![]() |
|
![]() | |||||||||
JW. Aleksandra Narbutta Regenta wojskowego, Posła Powiatu Lidzkiego na dniu 17 Mśca Julii miany Pierwszą posługę odbywającemu, nader okropna rzecz wolnie wychowanemu obywatelowi być w takiej sytuacyi, gdzie przemoc obca ze wsząd uciska, gdzie wolność, swobody ojców naszych zgwałcone; gdzie osoba w niebezpieczeństwie, majątek w sekwestrze, sentyment Posła w niewoli, gdzie samo nawet powietrze, którym oddychamy, zamknięte. - Już piąty tydzień mija, jak pasować się musi cnota, poczciwość, charakter reprezentanta z pasmem gwałtów, coraz więcej pomnażanych, coraz innego rodzaju. - Znam i doświadczam, iż nam nieszczęśliwym reprezentantom za jakieś przestępstwa wypadło stanąć na tym szczeblu pełnym przeciwnościów Ojczyźnie naszej. - Wszystkie, jakie być tylko mogą sposoby udręczenia nas i kraju, są już przygotowane. - Przekonałem się ostatecznie, iż gwałt osoby nasze zniszczyć potrafi i swoje zrobi. - Od pierwszego momentu znałem, iż uważani nie jesteśmy za naród wolny, za reprezentantów narodowych, że nie tylko radzić Ojczyźnie dobrze, lecz myślić nie wolno. - Gorliwość nasza dała poznać braciom, że chęć sławy, dobrego uczynienia krajowi, nami powodowała. - Bóg każdego świadkiem. - Powszechność niech sądzi, w jakim czasie naród powołał do posług. - Ratować kazano w ten czas, gdy kraju nie mamy, starać się zalecono o odzyskanie, gdy z nami traktować nie chcą, gdy żadnych od nas nie przyjmują sposobów. Stawałem za traktowaniem, bo znałem, że w niemocy Polakowi prosić o zwrót własności przystoi. - Dziś w gwałcie nie widzę potrzeby. - Godni Koledzy! którym cnota, poczciwość towarzyszy. - Szedłem za waszym zdaniem, a Najwyższa Istność niech mnie wygładzi z plemienia ludzkiego narodu, jeśli sentyment mój uręczyłem komu, przeciw tej ziemi, na łonie której życie odebrałem. - Dzięki Bogu Najwyższemu, że między nami, którzy pod ciężarem obcej broni ucisku jęczemy, a Sejmem 1775 roku świat polski wielką widzi różnicę. - My, zajęci chęcią ratunku Ojczyzny, chwytamy się do wszelkich sposobów, i te nam z rąk wyrywają. Tam ledwo liczone osoby, wolne od gwałtu przemocy za narodem odzywali się; wszyscy partykularnemi zaprzątnieni widokami, jedni tytułów, mitr, orderów z majątkiem; zamian starostw na dziedzictwo, starali się, drudzy myślili, jak, i na co Emphiteuzm wyprawić tak zręcznie, aby się i wnukom dostało. Słowem zapał i całą umiejętność na tym zasadzili, aby sobie i tym, co hojnie zapłacą, dobrze uczynić. U nas całość kraju pierwszym obiektem, tam Ojczyzna celem ucisku, zubożenia zostawała. - Niech najsroższy nieprzyjaciel sądzi, jeśli chcąc możem dobrze uczynić. - Prawemu obywatelowi dość spokojności w nieszczęściu, że stawał, bronił ile mógł, z własności Rzpltej zysku partykularnego nie pragnąc. - Tak rozumiem i takiego jestem zdania, ktokolwiek z nas myśli, iż wolni, grzeszy przeciw widoczności. - Ten święty i chlubny wyraz Polakowi wolności przypomniany, sercu czułemu najsroższą męczarnię zadaje, mając przywilej, onego nie doświadczać. - Przestańmy już myślić w dzisiejszy moment, zapomnimy, zostawawmy [!] szczęśliwszym od nas. Nie znam Polaków za naród, nie mogę siebie wyobrażać za reprezentanta, bo mi nie jest wolno czynić, myślić, mówić jak mi się podoba, ale jak każą. Piąty tydzień N.S. jak w niewoli, Posłowie w areszcie, drugich majątki w sekwestrze, wyjazd, wyjście za miasto niewolne bez biletu, miasto otoczone, po najmniejszych przejściach straż. Reprezentant za wymówioną prawdę kryć się po kątach przymuszony, stancya nie jest dla niego miejscem pewnym spoczynku, cóż wyraża, jeśli nie gwałt? Jeśli nie najistotniejszą niewolę? Zdrętwiałem słuchając na dniu wczorajszym noty JW. Ambasadora rosyjskiego. - Nie mówi jak do narodu, lecz rozkazuje dziś wszystko ukończyć, projekt traktatu przez siebie podany zaleca podpisać - i toż ma być wolność? I myż to mamy siebie narodem nazywać? Powiada, że dobra królewskie sekwestrować, skarb kraju konfiskować, mieszkańców opłakanej ziemi z ostatniego kawałka chleba obnażać rozkaże, niszczyć do reszty dopuści, nieposłuszeństwo rozumieć będzie za wypowiedzenie wojny swojemu Dworowi? Nie jest że to gwałtem ostatecznym bytność naszą niszczącym, za nas kraj męczyć? Jest to przynajmniej cień wolności, cień narodu. - Daje traktat, jaki przemoc dyktowała, każe go akceptować pod bronią; gdzież wolność traktowania, gdy jeden JW. Ambasador mówi, tak być musi, tak chcę i tak będzie, nikogo nie słucha, nic nie przyjmuje. Cóż jest, jeśli nie przemoc nieograniczona? Nie gwałt? Gdzie choć kawałek wolny ziemi od żołnierza ruskiego, któryż właściciel pewny własności, ba życia? Skutek dowodzi, że jesteśmy narodem podbitym, bo z nami nie mówią lecz rozkazują. Mówiłem, że Konf. Targowickiemu nie wolno pozwolić na podpisanie rozbioru, i dopioro tego zostawam zdania. - Nie umiem już siebie nazwać, gwałt przekonywa, żem więzień, żem pod uciskiem - pierwszemu sercem sprzyjam, i tę prawdę, że nie chccę oddać kraju, i nie mam mocy do cudzej własności, do grobu poniosę - drugiemu jako niewolnik uciśniony, na cóż zgięty nie zezwoli i czegoż przemoc nie dokaże? - Wierny mojej Ojczyźnie powiedziałem, czym jestem. - Jak zaś myśli, i jak powinienem, zostawuję przy was. - Przykładem cnoty iść pragnę, lecz znam, powtarzam, iż gwałt, moc wymoże co zechce, i że oparć się nie w naszej sile. - Notę wczorajszą jako i inne dowodzące gwałty, z miejsca smutku niewoli, dla śladu przynajmniej wnukom naszym, skądby mieć mogli wiadomość, w jakim czasie zostajem w księgi tytuł Praw noszącą, mieć chcę umieszczonym. - Królu widzisz, znasz, czujesz. - Zowiem cię Ojcem, ratuj synów, mów nam prawdę szczerą - nie wystawuj na pociski osobistości naszej. Jeśli znasz być dobrem narodu, bierz się do niego, bądź przykładem ludowi wiernemu. My Posłowie szlachta, których najłatwiej z osobna zgnębić, miejmy pamięć, że nie poratujem narodu bez Króla, bez Senatu, a zginąć pewnie możem. - Jedność jest szczęśliwością narodów.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |