![]() |
|
![]() | |||||||||
Dzień 8 augusta
Sesja 39O godzinie 12 król JMć przybył do izby sejmowej z pokojów swoich, w której prócz Tyszkiewicza marszałka WLit. i sejmowego ledwo kilkunastu znajdowało się posłów. To widząc, marszałek WLit. oświadczył, iż nie ma dla kogo zagajać sesji. Na co król JMć powiedział, naganiają solwowanie sesjów na godziny poobiednie, że się późno zaczynają, a teraz nikogo nie masz, a ja jestem. Karski płocki to słysząc odezwał się: i ja jestem, Najj. Panie. Po tym krótkim króla JMci w izbie zabawieniu się, sesja taż sama przesolwowaną została przez JP Platera podkanclerzego lit. na godzinę czwartą po południu. Za zebraniem się stanów do izby, przybyciem króla JMci i ogłoszeniem ustępu arbitrom zagaił marszałek sejmowy sesją temi niemal wyrazy: powinnością jest prawodawców pracując około dobra publicznego żadnych tego nie omijać przedziałów, co je przynieść i co ojczyznę może uszczęśliwić. Skarb i wojsko są niepośledniemi obiektami zastanowienia się naszego. Dwa projekta do nich stosowne były podanemi. Jeden z nich JP lubelskiego już w prawo został zamienionym, drugi JP Ankwicza krakowskiego idzie do decyzji. Łączność ich i tego z tamtym stosunek ukazują, a końcem zapłacenia długu wojskowego ułatwiając sposoby wymaga po nas, aby i ten był zaraz decydowanym. Wszakże i WKMć ostatnią solwując sesją żądał, aby się teraźniejsza od decyzji tego projektu zaczynała sesja. Za czym niech go JP sekretarz przeczyta.
Nie dano czytać, ale natomiast o głosy magno motu domawiali się posłowie, szczególniej Kransodębski liwski, a mając sobie dany, tak się w nim tłumaczył: v. nr 1
Aleksandrowicz smoleński w głosie zabranym w materii wojskowej tak się tłumaczył: v. nr 2 Po ukończonym głosie stosowny do niego oddał projekt do laski.
Łobarzewski czerniechowski powiedział: spodziewając się, że to jest urzędowe doniesienie, wiedząc, że teraz komenda jest przy JW Zabielle hetmanie polnym lit., mam nadzieję, że tabela tu produkowana wydrukowaną i stanom rozdaną zostanie. Czytał JP sekretarz projekt Aleksandrowicza w tej treści zawierający się: v. nr 3 Po przeczytaniu odezwano się, biorąc go ad deliberandum. Czytał potym JP sekretarz projekt Ankwicza krakowskiego wojskowy, razem podany z Miączyńskiego lubelskiego projektem w prawo już zamienionym. Krasnodębski liwski domawiał się o czytanie projektu JP Szydłowskiego płockiego. Skarżyński łomżyński mówił: ja podałem moje uwagi, proszę gdyby były przeczytane i wzgląd na nie miano. Odpowiedziano, że wszytko to razem z projektem w poprawie w deputacji konstytucyjnej zostaje. Młodzianowski rożański rzekł: mam się przymówić do materii, nie wstrzymując jednak projektu JP krakowskiego, a to gdybym sobie nie miał czego wyrzucać. Wszelako dalej nie przymawiając się, stosowny do myśli swoich projekt oddał do laski, prosząc o czytanie.
Czytał JP sekretarz projekt JP Młodzianowskiego w tej myśli zawierający się: v. nr 4 Bogucki wyszogrodzki i inni prosili marszałka, aby się zapytał o zgodę. Marszałek na to odpowiedział: oto JP Staniszewski czerski bierze go ad deliberandum. Karski płocki widząc u stolika sekretarskiego JP czerskiego zawołał, że to nie jest miejsce otwierania swojej myśli posłowi, a upraszał na miejsce JP czerskiego i stamtąd oświadczenia się. Staniszewski czerski nic nie mówiąc udał się na swoje miejsce, a Karski z wielu kolegami jeszcze mocniej na marszałka nalegał zapytać się o zgodę żądając wiedzieć, kto będzie ten projekt brał ad deliberandum. Marszałek zapytał się o zgodę, ale zaraz Włodek gostyński odezwał się: ja go biorę ad deliberandum. Na to Karski powiedział: ja wierzę, że chyba WPan weźmiesz. Izba w czasie stosunku i poprawowania projektów JP Szydłowskiego płockiego i Ankwicza krakowskiego przez deputację konstytucyjną i posłów z godzinę zostawała w zupełnej bezczynności. Karski płocki po ukończeniu poprawowania projektu prosił marszałka o porządek izby, a ponieważ poprawiony jest projekt, na cóż mamy w nieczynności zosatwać. Marszałek: mam honor donieść izbie, iż jeden projekt drukowany jest, a drugi pisany i poprawiony różnymi dodatkami JP Szydłowskiego płockiego, a ten będzie wprzody czytanym. Czytał JP sekretarz w tej treści: najprzód zatrzymując pensje hetmanom generałom artylerii ON przez ten czas, co w kraju nie byli i nie będą. Potym zalecając komisjom wojskowym, aby używały na lustracje pisarzów polnych, generałów inspektorów, generałów majorów, a nawet i pułkowników przysięgłych z Litwy do Korony, a z Korony do Litwy, którzy w niedzielach dwóch tę indagacją zacząć mają, a w dwóch miesiącach ukończyć i do stanów sejmujących podać, warując, aby w miejscach konsystencji przy wojskowych lustratorach zawżdy znajdowało się i indagowało dwóch konsyliarzów od konfederacji miejscowych i ażeby ciż sami lustratorowie wszelkie kasy obliczyli. Miączyński lubelski rzekł: chociaż tak pracowicie poprawiony projekt, ja jednak na niego nie pozwalam, a Zaleski lubelski rzekł: ja zaś jako cale nowy biorę go ad deliberandum. Mikorski wyszogrodzki wniósł, że JP krakowskiego projekt iść do decyzji nie może, bo już JP lubelskiego część jego dobrą zajął. Potym za poprawkami mówił, że są i zawżdy i każdemu wolne.
Ożarowski kasztelan wojnicki doradzał prostą poprawę onegdaj podanego.
bo tu idzie o to - mówiąc prawdę - ażeby wiedzieć
prętko liczbę głów, kasy w kraju korpusów i kasy tychże kordonami zajęte,
co koniecznie niebawnie wiedzieć należy. W czytanym zaś teraz z poprawami
projekcie rzeczy te tak są odsunięte, iż by sejm na dokładną o nich wiadomość
mógł rok i dalej czekać, nim by ją powziął. Nie widzi także potrzeby o tę
wiadomość, jak też z zapytaniem się o liczbę głów, udawać się do komisji
wojskowych, albowiem na to prędsza nierównie od władzy wojskowej być
może rezolucja. Trzeba by też sejmowi coś między komisją a władzą hetmanów
powiedzieć. Hetmani mają za sobą prawo 1775 roku Marszałek mówił: do projektu podanego poprawy czyniono różne, a chociaż i sam JP krakowski starał się one umieszczać, ale że na dodane myśli mniemam, że się wielu nie zgodzi. Przeto pytam się, czy mam do niego przystąpić. Podhorski wołyński, Miączyński lubelski i inni: nie masz zgody! zawołali. Marszałek znowu mówił: to między tym a dawnym JP krakowskiego propozycją ad turnum ułożę i ogłoszę. Także wielu zawołało: nie pozwalamy! Z inąd okrzyk dał się słyszeć: nie masz zgody! a izba w najprzykrzejszym zostawała wzburzeniu i zamieszaniu. Król JMć mówił: gdyby sytuacja sejmu aktualnego była podobną do obrotu przeszłego sejmu lub dawniejszych, bodajbym się i sam czy nie zbliżył do projektu poprawionego, a zapewne zbliżyłbym się do niego, gdyby komisja skarbowa, wojskowa i inne były w miejscu sejmowania, albowiem i komunikacja byłaby bliższa do zasięgnienia światła. A mówię, że ten sposób byłby dobry, gdyby te dykasteria o mil kilkadziesiąt oddalone nie były. Ale teraz gdy widzę, że ten poprawiony projekt wiele czasu do egzekucji wymaga, jak godny senator JP Ożarowski przełożył, a co większa - że ten projekt psułby już zaczęte zamiary, nie mogę w nim nic więcej upatrywać, jak tylko samą szkodliwość, w podanym zaś od JP krakowskiego widząc uskutecznienie zamiarów niezwłoczne, proszę was i zaklinam, żebyście się na niego zgodzili. Uważajcie sami, wszak to trzy tygodnie do pierwszego septembra. Jeśli się w nich nie ureguluje wojsko, masa długu podwoi się, a ucisk i ciężar pomnożony kraj bardziej obarczy. Z tych miar jestem za zdaniem godnego senatora i z tych przyczyn żądam i proszę oraz pragnę, aby ten projekt tak przechodził w decyzji, jak był podany. Po głosie królewskim nie już sprzeczka, ale ogromna pro i contra zrobiła się wrzawa. Podhorski wołyński mówił wołającym głosem: przekonany tłumaczę się JKMci i proszę o decyzją - ale mu dalej mówić nie dano. Podobnie Szydłowski płocki chciał mówić, ale mu Podhorski wołyński nie dał, głos przerywał i ustawicznie wołał, prosząc o turnum. Mikorski wyszogrodzki rzekł: tylko szczęśliwym podawać projekta. Nasz choćby najdogodniejszy, to przeciwny lepszy, bo sprzyja komuś. Podhorski wołyński, Miączyński lubelski dopraszali się o turnum. Marszałek: obydwa projekta JP krakowskiego i poprawiony biorę ad turnum. Szydłowski płocki rzekł na to: proszę kazać przeczytać projekt JP krakowskiego, bo go jeszcze nie słyszałem. Marszałek: co tu mam czynić między proszącymi silnie o turnum a tężej drugimi, nie chcącymi jego. Na to sandomirscy i płoccy odezwali się gromadnie: my nie chcemy turnum, a Podhorski wołyński rzekł: MP marszałku, nastąpi zgoda, kiedy WP dasz turnum. Marszałek: różne były przypadki i nieukontentowanie o propozycje w tej izbie, teraz cale rzecz inna. Projekt usty króla JMci wsparty, aby szedł do decyzji, projekt czytany, projekt od wszytkich wiadomy znajduje opór. Krasnodębski liwski żarliwie skarżył się, że marszałek głosu nie daje. Karski płocki o tamowanie wolnego głosu mówił. A każdy coś osobnego w tym zamieszaniu i wzburzeniu się izby, czyli raczej prawdziwym zgiełku, z zapałem wnosił. Szydłowski płocki w tym huku mówił głośno, mówił żarliwie, ale tylko gesta ręki oko widziało, bo słuch zajęty wrzaskiem i gomonem, któren sprawowało wielu z zapałem mówiących razem, zostawował tylko oczom widzenie mówiącego. Grzegorzewski płocki widząc króla JMci chcącego mówić, krzyczał, wołał, donosił to izbie aż do zajęcia mu tchu, że niedosłyszany ze zmordowania się, musiał zaprzestać. Gdy przecie i wielu to dostrzegłszy oświadczać zaczęli, nieco się zaburzenie uspokoiło, a król JMć mówił: mnie się zdaje, że różniące się zdania zaspokoją się, gdy JP marszałek poda ad turnum kwestią między tymi dwoma projektami. Przerwano głos królowi JMci i najzupełniej mówić nie dano, a z obydwóch stron krzykliwe trwały wołania i umawiania się. Karski płocki wołał: równa prerogatywa dla każdego posła. Kto mi może głosu bronić? Ale mu dalej mówić nie dozwolono. Król JMć usiłował mówić, ale mu nie dano. Miączyński lubelski w huku tym co miał siły wrzeszczał, ale tylko gesta widać było, a co z głosu, to i bliscy słyszeć nie mogli. A wtedy aż uciszenie się nastąpiło, gdy zaczęto tęgo i licznie wołać, że król JMć mówić żąda. Król JMć: nie mogłem dosłyszeć za zamieszaniem, ale zdaje się, iż proszono o głos i żeby obydwa projekta były czytanemi. Ja w obojgu tym nic zdrożnego nie widzę. Marszałek: ma głos JP Skarżyński łomżyński, ale zapewniam, że zaraz po głosie jego będę czytał ad turnum propozycją. Skarżyński: nigdym się nie spodziewał, aby projekt poprawiony w przytomności deputacji konstytucyjnej tyle doświadczał trudności. Znam jego lepszość, za nią jestem. Znam też niedogodności projektu JP krakowskiego, a w tym izbę oświecić będę się starał. Najprzód, aby hetmani litewscy i regimentarz koronny stan wojska i stan kas wszelkich pokazali, potym przyspieszyć komisją końcem obrachowania w krajach Rzpltej w jej posesji będących i od wojsk obcych zajętych kas skarbowych i wojskowych. Pytam się co do pierwszego, czy sami hetmani są władzą wojskową. Wszak są i komisje wojskowe. Gdy to uczynim, przyznamy hetmanom władzę nad komisjami i znaczyłoby to, że wojsko jedynie pod władzą hetmanów zostaje. Jakoż takie urządzenie się nic by innego znaczyć nie powinno. Pytam się jeszcze, na cóż ta magistratura potrzebną będzie. Dalej mówią, aby wiedzieć, wiele głów, a to gdyby stąd poznać, wiele i komu należy zapłacić i że to przez raporta hetman ma najlepiej wiedzieć. Któż mnie zaręczy, że te raporta nie będą mylne, a toż samo i o wiadomości kas rozumiem. Nie lepiejże jest i nie pewniejsza do wiadomości doskonałej droga zlecić razem hetmanom i komisji, aby użyli generałów inspektorów, generałów majorów, a razem i cywilne osoby, lepiej by się wszytko wyświeciło. Co zaś ściąga się do kas zabranych, to już zajętym jest przez projekt JP lubelskiego w prawo zamieniony. Marszałek: któż raport uczyni, jeśli nie hetman i regimentarz, ci nie sprzeciwią się prawu. Co zaś do komisji wojskowej, gdy o niej ustanowi się prawo, tak rzecz do końca pójdzie. Krasnodębski liwski usilnie głosu dopraszał się, a Młodzianowski rożański prosił kazać przeczytać prawo zaszłe, aby sobie przypomniał, co się w nim udecydowało. Szydłowski płocki mówił: prosiemy kazać przed propozycji podaniem przeczytać projekt JP krakowskiego, albowiem bez tego nie będę wiedział, jak mam decydować. Czytał sekretarz prawo udecydowane z projektu JP lubelskiego. Marszałek po przeczytaniu prawa rzekł: przystępuję do propozycji, czy projekt JP Ankwicza krakowskiego ma być przyjętym. Przerwano dalsze czytanie, gminnie dodając te słowa do propozycji: do decyzji. Ciemniewski rożański za swemi przymawiał się dodatkami. Stoińnski lubelski wnosił, aby obydwa projekta wprzódy czytanemi były. Na co mu marszałek odpowiedział: wszyscy koledzy jak i WPan sam czytanego słuchali, na cóż się zda ponawianiem czytania czas darmo trwonić? Szydłowski płocki rzekł: mego z poprawkami nie proszę czytać, lecz JP krakowskiego, bo choć się na niego nie zgodzę, ale mam tego przyczyny. Marszałek wzbraniał się, odpowiadając, że już był czytanym. Na to Szydłowski płocki rzekł: na cóż się zdało JP krakowskiemu te sceny robić, wszakże i sam z nami poprawował mój projekt, chyba że sobie żarty z nas robił. Ankwicz krakowski odpowiedział płockiemu: poprawa jest wolna, każdy miał prawo ją czynić, ale ja nie miałem prawa żadnemu z kolegów poprawek zabraniać. Szedł projekt drugi przeciwko mojemu, pozwoliłem poprawywać. Mój znajomy był, a ten drugi został poprawywanym, kto żądał poprawy, ten go i poprawował. Koledzy tego chcą i tak być powinno, ażeby między poprawionym projektem a moim całym jedna ta tylko szła ad turnum propozycja, który z nich ma być przyjętym do decyzji, nie zaś decydowanym. Król JMć: uczyniłem, co mnie miłość i wzglą dla sejmujących kazała. Słyszałem godnego posła powody obywatelskie i uwagi poczynione domieszczone, ale że nam spieszać się trzeba i wszelkie pominąć względy, a przed pierwszym septembra zaspokoić, bo podwojem ciężary długu, projekt zaś poprwaiony nie dogadza prętkiemu załatwieniu, jak godny senator przełożył, bo by się mogła ta czynność rok i drugi przewlekać. Tu zaś hetmani litewscy i regimentarz łatwiej mogą dać wiadomość jako komenderujścy wojskiem, z dokładnych rzecz biorąc raportów. Honor albowiem oficerski nie dozwala fałszywych podawać. A choćby i mogły być niedokładności pomniejsze, ale za to bliższa wiadomość, bo teraz żadnej nie mamy, a przez to łatwo nam pokaże się, ajki ciężar mamy, któremu nieoidbita potrzeba zaradzić każe. Poznaję ja, jakie są widoki obywatelskie godnego posła względem władzy nad wojskiem przełożone, ale ten projekt cale nie zagradza w czasie przyzwoitym zaradzenia i urządzenia tej obawy. Ale teraz kiedy nie użyjemy sposobów w JP krakowskiego projekcie zawartych, to możemy bardzo szkodować. Tyszkiewicz marszałek WLit. rzekł: prawo i zwyczaj wielu sejmów nauczyły nas, iż czynności komisjów skarbowej i wojskowej w liczbie większej osób niezwykły się rozbierać. Ale gdyby zaś delegacja była wyznaczona do rozpoznania, to, gdyby było osób kilka wyznaczonych z senatu, podobnież ze stanu rycerskiego, którzy by gotową rzecz przynieśli przed stany sejmujące, może by się wszytkie te kwestie załatwiły. Jeśli są osobne żądania, to niech sobie idą osobnemi projektami, a teraz pytam się o zgodę. Miączyński lubelski na to rzekł: sprawiedliwy wniosek JP marszałka WLit. i nie zostaje jak tylko, żeby JP marszałek sejmowy na pismo tę myśl przenieść kazał, a wszyscy na nią zapewne zgodzą się. Marszałek pytał się: czy JP krakowskiego projekt ma z tym dodatkiem przechodzić, co marszałek WLit. dodał? Krasnodębski liwski rzekł: prosiemy kazać czytać tak ten dodatek, jak i JP łomżyńskiego. Na co Ożarowski kasztelan wojnicki odpowiedział mu: bardzo sprawiedliwe żądanie. Marszałek znowu: wszakże izba zgodziła się na dodatek. Ożarowski kasztelan wojnicki odpowiedział mu: myśl JP łomżyńskiego sprawiedliwa i bardzo dobra oddać dalszemu urządzeniu stanów sejmujących, co się tycze opisania władz wojskowych. Czytał JP sekretarz dodatek marszałka WLit., a potym czytał JP łomżyńskiego w treści, iż co do władz wojskowych nie zagradzając dalszemu w tym stanów sejmujących urządzeniu. Marszałek pytał się trzy razy o zgodę. Gdy po dwa razy powszechna była, a trzecie zapytanie Ciemniewski rożański wstrzymał, o swój dodatek domawiając się. Stąd sprzeczka z JP rożańskim i posłami jego konwinkującemi nastąpiła. Ciemniewski zawżdy jednostajnie mówił, iż jeśli te dwa dodatki mają być przyjęte, to i mój miejsce w projekcie znaleźć powinien. Nareszcie prośbami kolegów zniewolony odstąpił od opozycji, a marszałek zapytał się o zgodę, ta trzykrotna nastąpiła. Po zapadnięciu tego prawa marszałek wniósł, aby król JMć nominować raczył delegowanych do obrachunków. Jakoż król JMć zaraz z senatu nominował Skarszewskiego biskupa chełmskiego, Suchodolskiego kasztelana smoleńskiego i Oborskiego kasztelana ciechanowskiego, a JP marszałek ze stanu rycerskiego z prowincji małopolskiej Puławskiego wołyńskiego wyznaczał i Miączyńskiego lubelskiego, ale się podróżą następną oddalającą go z Grodna wymówił, za czym z tejże prowincji Stoińskiego lubelskiego, Rokossowskiego bełzkiego przeznaczył, z wielkopolskiej Krasnodębskiego liwskiego, Młodzianowskiego rożańskiego, Mikorskiego wyszogrodzkiego, z prowincji zaś W.K.Lit. Narbutta lidzkiego, Hutorowicza oszmiańskiego i Kozakowskiego kowieńskiego. Podhorski wołyński wnosił, iż ponieważ JP Puławski jest generałem inspektorem, a teraz z łaski JKMci i szefem regimentu, aby więc jak wojskowy był uwolnionym od tej delegacji, upraszał marszałek. Odezwano się zewsząd: nie masz zgody! Król JMć oświadczył: gdy ranne sesje skutku nie biorą, czegom dzisiaj doświadczył, więc solwuję sesją na godzinę 4 po południu na dzień jutrzejszy.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |