![]() |
|
![]() | |||||||||
wołający o sąd i sprawiedliwość - 21 augusta podany stanom Najjaśniejszy Królu, Panie Nasz Miłościwy! Najjaśniejsze Rzpltej Skonfederowane Stany! Całemu już prawie krajowi znany z swych nieszczęść, i swojej opłakanej niedoli, starzec nachylony już do grobu, tego to ostatniego i straszliwego ludzkich czynności kresu, nie tak przez wiek zgrzybiały, jak bardziej przez srogie prześladowanie i niepojętą zawziętość ludzką, szlachcic wyzuty z honoru, majątku i obywatelstwa, wołam do ciebie w pośrzód mej rozpaczy, w pośrzód mych jęków; Najjaśniejszy Panie! Ty, co chlubny, lecz nie próżny nosisz tytuł Ojca Ojczyzny, obrońcy uciśnionych; wołam do was Najjaśniejsze Stany, których wszechmocność i udzielność, na sprawiedliwości surowej, na jednakiej dla wszystkich względności i opiece, zasadzać się powinna, słowem wołam do was wszystkich, stróże praw i onych egzekucyi, oddajcie mi sprawiedliwość, oddajcie mi to, co jest twierdzą kardynalną każdej społeczności, oddajcie mi to, co w najdespotyczniejszych nawet rządach, odmówiono nikomu nie bywa. Gnębiony i prześladowany w czasach, prawie powszechnego przez możnych słabych uciskania, czyż dlatego, że w chwilach przemocy i gwałtu, odpychano mię z groźbą od świątyni sprawiedliwości, i dzisiaj głos wołającego o sąd, o sprawiedliwość, ma być przytłumiony? Czyliż i dzisiaj potężny, lecz pod zarzutami, ma większe u was mieć względy, niż słaby i nędzny, lecz jedynie przez tyranią i niesprawiedliwość uciśniony? Przebóg! Królu Najjaśniejszy, pomniej na to, żem i ją jeden z twych wiernych poddanych, winieneś zatem mnie zgnębionemu podać rękę. Pomnijcie wy, Najjaśniejsze Stany, żem ja jeden z waszych współziomków tyle tylko między wami różniący się, żem niesprawiedliwie skrzywdzony od namiestniczej waszej władzy, winniście zatem być mi tarczą, przeciw jej przemocy i gwałtom, baczni na to, iż patrząc na mój ucisk przez szpary, przyjść może czas takowy nieszczęśliwy, gdzie niejeden z was od zuchwalonej pobłażaniem magistratury, równemuż podpadnie losowi. Możeż co silniejszą baczność rządu na siebie ściągnąć, jak gdy obywatel mówi: Z przyczyny sprawowania urzędu publicznego, całe moje wypłynęły nieszczęścia, i zamiast nadgrody za cnotliwe i nieskazitelne moje postępowanie, zawziętość i przemoc ludzka, jęczeć mi każe pod najhaniebniejszemi i najdotkliwszemi karami. Obywatel, szlachcic, possessyonat Polski, więziono mnie bez przekonania, zgwałcono zatem na mej osobie najświętsze prawa wolności osobistej. - Takżeż lekce Najjaśniejsze Stany! ważyć byście chcieli to moje zażalenie, abyście na ten gwałt, na ten występek największy w wolnej Rzpltej, na jednym z jej członków dokonany patrzali przez szpary. Niech mi z najgłębszym uszanowaniem wolno powiedzieć: iż ulegać w takiej materyi, w takim zarzucie, jest to upoważniać bezprawie, a jeszcze komu tej to władzy, której dość, aby się chciało tysiąc równych jak ja, onej (zapalczywości) stanie się niewinnych ofiar, jeżeli groźny władzy najwyższej hamulec nie pościągnie, niesprawiedliwych jej zamiarów. Lecz jako żaden najabsolutniejszy despota, nie śmie czynić gwałtu bez dania onego pozoru, tak i tutaj zechcą was mamić, Najjaśniejsze Stany, tą odpowiedzią: iż Rudnicki będąc officyalistą skarbowym, gdy decess na nim się okazał, być mógł więziony. Któż to był ten Rudnicki, którego sama Komisya Skarbowa otaksowała majątek, przeszło 1.200.000 złotych wynoszący. O jakiż to go decess obwiniono, o 300.000. Któż to go obwinił? Jeden z tych, których prawo denominuje Gołotą. - Zaprzeczyż kto tym prawdom - któż więc tego jawnie nie poznaje, iż zemsta lub gorsze i haniebniejsze jakieś widoki przewodniczyły do tego mię gnębienia? Dodajmyż, kiedyż się to tak nade mną nielitościwie pastwiono? Wtedy gdy ciężką złożony chorobą, jedną już nogą stałem w grobie. - Mniemano, iż życiem moim zakończę, i zatrę pamięć całej tej nieszczęśliwej i haniebnej sceny. - Lecz zdało się Najwyższemu przywrócić mię do zdrowia; żyję może na postrach moich prześladowców, żyję, bym tym jawniej dowiódł onych występność, bym uzyskał sprawiedliwość, bym dla zrobienia hamulca przemocy i bezprawiom widział ich ukaranie. Lecz nie dość, iż zgwałcono na mnie święty przywilej wolności osobistej, wydarto mi jeszcze cały mój majątek, i lubo o 300.000 tylko długu (który nigdy nie był, który dowodzę i z rachunków, i z ksiąg skarbowych, iż nigdy być nie mógł z mojej przyczyny) mnie debitowano, wydarto mi jednak sposobem łupieżcy przeszło miliona, i do tej niesprawiedliwości, i tę dodano, iż będącemu w sekwestrze, złożonemu chorobą, w pośród nocnej pory, przez potajemnie sprowadzonemi do mego domu, bez reskryptu aktami zeznać, i zezwolić na to najniesprawiedliwsze rozszarpanie majątku mojego, mnie samemu pod groźbą nakazano. Przebóg, Najjaśniejsze Stany! Ktokolwiek tylko z was zadawszy sobie cierpliwości wejrzał w moje pisma: najjawniejsze moje dowody, widziałże w dziejach naszych przykład okrutniejszy, i podstępniejszy zgnębienia równego sobie obywatela? Możnaż na kim dalej posunąć swoją zemstę i przemoc, jak wydarłszy mu wolność, honor i majątek, przymusić go jeszcze na stwierdzenie swą ręką, swych klęsk i ucisków. - Ta nieprawość, ta tyrania na mnie się ziściła; na mnie, który w najcięższych i najsmutniejszych na Ojczyznę czasach, poczciwie i bez noty sprawowałem mój urząd, na mnie, który że nie tylko nic winien nie byłem skarbowi, lecz nadto miałem w skarbie moich własnych przeszło sta tysięcy, gdy mię o decess obwiniano. Przebóg! Najjaś. Stany! Czysty przed moim sumnieniem, jasno i dowiodłem, i pragnę dowieść czystość i nieskazitelność mojego urzędowania. I cóż, za cnotę moją, za wierność niezgwałconą, tej że się nie doczekam u narodu, któremu przez blisko dwadzieścia lat służyłem nadgrody, że nie wybłagam u niego, po tylu latach jęku i ucisku, na mych oppressorów sądu. Lecz, narodzie, nie idzie tu tylko o oddanie sprawiedliwości nędznemu Rudnickiemu, mówi on to śmiało, dowodzi w swych pismach, i usiłuje teraz to okazać, pod stratą swej głowy, że skarb twój, w niepewnym jest losie. Księgi kasowe niezgodne są z sejmowemi księgami, remanenta w pierwszych większe, w drugich mniejsze co do kwitów wchodzą. Nigdy zemsta nie wchodziła w mój charakter, a tym bardziej brzydzę się potwarzą, zostawić ją tylko tym, którzy inaczej pastwić się na kim nie mogą. Lecz dowodząc mej niewinności, muszę okazać błędność tych, co mię zgnębili. Stawam więc w zarzutach, najprzód tyczących się wolności osobistej, i beśpieczeństwa majątku każdego w szczególności szlachcica polskiego, iż najniesprawiedliwiej, i bez przekonania mię więziono, iż mię złośliwie i błędnie obwiniono, i gnębiono o decess, który nigdy ani był, ani być może, iż mi wydarto majątek cztery razy większy, niż wynosił decess imaginowany. - A to całe niesprawiedliwości dzieło, dokonanym zostało przez Komisyą Skarbową Koronną, na której oppressyą i uciemiężenie sąd sejmowy, prawami dla pokrzywdzonego obywatela zabeśpieczony, dopraszam się. Zatem o niego, i jako Polak śmiało mówić mogę, iż mi odmówiony być nie powinien. Staję nadto w zarzucie, iż kwit wasz teraźniejszy, Najjaś. Stany, być pewnym nie może, bo księgi kasowe i sejmowe, są z sobą niezgodne, bo remanenta w nich odmienne, podpisywane ręką jednegoż podskarbiego. W podobnych zarzutach, zasłaniać się ogólnie kwitami, jest to lękać się sądu, jest to lękać się, aby nie wejrzano w czasach cnoty i dzielności w postępowanie i urzędowanie, które Bóg tylko wie, jakie było wtedy, gdy sejmy nie to robiły, co chciały, i co jak dzisiejszy, powinne były robić, ale tak czyniły, jak im kazano, nie kwity wyproszone, lub narzucone w czasach nieszczęśliwych Ojczyzny całej, stanowią cnotę i nieskazitelność którego urzędnika, lecz jego czyny. - Jeżeli są szlachetne i cnotliwe, za cóż je chcieć ukrywać przed obliczem narodu, który podług czucia swego najszlachetniejszego i nikomu nie podległego dzieła postępuje. Wreszcie, zasłaniać się kwitami tam, gdzie się nie tykają kwity, jest to pozór, jest to omamienie. Alboż to w kwitach objęto, iż Rudnicki sprawiedliwie więziony? - Alboż to w kwitach objęto, iż przyzwoicie Rudnickiego decessowano? - Alboż to w kwitach objęto, iż rachunki skarbowe porządnie robione, iż księgi kasowe są zupełnie zgodne z księgami sejmowemi, iż remanenta w nich, ręką podskarbiego podpisywane, są jednakie. Więc te zasłaniania się kwitami są słabe, i obronić nikogo nie potrafią. Dlatego też to, Najjaś. Stany, dodano do tylu nieszczęść, któremi mię do ostatka zgnębiono, i to, ić chciano was uprzedzić, żem potwarca, żem nigdy nie miał tego majątku, który mi wydarto, że sam nie wiem, co mówię, co zarzucam. Jest to zwykły oręż zawziętego i obrótnego prześladowcy. Gnębi i pastwi się wtedy, gdy się niczego nie lęka, czerni i rzuca potwarze, gdy czuje nad sobą dzielną zwierzchności władzę. Lecz wszystkie omamienia, wszystkie wybiegi zniknąć muszą przed waszym, Stany Najjaśniejsze, światłem, przed waszą surową i nieparcyalną sprawiedliwością. Idzie tu nie tylko o beśpieczeństwo szlachcica, własności i wolności, idzie o beśpieczeństwo i pewność skarbu publicznego. Albo jestem potwarcą, albo sprawiedliwie mówię, sprawiedliwie w mych uciskach proszę o sąd. Mam do czynienia z najwyższą magistraturą. Albo jej sprawiedliwość, albo mnie oddać należy, nie ma tu śrzodka. Jeżelim oszczerca, nadtom zasłużył na karę. Niech się stanę strasznym przykładem dla wszystkich, którzy poważyć się zechcą, fałszywe czynić zarzuty przeciw namiestniczej narodu władzy. Lecz tej kary nikt na mnie wymierzyć nie może, prócz sądu sejmu wyznaczonego. Bo sprawa moja z najwyższą instancyą o rzecz publiczną. Jeżeli to prawda, co wnoszę, nikt mi oddać sprawiedliwości nie może, prócz sądu z sejmu wyznaczonego, bom skrzywdzony od najwyższej instancyi, śrzodka tu więc Najjaś. Stany nie masz. Należy albo mnie, albo Komisyi Skarbowej oddać sprawiedliwość. Abym teraz dał dowód, z jakim namysłem i determinacyą, czynię wszystkie me kroki, i jak daleko w mojej niewinności, i rzetelności tego wszystkiego, co wnoszę, przekonany jestem, skoro tylko sprawiedliwość wasza sąd dla mnie wyznaczy, jako wyzuty z majątku oświadczam: iż sam oddam się w więzy, aż do finalnego sprawy rozsądzenia: Omnia vobis dixi, meas vestrasque sortes vobis relinquo. Rudnicki
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |