![]() |
|
![]() | |||||||||
Dzień 23 septembra
Sesja 66
Dnia tegoż samego rano przydana została warta i oficerowie do strzeżenia po stancjach posłów, tj. Mikorskiego wyszogrodzkiego, Skarżyńskiego łomżyńskiego, Szydłowskiego płockiego i Krasnodębskiego liwskiego, i wyjazd im niezwłoczny zapowiedziany, któremu oponowali się słownie. Puszczano do nich z początku chcących się widzieć. Pod wieczór zaś i to wzbronionym zostało, a na początku nocy z Grodna ich wywieziono. Skarżyński łomżyński płakał, będąc aresztowany, nad niepewnością losu, co go spotka. Mówiono nie bez fundamentu, iż książę Massalski biskup wileński, mając go w deputacji do układania formy rządowej kolegą, gdy nic z nim nigdy nie mógł wskórać, a powaga i wiek sędziwy racji gruntownych w opozycjach wniosków jego zwalczać nie mogły, wdaniem się swoim wystrychnął tego męża najskromniejszego z oponujących się posłów i od wszytkich szanowanego na ten wojaż, o którym mu się ani śniło, ani też do niego dał jakąbądź przyczynę, idąc zawżdy za swoim zdaniem, nikogo bynajmniej nie tykając. Szydłowski płocki także płakał i niemal rozpaczał, Mikorski zamieszania nieco ukazował, co zaś do Krasnodębskiego liwskiego, ten cały czas w najlepszym humorze zostawał i zawżdy bufonował. Mikorski i Skarżyński pisali do JP ambasadora mocne bilety, w których przy zachowaniu mu szacunku i atencji naganiali areszt osób swoich za to, że za powinnością ściśle idą. Aresztowanym zapowiedziane zostało, aby o siódmej w wieczór wybierali się w drogę, o czym cale słuchać nie chcieli, oświadczając, iż chyba ich gwałtem wezmą i wywiozą. Jakoż w późny wieczór z konwojem kozaków powsadzano do powozów i każdego powieziono na miejsce to, w którym został obrany posłem, z dyspozycją daną konwojującym oficerom, aby od urzędów atesta wzięli, że ich przystawiwszy porzucili. Każdego z nich sadzano do powozu, albowiem żaden z nich nie chciał dobrowolnie siadać. Jednego tylko z nich, Mikorskiego, wystarał się o to, że pozwolono w Lidzkie do domu JPJP Narbuttów zawieść i porzucić. Nie można zupełnie na krajowców rzucać potwarzy o to aresztowanie, albowiem JP Buchholtz od tygodnia dał się z tym słyszeć, że tych czterech osób wywiezienie ułatwi pruską materią, i o to najusilniej starał się u JP ambasadora, a nareszcie skłonił go do tego kroku. O Krasnodębskim haec particularia są, że nic z rzeczy swoich nie chciał brać z sobą. I gdy mu radził oficer rosyjski wziąć futro, że mogą być zimna, rzekł: jeśli mnie wieziecie na Syberią, to tam futra tańsze, na cóż mam tu drogo kupować. A na wiosnę tu przyjechawszy, nie spodziewałem się dotąd zabawić i futra nie miałem przyczyny brać z domu. Gdy go oficer zapewniał, że go tam nie powiezie, ale to może być, że go tam powiezie, gdzie sam on zechce, rzekł na to: wieźże mnie do Włoch, bo tam i zimą ciepło, a futra nie będę potrzebować. Na samym zaś wywozie z Grodna siebie mówił do Borysewicza mularza, u którego stał: Mości Panie, winienem WPanu za stancją 50 i kilka czerwonych złotych, a nie mam przy sobie nad kilkanaście czerwonych złotych. Oto rzeczy moje zostawuję z człowiekiem w zastawie u WPana. Nie wydasz, póki nie przyślą z domu pieniędzy. Borysewicz mularz mu na to odpowiedział: proszę mi krzywdy nie czynić! Rzeczy przyjmuję do schowania, ale nie jak zastawę. Długu żadnego mi WPan nie winien, owszem, mam za szczęście, że tak cnotliwy obywatel stał u mnie. A jeśli WPan jesteś w potrzebie, to proszę przyjąć na ekspens podróży te kilkadziesiąt czerwonych złotych, które mam na zapas gospodarki, które z duszy ofiaruję WPanu. Co gdy WPan uczynisz, najszczęśliwszym sobie osądzę, że mu tę małą przysługę uczynić będę w stanie. To mówiąc, płakał Borysewicz żegnając sadzanego od kozaków do budy Krasnodębskiego, gdy dobrowolnie do niej siadać nie chciał. Krasnodębski ofiarowanych od Borysewicza nie przyjął pieniędzy, owszem już w powozie będąc zapewnił go, iż mu wszytko, co mu należy, przyszle, gdy po rzeczy zostawione jego ludzie przyjadą z domu, czego mularz i słuchać nie chciał. Puławski wołyński posyłał do aresztowanych posłów po 50 czerwonych złotych na zapas podróży, ale żaden z nich tej ofiary nie przyjął, podziękowawszy jak najmocniej za nią. Przed samym wywiezieniem od Moskalów z Grodna Szydłowskiego płockiego przyszedł do niego Norymberski kupiec z galanteriami drogimi, prosząc, aby co z nich kupił, a przynajmniej one przejrzał. Szydłowski odpowiedział mu: żartujesz ze mnie, albowiem ja bez pieniędzy kupować nie potrafię. Kupiec z największą grzecznością, a razem z najuprzykrzeńszym natręctwem prosił, aby przynajmniej towar jego przejrzał. Skłoniony prośbą, Szydłowski przebierał towary. Kupiec gdy dojrzał, że bardziej się nad inne tabakierze złotej i sztuczczykowi kamergzowanym i bardzo gustownym przypatrował, prosił go najusilniej, aby przyjął od niego jako dar z serca czyniący się. Szydłowski żadną miarą nie chciał. Kupiec zaś tylo co ze łzami nie obligował, a na koniec dla bytności oficera rosyjskiego, że się otworzyściej z sobą umawiać nie mogli, rzekł do niego po francusku: miałbym się za nieszczęśliwego, gdybyś WPan nie przyjął; ale tak daj mi WPan trzy czerwone złote za tabakierę, dwa za sztuczczyk. Będzie widz tu będący widział, żeś WPan zapłacił, i wszytko się ukończy. Stronił się jeszcze czas niejaki Szydłowski, nareszcie najgorętszemi prośbami zwalczony pod pozorem podanego sposobu niby to kupna przyjął. Gdy temuż na wsiadanym generał Rautenfeld 100 dukatów na drogę ofiarował, najtkliwiej mówiąc i eskskuzując się aż do uczucia samego generała, podziękował. Przysłali mu atoli na podróż po kilkadziesiąt dukatów Kicki koniuszy koronny i Szydłowski podkomorzy i poseł ciechanowski. Mikorskiemu także generał Rautenfeld chciał 200 dukatów na drogę ofiarować, ale podziękował i nie przyjął, owszem dobywszy przy nim sakiewek powiedział: oto mam nie więcej jak 15 czerwonych złotych przy sobie. Po rozliczeniu się z temi, którym winienem tutaj za brane rzeczy, mało co się mnie zostaje. A w tymże momencie oddając lokajowi 14, aby one oddał tym, co od niego należało i rzekł: oto mi się z obrachunku jeden został dukat. Jadę z nim, niech mi będzie on przy cnocie przewodnikiem. Zawżdy mi poczciwość milszą była nad majątek. Tym przejęty generał uściskał go serdecznie. Siostra jego Drewnowska posłowa łomżyńska i brat stryjeczny Mikorski regent kom. i skar. kor. posłali mu po kilkadziesiąt czerwonych złotych, a także pewny z panów [wolne miejsce] każdemu po sto ofiarował. Skarżyńskiemu zaś łomżyńskiemu chociaż bardzo wielu pieniądze na drogę ofiarowało, ale od nikogo ich nie przyjął. Zamek przed tąż sesją został podobnież jako i dnia 2 septembra od wojska rosyjskiego opasanym, nikogo ani z zamku, ani do zamku prócz sejmujących osób nie wpuszczano; tym zaś z zamku ani wychylić się bez pozwolenia generała Rautenfelda nie wolno było. On zaś z sejmujących nikogo bez rozkazu JP ambasadora Sieversa nie wypuszczał. Arbitrom tylko, których warta w zamku zajęła, za jego pozwoleniem wyjść można było. Na sesją zaś żadnego z arbitrów nie wpuszczono. Przed przyjściem JKMci i zaczęciem się sesji Ankwicz krakowski przed kolegami licznie zebranemi oświadczył się, że gwałt jest oczewisty, kiedy jego po puszczeniu krwi i słabego być na sesji koniecznie przymuszono. Gdy tylko król JMć przybył, zaraz Gosławski sandomirski w ten sposób mówić zaczął: gwałt dopełniony, gwałt tym silniejszy, bo osobiście dotykający posła i hańbionej jego prerogatywę. Posłowie aresztem moskiewskim w domach dziś zatrzymani, bez których chyba przyodziawszy się wprzód podłością sejmować będziemy. Co do mnie uroczyście oświadczam, iż niechaj legnę ofiarą w oczach waszych zemsty najstroższej. Stoję przy prawie prerogatywę posła ubezpieczającym i pod gwałtem sejmować zakazującym. Na zagajenie sesji dzisiejszej nie pozwalam i gdyby JP marszałek sejmowy zagaić sesją ważył się, prosić będę o sąd jako o przestępcę prawa. Potąd zaś sesji zagaić nie dopuszczę, pokąd aresztowanych czterech kolegów w tym miejscu powróconych nie zobaczę. Cała izba jednomyślnym głosem poparła to oświadczenie. Miączyński lubelski żądał wysłania delegacji do JP ambasadora o uwolnienie aresztowanych osób. Cała izba jednomyślnym żądaniem, tj. senat, ministrowie i posłowie, za tym zdaniem oświadczyli się. Król JMć mówił: lubo izba zostaje in passivitate, jednakże ile z żądania sejmujących dochodzić można, skłaniam się do niego i proszę WPanów kanclerzów, aby in instanti pojechali do JP ambasadora z przełożeniem, iż zapadło prawo jednomyślnością w przypadku praktykowanego gwałtu na osobie w składzie sejmu będącej tamujące bieg czynności sejmowych i że w dzisiejszym zdarzeniu cała izba staje przy prawie takowym i przed przywróceniem osób zatrzymanych do izby do niczego przystąpić nie może, ile gdy jednomyślne oświadczenie się zaszło nieprzystąpienia do żadnych czynności. Grodzicki krakowski domagał się, aby senatorowie nieprzytomni w izbie dla spolnej rady do niej zaproszonemi zostali. Książę Sułkowski kanclerz WKor. i Plater podkanclerzy lit. udali się do JP ambasadora, izba zaś blisko godzin dwóch w zupełnej bezczynności zostawała. Za powrotem kanclerzów około godziny 9 w noc książę kanclerz doniósł izbie, iż po przełożeniu istotnych rezolucji stanów sejmujących JP ambasadorowi i po doniesieniu, że do niczego stany nie przystąpią przed zwrotem do izby osób zatrzymanych, nawet not jego nie tylko rozważania, ale i czytania nie dozwolą. Na co JP ambasador dał rezolucją, którą oddaję do laski i o czytanie upraszam.
Czytał JP sekretarz rezolucją JP ambasadora w tej treści
zawartą: v. nr 1 Po przeczytaniu noty książę kanclerz WKor. radził czytanie not w niej wspomnionych. Marszałek sejmowy domagał się głosu u laski wielkiej. Tyszkiewicz marszałek WLit. odpowiedział: mów WPan co sam chcesz, ale co ja WPanu głosu dać nie mogę. Zapytał się więc marszałek, czy ma być czytanie not. Powszechny głos dał się słyszeć: nie ma sejmu, prawo gwałt cierpi. Przy tym najtężej tamowano czytanie.
Gosławski sandomirski pożegnał sejm temi wyrazy: v. nr 2 Łobarzewski czerniechowski mówił: wolno sejmującym stanom dalej sejmować, wolno i zaraz rozwiązać się. Tego nie zaprzeczam, albowiem i sam w części do zapadłego w tej mierze prawa przyjmującego unanimitate przyłożyłem się. Lecz gdy w notach jakubinizm mamy wymiatany, radziłbym na oddalenie tej od nas opinii przystąpić do wysłuchania not dziś podanych. Miączyński zaś lubelski pochwalał gorliwość tamujących obrady sejmowe z przyczyny doświadczonego gwałtu, radził wszelako, by widząc niepodobieństwo oparcia się jemu ulec przemocy i do czytania not przystąpić. Zaleski lubelski, Włodek gostyński, inflanccy, czerniechowscy, Rokossowski bełzki z kolegą Fabrycym i zakroczymscy, co mieli głosu czytanie not najusilniej popierali, a strona im przeciwna, dowodząc izbę być in passivitate czytania jeszcze bardziej broniła. Stąd sprzeczka w izbie tęga, zaburzenie się powszechne i zamieszanie panowały. Drewnowski łomżyński, wołyńscy, zakroczymscy, inflanccy o zagajenie sesji domawiali się, oponujący się w największym huku i do tego przystąpić nie dawali. Marszałek zapytował się izby, czyli jest wolą jej, aby sesja zagajoną była. Miączyński lubelski odpowiedział na to: już kilkumiesięczne sejmowanie powinnoby WPana, MPanie marszałku, nauczyć, że nie masz przyczyny o zapytywanie się pozwolenia na zagajenie sesji. Taka odpowiedź odrodziła ustające nieco wzburzenie się izby. Spory długotrwałe powstały, a oponujący się i czytaniu not, i zagajeniu jeszcze tężej na oboje nie pozwalali. Huk i wrzawa w izbie panowały. Król JMć mówił: Mości Panowie, jużeśmy usłyszeli tę notę, którą kanclerze przynieśli i jaką odpowiedź na delegacją swoją odebrali. Wszak przez to nie ubyło nic prawności naszej. Rozumiem, że jej równie nic nie ubliży i not przeczytanie. Łopot nowogrodzki, Miączyński i Zaleski lubelscy, Rokossowski bełzki, Włodek gostyński, wołyńscy, inflanccy, zakroczymscy i czerniechowscy najtężej domawiali się not czytania. Oponujący się czytaniu posłowie najusilniej zaprzeczali. Słowem wzburzenie się w izbie i nieład największy powstał. W nim razem bez wyrozumienia i dosłyszenia, czego kto chciał, wszyscy gadali i myśli swoje wnosili, jako to Załuski podskarbi nadw. kor. dowodził, iż formalności użycia nie widzi potrzeby, sądząc, że noty podane i bez zagajenia mogą być czytanemi. Wojniłowicz nowogrodzki wnosił, aby noty nie przez sekretarza, ale choćby przez kogo z posłów przeczytanemi były, i sam się ofiarował przeczytać.
Na koniec po długich i żwawych sporach pozwolono przeczytać
sekretarzowi, któren czytał najprzód notę JP ambasadora odpowiednią na
notę przez pieczętarzów naszych jemu podaną w
tych wyrazach: v. nr 3 Po przeczytaniu noty, gdy projekt przy tejże nocie przez JP ambasadora podany JP sekretarz czytać zaczynał, na początkowych jego słowach ,,my król" okrzykniętym został, a z najtęższym usiłowaniem oponujący się dalsze czytanie zatamowali. Kimbar upicki najmocniej dowodził nieprzyzwoitość do izby wnoszenia projektów przez obcego ministra oraz że niedozwolenie czytania jego nie może być ani powinno być uważanym za przerwę czytania noty, którą niektórzy posłowie, gdy czytać projekt wzbroniono, zarzucali tamującym jako krzywdę JP ambasadorowi czyniącą się, gdy do noty, jak mówił Wilamowski zakroczymski, aneks przyłączony, nie można odmawiać, aby tak jak i ona sama nie był przeczytanym. Bogucki wyszogrodzki, Jankowski sandomirski, Ciemniewski rożański, Ołdakowski bielski i inni w najżywszym oświadczeniu się z determinacją wystawienia się na prześladowanie przemocy nie dozwalali czytania projektu przez JP ambasadora przy nocie podanego i zagajenia nawet sesji. Ankwicz krakowski mówił: nie zagajona sesja, dlatego że są zatrzymani posłowie, którzy pod powagą prawa będąc oddzielonymi od nas być nie mogą. Lecz gdy dowiadujemy się z odpowiedzi kanclerzów o podanych notach ambasadora, do których odwołuje się tłumaczyć z powodów, dla jakich zostali aresztowanemi posłowie, radzę więc, ażeby nie dać przyczyny do uskarżania się ministrowi, a pozwolić na przeczytanie not jego.
Czytał JP sekretarz drugą notę JP ambasadora w
tej treści: v. nr 4 Godaczewski trocki mówił: jako wolni posłowie musiemy się manifestować przeciwko tak niesprawiedliwemu gwałtowi, a wszytkich miłością ojczyzny powodowanych do uczynienia o to uroczystej protestacji wzywał. Kimbar upicki rzekł: jeżeli w czym zgrzeszyli posłowie, mamy prawa na przypadki wykroczenia przepisane, mamy sąd, któren surowość swoją, gdzie z prawa należy, rozciągnąć powinien. Lecz reprezentanci narodu obok prawa, obok najwyższej władzy narodowej, aby obcej podlegali opinii i egzekucji, bez największej krzywdy króla i stanów sejmujących, bez najwyraźniejszej wzgardy prawa i władzy krajowej, bez spodlenia na koniec w oczach całego świata narodu polskiego, stać się nigdy nie może. Nie ustąpię zatym z miejsca mojego, aby zatrzymani przywróconemi nie byli. I proszę WPana, MPanie marszałku, albo izbę pożegnaj, gdyż sejmu trwałość niknie, albo użyj strzodków, aby przez uwolnienie posłów prawo od gwałtu, sejm od bezczynności ochronionemi zostały. Jankowski sandomirski powiedział: będąc świadkami oczewistemi postępowania zatrzymanych kolegów azaliż nie widziemy, jak niesprawiedliwie potwarz wykroczenia na nich pada. Na tak wyraźną i ogólną niesprawiedliwość nicht cnotliwy obojętnym nie może patrzyć okiem. Przystoi więc stanąć śmiało, aby i prawo, i słuszność nie cierpiały. Nie odstąpię od mojej determinacji niedozwolenia do żadnych przystąpić czynności, aż w tej izbie powróconych kolegów nie ujrzę. Król JMć rzekł: i sobie, i wszytkim tu sejmującym życząc wyjścia z tej okropnej sytuacji, przedsiębiorę jeszcze raz prosić kanclerzów, aby pojechali do JP ambasadora. Godaczewski trocki żądał, aby kanclerze oświadczyli JP ambasadorowi, że jak tylko stany uwiadomionemi zostały o notach przez niego podanych, natychmiast do czytania onych przystąpiły, lecz odpowiedzi na nie dać nie mogą, pokąd izba przez uwolnienie aresztowanych posłów ad activitatem powróconą nie będzie. Cała niemal izba na to oświadczenie zgodziła się, o skutek jego prosząc. Król JMć rzekł: jeżeli więc jest zgoda, aby kanclerze powtórnie udali się do JP ambasadora, tedy wyznaczycie WPanowie kogo ex gremio sui, którzy przełożą, iż po przeczytaniu not stany domagają się o dopełnienie prawa nie dozwalającego postępować sejmowi, jeśli nie zostaną uwolnionemi zatrzymani. Ołdakowski podlaski oświadczał się, iż choćby trzy dni przemoc z izby wyjść nie dozwalała, do żadnych czynności przed uwolnieniem aresztowanych osób przystąpić nie dopuści. Kimbar upicki mówił: w tym momencie odbieramy wiadomość, że jeszcze posłowie zaaresztowani nie zostali z miasta uwiezieni, a zatem niosę do tronu WKMci prośbę o przyspieszenie wyznaczenia powtórnej delegacji, azaliż JP ambasador skłoni się do słuszności żądań naszych i uwolnić onych rozkaże. Inaczej oświadczam, że żadnej czynności i zagajenia sesji nie dozwolę. Król JMć rzekł: trzeba, ażebyście WPanowie osoby wyrazili, które chcecie mieć delegowane, aby one powtórnie przełożyli JP ambasadorowi żądania izby, niemniej donieśli o przeczytaniu not, o gwałcie, którego doświadczamy przez zaaresztowanie posłów i zatrzymanie nas samych w izbie. Łopot i Wojniłowicz nowogrodzcy żądali, aby król JMć taką nominacją dopełnił. Cała izba za tym zdaniem być oświadczyła się. Grodzicki krakowski mówił: zatrzymanie posłów dotyka ogólnie honor i delikatność wszystkich sejmujący. Któż z nas, Miłościwy Panie, między współobywatelami stanie w województwie bez bojaźni wyrzutu, iż zatrzymani za opozycją posłowie cierpieli za cnotliwy sposób myślenia? A zatym upraszam WKMci, aby delegacja wysłana uczyniła takowe reprezentacje JP ambasadorowi, iż albo niech nam ich uwolni, albo wszytkich nas uwięzić podobnież każe. Król JMć powtórzywszy dopiero słyszane pobudki do przełożenia JP ambasadorowi nominował kanclerzów ze stanu rycerskiego z Mało Polskiej Grodzickiego krakowskiego, z Wielko Polskiej Boguckiego wyszogrodzkiego, a z W.Ks.Lit. Kimbara posła upickiego. Cała izba takową pochwalając nominacją, dała się słyszeć z żądaniem, aby i JP Suchodolski kasztelan smoleński z nominowanemi równej podjął się posługi. Król JMć do woli izby skłaniając się, nominował JP kasztelana. Suchodolski kasztelan smoleński wymawiając się najprzód niedostatecznością tłumaczenia się w języku francuskim, mówił tak potym: dopełniać każdy rozkaz WKMci jest dla mnie powinnością, lecz w przyjęciu delegacji do JP ambasadora rosyjskiego pozwól, Najj. Panie, abym się mógł wyprosić, ponieważ nie mając u niego żadnych zasług, nie potrafię wyjednać powrócenia wziętych posłów i uwolnienia izby sejmowej od oblężenia wojskowego. Ale skończyłem chyba deputacją teraźniejszą, równie jak i pierwszą w dniu 2 septembra odbytą na tym wyznaniu, że jestem i zawżdy będę dzisiejszemu projektowi przeciwny. Które moje sprzeciwienie się wcześnie przed wami, najjaśniejsze stany, oświadczając proszę WKMci, ażebyś innego z senatu wyznaczył, który by więcej miał zdolności do wyjednania u JP ambasadora żądań sejmujących stanów. Po tej kasztelana wymówce cały niemal stan rycerski jak najusilniej tegoż JP kasztelana smoleńskiego prosił, gdyby nie odmawiał wspomnionej delegacji. Zadosyć przeto czyniąc, JP kasztelan tak mocnemu naleganiu stanów i woli JKMci przyjął na siebie bez żadnej dalszej wymówki ten obowiązek i wraz z powyżej wyrażonemi nominowanemi kolegami delegacji udał się do JP ambasadora. Zostawała izba cały czas bawienia się deputowanych u JP ambasadora w największej bezczynności, co trwało prawie do 12 w nocy, albowiem o tej godzinie powrócili JP deputowani od JP ambasadora. Ci gdy przybyli do izby, książę Sułkowski kanclerz WKor. doniósł, iż po najmocniejszym przełożeniu pełnym czułości od delegacji uczynionym, JP ambasador oświadczył najprzód zadziwienie swoje, że czytanie not było przed zagajeniem sesji, po wtóre że projekt przy nocie jego przyłączony, na którym zbawienie Polski zależy, nie był dotąd przeczytanym. Co się zaś ściąga do uwolnienia osób aresztowanych posłów, odpowiedział, że choćby nawet odebrał rozkazy swojej monarchini, uwolnienia ich nie uskuteczniłby, ale raczej na odwrót - wysłałby kuriera z przełożeniem, iż takowe uwolnienie bez krzywdy imperatorowej JMci stać by się nie mogło. Grodzicki krakowski powtórzywszy powyższe księcia kanclerza doniesienie dodał, iż JP ambasador zapytany o przypadku, w którym by projekt bez niego podany większością wotów odparty został, oświadczył, że w tej mierze JP Rautenfeld generał major ma sobie wydane ordynanse i że w tym projekcie ta tylko odmiana i różnica jest od pierwszego czytanego już w izbie, iż umowy handlowe uprzedzi ratyfikacja traktatu. Miączyński i Zaleski lubelscy, Drewnowski łomżyński, gostyński Włodek, zakroczymscy, bełzcy, inflanccy i czerniechowscy czytania projektu ultro domagali się. Sekretarz już się zabierał do czytania, ale oponujący się czytania wzbronili, a spory o to najtęższe przez długi czas trwały. Ankwicz krakowski pytał się marszałka, czyli już sesja jest zagajoną i za jaką ją ma rozumieć, czy in activitate, czyli dotąd in passivitate zostającą. Marszałek oświadczał się, że zagajoną została i chciał wraz przystąpić do czytania projektu. Stąd znowu tęgie wzburzenie się. Jedni ją zagajoną być utrzymywali, oponujący się zaś zaprzeczali, a izbę być in passivitate dowodzili. Miączyński lubelski dowodził być bezskutecznym zaprzeczenie czytania projektu, odwołując się do JP Boguckiego przytomnego rezolucji od JP ambasadora danej delegowanym. Bogucki wyszogrodzki odpowiedział: byłem delegacji przytomny, nie mam co dodać do słyszanych już w izbie od raportów. To tylko oświadczam, iż tamto jest dziełem przemocy, to zaś, co dopełniam broniąc czytania pierwiej od zdrajcy podanego cerografu, potym przy nocie obcego ministra, równie jak i teraz do podobnej przyłączonego aneksu, a umianowanym projektem, jest głosem prawa i przekonania. Kimbar upicki mówił: choćby mnie najdłużej w tej izbie zawarłszy trzymano, nie dopuszczę złamania prawa. Ten tylko, kto własną wygodę nad usługę ojczyzny przekłada, może skłonić się do proponowanego żądania. Sesja dotąd nie jest zagajoną, ani jej zagajać, ani do żadnych czynności przystępować nie dopuszczę. Miączyński i Zaleski lubelscy, Włodek gostyński i wszyscy ciż sami co i pierwiej nalegali o zagajenie sesji i o czytanie projektu jako aneksu do noty prośby wnosili. Ciemniewski rożański tłumaczył prawo dnia 6 lipca zapadłe. Oświadczał się, iż przy skutku jego staje i że zaraz z marszałkiem pod sąd pójdzie, gdyby się tylko sesją zagajać odważył. Tu sprzeczki znowu czas długi trwały. Sekretarz od marszałka napędzany namagał się czytać projekt, ale mu oponujący się zawżdy zatamowali. W tym czasie generał Rautenfeld oddał bilet jakiś królowi JMci i mówił głośno do króla JMci, iż ma ordynans dopilnować, aby ten projekt był czytanym i rzecz ukończoną została. A w tenże sam czas tenże generał wołał na sekretarza, aby nie słuchał opozycji i czytał projekt. Znowu wołano na marszałka, aby zagajał sesją albo przystępował mimo zagajenie do czytania projektu. Marszałek tłumaczył się, iż bez zagajenia nie można inaczej mówić tylko discursive, a na sesji zagajonej jedyne jest miejsce i pora mówienia i tłumaczenia się, czyli izba jest passivitate albo nie. Kimbar upicki rzekł: ja nawet być skutkiem passivitate uważam, że sesja zagajoną dotąd nie jest i być nie może. Po tych przerywanych głosach wszczął się znowu spór długotrwały między żądającemi czytania a broniącemi najtężej. Miączyński lubelski wnosił, aby w tak trudnej okoliczności senat światły radą swoją udzielił objaśnienie. Szydłowski ciechanowski odpowiedział: mamy dosyć oświecenia prawa, skutkiem to jego izba zostaje in passivitate, a zatem niczyjej rady przeciwnej prawu nie przyjmę. JP Ołdakowski bielski łącząc się, mówił, z kolegami, a szczególnie z ciechanowskim uznaje, iż gdy jest in passivitate, przez toż samo do żadnej czynności przystąpić nie dopuści. Oborski liwski tamował gorliwość jego mówiąc: wszakże i WPan w początkach sejmowania widząc tęż samą co i dziś jest przemoc, nie byłeś przeciwnym wniesieniu rosyjskiej i pruskiej materiów, owszem one najprędzej załatwić żądałeś. Ołdakowski mu na to odpowiedział: Masz WPan racją, to tyż sobie całe życie wyrzucać będę, że ulegałem nieco przemocy w początkach, nie opierając się jak należało tym materiom. Ale teraz za to jak najmocniej przeciwić się jest moim zamiarem. WPana zaś od początku do końca jednostajny umysł zgadza się na wszytkie szkodliwe dla ojczyzny wnioski, czego mu cale nie zajzdroszczę. W tym czasie zaczęto nalegać na czytanie projektu. Marszałek zlecał sekretarzowi uskutecznienie tej, jak mówił, woli izby. Oponujący się zatamowali głos sekretarzowi i kilkakrotne zaczęcie przez niego czytania przerwali. Co izbę znowu w długotrwałe pogrążyło sprzeczki, w nich mówił Błeszyński sandomirski: stawałem i stawam wraz z kolegami memi, że sesja zagajoną być nie może. Gdy jednak przy tak spóźnionej porze nie widzę podobieństwa, ażeby spory w izbie trwające ukończone były, przez wzgląd zatem na zdrowie JKMci zgodziłbym się na zagajenie sesji pod warunkiem jednak, iż byśmy zaraz decydowali, czy możemy kontynuować czynności sejmowe, gdy nie widziemy powróconych posłów dziś aresztowanych. Spodziewam się, że prawo w tej mierze zapadłe skutek swój odbierze, przy których i ja stawać zawsze oświadczam się. Na co rzekł Kimbar: wniosek JP sandomirskiego jest podobnym do zapytania, czyli prawo jest prawem. Zgodzić się na niego nigdy nie mogę i ani czytania projektu, ani zagajenia sesji nie dopuszczę.
Raczyński sandomirski mówił tak: gdy chcę mówić w tej izbie, widzę ją
in passivitate. Patrzę na senat i ministerium - najwyższą Rzpltej radę,
na osobę WKMci i cały zbiór posłów stan rycerski reprezentujących
jako na niewolniki. Widzę tylko samego JP generała majora rosyjskiego
Rautenfelda mającego activitatem. Trzeba użyć strzodka do ukończenia
nieodbicie narzuconego nakazu. Przypominam sobie sławny przykład
poprzednika WKMci Augusta II, któren znękany przemocą Karola XII musiał
podpisać niezgodną z przekonaniem swoim i upodlającą jego transakcją,
którą czas i okoliczności zwrot inny poprawiły Domagający się decydowania projektu pozwalali i na protestacją, aby tylko zaszła decyzja. Przeciwiący się na nic nie pozwalali. W tym zamieszaniu izby, gdy się sporni ścierali sprzeczkami, a z generałem Rautenfeldem drudzy konferowali, Bieliński marszałek, Mieczkowski krakowski i Miączyński lubelski przekładali JP generałowi Rautenfeldowi, aby nie pozwalał na protestacją.
Ale Ankwicz tamże będący stanął mocno z przeciwnym zdaniem tym, przekonywując generała Rautenfelda, że kiedy na Rosją kończąc z nią interes wolno było żalić się, a na króla pruskiego bardziej nierównie i bezprzyczynnie krzywdzącego ma być wzbronionym, co byłoby zgadzało się głęboką polityką. Potym Ankwicz krakowski jako wynalazca w usta Raczyńskiego sandomirskiego wlanego przez siebie wniesienia obszerniejszym nieco objęciem przed stanami myśl od sandomirskiego przełożoną najsolenniejszą na gwałt zanosząc protestacją tłumaczył, potym czytał ułożony przez siebie projekt manifestu pod tytułem Deklaracja Sejmu. I dalej temi słowy głos swój kontynuował: v. nr 5 Kossakowski biskup inflancki tłumaczył pobudki, dla których przy pierwszym zleceniu podpisania traktatu warunki czynione były. Z tych atoli lubo w zamiarze ulepszenia przez wstrzymanie ratyfikacji czynionych, aby pierwiej na warunkach handlu zabezpieczyć się, wszelako mogły być nadzieje w skutku zawiedzione, czego jest świadkiem i przykładem prowincja W.Ks.Lit., która lubo nie płaci cła, dosyć jest jednak na swoich produktach w Królewcu zdzieraną przez nałożony na kupujących mieszkańców celny podatek. Dalej mówiąc cytował dwa prawa zgwałcone: pierwsze zabezpieczenie osób sejmujących jednomyślnością uchwalone, drugie zlecenie już dawniej wydane deputowanym podpisania traktatu. Wszelako do ratunku w tak przykrych okolicznościach przyszłych, nie widząc żadnej w obydwóch pomocy ani strzodka, a obiekt handlu widząc być mniejszym od dozwolonej wtedy, a naleganej i teraz cesji krajów Rzpltej, na ułożony przez JP Ankwicza projekt zgodził się i powtórnego czytania jego dopraszał się. Jakoż Ankwicz krakowski sam go znowu czytał. Marszałek sejmowy korzystając z tego przeczytania, chciał się zapytać o zgodę na czytany przez JP Ankwicza projekt, ale mu głos zatamowano. Ankwicz krakowski zaczął mówić w ten sposób: deputacja konstytucyjna zaręczyła przysięgą nic nie przyjmować, co by pluralitate vel unanimitate udecydowanym było. Nad świątość przysięgi samej świętsze są obowiązki obywatelstwa. Równie i my jak przodkowie nasi zazdrośni sławy imion naszych jesteśmy. Zdaniem moim zatem jest, abyśmy w milczeniu przyjęli to, przeciwko czemu groźna przemoc mówić zabrania. A tak i my zrobiemy, do czego ze wszech miar znagleni jesteśmy, nie przykładając się do żadnego ulegalizowania dzieła przez zagajenie sesji, bądź przez turnowanie się. I deputacja będzie mogła podpisać prawo, na które lubo zgody nie będzie, żadnej jednak i opozycji nie usłyszy. W tym czasie właśnie generał major Rautenfeld, mający komendę w oblężeniu zamek trzymającym, wyszedł od ministerium i strzodkiem izby sejmowej idąc zbliżył się do tronu, oddał jeden bilet JP ambasadora królowi JMci, drugi JP Tyszkiewiczowi marszałkowi WLit. Oddając bilet prosił króla, aby projekt przy nocie JP ambasadora będący był czytanym. Treść zaś biletów była: Za co izba do czynności nie przychodzi? Za co sesja nie zagajona i nie stało się dotąd żądaniu JP ambasadora dosyć? Młodzianowski rożański mówił: iż ten sposób deklaracji za jedyny uważam strzodek, a gdyby przyjęcie jej jednomyślnym milczeniem nie nastąpiło, konieczność przystąpienia ad turnum w takim nawet stanie, w jakim zostaje izba, sądzę być potrzebną. Marszałek chciał zaraz zapytywać się o zgodę, ale Łobarzewski czerniechowski zaczął mówić: do tak ważnej okoliczności konieczną formalność sądzę, a widząc w protestacji wspomniony projekt JP ambasadora chciałbym, aby on wprzód był przeczytanym, a potym po udeterminowaniu, czyli jest izba czynną, czyli nie, w takim stanie, w jakim jesteśmy, radzę decydować. Raczyński sandomirski izbę być in passivitate dowodził dla otaczającego ją zewsząd obcego wojska, a zatem przeciwiąc się i zagajeniu sesji, i turnowaniu się najprzyzwoitsze sądził milczenie, ile tam gdzie mówić wedle przekonania zabroniono. Król JMć rzekł: po tym, co powiedział godny poseł, nie ma nic do przydania i potrzeba, aby projekt podany przy nocie był przeczytanym i wraz z protestacją przechodził. Zaczął czytać JP sekretarz takowy projekt, ale zatamowano czytanie. Król JMć zawołał, aby nie robiono przeszkody w czytaniu mogącej być wziętą za urazę od JP ambasadora. Po długich nareszcie sporach przeczytane zostały projekt i deklaracja protestacją zawierająca. Gdy na zapytanie JP marszałka o zgodę na przyjęcie tej deklaracji i projektu, strona oponująca się okazowała przeciwstawienie się swoje, marszałek oświadczał się ogłosić propozycją. JP Ankwicz krakowski rzekł do niego: MPanie marszałku, oświadczam, że jeśli WPan podasz propozycją na projekt, zostawiwszy w miejscu swoim zdanie affirmative albo negative, deklaracją przeze mnie podaną cofam i sam przeciwko niej jestem. Spory znowu się wszczęły tęgie. W nich znowu oświadczył się marszałek z podaniem propozycji na projekt, gdyby się izba na jednomyślną nie determinowała zgodę. Zamieszanie dalej mówić mu nie dawało. Nareszcie po trwających sporach do godziny czwartej po północy, a ilekroć marszałek sejmowy o zgodę na podpisanie projektu przy nocie JP ambasadora przysłanego i deklaracji od stanów protestującej się na czyny gwałtu zapytywał, jak tyle kto się odezwał: zgoda, zaraz oponujący odzywali się: nie masz zgody i wołali zapytanie, co gdy się po kilkakroć ponowiło, nareszcie po trzykrotnym zapytaniu o zgodę, gdy powszechne izby trwało milczenie, marszałek sejmowy zaprosił deputowanych do konstytucji do podpisania tych obydwóch praw.
Podpisali deputowani najprzód deklaracją z protestacją w niej
umieszczoną w tej treści: v. nr 6
Potym ciż deputowani do konstytucji podpisali projekt od JP
ambasadora przy nocie przysłany, a tym głuchym milczeniem w prawo
przeistoczony, w tych wyrazach: v. nr 7 Po czym od tronu sesja solwowaną została na strzodę, tj. na dzień 25 septembra, na godzinę czwartą po południu.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |