Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Przymówienie się

Andrzeja Ciemniewskiego

Posła Księstwa Mazowieckiego Ziemi Rożańskiej

na sesyi dnia 12 sierpnia roku 1793 - stosownie do projektu przez niego na tejże sesyi podanego, oświadczone.

Gdym na dniu czwartkowym nie był dość szczęśliwy, ażeby mój sprawiedliwy dodatek, w myśli oszczędzenia biednego skarbu podawany, mógł się utrzymać, a gdym przynajmniej wyjednał zaręczenie od Laski, iż później będzie czytany, i do decyzyi wzięty. Dziś go w osobnym przynoszę projekcie, bom nie mógł i nie chciał, przynosząc go wcześniej przerywać toczącej się materyi. - Nim zaś przystąpię do podania tego projektu, pozwólcie Stany Najjaśniejsze, ażebym się wytłumaczył dlaczegom prosił o umieszczenie tego na dniu czwartkowym podawanego przeze mnie dodatku, i dlaczegom starał za nim do momentu wpóki sam jeden nie zostałem z utrzymujących.

Najjaśniejszy Królu! Prześwietne Stany! W tak krytycznej, jak się znajdujemy pozycji, ogołoceni ze wszystkiego, bo początkowie przez podatki, potem przez dobrowolne ofiary, przez gotowanie się do obrony powszechnej, do której tak mocno byli Obywatele zachęcani. - Dalej przez przechody wojsk krajowych i zagranicznych, teraźniejszą konsystencyą onegoż, na koniec przez bankierów, kraj tak zniszczony, obywatel z ostatniego wyzuty grosza, cóż nam z płaczem czynić radzi? Oto woła zdesperowany o całości granic swoich Polak! Oszczędzajcie skarbu, zmniejszajcie niepotrzebne wydatki, ulżyjcie nam w podatkowaniu, w podatkowaniu, które żadnego już teraz dobrego nie przyniesie nam skutku, gdyśmy siłą obcą zgnębieni, i ze wszystkiego wyzuci zostali.

Nie rozumiejcie, Stany Najjaśniejsze, abym nie w miejscu czynił tych nieszczęśliwości naszych wyobrażenie, w miejscu je czynię, bo widzę po ostatnich sesyach, wtorkowej i czwartkowej, iż Najjaśniejsze Stany zapominacie o tych klęskach krajowych.

Ja zaś mając je zawsze na umyśle moim wyryte, ile razy podawać mi się będzie okazya, ulżenia choć w najmniejszym punkcie ciężarów, pod któremi jęczy teraz nasz naród, jak najmocniej przy nich stawać nie przestanę.

Zapominacie, mówię, o tych klęskach, dowodem tego na sesyi wtorkowej zapadłe prawo, a per turnum odsunięty najsprawiedliwszy dodatek względem wyszłych asygnatów Konfederacyi Generalnej, mimo inszych powodów oszczędzający skarbowi znaczne summy.

Pamiętajcie o tych prawdach, które przekładam, pamiętajcie, iż powrócić będziem musieli do współbraci naszych, a jeżeli Bóg nie odwróci gniewu swego od nas, i nie dozwoli nam zostać się przy całości granic, może to przypiszą obywatele i współbracia nasi przemocy, gwałtowi obcemu i bezsilności krajowej, do której my się nie przyczyniali... Ale zapytają się nas sprawiedliwie, tam gdzie przemoc obca nie miała miejsca, za co odstępowaliście sprawiedliwych wniosków? - Kiedyśmy bezsilni, nie bądźmy przynajmniej tak podli, abyśmy przed swojemi rodakami zginać mieli kolana. Wolę gwałtem obcym widzieć zamysły uskutecznione, niż obawiając się równego sobie za jego ślepo iść zdaniem.

Mówię jako poseł wysłany od współbraci, abym w czym będzie można, biednego ich losu mógł umniejszyć, mówię do ciebie, stanie rycerski, mówię do was, zacni narodu reprezentanci, do was, którzy najlepiej i najdoskonalej wiedzieć powinniście stan kraju, jego nieszczęścia, potrzeby nieodbite, i sposób jakim wybierane są teraz podatki, to jest niemożność onych wybierania dalszego, gdy tak wiele wyszłych pokazuje się delat.

Co do mnie, zawsze w sposobie myślenia jeden, od nikogo nie dependujący, nie znając tu inszego nad sobą pana, jak własne sumnienie i obywatelską cnotę, bo nawet prawa żadnego pewnego nie widzę, w takim zamieszaniu i bezrządzie, w jakim zostajemy teraz. Ile razy poda mi się sposobność, nie tylko bronienia całości granic, ale też ile razy mogę pomóc do oszczędzenia skarbu, nigdy tam stawać nie przestanę. Ta mi się podaje teraz, kiedy widzę na czele wojska zastępującego pracowicie miejsce hetmanów koronnych, tym czasowie rejmentarza. - Widzę więc, że próżnie płaciemy hetmanom.

Mości Panie Marszałku! Oddaję w ręce twoje ten projekt, któremu nie rozumiem kto by się sprzeciwiał, chyba ten, u którego magnactwo jest bóstwem, a miłość Ojczyzny niczym.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych