Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Głos

Andrzeja Ciemniewskiego

Posła Księstwa Mazowieckiego ziemi rożańskiej

dnia 23 listopada 1793 przy limicie sejmu na sesyi w Grodnie miany

Już dochodzi godzina, co urzędowaniu naszemu zakreśla koniec, już zamykamy tę okropną dla Polaka epokę, od której narody zniknienie jego wśrzód siebie Ojczyzny, a my i potomkowie nasi, dni łez i nieszczęść liczyć mamy.

Już się przybliża i ta chwila, w której przed bracią naszemi stanąć, w której z naszych czynów dać im sprawę, w której ustaw naszych straszną oddać im księgę mamy.

Przebóg! Tę to księgę, co nie tylko moich braci, ale i ich pokoleń, wiecznie potępiła losy...

Pójdę jednak z nią wpośrzód moich braci, wpośrzód tych to surowych sędziów, aż nadto bezpieczny, a w niewinności ufny, w sumieniu spokojny, z żalem, lecz śmiało powiem: ,,Bracia! Ojczyzna wasza już z pośrzód narodów wyrzucona! Żelazne kajdany macie za złotą waszą wolność, a hańbę za wydartą odwieczną Polaka sławę. - Szczęścia i spokojności waszej, najodleglej są od was, same tylko usunione nadzieje. - Zostawiona wam jedynie nędza, łzy, rozpacz i takiego to tylko losu pewność, takiego to tylko losu bezpieczeństwo, ta księga (której bogdajby ród Polaka nie dożył) wam przynosi".

Powiem to ze łzami, ale nie z bojaźnią braciom moim. Powiem: że tych okropnych ustaw, tych strasznych nieszczęścia ludzkiego wyroków, nie jestem ani twórcą, ani uczęstnikiem. Dlatego, kiedy już dobija godzina, w której mam przestać urzędować. - Zaświadczam się przed Bogiem! Zaświadczam się przed Tobą, Miłościwy Królu, Zaświadczam się przed Wami, Najjaśniejsze Stany! Zaświadczam się przed tobą nieprzytomna w tych murach dziś publiczności - żem bliżej obierał sam zawsze cierpieć, niżeli cierpień publicznych straszne utwierdzać wyroki.

Zaświadczam się, że nie tylko przeciwko traktatom nas podzielającym, ale nawet przeciw każdemu z osobna krokowi, który do tak nieszczęsnego aktu, wiódł nas smutnemi szczeblami, całym sobą byłem.

Zaświadczam się, że przeciw temu aliansowi, który zniszczył imię narodu, który w kajdany nas wtłoczył, który do szczętu zatarł naszą udzielność, stawałem jak mi cnota, sumienie i powinność kazały.

Zaświadczam się, żem na koalicyą, która ku rozlewowi niewinnej krwie Polaka powieść zamierza, nie zezwalał.

Zaświadczam się i teraz przed Tobą, Miłościwy Panie! Przed Tobą, Narodzie! Zaświadczam się przed najodleglejszą potomnością, że się na projekt demarkacyi, jako na smutną pieczęć nieszczęścia, łez kajdan Polaka, ani się piszę, ani zezwalam.

Przysięgam na koniec, przed Tobą Wielki Boże! że do żadnych nieszczęsnych ustaw, które czy ziemię naszą dzieliły, czy na współbraci kuły kajdany, czy skarb ubogi niszczyły, ani należałem, ani należeć do nich chciałem. Przysięgam przed Tobą, Boże, że memu jedynie tylko sercu, memu sumieniu, memu przekonaniu posłuszny ciągle byłem. Przysięgam, że duch partykularnej albo osobistej niechęci na moment serca mego nie zajął. A ta ręka Twoja, o Wielki Boże, która występnych ściga, niech tu zatrze istność moją całą, jeżeli albo usta fałszem, albo serce prywatą było kiedy skażone.

Dopełniam już urzędu mego dziś ostatniej powinności, stawając przeciw tak nieszczęsnemu projektowi, jakim jest projekt demarkacyi. A stawając przeciw traktatom, stawając przeciw przyczynie, mam za powinność stawać przeciw jej skutkom.

Tak więc dokonawszy już ostatniego urzędowego obowiązku: Żegnam Cię, Najjaśniejszy Miłościwy Królu! Jeżeli był kiedykolwiek tak przykry i smutny dla mnie moment, iż Cię Miłościwy Królu acz niechętnie obrazić mogłem, niech pamięć tej urazy z tym nieszczęsnym razem zniknie sejmem. Pamiętaj, Królu! Iż był to czas, gdzie rzadko kiedy przez rodzaj ludzki doznane klęski i nieszczęścia, samej tylko rozpaczy głosem wołać do tronu kazały. Lecz i to pamiętaj, dobry Królu, że Polak wolałby Ojczyznę swoją ujrzeć w gruzach, wolałby sam się w okropnej oprzeć mogile, niż nie daj Boże! abyć i Ty Królu, i my z Tobą do podobnych jak w sejmie niniejszym powrócić mieli cierpień.

Żegnam was, Najjaśniejsze Stany! Was równie błagam, abyście wierzyli, że każdego z was czcić i szanować pragnąłem. Stawałem tu wprawdzie nieraz przeciw niektórym partykularnym interesom, lecz stawałem smutną tylko z urzędu powinnością, ale nigdy niechętnym sercem.

W tak przykrym publicznych nieszczęść zbiegu, zbytek czucia mógł mnie kiedy obwiniać, ale nie przeto mógł stać się winą moją. - Mógł ściągnąć na mnie czyjąkolwiek urazę, ale nie przeto był oznaką mojej kogożkolwiek urażenia chęci.

Żegnam cię, Marszałku zacnego rycerskiego stanu! Jeżeli ci się tu gorycze znosić od nas zdarzało; przyznaj, że niczyje serce nie szukało swojej w nich rozkoszy, przyznaj, że był to czas, kiedy każdy pewną ich wypić miarę był przeznaczony.

Żegnam cię w ostatku, dotąd zawsze patrząca na dzieła nasze, a dziś nieprzytomna tu publiczności! - Ciebie to, najsprawiedliwszy czynów naszych sędzio! - Mogłem jako człowiek być błędny, ale sumnienie żadnej mi wewnątrz nie wymawia winy. Niech każdy ktokolwiek był świadkiem smutnych tu działań naszych, przepowiadając wnukom swoim upadek sławnej ich kiedyś Ojczyzny, przepowiadając, z jak okropnym żalem runął raptownie gmach jej wspaniałej, odda to moim popiołom świadectwo, że gdy Ojczyzny ratować nie mogłem, losu mojego na jej gruzach nie chciałem budować.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych