![]() |
|
![]() | |||||||||
JW. Ciemniewskiego posła rożańskiego dnia 6 Novembra Bogdajby natura nigdy mi mojej nie udzieliła istności, albo śmiertelność wprzód zwłóki moje grobowym okryła cieniem, nim doszła ta straszna dla Polaka chwila, w której nic już prócz własnej zguby widzieć nie może. Szanuję ja JP. Ambasadora osobę, daruje jednak ten zacny minister, iż nota jego, urzędowaniu mojemu być prawidłem nie może. Bóg, rozkazy współbraci, przekonanie, sumnienie, te tylko w tej świątyni urzędującemu prawidłem być powinny. Okazali na dniu wczorajszym światli i gorliwi koledzy, jak szkodliwym jest projekt przez JP. Miączyńskiego podany. Tłumaczyłem się i ja równie z niemi z moich widoków, lecz kiedy jeszcze nie jestem tak szczęśliwy, abym go już z tej świątyni usuniętym widział, mówić muszę. Smutno wspomnieć, iż w tych to właśnie momentach urzędujem, gdzie nie wyrzec się cnoty, jest wyrzec się własnego beśpieczeństwa. Jużeśmy na hasło mniemanego jakobinizmu stracili Ojczyznę. Już na te hasło widzieliśmy kolegów naszych sekwestrowanych i z miejsca naszych obrad wywiezione osoby, tym to hasłem i dziś chcą nas zniewolić, abyśmy unikając podejrzeń dopuścili koalicyi, a stąd nowego krwi rozlewu. Lecz cnotliwy nie zna bojaźni, niech się zbrodzień przeciwnie i ubeśpiecza, niech wśrzód korzyści, co mu podłość nadgradza, drży w każdy moment, że go nie Jakobinista (bo go polska ziemia nie zna), ale prawa samego Boga ręka ścigać będzie, mnie nic nie ustraszy mówić, że na projekt, który rozlew krwi polskiej zamierza nie pozwalam. - Niech kto publiczną gardzi opinią, niech ten, w którego sercu głos ludzkości jest stłumiony, któremu złość sama tylko naznacza prawidła pod hasłem ludzkości, prowadzi na rzeź brata swego. Ja ludzkość moją na tym zakładam, abym brata spod rzezi uwolnił. Niech mnie autor projektu i dziś mówiący przede mną JP. Włodek rawski raczą wytłumaczyć, jakie korzyści dla nas na tej koalicyi zamierzają, do której nas ten projekt wiedzie, niech nam okażą, jakie mamy prawa lżyć naród, stanowić mu Króla, wdzierać się w rządy narodów nam obcych, a chętnie się do projektu przychilę, lecz póki ani praw Boga, ani praw narodu, ani praw ludzkości, ani praw cnoty, ani praw, które towarzystwa ludzkie wiążą z poczciwego nie wygluzuje serca, póki mnie przeciwnym swojemu projektowi znajdzie. - Zawsze ja uważam autora tego projektu nie lutościwym na tych, których los w wojnę plącze. Niech sobie raczy przypomnieć, jak lżył i powstawał na naród rosyjski w sejmie zeszłym, kiedy Rosya w wojnie była. Skończyła Rosya wojnę, skończył się z nią i JW. Lubelskiego przeciw Rosyi zapał, wstrzymajmy się tylko z decyzyą jego projektu, a po ukończonej wojnie Francyi może równie jego nienawiść i zapał przeciwko niej, tak jak przeciwko Rosyi zniknie. Co do mnie, nie chcę być żadnego narodu sędzią, bo mnie współbracia moi sobie tylko służyć o swoich tylko losach stanowić wyroki wydali. Jestem posłem, ale nie Króla francuskiego elektorem. Niech mnie JP. Lubelski nauczy, które to prawo elekcyą Królów francuskich w Grodnie naznacza, a prawu ulegnę. - Naj. Królu! Czuwać nad losem narodu jest powinnością Królów, ile smutne okoliczności dozwalają tyle twojego dopełnisz przeznaczenia. Miłościwy Panie, oto widzisz, że niesyci klęsk Ojczyzny rodacy do nowych wiodą ją nieszczęść. Oto widzisz, że nowy z dzieci twoich gotują krwi rozlew. Dzieci twoje do tkliwego twego udają się serca na rzeź nielitościwie prowadzeni, na ciebie się już tylko Ojcze oglądają. Podnieś za niemi ojcowskiego głosu wyrazy, wskrusz zakamieniałe serca, zapytaj okrutnych rodaków, za co się zawzięli na tak nieszczęsną Ojczyznę?
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |