Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Głos

Tadeusza Szymona Bończa Skarżyńskiego

Skarbnika i posła ziemi łomżyńskiej

dnia 2 mca września 1793 roku na sesyi sejmowej w Grodnie miany

Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy!

Najjaśniejsze Rzeczypospolitej Stany!

Dzień 17 lipca i sierpnia, są to dnie nieszczęścia i upadku naszej Ojczyzny, dnie, które opłakiwać winniśmy, iż się liczą w ciągu życia naszego; są to pamiątki równie nacisku obcych, jak lekceważenia powinności obywatelskich przez własnych, nie tyle jak należy do swej przywiązanych Ojczyzny.

Już upadła nasza Ojczyzna, już od ściany Rosyi utraciliśmy prowincye nasze, już ich oddział ma być niepowetowanym, bo większość ich oddziału położyła pieczęć, równie przez podpis, jak ratyfikacyą zaborowego traktatu.

Lecz trudno! Stało się! Nieszczęśliwy dzień ten 17, którego prawy Polak smutną obchodzić winien pamiątkę, a którego epokę nie bez wzgardy naszych popiołów potomkowie nasi wspominać będą, zniszczył nam nawet przyszłego kiedyżkolwiek powołania nadzieję.

Strata tak wielka nasza, gdyby się przynajmniej na tym skończyła, byłaby przecież znośniejszą. Lecz przebóg! jeszcze łez nie otarliśmy, które upadek z jednej strony na nas uiszczony wyciska, już równa srogich losów kolej przychodzi, aby zamiary dworu berlińskiego wzięły swój skutek, wedle podanego i czytanego traktatu, dojście tych to zamiarów dla dworu tego pomyślne, w tym smutniejszym przewiduję widoku, że opozycya nasza duchem rzetelnego patryotyzmu zajęta, co dzień jest mniejsza.

Mówiłem po tyle razy w obliczu waszym, Najjaś. Stany, i mówione od tylu godnych Ojczyzny obrońców słyszałem, że Polak wpośrzód największego swojego nieszczęścia cnotę zachować winien, tej szacunek im jest najdroższy i nieoszacowany, przeważać ma wszystkie inne względy, które by go z otwartej szlachetnych przodków jego drogi oddalać mogły, a tym sposobem w własnym upadku pozyska sławę i przyznanie tej niewątpliwej prawdy, że był godzien lepszego losu.

Padła ofiarą przemocy Grecya, lecz pytam się nie słynież dotąd jej sława? Czemuż to? Bo obywatel nie przyłożył się własną swą ręką do jej nieszczęścia, chętnie się grzebał w ruinach swej Ojczyzny, nie chcąc żyć dłużej jak ona.

O! gdyby Polak te tak szlachetne chciał naśladować sentymenta! Gdyby miłość Ojczyzny powszechnym była dla niego hasłem! Gdyby świętość wykonanej przysięgi bez użycia restrykcyi była w sercu i umyśle jego zawsze przytomna! Zaiste nie popadłby naród nasz tak wielkiemu nieszczęściu!

Żąda dwór berliński podpisania rozbiorowego traktatu, żąda oddziału tak znakomitych, żyznych i bogatych prowincyj, chce zostać niezaprzeczonym Gdańska panem, a stąd panem Bałtyckiego morza, aby trzymając od szpichlerzy naszych klucze, najtaniej kupował, a jak najdrożej przedawał, lecz ciekawy jestem jakby tego dokazał zamiaru, gdyby żaden z nas nie znalazł się taki, który by oddaliwszy na bok wszystkie dla Ojczyzny względy, odważył się stosowny chęciom zagranicznym podać projekt, a choćby ten gwałt i przemocą wniesionym został, gdyby żaden z nas nie był taki, który by na niego zezwolił.

Lecz cóż? Uskarżamy się ustawicznie na okoliczności i przymus, i pod przykrywką tej to zasłony robiemy wszystko kosztem nieszczęścia naszej Ojczyzny. - Gdy zamiast składania prowincyonalnych sesyi celem łatwiejszego porozumienia się i wynalezienia sposobu ku ratunku Ojczyzny, Polacy zjeżdżają się na konferencye uboczne, gdzie naradzenia zapewne nie o pomyślności Ojczyzny bywają.

Mówiemy nieraz zróbmy, bo nam resztę Polski ocalić należy! Ja na to odpowiadam, czy dla ocalenia życia mojego, prawo religii i moralności pozwala mi odjąć bliźniemu życie, gdy on nie jest agresorem na moje? Tak na przykład: dobrzeżbym zrobił, gdybym dla obawy utonienia, wyrzucał z łódki człowieka w bezdenność morza, który równie miał prawo na niej się znajdować? Zaiste postępek ten byłby nieludzkim i srogim, my przecież tak czyniemy, gdy dla ocalenia nas, oddajemy w niewolę współbraci naszych, jakbyśmy większe do wolności nad nich posiadali prawo.

Mówiemy po wtóre zróbmy, czemuż to? Bo przemoc każe, ja mówię, że przemoc żadna nie jest w stanie wydrzeć człowiekowi cnoty, gdy ta świętą i nietykalną jest jego własnością, i przymusić go do nieprawego czynu, aby tylko hasło powinności obywatela względem Ojczyzny było powszechnym.

Oświadczmy no wszyscy, że stojemy przy determinacyi naszej po tylekroć w prawie naszym powtarzanej, przy świętości prawa naszego, które być cofnionym nie może, powiedzmy a bardziej powtórzmy, że objekt cessyi krajów i prowincyj naszych przez dwór berliński pretendowanych, przechodzi władze sejmu i całego nawet narodu, że się sprzeciwia ślubom uroczystym, które wykonał naród, że cnota i sława imienia polskiego nie pozwala tego dopełnić, co by czerniło narodowy charakter. Oświadczmy ale tylko wszyscy, że chętnie życie nasze poniesiemy na ofiarę tej zemsty, jaka by nas za cnotliwy, a Polakowi najwłaściwszy czekała postępek, a zapewna, że ten przymus zwolnieje, bo słyszanaż rzecz pod słońcem, aby ludzi niewinnych prześladowano za to, że cnoty, przysięgi i powinności obywatelskiej odstąpić nie chcą?

Toż to pewnie wojsko N. Imperatorowej rosyjskiej byłoby użytym na ruinę kraju naszego za to, że prowincyj naszych oddać dworowi berlińskiemu nie chcemy? Gdy z strony naszej już wszystko względem dworu petersburskiemu wykonanym zostało? Nawet nad zamiary żądania? Czyliżby się zgodziło z wielkomyślnością Wielkiej Katarzyny, aby swoją potęgą uciskała ten naród, który w sejmie dzisiejszym w większej swej części jej woli tak daleko stał się posłusznym?

Wniście wojsk pruskich w głąb kraju, możeż nas przymuszać do wypełnienia niecnoty, gdy my gwałt gwałtem odpierać winniśmy, poruczając losy nasze tej Wszechmocnej ręce, która przy sprawiedliwości i niewinności naszej wspierać nas zapewne będzie; a jeżeli nie mamy sił tyle, abyśmy zabrane nam najniesprawiedliwiej odebrali prowincye, mamy przecież sił tyle, abyśmy zostali cnotliwemi. - Niech w gruzach zagrzebany Polak przyszłej potomności jawne poda świadectwo, że go podejścia zniszczyć potrafiły, ale nie zdołały odjąć mu cnoty, która wolnemu narodowi jest najwłaściwsza.

Oddział tak znakomitych prowincyj do ściany Rosyi nieszczęśliwym dla nas wypadkiem już uiszczony, acz żadnego z sprawiedliwości i słuszności mieć nie może poparcia, ma przecież jakążkolwiek choć idealną wymówkę, bo Rosya na prośbę tę to nieszczęsną Polaków wysłała wojsko, które prowadziło, Związek Targowicki, owe to Arkę Przymierza, w której zamiast zaręczonego całości naszej Ojczyzny przybytku, znalazł się szkopuł jej szarpiący wnętrzności; bo Rosya miała jakieżkolwiek z wojskami naszemi zajście?

Lecz pytam się, co winni jesteśmy dworowi berlińskiemu? Najechaliżeśmy jego terrytoria? Złamaliżeśmy choć w najmniejszym punkcie traktaty, które przemoc a bardziej niecnota własnych krajowców, tak uciążliwe dla nas w roku 1773 z tymże dworem zdziałały? Daliżeśmy najmniejszy temu dworowi powód do obejścia się z nami takiego? Mieliżeśmy z nim wojnę? lub mieć pomyśleliśmy przynajmniej? Zawartego świeżo aliansu nie dochowaliżeśmy święcie? Ale czy z strony tegoż dworu mamy dochowany? Konstytucya 3 Maja, którą teraz epoką rewolucyi i przyczyną podziału naszego dwór ten nazywa, czyliż nie była z woli i życzenia jego udziałana? jako urzędowne dowody o tym całą przeświadczają Europę?

Boże Wielki! Boże Ojców naszych! którego sprawiedliwość i wszechmocność nie ma granicy, który twą wszechwładną prawicą, równie ogromne niszczysz, jak słabe i bezsilne dźwigasz i podnosisz narody? Ty, Boże Zastępów, widzisz jak wielką ponosiemy krzywdę, wspomóż nas, zagrzej duchem jedności, pokaż Polakowi drogę cnoty, której on się ściśle trzymając pewnie nie zginie.

Tak jest Najjaśn. Stany! Duch gorliwości niech nas wszystkich zagrzewa, miłość Ojczyzny niech wszystkie inne osobiste przeważa względy, a Polak acz nad przepaścią postawiony nie zginie, bo cnotliwego i sprawiedliwego i Bóg, i ludzie opuszczać nie zwykli, non quam vidi justum derelictum.

Lecz na cóż ja już to wspominam, na co powtarzam co po tylekroć razy w tej tu oświadczono świątyni, gdy to podobno przygotowanego nie odwróci zamiaru? Z tym wszystkim mamże iść za nim? Mamże odstąpić tej determinacyi, która wewnętrznego uczucia mojego jest skutkiem? Maż się umniejszać miłość Ojczyzny w tym sercu, które dla niej tylko żyć pragnie? Mogęż się przykładać do nieszczęścia narodu mojego? którego obrony powinność wraz z mlekiem wyssałem? Albo ośmielony tyle razy słyszaną tu restrykcyą, łamać wykonaną przysięgę? Gdy religia mnie uczy, iż grzechu w żadnym przypadku pełnić mi się nie godzi? Obroń mnie Boże od tego. I owszem mimo te tak surowe zagrożenie, choć niebogate, ale prawym krwi spływem, po przodkach moich w tejże ziemi, z której mam honor posłować, o mil trzy tylko od granicy pruskiej posiadając siedlisko, nie lękam się przecież tej mocy, która mnie zapewne dosięgnąć może, ale mi cnoty odjąć nie zdoła, odjęcie mi mego majątku będzie dla mnie obojętnym przypadkiem, chleb suchy i woda milszym mi będą przy cnocie pokarmem, jak obfitość wśrzód występku. Zawieszona na barkach moich torba, jako znak nędzy i ubóstwa mojego, będzie mi tyle szanowna, ile znakomite dystynkcyj znaki, które nie zawsze cnoty bywają nadgrodą. - A jeśli się podoba przemocy i krew ze mnie wytoczyć. O! Jakże szczęśliwy skończę te opłakane momenta, kończąc me życie, wraz z życiem mojej najukochańszej Ojczyzny.

Lecz zwróćmy oko na drugą stronę, a uważmy jeszcze cokolwiek w tym traktacie pomyślnego dla nas. Jestże spisany handlowny traktat, od którego deputowani nasi traktowanie zaczynać chcieli? Bynajmniej; bo dwór berliński chce pierwiej pozyskać podpis rozbiorowego traktatu, obiecając nam wprawdzie to wszystko później, ale to zwyczajnie w mocnym przedsięwzięciu, że tego nie dotrzyma bynajmniej; bo któreż traktaty, sojusze i umowy są dotrzymane? sąż obietnicą, które by wzięły swój skutek? Wszak mamy dosyć z siebie przykładu. Oddajcie jeno, Najjaśn. Stany, prowincye temu dworowi, a on niechybnie wróci się do handlownego traktatu 1773, który niesłychanym w świecie sposobem trawi nasze majątki. Tym więcej możecie to zrobić, gdy JP. minister pruski dostatecznej nie ma plenipotencyi do zawarcia handlownego traktatu. Kazaliście Najjaś. Stany (czemu równie jak wszystkiemu, że byłem przeciwny, mam to sobie za szczęście) zamienić plenipotencyą, aleście uznawszy jej niedostateczność, oświadczyli, że w ciągu dalszej negocyacyi o inną plenipotencyą JP. Minister pruski ma się postarać; on jej dotąd nie ma, a wy z nim traktaty zawierać będziecie? cofając prawo te, które waszym jest dziełem?

To pewnie ustąpienie dóbr Serei i Taurogi z przyległościami w Polszcze będących, a przez dwór berliński prawem dziedzictwa posiadanych, będzie poczytane za nadgrodę, tych tak niezmiernych strat, jakie by z podpisu tego niesłychanego traktatu nastąpiły niechybnie? Gdy dobra te ledwie 50 m czynią intraty? Punkt ten nie jestże oczywistym dowodem, że z nami postępują jak z dziećmi, którym zamiast czerwonego złotego dają w zamianę liczman, kolorem tylko, ale nie wewnętrznym szacunkiem do niego podobny; tym więcej że dobra Sereia i Taurogi są nieomylną Rzpltej własnością, jej zwierzchności i prawu podległą. I pókiż Polak obietnicami zawsze nieskutecznemi mamić się będzie? Kiedyż te hańbiące o nim skończy się przysłowie, że jest mądrym po szkodzie?

Nic zaiste już do stracenia nie mamy, bośmy stracili wszystko, już Ojczyzna nasza być nieszczęśliwszą nie może, jak jest teraz, więc nam przynajmniej cnotę zachować należy, tego po nas Bóg i sumnienie wyciąga.

Ale cóż ja to widzę, Najjaś. Stany! Wciska się tu nieszczęśliwa materya mimo wszelką słuszność, nawet bez podanego projektu, widzę cios wymierzony na moją Ojczyznę, lecz czyjaż to ręka tak srogim przeszywać ją będzie sztyletem?

Projekt ku temu zmierzający celowi wciskał wprawdzie JW. Podhorski, lecz powszechnym Izby okrzyknięty odgłosem, odrzuconym został wraz z autorem. W dniu zaonegdajszym czytana JW. Ambasadora rosyjskiego nota, miała wprawdzie przy sobie annex, którego dziś jak widzę chcą mieć projektem? ale odwołuję się do wiary publicznej, że na tym annexie nie był podpisany JP. Podhorski; dozwoliliśmy czytania tego annexu, jako pisma dyplomatycznego do narodu, ale mogliżeśmy go przyjąć za projekt mogący zyskać decyzyą w stanach, gdy wedle oczywistego prawa 1768 nikt projektów na sejmie podawać nie może, tylko osoba ciało prawodawcze składająca. Annex więc ten wraz z notą, przy której został podany, wymaga tylko odpowiedzi stosownej przez ministrów naszych, która nastąpić winna, z zalecenia naszego, lecz decydowanym być nigdy nie może, chyba z obaleniem praw i prerogatyw naszych. - A gdy tak jest, któż to mu dodał tytuł ten, że jest projektem JW. Podhorskiego posła wołyńskiego? Gdy na nim podpisu tego posła nie było, gdy poseł ten na dniu piątkowym nie znajdował się w Izbie, i znajdować się nie mógł? Protestuję się więc jako najsolenniej przeciwko temu postępkowi, a protestacyą tę przeciwko nikomu więcej wymierzać nie mogę, jak przeciwko tobie, Mości Panie Marszałku Sejmowy, który twej kancelaryi dozierać winieneś, nie zaprzeczysz mi tego JW. WPan, żeś sam oświadczył, iż podpisu na tym anneksie nie masz osoby żadnej sejmowej, więc jakim sposobem dałeś tytuł temu anneksowi, że to jest projekt, a to jeszcze projekt JP. Podhorskiego? Kto, pytam się, ten projekt brał w deliberacyą? gdy zaraz po przeczytaniu noty mimo danego mi głosu, sesja solwowaną została? Nikt zaiste, więc nie jest to projekt, bo być nie może, ale jest annex do noty, na który z powinną przez Ministrów Pieczęci dla JW. Ambasadora odpowiedzieć należy uprzejmością.

Wierny mojej przysiędze prawu i Ojczyźnie, wołam do was, Najjaś. Stany! Zamieńmy w prawo projekt JW. Szydłowskiego posła płockiego, jako owoc cnoty i rzetelnego patryotyzmu tego godnego posła płockiego, można w nim poprawić to, co zrywa zupełnie dalszą z dworem berlińskim negocyacyą, ale bynajmniej nie zmieniać tej szlachetnej determinacyi, która się do niemożności cesyi krajów naszych ściąga, nie podpisujcie tego traktatu, w którym oddział współbraci naszych zawarty, bo tego cnota i obywatelstwo wzbraniają.

Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! Dałeś dowód przywiązania twego do narodu, którego ojcem jesteś, gdy dobrotliwym swym wyrzeczeniem ufność swą w nim okazałeś, kiedyś chciał usunąć tę smutną postać Izby obcym wojskiem przez skutek przemocy napełnionej, bądź pewny, Królu Najjaśniejszy, że każdy z nas poniesie chętnie życie swoje na obronę dostojeństwa W.K.Mci P.M.Miłł. Jestem z liczby tych, i oświadczam, że wierność moja dla tronu i miłość Ojczyzny wraz z życiem chyba się skończy.

Zbliża się już, Najjaś. Królu, widok wiszącego nad nami nieszczęścia, od tej potencyi, która najsolenniejsze czyniła nam niedawno zapewnienie. Oto jest ostateczny moment, w którym naród ojcowskiego W.K.Mci wzywa serca, abyś go wspierał, naród, który wszystko straciwszy, cnotę przynajmniej ocalić pragnie, wspieraj go, Królu dobry, w tej tak szlachetnej determinacyi, do której okazałeś drogę, a której poddani twoi chcą się trzymać niezmiennie, wszystko już jest stracono, nie masz już co oszczędzać; niech przynajmniej potomność, ów to najsurowszy czynów świadek, nie ma nam co wyrzucić, lecz i owszem z rozrzewnieniem duszy i serca wspomni kiedyżkolwiek - Zginęli, ale zginęli cnotliwie.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych