![]() |
|
![]() | |||||||||
JW. Krasnodębskiego Posła Liwskiego miany na Sesyi dnia 9 lipca Najjaśniejszy Królu i Sejmujące Stany! Znam ja dobrze nasz ucisk, bo któryż jest (wyjąwszy ujęte, czyli ugięte dusze, co w powszechnym nieszczęściu, szczęścia osobistego szukają) co by go nie czuł i nie doświadczał. - Znam ja bezsilność naszą, bo i sam równo z temi wszystkiemi, co są imieniem i rzeczą Polakami, jęczę pod ciężarem narzuconym od silniejszej strony. - Wiem i to, że jak wielkie ryby małemi się pasą, tak i z nami się teraz dzieje. Jednakże znając obowiązki człowieka mieszkańca wolnej ziemi, obywatela, Polaka i Posła oraz pamiętając mój jurament, nie mogę przemóc na sobie tego, żebym i w samym nawet skonaniu nie oburzył się na czynność gwałcącą te wszystkie święte obowiązki i żebym nie spojrzał z najdotkliwszym żalem na tę rękę świętokradzką, która nie proszona kopie grób sama Matce i Braciom swoim jeszcze żyjącym, chcąc ich jak najprędzej żywcem pogrześć. Wszystkie gwałty obce, przez nas doświadczane, wszystkie bezprawia w oczach naszych dopełnione, wszystkie samołówki na uwikłanie nas zastawione, nie przeniknęły mnie dotąd tak boleśnym uczuciem, jak jeden projekt (żal się Boże, że od rodaka naszego) JW. Inflanckiego Jozofowicza przedrukowany. Tak jest mocno mnie całego poruszającym ten projekt, że gdyby nie okoliczności krytyczne dzisiejsze coraz mocniej nas gnębiące były zawadą, prosiłbym o wyznaczenie sądu na niego. Teraz tylko dla nadto boleśnego uczucia odrętwiającego duszę moję, nie wchodząc w szczegóły i tłumaczenie jego, upraszam jedynie wszystkich czujących jeszcze w sobie krew polską płynącą, aby nad tym projektem mogącym się nazwać grobowcem naszych mogił kamieniem dla nas przygotowanym, zastanowili rozważnie i z tym wstrętem i uczuciem go przyjęli, jakiego wart jest zapewne przyjęcia w czułej i nieobumarłej jeszcze duszy.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |