyńskim za propozycjami domawiali się. Potym sam Skarżyński łomżyński tak się tłumaczył: czytany dopiero projekt, czy od deputacji, czy od kogoś tam innego podany, nie może być przyjęty, bo pierwszych przed nim podanych propozycji ad turnum nie przyjmuje JP marszałek. Dalej zaprzeczał JP Skarżyński senatorów i dołożenie marszałka sejmowego mówiąc, że marszałek gdy się sejm zamknąć nie może podczas trwania konferencjów, w który gdy zajdą trudności, jakie będą się musieli do sejmu delegowani w nich referować, a wtedy będzie potrzebnym, gdyby się w Izbie znajdował jako marszałek koła rycerskiego. Na koniec oświadczył, iż gdy dwie podane od niego propozycje są przez JP marszałka sejmowego odrzuconemi, podał trzecią: czyli propozycja ma być przyjęta, albo nie. Marszałek oświadczył się, iż z tej jako przeciwko przysiędze jego będącej przyjąć nie może. Wielu posłów popierało żądanie JP łomżyńskiego. Mikorski wyszogrodzki mówił: iż gdy w przysiędze marszałka sejmowego nie ma takich wyrazów, propozycji od posła podanej nie przyjmę, może więc ona być ad turnum wzięta. Z tych sprzeczek znowu się Izba zaburzyła, a Skarżyński łomżyński za uspokojeniem się nieco znowu mówił: kiedy już wszytkie moje propozycje widzę od JP marszałka odepchnięte, podaję jeszcze jedną ad turnum, czy marszałka projekt, czy moja propozycja ma iść ad turnum. Marszałek rzekł na to: kiedy WPana teraźniejsza propozycja jest znowu przeciwna mojemu projektowi - i chciał coś dalej mówić, ale mu głos przerwano, bo żwawa sprzeczka posłów z marszałkiem in turbido Izby nastąpiła pytających się jego, czyli sejm wtedy agitować się będzie, kiedy zaczną się konferencje deputowanych, czyli sejm ustać będzie powinien. Raczyński sandomirski po uciszeniu się Izby mówił: tam osobistość ustać powinna, gdzie o dobro chodzi ojczyzny. Mam do projektu osób mających się wybrać za deputowanych niektóre uwagi moje dodać, które na mnie ścisły obowiązek reprezentanta wkłada, tj. należy nam najprzód liczbę kompletu osób deputowanych do konferencji determinante ułożyć i ostrzec, gdyby obrana osoba niczym prócz choroby od znajdowania się na konferencjach nie wymawiała się, a i ta aby przysięgą przed stanami ewinkowana była i aby prezencją prezydujący zapisował. Te kwestie mam za koniecznie potrzebne do załatwienia, niemniej decyzje w deputacji jak mają przechodzić, czy simplici pluralitate, czy też indziej. Tu w huku i zamieszaniu odzywali się jedni, aby pluralitatem dwie części przeciw jednej trzeciej składały, inni żeby protokół był osobny utrzymywany, w któren by każdego z delegowanych zdanie w każdej materii zapisowane było. Staniszewski czerski wnosił, aby kancelaria zagranicznego departamentu była dodana deputacji, bo bez tej nie obejdzie się, a specialiter JP Walerian Tęgoborski za sekretarza. Krasnodębski liwski do króla Jmci obróciwszy się zawołał: Panie, nie wiemy, co czyniemy, a to dla osobliwej nieczynności Izby. Młodzianowski rożański mówił w ten sposób: powiedzieliśmy prawem, że mamy obrać delegowanych, to prawda. Z niego wypada, że koniecznie obrać ich należy, a to jest powinność już nasza. Jak obrać mamy - ta nas teraz zatrudnia okoliczność. Marszałek staje z świątością przysięgi, że na sekretne nie pozwoli obranie. Nie chcę ja rozwiązywać sumnienia jego, bo to do samego niego i do władzy religii należy. Gdy się marszałkowi tak zdaje i tak się upiera, niech choć i głośne zajdzie wotowanie, aby tylko rzecz w bezczynności i sporach trzymającą Izbę kończyć, bo kto więcej będzie miał wotów, ten się utrzyma, a kto mniej, ten spadnie. A podaję sposób obierania głośnego następny: aby deputowani do konstytucji z marszałkiem sejmowym wziąwszy do rąk serię posłów zapytywali, kogo kto żąda mieć obranym. Tąż aby wolą każdego podkreślanie można czyli, a w takim wotowaniu większość kresek stanowiłaby obiór. Lecz i na ten wniosek w zamieszaniu wszczętym nie pozwolono. Kunicki chełmski rzekł: zgadzam się, ale po przepisaniu prawem, wiele ma być obranych osób z stanu rycerskiego, i po załatwieniu kwestii o senat i ministrów. Mimo te przymawiania się zamieszanie w Izbie nieustające trwało w nim. Krasnodębski liwski mówił do marszałka: czy nie można by teraz wnieść propozycji względem sekretnych kresek? Marszałek odpowiedział mu: przysięga moja broni tego, jakże ja ją mam wprowadzać? Skarżyński do marszałka: Izba jest przekonana, że to nie jest przeciwko przysiędze WPana. Karski w tymże zaburzeniu wołał: obierajmyż innego marszałka, albo primus ex ordine niech podniesie laskę, kiedy WP uporem swoim Izbę w bezczynności utrzymujesz. Byli i tacy, co wołali: uwalniamy WPana od przysięgi, a nawet i od laski. I inne podobne wyrzekania in turbido Izby dawały się słyszeć wnioski. Na ostatek Karski płocki prosił marszałka na miejsce swoje, pytając się jego, dlaczego teraz próżnujemy. Marszałek tłumaczył się mu, że się teraz projekt pisze. Po uspokojeniu się nieco Izby, ze zlecenia marszałka czytał JP sekretarz projekt elekcji deputowanych w tych punktach: 1. trzech senatorów duchownych, trzech świeckich, po jednemu z każdej prowincji; 2. wszyscy ministrowie; 3. marszałek sejmowy z urzędu - zawołano: nie masz zgody - czytał znowu 4. ze stanu rycerskiego po osiem osób z każdej prowincji, a to tym sposobem: każdy z sejmujących głośno wotować będzie - nie masz zgody - zawołano - czytał dalej: a marszałkowie ON z sejmowym i deputacją konstytucyjną takowe wota notować mają - nie masz zgody - znowu wołano. Czytał znowu 5. wyznaczeni do deputacji obowiązani będą do ciągłej przytomności konferencjom i przytomność lub nieznajdowanie się onych zapisane przez sekretarza być powinno, sama tylko istotna może być wymówką choroba; 6. wybrani wymawiać się od tej czynności nie będą mogli; 7. rota przysięgi w tej, gdy przeczytał, jako nic nie wezmą do domu, w huku największym i zamieszaniu Izby - i nie brałem. - Potym zawołano gromadnie: nie masz zgody - i doczytać sekretarzowi ledwo dozwolono. Marszałek pytał się po przeczytaniu, czy jest zgoda na czytany projekt, ile że w nim wszytkie ostrożności są zawarte. Nie masz zgody - w największym huku zawołano. Potem marszałek sam zaczął czytać propozycję ad turnum, ale głos mu przerwano i czytać wzbroniono. Skarżyński łomżyński mówił: pytam się szanownej Izby, azali podana od posła propozycja może być od samego marszałka odepchnięta. Ja trzy podałem propozycje, wszystkie marszałek gwałtownie odepchnął, swoją zaś niezwyczajnym sejmom przeszłym narzutem, gwałtem i ultro podaje. Niechaj idzie turnus między moją a marszałka propozycją, inaczej na czytany dopiero projekt nie pozwalam. Poparte zostało te wniesienie, a Izba solita praxi najszkaradniej w zgiełk obmierzły wzburzyła się. Skarżyński łomżyński znowu mówił: jeśli pluralitate moja propozycja odrzuconą będzie, to przestanę na tym, ale wola jednego marszałka nie może być dla Izby prawem. Stoiński lubelski prosił, aby odtąd JP marszałek swoimi propozycjami poselskich nie odpychał, a Skarżyński mówił do marszałka: czy jesteśmy posłami, czy tylko machinami? Jeśli posłami, proszę mieć na nas wzgląd jak na kolegów i nie odpychać. Marszałek rzekł: zawżdy mówiłem WPanu, że ta propozycja przeciwi się mojej przysiędze. Skarżyński: to już inną podaję propozycją: czyli przysięga wiąże marszałka, czyli nie wiąże? A proszę, niech już ta przynajmniej idzie ad turnum. Karski płocki w zaburzeniu Izby, które znowu wzrost brać zaczynało, gromadnie po wtóre zaczęli uwalniać marszałka i od laski i od przysięgi. Król Jmć mówił: jest to z natury rzeczy wynikająca, iż każdy dążący do celu, jakiego przedsiębrać winien, strzodki do tego celu wiodące. O cóż nam tu idzie? Jak tylko o wybór posłów do delegacji, a najzdatniejszych do tego celu. Są zdania niektórych i życzenia, aby ta elekcja przez wota sekretne ułatwiła się. Przeciwko takowym życzeniom staje pro obstaculo przysięga marszałka sejmowego. Ja tu wchodzić nie będę, czyli ta przysięga ma wiązać wolę innych, zwracam się tylko do wybioru, czyli przez głośne czyli przez sekretne wota uskutecznić się powinna. Komuż to nie dowierzamy? Sami sobie. Jeżeli cała racja ta jest, że co się dzieje w sekrecie, zasłania od narażenia się dającego wotum, słuszna byłaby obawa, gdyby to obranie było przez przyjęcie na liście tej albo owej podanego. Byłaby przyczyna narażenia się. Lecz nikt na siebie niechęci nie ściągnie, gdy wybierając tych, co mu się podobają, nie odpychając nikogo nie staje się nikomu narażonym. Radziłbym przeto tyczące się przysięgi marszałka sejmowego i nieściągające się do rzeczy opuścić kwestie, a przyjąć podany sposób obioru. Skarżyński łomżyński rzekł: jak tylko ten projekt obejmuje, że głośno mamy wotować, toć nie odejmuje posłujących od narażenia się. Raczyński sandomirski: widzę, że wybór jest nieuchronnym, a jeśli in turno ten projekt pójdzie do decydowania, chciałbym, żeby zaraz nieodstępnie i elekcja była decydowana, bo mam w tym racje, których nie wymienię. Co do mnie, ja jestem za głośnym wotowaniem, bo żaden nie zechce, ani powinien inaczej przed oczami współbraci wotować tylko na osoby najzdatniejsze. Bo tym współbraciom moim i obywatelom z wierności reprezentaństwa mego uiszczę się. Mówię dalej, że trzeba do tego bardzo znakomite osoby wybierać, a jak mało z nich wiem, że by się chciało podjąć, tak niech JP marszałek zapytany odpowie, czy dzisiaj będziemy elekcję odbywać. Marszałek odpowiedział, że ta elekcja dzisiaj być nie może, bo listy wydrukowane dziś być nie mogą. Sprzeczki wszczęły się ze strony propozycji ad turnum. Marszałek podawał taką, czy ma iść projekt zaprzeczony i czytany do decyzji, czy nie.
Gołyński czerniechowski nie zezwolił na przejście propozycji uformowanej,
czyli projekt ma być utrzymany, albo nie, która by razem i projekt
decydowała, jak się stało z projektem instrukcji przez podobną uformowaną
propozycję utrzymanym, lecz żądał, aby podług prawa 1768 roku projekta całego
viatim decydowane mieć chcącego uformowana została propozycja Załuski sandomirski zezwalał na wniosek JP czerniechowskiego, ale chciał, aby unikając straty czasu zaraz wprost każdą kategorię brać do decyzji. Marszałek sejmowy stosowną do wniosku JP Gołyńskiego ogłosił propozycją, a chociaż zawołano: nie masz zgody, i ksiądz referendarz lit. Wołowicz, gdy mu głos został dany do ogłoszenia jej senatowi, przeczytał ją w takim huku i zamieszaniu, że od nikogo słyszana nie była. Niemniej turnus nastąpił na propozycją taką, czyli projekt do wyboru deputowanych przez deputację konstytucyjną poprawiony ma być przyjęty do decyzji, lub nie. Ma być przyjęty do decyzji - affirmative, nie ma być przyjęty - negative. Turnus senatu. Skarszewski biskup chełmski tak się tłumaczył in turno: spór tu idzie między przysięgą marszałka a w znacznej części wolą sejmujących. Ja nie wchodzę w to, chociażby i stany sejmujące uwolniły marszałka od niej, ani chcę razić sumnienia jego, bo i sam byłem za głośnym wotowaniem. Idzie tu o trzech biskupów: z Małej Polskiej jestem ja, z Litwy książę biskup wileński, a z Wielko Polskiej, że nie ma biskupa, chyba Jmks. biskup inflancki zastąpi, bo to biskupstwo raz na Koronę, drugi raz na Litwę używanym było. A co do kwestii toczącej się daję wotum affirmative. Kossakowski biskup inflancki affirmative, Kossakowski wojewoda witebski affirmative, Ożarowski kasztelan wojnicki affirmative, Suchodolski kasztelan smoleński w przymówieniu się powiedział, że dlatego daje wotum affirmative, iż wedle zastrzeżenie JP czerniechowskiego każda kategoria projektu będzie osobno decydowana. Oborski kasztelan ciechanowski affirmative, Tyszkiewicz marszałek WLit. affirmative, ksżę Sułkowski kanclerz WKor. affirmative, Plater podkanclerzy lit. affirmative, Zabiełło hetman polny lit. affirmative, Dziekoński podskarbi nadw. lit. affirmative.
Turnus stanu rycerskiego.
Po obliczeniu kresek okazała się ogłoszona Izbie pluralitas: z senatu i ministerium wotowano affirmative 11, negative żadnego; ze stanu rycerskiego affirmative 89, negative 25. Iunctim zaś affirmative 100, negative 25. Stoiński lubelski upraszał JP marszałka, aby pamiętał wniosek jego, gdyby wraz po turbowaniu wszytkich sejmujących wota oblatowanemi były. Karski płocki domawiał się, aby projekt JP Skarżyńskiego był w pamięci JP marszałka. Mikorski wyszogrodzki, aby ten projekt był rozdrukowanym i rozdanym. Inni o solwowanie sesji prosili, a znowu się Izba zaburzyła, w huku wyrzekania na marszałka i proszono o rozdrukowanie projektu. A gdyby król Jmć oświadczył chęć swoją solwowania sesji dając do rozdrukowania potrzebnego na przyszłą elekcję deputowanych listy sejmujących osób, JP marszałek sejmowy prosił króla Jmci o wstrzymanie solwowania sesji, aż by przynajmniej punkt pierwszy projektu został udecydowany, o co i wielu posłów prosiło króla Jmci. A zatym JP marszałek sejmowy zapytał się Izby, czyli na pierwszy punkt będącego w decyzji projektu, a determinującego liczbę senatorów trzech duchownych i trzech świeckich po jednemu z każdej prowincji zachodzi jednomyślna zgoda. Takowa na trzykrotne JP marszałka zapytanie za każdym dała się słyszeć. Po zadecydowaniu tego pierwszego punktu król Jmć tak mówił: nim będę solwował sesję, ostrzegam stany sejmujące, aby z nich nikt nie dawał wotum swego w przyszłej elekcji na JP Mniszcha marszałka WKor., bo złożył laskę Wielką Koronną w ręku moich. Tu głos królowi Jmci najdonośniej przerwano i licznie odzywając się: rozumnie zrobił. Po czym sesja od tronu solwowana została na jutro na godzinę 11 ranną.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |