![]() |
|
![]() | |||||||||
JP. Krasnodębskiego Posła liwskiego miana na sejmie extraordynaryjnym w Grodnie dnia 18 Septembra roku 1793 Oglądamy już ten pożądany moment, gdzie obca siła i przemoc nasycając woli swej narzędzie w związku Konfederacyi Targowickiej uczynionym oddała ten sklecony węzeł ambicyą i dumą pod twoje zniweczenie, Prześwietny stanie rycerski. Tak potrzeba było, aby interes Moskwy podszywając się pod interes narodu, uczyniwszy smutne klęski w Ojczyźnie, dogodziwszy sobie wzgardził na koniec temi, co własne zemdlonej matki szarpali wnętrzności. Jakoż przebiegając uwagą wszystkie Konfederacye w kraju naszym wzniecane od roku 1140 aż do dzisiejszej, ledwie kiedy znajdziemy co by szczęśliwy obietnic skutek Rzpltej przyniosły.
Jeżeli kiedy prawdziwe dobro Ojczyzny kleiło ten związek kupienia się
obywateli w jedno ciało, tedy tysiączne nawzajem partye spór między
sobą wiodąc, były przyczyną strasznych i okropnych dla Ojczyzny
ciosów, jeżeli wiele konfederacyi dla swojego gwałtu pamiętnych nie
inny zwołanego sejmu cel miały, jak przygotowanie na zgubę Ojczyzny,
jakim był sejm 1717 roku pod laską Leduchowskiego, roku 1773 pod laską
Adama Ponińskiego i 1793 pod laską Bielińskiego, marszałka
teraźniejszego sejmu Lecz spuszczam zasłonę na ten okropny widok sejmu 1773, który swemi czynami przerażał oczy patrzących, gorszył uszy słyszących w całym narodzie poczciwych obywateli dlatego, że choć w części szkaradne zbrodnie i występki jakążkolwiek później znalazły karę. Ale co dziś nie mamże podnieść głosu mego w tej świątyni? abym nie winszował wiernym ojczyzny synom rozwiązania tej szkaradnej i w swoim dziele i w swoim postępowaniu ohydnej Konfederacyi Targowickiej. Zalewasz się oto dotąd łzami mała cząstko poczciwych i cnotliwych obywateli rozszarpanego narodu na jej bezprawia i gwałty na jej uciski i niesprawiedliwości, i na jej podłości i zgubę Ojczyzny, a wznosząc tylko do Boga ręce żądasz zapewne, iżby oczy twoje patrząc na sprawiedliwą ich czynów pomstę w zysku i korzyści ponieśli z sobą zgryzotę duszy i strapionego sumnienia, biorąc jeszcze rozszarpani z swego węzła piętno obelgi i wzgardy do domów własnych, a za rozpędzeniem pochmurnych pomroków tej zbiednionej Ojczyzny, doczekali się równej zdrajcom zapłaty. Któż nie widzi, że ten przeszły węzeł własnej swej zbrodni śmiertelnym puinałem dobiwszy skołataną Ojczyznę, naznaczywszy jej za nadgrobek to miejsce, szukał ustawnie spokojnych nawet obywateli do szczętu niszczyć i rujnować, odbierając gwałtownie majątki poczciwym, a oddając występnym, pomimo śmiałego w obliczu narodu zaręczenia przez wydane uniwersały, iż niczyjej nie tknie się własności. Jestże stan jakikolwiek w kraju naszym, aby walcząc z przemocą wyżebranego obcego oręża a podłością i zemstą naczelników własnych znalazł spokojne siedlisko w zakącie swoim? Jestże jakikolwiek stan dzisiaj, po którego by własność nie posięgnęła Konfederacya Targowicka i mocą naginając karki niewinnym nawet do rządu nie wpływającym i wpływać nie mogącym osobom, do swego wcielała, ich hasła aby mieć honor być cechowanym zdrajcą Rzplitej. Nie jej że jest dziełem widzieć narzuconą niesprawiedliwą marszałka sejmowego przysięgę? Skasowanie wotów sekretnych od sejmu praktykowanych zawsze, aby rzadko kto ośmielił się uciekać od zguby Ojczyzny własnej. Nie jej że jest dziełem wygnać z tego miejsca szacownych arbitrów, aby nie patrzali kto się prędzej spieszy być niewiernym i odrodnym synem ciała Rzpltej, choć to w instrukcyach naszych wojewódzkich na sejm ten dyktowanych umieszczone zostało. To prawdziwe smutne wyobrażenie czynności Konfederacyi Targowickiej, której zgon okryty jest małą próbką tych ciosów, które ona zdziałała dla kraju, a które ja tylko w ogólności wspomniałem, pozostanie mi jeszcze w szczególności i osobna mowa o skrzywdzonym wielorako skarbie Rzpltej, o naruszonych przywilejach własności obywatelskiej, o wydartych partykularnych urzędach i majątkach, gwałtownie i niesprawiedliwie wydartym funduszu biskupstwa krakowskiego, a później Rzpltej i zgwałconych beneficyach duchownych, pozostanie mi mówić jeszcze o wakansach wojskowych i ich rozdawnictwie, funduszach miast i komisyach wszystkich narodowych. Będzie jeszcze obszerne pole wyświecenia tych, którzy się dobijali o własność cudzą i tych którzy nią szafowali i w jaki sposób. Dziś tylko żegnając ten akt solenny Najjaśniejszej Konfederacyi Targowickiej O.N. obracam głos mój do was, pierwsi jej naczelnicy, smućcie się, że straciliście sposób gorszenia i niszczenia obywateli w ten moment kiedy już odmienić to trudno. Lękajcie się, by wam sprawiedliwy wymiar prawodawczy z wstydem tego nie odjął, coście przez podłość haniebnie nabyli. Smućcie się i wy jeszcze, coście do tej nikczemnej budowy ogromnego grobu Rzpltej i Ojczyzny własnej podawali narzędzia, to przez przymuszanie do wcielenia się w ten zarażony korpus, to przez podszepty intrygi i zwodzenia mało znających albo mało wiadomych. Smućcie się, że skończyła się wasza wymuszona powaga i wziętość na złorzeczeniu i przekleństwie dla was. Słabe, zarażone i gorzkie było to lekarstwo, któregoście z przepisu Konfederacyi Targowickiej zażyli, a którego oni niby z przykładu ojców naszych szukali. Pełny był kielich wyciśniętych łez obywatelskich wtedy, kiedy podpisując swój traktat gwałcenia Rzpltej, mniemała, że go winem napełniony zasłania. O Ojczyzno! Zbiedniona Ojczyzno! Kto cię dopiero świetną i sławną w oczach świata, do tej hańby i poniżenia przywiódł? Kto cię tak dobrą i obfitą wyniszczył i zgubił? Jeśli nie ci synowie odrodni, których najbardziej i najobficiej swemi karmiłaś piersiami? O shańbiony i upodlony narodzie! Któż jest co w oczach naszych tobie i współbraci własne rozerwał łono? W niewolnicze krępując cię więzy, jeżeli nie ci, którymeś pierwsze po sobie naznaczał miejsce. I jakże, nie będziesz że patrzał na słuszną twą zemstę?... Aleć Boże, ty jesteś sprawiedliwym. Miłościwy Królu! Kiedy stawiam w oczach twoich długi szereg klęsk nieszczęśliwości i haniebnego upadku naszej Ojczyzny i liczę niepowetowane szkody i krzywdy wyrządzone obywatelom pod związkiem Konfederacyi Targowickiej, bynajmniej w tym miejscu ciebie nie winię, znam bowiem jak ciężko bolałeś i bolejesz nad tym, ba nawet przymuszony byłeś tę nieraz głaskać i pieścić rękę, która ci gorzką podawała truciznę. Lecz przecież, Miłościwy Panie, oddając ci naród w jedną rękę berło, abyś nim, powierzonym tobie ludem mądrze i sprawiedliwie władał, w drugą rękę oddał ci ten waleczny Polaków oręż, abyś nim mężnie gromił własnych i obcych tej ziemi nieprzyjaciół, a co rzadko zdarza się Królom, miałeś do tego całe majątki i serca nas rodaków[...] Los to jest królów[...] co nie mając dzielnej determinacyi ratować ginącej Ojczyzny, bardziej się boją szczęku broni i huku harmat, niżeli zgryzoty własnego sumnienia.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |