![]() |
|
![]() | |||||||||
Jaśnie Wielmożnego Antoniego Suchodolskiego Kasztelana smoleńskiego na sesyi sejmowej roku 1793 dnia 2 Septembra miany Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! Najjaśniejsze Rzeczypospolitej Stany! Wszystkie gorliwości obywatelskiej dowody, jak są chwalebne, tak od każdego bez uwielbienia zostawać nie powinny. Ja szczególniej zbudowany z waszej gorliwości zacni posłowie, niosę wam winny hołd uszanowania i wdzięczności za to, żeście w śmiałym przedsięwzięciu okazali światu, iż są Polacy, którzy życie samo przy obronie Ojczyzny pragną ofiarować. Niech jak kto chce tłumaczy gorliwość waszą w niedopuszczeniu czytania takiego projektu, który rozdział Polski przyśpiesza. Ja zawsze będę wielbił tę czynność, i radziłbym, aby wszyscy w kraju obywatele, nie tylko projektów takowych słuchać nie chcieli, lecz onym wcześnie zapobiegając, życie nieśli, na odwrócenie tych nieszczęść, bo dopóki ojcowie nasi nie wpuszczali na sejm takiej rady, że lepiej część utracić, byleby resztę ocalić, dopóki bronić części było jedno, co bronić całości, dopóty Polska równych dzisiejszym klęskom nie doznawała ciosów, bo całość broniła części, a część każda broniła całości, i tym sposobem Rzeczpospolita utrzymywała granice swoje aż do roku 1773. Prawda, że i dawniej Polska traciła części, ale te, które przez wojnę nabyła, w wojnie postradała; lecz gwałtowne zabory bez odporu pierwszy raz w sejmie 1773. Rzplta z tej wyrozumowanej polityki traktatem stwierdziła, żeby reszty została pewną. Otoż skutek tej pewności dziś się okazuje, który nauczył obcych tego przeciwko Polaków argumentu, oddaj część, żebyś reszty nie stracił; ta polityka, to powszechnej przodków naszych reguły odstąpienie, to jest odstąpienie obowiązku, tyle bronić części, ile całości, nie tylko zmniejszyło Rzpltą, ale też zepsuło sentyment Polaka, bo kiedyż widziała Ojczyzna na sejmie w śrzodku rady na jej obronę zgromadzać się powinnej projekt, czyli topór przecinający części własnej matki. O takowych to projektach, żeby one mógł kiedykolwiek poseł podawać, Ojczyzna nie spodziewała się; a prawodawcy i myśleć o tym nie mogąc, występku tego wspomnieć nie śmieli. W prawach jednak ojców naszych czytamy to, co i w sercach zawsze nie skażone trwało, że obrona powszechna od całej powszechności każdej części należy, i być powinna, że porozumiewać się z nieprzyjacielem, z nim knować, czyli projektować szkodę Rzpltej, jest występkiem przeciwko Ojczyzny; bez wymówki okolicznościami, klęskami, nieszczęściami i przymusem, bo przodkowie nasi więcej dobro Ojczyzny, nad życie własne przekładając, przymuszeni być nie mogli, ale uprzedzali męstwem zamysły nieprzyjaciół, nie rozumowali o ustąpieniu części, by obronić reszty, i nikt tego projektu podać na sejmie nie śmiał.
To wierne dla Ojczyzny przekonanie, aż do wieku naszego przeniosło się, z którego w liczbie Praw Kardynalnych
Nadto powiedzieliście, Najjaś. Stany, na dzisiejszym sejmie jednomyślnością, że nie macie mocy zaboru gwałtownego części Rzpltej approbować, a jakże to jednomyślnością powiedziawszy, możecie projektów tych słuchać, a bardziej nad niemi deliberować, które są podawane celem approbaty zabranych krajów. A zatem jako czynność zastanawiająca czytania tego nieszczęsnego projektu, do gorliwości Polaka i do praw krajowych stosowna, od każdego wielbiona i wspierana być powinna, tak pewny zostaję, iż żadnej potencyi szczerze dla dobra Polski życzący obrażać nie może, szczególniej obrażać nie może W. Katarzyny, bo wspomnione prawo kardynalne za jej pomocą ustanowione i jej gwarancyą zapewnione. Już z W. Katarzyną zawarty traktat, już zdań większością nastąpiła onego ratyfikacya, któż więc nie będzie w tej nadziei, że Najjaśn. Imperatorowa wstrzyma skutki tych pogróżek, które minister pruski przez notę oświadczył, ile gdy Król Imć pruski więcej nad ostateczną petersburską umowę krajów Rzpltej zabierając, złamał i nie dotrzymał tęż umowę samej Najjaśn. Imperatorowej przyrzeczoną, lecz gdyby ta W. Monarchini chciała mieć, mimo wszystkie przyczyny dopełniony zamiar rozbioru, przez Króla Imci pruskiego, nie dopuści jednak przez wspaniałość i przez obowiązki niedawno skończonego traktatu, ażeby wojska pruskie w tę resztę Polski wkraczały dla zniszczenia onej za to, że Król Imć pruski chcąc zyskać approbatę zabranego kraju, w równym nie przychodzi sposobie takim przynajmniej, z jakim Najjaśn. Imperatorowa postępowała. Minister Króla Imci pruskiego nie miał równej ambasadorowi rosyjskiemu plenipotencyi, i lubo prawo większością kresek ustanowione projective traktować z tym ministrem kazało, dołożyło jednak, że to czyni w nadzieję mającej nastąpić plenipotencyi odmiany. Odmiana nie nastąpiła, więc traktowanie skutku brać nie może dopóty przynajmniej, dopóki plenipotencya ministrowi pruskiemu nadesłaną nie zostanie. Ta ważna przyczyna, czyż nie powinna Was, Najjaśn. Stany, zastanowić, że minister pruski dostatecznej plenipotencyi nie ma, którą niedostateczność deputacya wasza i wy, Najjaśn. Stany, przez prawo żądające odmiany oświadczyliście, więc w nadziei, że wspomniony minister pruski przy traktowaniu co odstąpił, jak się chlubi deputacya, monarcha jego miałby zawsze pretekst niedotrzymania, a prawo nasze świadczyłoby do tego pretekstu, żeśmy traktowali z ministrem bez plenipotencyi. Nadto jakim sposobem można cieszyć się z zysków obiecanych dla reszty kraju w osobnych artykułach, kiedy król Imć pruski podpisanych i ratyfikowanych traktatów nie dotrzymuje. Kiedy niedawno zapytany, czy trzyma traktaty te przynajmniej, które sam przemocą dyktował, odpowiedział poseł jego z zadziwieniem, że Rzplta mogła pomyślić, aby jego monarcha traktatów Polszcze dotrzymywał; po takiej więc odpowiedzi, czyż można mieć nadzieję, że będą separowane artykuły, i w nich będzie pewność handlu, pewność reszty granic, pewność niefałszowania monety, pewność niezabierania rekrutów, pewność na ostatek tego wszystkiego, czego nigdy aż dotąd Król Imć pruski nie dotrzymywał. Co do mnie, ja nie będę za approbatą gwałtownego zaboru, lecz którzy w innym zostajecie przekonaniu, winniście nie zrywając traktowania z ministrem pruskim wstrzymać onego ukończenie do odmiany plenipotencyi i do omówienia osobnych artykułów, aby te wszystkie dzieło razem się skończyło i razem do approbaty stanów podane zostało, to jest powinność tych, którzy do approbaty zabranego kraju skłaniają się. Moja zaś rada jest, aby w odpowiedzi na notę JW. Ambasadorowi przełożyć niemożność ukończenia traktatu z Królem Imcią pruskim, dla nienadesłania ministrowi jego plenipotencyi, i aby posłać od Rzpltej do Najjaśn. Imperatorowej, z tym przełożeniem, które miłość Ojczyzny tobie, Najjaśniejszy Panie, i wam, Najjaśn. Stany, dyktować będzie, nie radzę ja zerwanie traktatu, owszem życzę najdłuższego traktowania, ale nigdy życzyć nie będę tak haniebnego skończenia, bo w tym prętkim skończeniu widzę już ostatnią zgubę Rzpltej, widzę dalszy jej rozdział, gdyż Król Imć pruski po podpisanym podziałowym traktacie, znowu się w wojnie francuskiej zacznie cofać, i znowu powtóre konceptem swoim do dalszego rozdziału Polski zniewalać, póki więc ta nieszczęśliwa w Europie wojna nie skończy się, nie jest nawet interesem Rosyi kończyć podział kraju dla Króla Imci pruskiego. Królu Najjaśniejszy! że zawsze jestem tobie wierny, i jako do dobrego Króla przywiązany, że moje przekonanie nigdy nie było żadną intrygą zajęte, do twojego świadectwa, do twojego sądu udaję się. Wiesz, Najjaśniejszy Panie, jak śmiało w mym przekonaniu stawałem. Wiesz, jak częstokroć na początku przeszłego sejmu idąc za twoim Królu zdaniem, azardowałem się na wszystkie pociski. Wiesz, że ta moja śmiałość, nie z interesu, ale jedynie na przekonaniu własnym zasadzała się; przyjmij więc i dzisiejszą śmiałość moją z tegoż przekonania pochodzącą, a na miłości Ojczyzny ufundowaną, przyjmij razem podającą się radę przynajmniej wstrzymania cessyi krajów Rzpltej. Szydłowski płocki [dopisane ołówkiem]
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |