Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Dzień 27 augusta

Sesja 51

Gdy król JMć przybył do sali, a mało było sejmujących osób zebranych, roznoszono i z ołówka przepisowano paszkwil w tych wyrazach: v. nr 1 .

Krasnodębski liwski zaczął dopraszać się JP marszałka o zagajenie sesji, ale mu na to król JMć odpowiedział: pozwólcie WMPanowie wstrzymać się, albowiem się jeszcze sejmujący nie zebrali.

Gdy się nieco izba napełniła, JP marszałek zagaił sesją mówiąc: wojsko i skarb są dwa najmocniejsze filary każdego państwa. A gdyśmy o wojsku nieco już powiedzieli, należy podobnie i co do listy cywilnej postąpić, aby jak tamten interes względem ułożenia etatu wojska ministrom belli oddano, tak tyż i ją ministrowie pacis ułożyli. Spodziewam się, iż oni tak rzeczy umiarkują, aby podatki nie stawały się nieznośnemi, a obywatel pod ich ciężarem nie upadał. Że ma nadzieję, dalej mówiąc wyraził, iż wkrótce ministrowie belli etat wojska przyniosą, a ministrom pacis, że takowąż czynność co do listy cywilnej projekt JP lubelskiego na dniu 23 augusta podany przepisuje, któren po dokończeniu czytania protokołu deputacji konferencjów z ministrem pruskim do decyzji podniesie.

Proszono o głosy w zaburzeniu izby wszczynającym się, a JMKs. Skarszewski biskup chełmski zabrawszy głos przełożył, iż z przyczyny nie skończonej w dniu wczorajszym dla spóźnionej pory relacji doprasza się, aby dziś JP krakowski resztę protokołu odczytał.

Trzeba wiedzieć, iż on wczoraj był zupełnie skończonym, ale znać chciano gładko zaraz z materii tej projekt pruski wprowadzić. Zagajono więc w stanach odczytanie czytanej już na dniu wczorajszym rzeczy, do czego JMKs. biskup chełmski, jak się widzieć daje, swojej użyczył pomocy.

Czytał zatem JP Grodzicki krakowski, że deputacja domawiała się o wydanie archiwów polskich, a minister pruski to do separowanych artykułów odłożył.

Staniszewski czerski mówił o długi Rzpltej na całość kraju zaciągnione, aby i król pruski, jeśli by zajęcia krajów naszych uskuteczniło się, do opłaty ich przyłożył się oraz aby podatki w kasach zajęte kazał wydać, a resztę należności obliczyć i o nią się dopomnieć wolno było.

Minister pruski odpowiedział, iż co do opłaty długów równie z Rosją jego monarcha przyłoży się, i co do kas do czasu zajęcia kraju wydania oświadczył, że ma moc, ze strony zaś obliczenia niepewnych i później wpadłych oraz wydania ich zgłosić się musi do swojego dworu.

Biskup inflancki zapytywał się o nową plenipotencją, czy ją ma nadesłaną JP minister pruski, bo bez niej nie mogłaby deputacja co do traktatu handlowego z JP ministrem rzeczy stanowić.

Minister pruski oświadczył, iż i teraźniejsza jego plenipotencja dość jest ważna do ugadzania się o rzecz i podpisania traktatu, a w nim zawarty art. 1 zabezpiecza Polskę o nastąpić mającym handlowym traktacie, zawierając jego zasady.

JP ambasador poparł wniosek posła pruskiego względem obszerniejszej mocy dania delegowanym od stanów, a minister pruski sam projekt traktatu z umieszczonemi tu poprawami oddał.

Kazano go znowu czytać, co JP sekretarz uskutecznił.

Po przeczytaniu prosił JP Podhorski wołyński o głos. Dał mu go zaraz JP marszałek. Ale Szydłowski płocki, Skarżyński łomżyński, Krasnodębski liwski, Mikorski i Bogucki wyszogrodzcy, Karski płocki i inni z najtęższą stanęli opozycją, ile że Szydłowskiemu płockiemu jeszcze wczoraj był głos dany. Stąd sprzeczka i spory najzaciętsze zaczęły się.

Karski i Bogucki wołali na Podhorskiego: już przed tygodniem gotów byłeś z tym projektem zgubnym ojczyzny wyjechać, któren teraz wprowadzić myślisz. A z Krasnodębskim wcale mu nie dawali mówić.

Podhorski oświadczał się, że ma sobie głos dany, Szydłowski przeciwnie, że jemu. Podhorski do marszałka odwołał się, marszałek przyświadczał, że Podhorskiemu dał głos. A w tym czasie zamieszanie straszne panowało. W huku nie do podobieństwa zrozumieć, czego chciano. Razem mówiono.

Karski wołał: jaka WP przysięga na konfederacją targowicką? Wszak to czyste krzywoprzysięstwo popełniasz.

Mimo to Podhorski koniecznie domawiał się głosu w zamieszaniu najtęższym, które czyniła opozycja przeciw Podhorskiemu, mówić zaczynającemu.

W nim wołał Romanowicz starodubowski, aby mu nie broniono podać projektu, albowiem 1.000 dukatów deklarowane za wniesienie jego nie otrzyma.

Narbutt lidzki mówił do marszałka: jaka wiara WPana? Samże WP oświadczyłeś, że po przeczytaniu protokołu wraz masz do decyzji podać projekt JP Miączyńskiego lubelskiego, a tu dajesz powód przez danie głosu JP Podhorskiemu wprowadzenia materii zgubnej ojczyzny i razem podania projektu pruskiego.

Marszałek oświadczał niewiadomość swoją, co ma mówić JP Podhorski, ile że czy ma jaki projekt podawać, lub nie. Cale tego nie zna ani wie.

Stoiński lubelski rzekł: oj, znasz WP dobrze, co JP wołyński ma wnosić.

Podhorski wołyński mówił: kiedy mnie głos danym został, powinienem go zacząć. Powiedz WP, MP marszałku, publicznie, komuś dał głos: czy mnie, czy JP płockiemu Szydłowskiemu.

Marszałek rzekł: WPanu.

Stoiński powiedział: możesz WP i po panu płockim mówić.

Podhorski mówił znowu: mnie głos dany. Tamować go posłowi nie godzi się. Do mnie o to WPanowie nic nie mówcie, ale do JP marszałka, któren mnie głos dał.

Sprzeczka i wzburzenie izby zawżdy też same było.

Kamocki rawski prosił o podniesienie projektu JP Miączyńskiego lubelskiego.

Narbutt lidzki chciał mówić, ale go zakrzyczał Podhorski.

Karski wołał: WP chcesz podać projekt króla pruskiego.

Podhorski odpowiedział: co WPanu do tego!

Mikorski wyszogrodzki mówił: pamiętna nam pełna goryczy, a zgubna ojczyzny sesja 17 augusta, kiedy ratyfikacja przechodziła gwałtownie rosyjska. Wtedy do trzeciej z północy trwała sesja. A teraz choćbyśmy 10 godzin i więcej siedzieć mieli na niej, bądź WPan pewny, że nie puścim tak szkodliwego wprowadzić WPana projektu.

Bogucki wyszogrodzki: ja może razy dziesięć prosiłem JP marszałka o głos, odmówił mi go. A Bogiem się zaporęczam, że nie na zdradę ojczyzny mówić chciałem. WPanu zaś odrazu dał.

Wzburzyła się znowu izba, a w takim zamieszaniu mało sto razy Podhorski wykrzykiwał, że mu głos dany. I po kilkakroć razem z Szydłowskim mówić zaczynali.

Karski zaś wstrzód tej sprzeczki wołał na Podhorskiego: pokażę ja ci, jak przysięgę swoją szanujesz, i że na zdradę i zgubę obywatelów wprowadzać nie powinieneś tej materii.

Skarżyński łomżyński mówił: wszyscy świadkami jesteśmy, że jeszcze wczoraj WP, MP marszałku, dałeś głos JP płockiemu Szydłowskiemu, którego nie miał dla solwowanej sesji.

Szydłowski powiedział: ja tylko powiem słów kilkanaście.

Podhorski nawzajem rzekł: i ja niewiele.

Szydłowski do niego: powiedz WPan dwa, ale projektu zgubnego nie podawaj, a bez niego mów, co chcesz.

Tu Narbutt lidzki i wielu innych zaczynało mówić. A jak tylko który z nich zaczął głos, wtedy zaraz i Podhorski wykrzykiwał: Najj. Królu, PMMił. i Prześw. Rzpltej sejmujące stany. A na tym się zobopólne kończyło mówienie.

W tym miejscu Karski zawołał: nie mrugaj WP, albowiem wydajesz się. Poznajemy przez nie, jaką WP masz complicitatem.

A w tych sporach i przymówkach po kilkakroć Szydłowski z Podhorskim razem mówić zaczynali.

Bogucki mówił: niech ja mam głos. Ja do rozbioru kraju mówieniem moim drogi ułatwiać nie będę, ani projektu od ministra cudzego podanego, a przeciwnego ojczyźnie mojej nie wniosę.

Krasnodębski: ja mam głos dany i zaczynam mówić.

Podhorski: nie masz go WP danego.

Szydłowski płocki: ja do materii wojskowej mówić będę, nic przeciwko WPanu nie powiem, daję WPanu słowo.

Tu Podhorski znowu ultro namagał się mówić.

Na co rzekł Karski: próżno się WP napierasz głosu, albowiem chociażby i przez cały tydzień, to nie dopuścimy podać tego projektu.

Mikorski o głos dla JP Szydłowskiego domawiał się, a Karski do marszałka rzekł: daj WP turnum, kto ma mówić.

Podhorski mimo to chciał koniecznie mówić, Kamocki rawski radził, aby się do jutra wstrzymał, a Descour także rawski podniesienia do decyzji projektu JP Miączyńskiego lubelskiego dopraszał się.

Bogucki wyszogrodzki żalił się, iż od poniedziałku przeszłego przez cały tydzień prosił o głos JP marszałka.

Karski i Młodzianowski razem solwowania sesji domawiali się.

Mikorski wnosił, iż jeśli JP Podhorski przyrzecze, że nie poda projektu, niech mówi.

Podhorski odpowiedział na to: ja swoim rządzę się zdaniem.

Krasnodębski liwski zaczął mówić od słowa ja.

Podhorski przerwał mówiąc także ja, ale go wraz okrzyknięto, a wreszcie że głos z natury mocny jeszcze bardziej natężał, zewsząd jak na wilka huhu-huhu zawołano i zagłuszono. Gdy nieco to huczenie przycichło, Podhorski znowu mówić zaczynał, ale mu Szydłowski płocki nie dał mówić, powiadając: ja mam wiele zaufania w JP marszałku, że sam nie zaprze, iż mi wczoraj dał głos.

Marszałek odpowiedział: alem ja dziś dał go JP wołyńskiemu.

Po tym zaświadczeniu obydwaj razem zaczęli mówić, a izby wzburzenie się jednostajne trwało. Za czym Narbutt lidzki i inni o solwowanie sesji prosili.

Karski chciał także mówić, ale mu Podhorski nie dał. Zaczął więc Karski na marszałka wołać: zagaiłeś WP sesją od projektu JP lubelskiego. Niechże ten projekt idzie do decyzji. A nawet i Szydłowski ciechanowski toż samo wnosił.

Karski zaś, że wszytkim przymawiania się tamował, Podhorski zawołał podniesionym najwyżej głosem: oto zdrajca podać chce projekt do zaboru kraju zmierzający, sam będąc konfederatem targowickim zaprzysiężonym o całość kraju obstawać. Ładny to i poczciwy człowiek. Podaj go tylko, zaproszę cię zaraz jako krzywoprzysiężcę i zdrajcę pod laskę z sobą, a nie życzyłbym zza drzwi wychodzić. Reszty nie domawiam. Wiedz wszelako WPan, że go zaraz pod laskę zaprosim.

Szydłowski płocki mówił: krzywda się dzieje prowincji, bo pierwiej być dany winien głos Wielkiej Polszcze jak Mało Polszcze.

Karski i inni wnosili, aby turnus był dany, kto ma pierwszy mówić.

Bogucki: całej izby jeden zgodę tamuje.

Stoiński: ja sam jestem z Małopolski posłem, ale znam, że głos pierwszy powinien być Wielkopolski.

Tu znowu Podhorski chciał mówić, ale gdy nie dano, zaczął prosić do siebie JP marszałka. Ten gdy się przybliżył, rzekł Podhorski do niego: ja głosu odstępuję, ale projekt WPanu oddaję i proszę, aby był czytanym. Marszałek nie biorąc projektu od niego, pędem przez izbę na swoje miejsce uciekł, a Podhorski na to rzekł: kiedy WP tak czynisz, to ja się nie odrzekam i głosu mnie danego.

Godaczewski trocki wniósł, aby dla prętszego załatwienia sporu zdrajcę ex nunc rozsiekać.

Zgoda, zgoda, zgoda! zewsząd zawołano.

Miączyński zaś lubelski zaczął prosić o podniesienie swego projektu do decyzji.

Podhorski ultro czytania swego projektu domawiał się i potrząsał im, trzymając w ręce i oddając go marszałkowi. Ale marszałek ze swego miejsca nie ruszał się. Mimo to Karski i Skarżyński namocniej bronili JP marszałkowi przyjęcia tego projektu. Podhorski zaś jak krzyczał, tak krzyczał, o przyjęcie prosząc.

Szydłowski płocki mówić zaczynał bezskutecznie równie jak i Podhorski oddawał do laski projekt, gdyż oba najtęższe znajdowali zaprzeczenie.

Rokossowski bełzki zaczął mówić za Podhorskim, aby projekt został przyjętym, ale Stoiński lubelski tuż przy nim stojąc z pięściami ściśnionemi obrócił się do niego, z przyciskiem mówiąc: oto w tym momencie albo mnie, albo WPana diabli wezmą. Jak to śmiesz [popierać zdradzieckie na zgubę ojczyzny projekta.

Umilkł Rokossowski, a w tym czasie niejakaś zrobiła się spokojność i z niej korzystając Szydłowski płocki mówić zaczął: nim mnie przyjdzie prosić o podniesienie projektu JP lubelskiego Miączyńskiego, powinienem przełożyć ważniejszy nierównie obiekt. I dalej mówił tak: v. nr 2.

W strzodku mowy przerywano głos mówcy, wołając: zgoda! Po zakończonym zaś głosie podany w nim do laski przez JP Szydłowskiego projekt czytał sekretarz w tej treści zawierający się:

Po przeczytaniu projektu Szydłowski płocki znowu mówił: proszę WP, panie marszałku, zapytać się o zgodę na tę deklaracją, albowiem na samegoż WPana o sąd dopraszać się będę.

Karski płocki rzekł: dosyć tego zdradziectwa. Niech się dowiemy, kto się przeciwnie odezwie. Gińmy raczej z ojczyzną razem, niźli jej zgubę sami mamy zakreślać.

Okrzyknięty zatem zewsząd marszałek zapytał się o zgodę.

Rokossowski półgębkiem brał go ad deliberandum, gdy tymczasem izba odgłosem zgody rozlegała się, aby proszony znowu marszałek, aby jeszcze się o zgodę zapytał i chciał to uczynić.

Alić Miączyński lubelski wziął go ad deliberandum mówiąc: żaden projekt bez deliberacji być nie może. Prawo tego chce. Oddaję to do delikatności samychże WPanów. Wszakże gdy i z deliberacji wyjdzie, też same może nastąpić zgodzenie się.

Szydłowski płocki na to rzekł: znam ja to dobrze, że prawo pozwala brać projekta do deliberacji, ale razem toż prawo wyświeca człowieka, któren tak zbawienną dla ojczyzny rzecz tamując poważa się brać na deliberacją.

Tu w zaburzeniu i zamieszaniu straszliwym izby Szydłowski ciechanowski przymawiał się, a słowo zdrajca z przyciskiem i głośniej nad inne powiedziane, gdy ciągu rzeczy za hukiem usłyszeć nie można było, usłyszanym zostało.

Marszałek chciał przystąpić do podniesienia do decyzji projektu JP lubelskiego Miączyńskiego, ale mu nie dano.

A w tym czasie właśnie Krasnodębski liwski w te słowa mówić zaczął: v. nr 3.

Plater podkanclerzy lit. odpowiadając na głos JP liwskiego rzekł: po zaleceniu od stanów wraześmy się z notą do JP ambasadora udali, którą razem z notą odpowiednią mam honor oddać do laski JP marszałkowi, aby były przeczytane.

Czytał JP sekretarz notę kanclerzów do JP ambasadora w tych słowach ułożoną: v. nr 4.

Czytał znowu JP sekretarz notę odpowiednią JP ambasadora w tej treści będącą: v. nr 5.

Grzegorzewski płocki wnosił, aby prosić JP ambasadora, żeby wojska pruskie dalej w kraj nasz nie pomykały się.

Karski płocki w zabranym głosie tak się tłumaczył: v. nr 6.

Gdy w strzodku głosu period ów o kapeluszu powiedział, sam mu król JMć przerwał z tronu po dwa razy: nie powiedziałem tego nigdy! Potym Karski powiedziawszy: zostało się to w pamięci, kończył głos w tej osnowie, jak pod numerem znajduje.

Po głosie Karskiego król JMć zawołał ministerium do tronu, a Miączyński lubelski, Podhorski i koledzy jego wołyńscy sądu o zniewagę tronu dopraszać się zaczęli na JP płockiego i gdy to, co wyrzekł, dowodził.

Król JMć rzekł: mówiłem, nie godzi się tak krzywdzących rzeczy przepisować nikomu, a tym bardziej królowi. Nigdym tego nie mówił, ani z ust moich takie wyrazy wyszły. I chcę temu wierzyć, że taka wieść o mnie złośliwa narzuconą była, a ta mylnie do wiadomości tego posła doszła, któremu to, co mnie zarzucił, przebaczam.

Tu Miączyński, Zaleski, Podhorski, Rokossowski i niektórzy jeszcze mocniej o sąd na JP płockiego dopraszali się, co dało powód, że król JMć znowu mówił: jestem wdzięczen tym z sejmujących, co się za mnie ujmowali. Ale pominąwszy już to, idę do tego, co jest najbliższym obiektem potrzeby krajowej, aby projekt JP Miączyńskiego był podniesionym do decyzji, tj. gdyby ministrowie pacis tak byli umocowani zrobić układy listy cywilnej, jak są wojskowi do ułożenia etatu prawem zobowiązani. Albowiem ten projekt tak mam za potrzebnym, że chcę, aby on zaraz był zadecydowanym.

Po głosie króla JMci Miączyński i Podhorski domawiali się, aby JP Karski płocki swoje mówienie publicznie odwołał.

Gosławski sandomirski i Szydłowski płocki wnosili, aby łaskawego króla wolno było stanowi rycerskiemu na przeproszenie ucałować rękę.

Karski płocki w tym czasie udawszy się do tronu przepraszał króla JMci i eksplikował się z głosu swego, na co mu król JMć powiedział: raz ratowałem WPana, ale drugi raz WMPan nie przypisuj mi takich rzeczy. I dał mu ucałować rękę swoją.

Gdy się to u tronu działo, marszałek mówił: przywiązanie stanu rycerskiego do WKMci tym się jaśniej okazuje, gdy miłość swoją ku niemu i wdzięczność za łaskawe jego serce ucałowaniem ręki pańskiej żąda oświadczyć.

Po przymówieniu się tym czytał JP sekretarz listę województwa, a z rzędu ich posłowie szli do ucałowania ręki królewskiej.

A potym JP marszałek wezwał JP sekretarza do czytania projektu JP Miączyńskiego lubelskiego, któren gdy przeczytał JP sekretarz, Krasnodębski liwski zabrawszy głos, mówił: jak czuję i jak myślę, tak się zawżdy dla dobra ojczyzny tłumaczę. A przeto względem tego projektu podaję stosowny do niego dodatek zmierzający do skasowania podatku skórowego i proszę o czytanie jego.

Czytał go JP sekretarz w tej treści będący: v. nr 7.

Po przeczytaniu król JMć mówił: nie ganię ja zamysłu, z którego wyniknął ten dodatek. Ale mówię, że jest trudno od tego zaczynać, aby jakie z będących kasować podatki, nim będziem wiedzieć wielkość potrzeby naszej. Ile zostając w takim ucisku i niedostatku skarbu krajowego mnie się zdaje, iż byłoby to czytanie prius tempore, albo - jakem onegdaj mówił - rem ante rem stanowić. Wszakże gdy to się będzie zdawało potrzebnym stanom sejmującym, to i potym toż samo uczyniemy. A teraz dopuśćmy pierwiej ministrom pacis ułożyć etat cywilny. Gdy oni w układzie jego zobaczą potrzebę zniesienia tego podatku, wtedy się stosując do sytuacji ojczyzny i oni tę potrzebę przełożą stanom. A tenże sam dodatek stawszy się dodatkiem, może być decydowanym. Dlaczego upraszam ja, aby ten godny poseł zatrzymał ten projekt do czasu, któren w przyzwoitym miejscu do podniesienia jego przyjdzie.

Krasnodębski liwski oświadczył powolność swoją, ale że w tym dodatku umieścił ustanie tego podatku, a 1. 7bris, pozwolił więc, aby on zostawał w deliberacji. Ale zawżdy tę chęć swoją wyraził, aby JPJP ministrowie w układach listy cywilnej ekspensy do tego podatku jako ustać powinnego nie stosowali.

Marszałek sejmowy mówił: ponieważ godny kolega swój dodatek przemienia w projekt, chcąc go osobno w czasie podać do decyzji jedynie z chęci ulżenia w ciężarach podatków obywatelom, żądając zarazem, aby JPJP ministrowie do niego żadnej ekspensy nie stosowali, więc mogę już na niego zapytać się o zgodę.

Ogiński podskarbi W.Ks.Lit. oświadczył się, iż nie celem zabieżenia temu projektowi, ale z powodu obywatelstwa będąc prowincji lit. członkiem, wnosi do niego dodatek i razem dlatego, aby się nie zdawało komu, jakoby już złączone były obu narodów przez ten projekt skarby. Żądał przeto, gdyby dołożonym było skarby respective każdej prowincji.

Marszałek rzekł: to ostrzeżenie JP podskarbiego WLit. uznaję potrzebnym bardzo, a przeto go umieścić w projekt, sądzę, że należy.

Staniszewski czerski mówił: szanuję bardzo głos JP podskarbiego WLit., ale że ten dodatek samo by ułożenie listy uczynił trudnym, albowiem jak można wyznaczać do samego skarbu kor. z tak uszczuplonego płacę ministrom naszym ze dworów zagranicznych będącym.

Król JMć mówił: ja cale powodów nie ganię, dla których JP podskarbi WLit. tego słowa respective w projekcie dodanie żądał. Ale że rzeczy, której jeszcze nie ma, nie zdaje się potrzebą umieszczać, lecz jak się już zrobi projekt, a ministrowie go przyniosą, wtedy w tymże samym miejscu może to dodanie nastąpić. Dla Boga, proszę WPanów, aby już przystąpić do decyzji projektu JP Miączyńskiego lubelskiego.

Ogiński podskarbi WLit. przez krótkie przymówienie się odstępował od dodatku swojego.

Narbutt lidzki rzekł: zasłyszawszy kwestią wniesioną przeciw dodatkowi ministra naszej prowincji JP podskarbiego WLit., że lista cywilna powinna być ogólna, gdy czytam prawo 1775 roku i znajduję w nim listę osobną ekspensów prowincji lit., miałbym sobie za grzech, abym pozwalał na złączenie skarbów. (Tu mu mówić przeszkodzono. Prosił, aby mu głosu nie przerywano, albowiem mówieniem swoim nikogo nie obraża. Dalej zaś tak mówił:) widzieliśmy, co za skutek fatalny był dla prowincji lit. z przeszłego skarbów złączenia. Oto obywatele do sta mil oddaleni w najmniejszym interesie udawać się do Warszawy musieli, a więc tysiąca memoriałów obywatelskich nie rezolwowanych zaległo. Przeto nieodstępnie przy dodatku JP Ogińskiego podskarbiego WLit. stoję.

Skarżyński łomżyński tak mówił: kto rozkazuje napisać projekt, ten nigdy w nim prawa razem umieszczać nie zaleca. Jak ministrowie pacis udecydują projekt, o któren teraz jest kwestia, wtedy powiemy, gdzie ten skarb ma być: czy w Warszawie, czy w Litwie. A teraz na co mamy pisać w projekcie mającym być jeszcze projektem prawo? Na końcu zaś głosu swego wniosek swój stosował do przełożeń króla JMci i prosił o decyzją projektu JP Miączyńskiego lubelskiego.

Młodzianowski rożański przymówiwszy się do uniej Korony z W.Ks.Litewskim rzekł, że chociaż ona uręczyła prerogatywy osobne, jednak zawżdy toż samo było być Litwinem co i Polakiem, albowiem zawżdy było się jednej ojczyzny synem. Chociaż to wtedy Koronę dwie składały prowincje, lecz gdy teraz przez zaboru kraju taki ciąg jego odpadł, my koronni obywatele w małej teraz znadujący się liczbie pójdziemy sami do Litwy. Niech się i Litwinami zowiemy, a niech za to od nas jak od współbraci swoich Litwini oddziału nie czynią. Projekt podniesiony do decyzji JP lubelskiego, jeśli będzie oddzielny ekspens decydował i gdy się do tego projektu umieści dodatek JP podskarbiego WLit., któren ułożyć mają ministrowie, wtedy i ja podam mój dodatek do dodatku tegoż szanownego ministra, tj. że kiedy Korona w dwóch częściach opłacała króla JMci, Litwa zaś w trzeciej, gdy zaś dopiuro po zajęciu krajów jednąż niemal obszerność zawierają, więc aby teraz w połowie Litwa wszytkie ekspensa z Koroną opłacała.

Kossakowski biskup inflancki mówił: do rzeczy tak niewinnej z siebie jak jest dodatek JP poskarbiego WLit., nie masz przyczyny wciągać rzeczy wcale nienależnej. Projekt do decyzji stanów został podanym, aby ministrowie proiective listę cywilną ułożyli. Dodatek do niego wniesiony bardzo potrzebny, którego oddalać nie należy żadnymi wybiegami ani wnioskami, albowiem jak projekt napisany będzie przyniesionym od ministrów do decyzji izby, wtedy wszytkie uwagi dołączyć można będzie. Ale teraz gdyby tego dodatku, co JP podskarbi WLitewski wniósł, nie umieściło się, bardzo by w wielkim ministrowie znajdowali się zatrudnieniu, jaką zachować proporcją co do Litwy w ekspensach. Co zaś godny poseł wspomniał unią to taż sama unia nieczym innym jest tylko traktatem narodu z narodem, którego dotrzymać koniecznie należy. Niepotrzebne te są akcenta w rzeczy ważnej, albowiem tu nicht o odłączeniu się nie mówi, tylko podaje się cale niewinny dodatek, któren powinien być przyjętym, chociażby był od którego z posłów prowincji litewskiej, nie tylko od godnego jej ministra podanym.

Mimo taki głos biskupa Młodzianowski rożański znowu za swoim dodatkiem przymówił się.

Po czym tak król JMć mówił: ja jako zawżdy mam w obiekcie prętkie dobro kraju, chcę gdyby ono jak tylko można przyspieszyć. A widząc, że dodatek JP podskarbiego WLit. może mitrężyć projekt idący do decyzji, niech więc już i to słowo respective nie będzie dodawane. Ile że jak przyniosą ministrowie pacis ułożony już projekt, wtedy można będzie, co się upodoba, dodać lub odmienić.

Młodzianowski rożański: jeśli wolno JP podskarbiemu WLit. podawać dodatek, to wolno i posłowi rożańskiemu. A to powiedziawszy, podał takowy dodatek, aby gdzie przedtem Litwa w trzeciej części do ekspensów przykładała się skarbowych, odtąd one w równej części z Koroną zastępowała.

Kossakowski biskup inflancki rzekł: głos godnego posła rożańskiego kazałby wnosić, że te prowincje, co zajęto, na zawżdy już od ciała Rzpltej odpaść mają. Ale gdyby i to nieszczęście na kraj paść miało, oświadczamy się, że prowincja litewska nigdy od koronnych prowincjów obywatelów w niczym odłączać się nie będzie, ale we wzajemności do wszytkich ciężarów pójdzie.

Załuski podskarbi nadw. kor. wyraził, iż troskliwość prowincji koronnych można zaspokoić dodatkiem, jaki podawał jegoż eksplikując, aby ministrowie projekt listy cywilnej robili w proporcji tej, jaka na skarby obydwa wypadnie, ile że nie można wiedzieć, w jakiej części ekspens do przychodów umiarkowana wyniknie.

Karski płocki, Staniszewski czerski domawiali się, aby Litwa do połowy ekspensów należała.

Potym czytał JP sekretarz projekt JP Miączyńskiego lubelskiego z dodatkiem JP Ogińskiego podskarbiego WLit.

Skarżyński zaś łomżyński i Szydłowski płocki o czytanie oryginalnego projektu bez dodatku domawiali się.

Król JMć powiedział, żeby już te dodatki zobustronne więcej mitręgi nie czyniły. Proszę, zapytać się JP marszałka o zgodę na ten projekt.

Narbutt lidzki powiedziawszy, że prowincja litewska ze swobodami, prawami i przywilejami swojemi z Koroną złączyła się, mówił, iż od niepamiętnych czasów prowincja litewska swój oddzielny skarb miała. Sejm dopiero przeszły obydwóch narodów skarb połączył, a konfederacja targowicka znowu je rozłączyła, komisje oddzielne stanowiąc. Powiadał i to, iż skarb litewski ma listę ekspensów swoich prawem 1776 roku ustanowioną. Potym przymawiał się za dodatkiem JP Ogińskiego podskarbiego WLit., a zbijał dodatek Młodzianowskiego rożańskiego jako przeciwny projektowi JP lubelskiego. A co się tycze dodatku JP Załuskiego podskarbiego nadw. kor., wnosił, aby raczej jako nowy projekt poszedł ad deliberandum. Na końcu zaś głosu kwitami osobnemi skarbu lit. do ostatniego kwitu, którym on zakwitowanym został, oddzielność skarbów próbował i za potrzebą konieczną umieszczenia słowa respective w projekcie JP lubelskiego jak najusilniej domawiał się.

Ogiński podskarbi WLit. mówił, iż mu jedynie ostrożność własna i obligacja od wielu osób przełożona z prowincji lit. takowy dodatek podać doradziła. Oświadczył się wszelako, iż jeżeli na projekt JP Miączyńskiego lubelskiego jednomyślna będzie zachodzić bez tego dodatku zgoda, to go odstąpi.

Marszałek sejmowy widząc skłonienie się izby do jednomyślności na projekt, zaczął wymową swoją pełną plątaniny a przydłuższą tłumaczyć dobroć tego projektu, ale okrzyknięty od posłów, aby się lepiej niż ma mówić, o zgodę na niego zapytał. Jakoż po tym upomnieniu przestawszy perorować, a pochwaliwszy krótko projekt, zapytał się po trzykroć o zgodę na niego, która się za każdym razem jednomyślna znalazła.

Król JMć rzekł: jakom zawżdy mówił, że się nigdy od usługi dobru ojczyzny uchylać nie chcę, tak i teraz rad bym, abyśmy tym końcem zaradzenia jej potrzebne przyspieszali. Ale że się stany sejmujące późno na sesją zjeżdżają, przeto ostrzegam, iż gdy dziś na jutro na godzinę 4 po południu sesją solwuję i proszę WMPanów, abyście się na nią precise zebrać chcieli.

Po ukończonej sesji, gdy król JMć z sali sejmowej oddalił się, Miączyński lubelski pomnąc, że Szydłowski ciechanowski w owym wielkim wzburzeniu się izby do nieusłyszenia go mówiąc wtedy właśnie, gdy on brał ad deliberandum deklaracją JP Szydłowskiego płockiego, zdrajcą nazywał kogoś, powtarzając to słowo dobitniej nad inne w głosie swoim, zastąpił go pytając się, czy to mnie WP zdrajcą nazywałeś.

Szydłowski ciechanowski odpowiedział: tego, kto projekt pruski podawał, i każdego, kto mu chciał być pomocą.

Miączyński rzekł, że się to nie ściąga do Podhorskiego.

Puławski przytomny sprzeczce, chcąc ją bardziej zaspokoić, przystawał z chęcią na to, że Podhorski jest rzeczywiście takim.

Gdy się w tym momencie oddalił z sali Miączyński, Puławski rzekł do ciechanowskiego w przytomności wielu posłów: miałeś WPan racją, bo i on nielepszy.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych