![]() |
|
![]() | |||||||||
Jaśnie Wielmożnego Ignacego Gosławskiego Posła Sandomirskiego dnia 17 lipca 1793 roku Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! Najjaśniejsze Rzpltej Skonfederowane Stany! Przyszedł moment, gdzie gwałt uzbrojony żelazem, okropny dla cnoty Polaka wydał wyrok, wyrzec swemi ustami zgubę Ojczyzny, odstąpić braci, co na wolnym niegdyś łonie ziemi z nami zrodzeni, oddać ich w despotyzmu srogiego pęta, przestać na koniec być cnotliwym Polakiem, bo być nim zapowiedzianym jest występkiem, jest to wyrok gwałtu, któremu posłuszeństwo zaraz oddać rozkazuje. - Mamli na pierwszy rzut oka idąc za głosem serca częstokroć uginającego się przed gwałtem, ulec temu, co posłuszeństwo gwałtowi z jednej, z drugiej zaś strony hańbę imieniowi Polaka w dziejach ludzkich nie startą gotuje. Nie zaiste, jeszcze przy cnocie zostać każdemu wolno. Najjaśniejsze Stany! Zawistny los dla Ojczyzny, bądź przez kogo sporządzony, zbliżył nas do okropnej niedoli, postawił nas między bojaźnią i nadzieją, lecz jakże uginając się pierwszej z hańbą w oczach Europy, spodziewać się mamy prawo drugiej? Powiedzmy sobie prawdę: iż niewarci nigdy będziemy względów Europy, jeżeli ugiąć się gwałtowi damy, cnota dziś dla nas stała się jedynym orężem, któż go mi z ręki wydrzeć zdoła? Komuż przy nim zostać się nie godzi? Potrzeba uzbrojony będąc znamieniem cnoty, przestąpić ten próg bez żadnego na siebie względu. Próżno gwałt orężny, co świeżo ziemię naszą krwią ubarwił, wydarłszy onę z łona Ojczyzny, chwyta się sztuki polityki, próżno, mówię, żąda od uciśnionych formalność tylko znaczącej legalizacyi, wystawując nam cacko, któreśmy drogo już opłacili. - Odkryjmy kartę jedną historii naszej, wspomnijmy epokę podobną dzisiejszej roków po sobie następnych 1773 i 1775. Azaliż nie ten smutny obraz znajdziemy, jaki dziś dla nas usposobić żądają. - Gdzież mocny słabemu dochował wiary? Cóż świętość traktatów u tego znaczy, co je sam utworzywszy, narzucił? Oto mocny one zgwałcił, słaby tylko trzyma one w jednej ręce, mówiąc: że ma za święte, i w niczym nie naruszył, w drugiej cnotę, że onę zawsze dopełnia, i trzymać będzie. Któż mi odprzeczy? Jeżeli nie w takiej dziś zostajemy kolei. Mamyż i dziś być tak niebaczni? iż się uwieść dając, traktat już nam podany podpisać, myśląc sobie: że go nam mocny, co sobie sam utworzył, dochowa, ja zaręczam: że my dotrzymać będziem musieli, a igrzysko przemocy, co nie zna granic, powie znowu: otoś słaby, nierządny, zuchwały, potrzeba ścieśnić ci ziemi granice, wszak tę prawdę smutne doświadczenie stwierdza. Traktatów świętość z wspólnej umowy wzrasta, gdzież ta była, oto w Petersburgu traktat napisany, przyjąć go nam ślepo każą, obiecując nam łaskawe względy. Przebóg! niech cnoty miejsce przynajmniej uwagę zastanowi, że traktat ten podpisać, jest sobie i słusznie na wzgardę w oczach Europy zarobić. Wyobraziwszy postać kroków z jednej, z drugiej zaś strony słabość naszę, nie mam potrzeby tłumaczyć, bo zdania świetlejsze tu słyszane dowiodły, co za korzyść dla nas z tak uformowanego projektu wypłynie. Powiem tylko: że na miejscu gwałtu nim go użyje, sztuka polityki wprzód ruszyła swych sprężyn, mniemając, że i teraz w takim poznaniu rzeczy nas została, jak dawniej. Nie masz tu nikogo, kto by nie szanował wielkich równie i wspaniałych sentymentów Najjaśniejszej Imperatorowy, i nie rad się połączyć jak najściślej z jej potęgą, lecz czy dziś mierzyć się z jej potęgą możemy, czy połączeni niby przez traktat, nie będziemy niewolnikami, jak drudzy? Z chęcią zgodzę się na traktat, gdy ziemia nam oddana, i z nią bracia powróceni nam zostaną, inaczej traktat podpisywać nam już wiadomy, podpisać niewolę braci, jest jedno u mnie. Najjaśniejszy Panie! Kiedy naród niedawno widział się postawionym być w rzędzie Europy, kiedy dni szczęścia zaliczał, których przeciąg był bardzo krótki, przodkowałeś, Królu, onemu do tej sławy, jaką w oczach Europy zyskał. Dzieliłeś z nim radość powszechną z tak nagłego wzrostu, dziś gdy smutna zmiana dla tego narodu, żal tylko utraty przeszłego wystawia, gdy z wierzchołka sławy na dnie hańby egzystencyą swoją widzi, nie może najpierwej na ciebie, Najjaśniejszy Panie, nie spojrzeć, jak się dziś w tym momencie położenia smutnego dla swojej Ojczyzny znajdować będziesz. Nie może ci nie przypomnieć, coś winien Ojczyźnie, na której łonie zrodzony, na tron wyniesiony, coś winien sławie swojej, na którą zarobić dziś prawdziwie w oczach Europy i dziejach potomności, ledwie kiedy zdarzy się. Najjaśniejszy Panie! Pozwól Polakowi, co cię kocha, przypomnieć sobie, iż płacz współczesnych twemu panowaniu złorzeczyć będzie. Potomność, ten to sąd srogi, lecz sprawiedliwy, wyda wyrok bezstronny dla twojej korony, gdybyś pierwszy ściągnął rękę do podpisu na rozszarpanie łona Ojczyzny, na podział synów, którzy ci wiernemi być umieli; zapowiedziane wczoraj przez notę JW. Ambasadora rosyjskiego użycie gwałtu na twych dobrach, wymawiać cię w oczach Europy nie będzie, gdybyś dla bojaźni, dogadzał gwałtowi. Sława twoja będzie tym świetniejsza, gdy oną gwałt obcej ręki wieńczyć będzie, gdy ta sława z ubóstwem twoim podział mieć będzie. Pomnij Królu! Że rzadko ze sławą iść do grobu Królom zdarza się, do którego, nie daj Boże! byś miał krótką drogę, lecz gdy ręka odwieczną długoli, rychłoli z Księgi żyjących cię wykreśli. Sława tylko twemu panowaniu, w ciągu którego gorycz tylko kosztowałeś, będzie nadgrodą, wszak zyskać onę dziś jest w twojej mocy. Najjaśniejsze Stany! Światło wasze i cnota, któremum się pilnie przysłuchiwał, i naśladował, jest dziś dla mnie wskazówką, jakim gościńcem mam sobie postąpić. Byłbym zapewne dotąd w milczeniu, lecz gdy dłużej milczeć jest przestępstwem, trwać w nim nie mogę, otworzę nie zawodnej mowy determinacyi obraz, kiedy mam jeszcze wolne usta, kiedy przy prawdzie stanąć godzi się. Jestem słaby, nie mam w ręku żelaza do odporu. Cnotę tylko biorę za oręż, nie ściągnę ręki mojej do podpisu na podział braci, dam onę wprzód pod topór, niech onę od ciała odetnie, niech gwałciciel martwą ręką gwałt swój potwierdza. Stracić życie nie lękam się, zostać uboższym pragnę, bo w nędznej Ojczyźnie cnotliwy zyskiwać nie powinien. Jeżeli życie przemoc mi odbierze. O! jak szczęśliwy w ostatnim momencie powiem sobie: że wraz z Ojczyzną kochaną kończę życie moje, jeżeli przy życiu zostanę, które ubóstwo i nędza okrywać będzie, o! jak spokojny, że z ubóstwem Ojczyzny cierpię podział nędzy. W tej zostaję determinacyi, przemoc niech sobie z życia mego położy pieczęć, wszak spodziewam się, że nie sam tego gwałtu zostanę ofiarą.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |