Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Głos

Józefa Rokitnickiego

Posła płockiego

na sesyi sejmowej dnia 14 mca sierpnia 1793 roku w Grodnie miany

Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy!

Prześwietne Rzpltej Skonfederowane Sejmujące Stany!

Gdzie występek bez kary, usługa publiczna w ciągu swym cnotą i nieodstępnym obowiązków pełnieniem, uszlachcona, bez nadgrody nie zostaje, tam wpływu obca intryga, tam w ubocznym prywata i osobistość zostając zakącie, dobro publiczne i szczęście ogólne w najpierwszym widzieć daje względzie.

Doświadczała tego niemałym ciągiem Rzplta Polska, a w zaniedbanym niebeśpieczeństwu swemu zaradzeniu, doszła do punktu dzisiejszej zguby.

Widziała cała publiczność, jak Polak wyrodnym urodzeniu swemu podłości stawał się dla obcych narzędziem, jak własnych zysków w zgubie współbrata szukać ośmieloną na wszystko złe nie wzdrygał się ręką, jak wzrost swój na zgnębionym cnoty mieszkaniu zakładał, jak myślił, aby stawszy się bliższym Rady Narodowej, w opacznym obowiązków pełnieniu, stał się bliższym dogodzić obcej woli, i własnemu łakomstwu, i tak upadali cnotliwi, a na ich upadku powstanie swoje gruntowali intryganci.

Wzięła górę intryga, mimo usilny opór cnotny, bo pierwszą obca hojnie podsycała ręka, drugiej winna nie dochodziła należność.

Gnuśniał stąd wierny syn Ojczyzny, gdy widział, iż własność straci, zamachów na kraj odwrócić nie zdoła, a w stanie nędzy i niedostatku dla Rzpltej odniesionych, znikąd wsparcia spodziewać się nie może.

Gdyby z przodków naszych nikt się nie rodził starostą, i licznych intrat przed swym na świat przyjściem od Rzpltej wziętych nie zostawał panem, nie miałaby zaraz od młodości od tego szczególniej Ojczyźnie i powinnościom obywatela należącego lat pierwiastku, wykwintna moda, o czym młodego uczyć się intrygować, za granicę wypychać Polaka, nie cierpiałaby cyrkulacya pieniędzy krzywdy, nie odbierałaby Ojczyzna zarazą frymarczenia krajem napojonych synów, a publiczność nie wstydziłaby się za źle usposobionego do powinności krajowych obywatela.

Te wam, Stany Najjaś., wystawiwszy z zaniedbanej cnocie nadgrody dla nas wynikłe nieszczęścia, słysząc już tylekroć w tej Izbie poleconego względom W.K.Mci J.W. Marszałka Pułaskiego, daleki od podchlebstwa, którym równie jak ten szanowny mąż brzydzę się, nie uniesiony żadną osobistością, o którą posądzonym być nie mogę, samą powodowany słusznością, nie za tym mężem, lecz za jego zasługami mówić zaczynam:

Aż nadto nam wiadomo, kto jakiemi kanałami, i dla jakiego widoku, w tej nas, w której dziś stojemy, postawił sytuacyi, i do jakiego zawiedziony w przedsięwzięciach udał się względnie siebie śrzodku, a w jakim Rzpltę zostawił położeniu.

W ten czas, kiedy kraj pełen obcego żołnierza, którego podchlebne Rzpltej zarzeczeń od Rosyi echo wiodło w głąb granic naszych; kiedy mówią wyzuci z broni, wojska i wszystkich ratunku sposobów, samo tylko przeciw przemocy i dokuczeniom błagalne upokorzenie wzięliśmy za odsiecz, kiedy szczególniejszej baczności, i zabiegania wiszącym nieszczęściom Konfederacya Targowicka jako ogólny rząd kraju mająca używać miała, wśrzód tych najgwałtowniejszych razów JW. Szczęsny Potocki, Marszałek generalny, zostawiwszy kraj w zamieszaniu i nieładzie, sam sobie obłąkany, wyjechał do Petersburga, w tak nieszczęśliwym kraj nasz położeniu, czegożby nie doświadczał, zamęcie nadpraktykowanym, zaradzić sobie nie umiejącym, domowe zawiści, przecięły rządu i sprawiedliwości ciąg, bezkarność obcego żołnierza, wszystko to zbuntowanym, na spokojność i swobody obywatelskie ciskając się gromem w perzynach grzebało by nieszczęśliwego mieszkańca polskiego. Moc niewidzialna, której instynktem świat się powoduje, jeszcze ostatniego oszczędziła Polski zgubienia, gdy w JW. Pułaskim przyjąć ciężar zastępstwa Marszałka Konfederacyi Generalnej chęć wzbudziła, nie zyski osobiste zapewne, ani własna na wzór nadętej dumy ambicya wiodły tego cnotliwego męża do Laski, którą widział z boleścią serca łzami nieszczęśliwych współbraci oblaną.

Miłość Ojczyzny, dobro kraju powszechne (dla których już obcą kilkoletnią ponosił niewolę, dla których najsroższe cierpiał prześladowania, własnego nie oszczędzając majątku i życia), te mu do przyjęcia takowego ciężaru, który przy najcnotliwszym kroków mierzeniu dźwigając, nic prócz straty oczywistej przynieść w zysku nie umie, przewodniczyły.

Chęć ratunku Ojczyzny, litość nad nędzą uciśnionych rodaków, wręczały mu tę laskę, której przykry ciężar dotąd dźwigać, jedynie nadzieja, którą widoki polityczne wskazywać zdają się, jeszcze radzi.

JW. Mci Panie Marszałku Konfeder. Generalnej Koron., z radością serca poglądając na ciebie pod tym ugiętego dla dobra kraju ciężarem, nie mogę patrzeć, jak tylko na drogi krwie prawdziwych Ojczyzny obrońców, oddany Polakom upominek, jak na niewyrodnego szanownych i walecznych przodków potomka. Znam dostatecznie, iż ścieśniona nieszczęściem, do którego ty nie przyłożyłeś się, Ojczyzna, w obszerniejszej swej sytuacyi, nie miała i mieć nie może dość na nadgrodę dla ciebie, przyjmij od synów jej serca dozgonnie ci wdzięczne i obowiązane.

Miłościwy Panie! Ojcowska W.K. Mości ku swym dzieciom serca dobrotliwość budzi zapewne w nim chęć nadgrodzenia cnoty dla dobra powszechnego siebie zapominającej.

Nie dopuść dobry Królu zdarzonej pory, abyś dowiódł wrodzonego ci przymiotu nie zostawiać zasług bez nadgrody.

Wy Stany Najjaś., których cnota i miłość Ojczyzny w zawody z najpierwszemi onej miłośnikami prowadzi, nie odmówcie winnego słuszności długu, przez co gdy nie sobie, następcom przynajmniej waszym kupicie prawo: iż hazardujący się dla Ojczyzny, od niej tylko samej żądać nadgrody prawo mieć będą.

Ja chcąc widzieć nadgrodę jednych bez krzywdy drugich, słysząc chodzącą wieść niezawodną: iż Buława Wielka Koronna jest przez JW. Branickiego na ręce JW. Ambasadora rosyjskiego złożona, niosę najmocniejsze prośby do tronu W.K.Mości Pana Mojego Miłł., abyś Wasza Królewska Mość w dowód ojcowskiej swojej dobroci, a w domiar nadgrody zasługom JW. Pułaskiego, tęż buławę uczynił mu konferowaną. Dogodzisz W.K.Mość Ojczyźnie, dogodzisz własnej troskliwości, gdy radośnym poglądając okiem, widzieć dobry Królu będziesz w ręku tego znak ojczystej obrony, który już dla niej nie oszczędził hazardować życie, przywykł cierpieć obcą niewolę, i własną krwią jej dokupować się nie omieszkiwał swobód.

Kończę głos mój powtórzeniem próźb mych do tronu pańskiego, abym dał miejsce innym kolegom wielbić cnotę, i prosić dla niej nadgrody, jaka połączywszy interes Ojczyzny z odpłatą długu obywatelskiej posługi, zastali narodowe dobro.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych