![]() |
|
![]() | |||||||||
Jaśnie Wielmożnego Ignacego Gosławskiego Posła Sandomierskiego na sesyi sejmowej dnia 6 sierpnia 1793 roku w Grodnie miany Najjaśniejszy Królu! Najjaśniejsze Skonfederowane Rzeczypospolitej Stany! Stanąłem na tym placu, gdzie usta fałszowi poświęcać, prawdy odstępować nie godzi się. Urzędowania mojego postać, bez względu na narażenie się osobiste, prawdą oświadczyć swoje przekonanie każe. Są to drobne dla mnie pobudki, bym dla względów podobania się, lub narażenia, moje zmieniał przekonanie, kiedy go ani zmienić, ani zataić bez przestępstwa nie można. Toczy się sprawa o pieniądze i wojsko; o pierwsze potrzeba zewsząd ściskająca, brak skarbu nadto widoczny mówi; o drugim sprawiedliwość i honor narodowy zapomnieć nie radzi; lecz że drugie bez pierwszego zaspokojone być nie może, potrzeba przeto o pierwszym zaradzić, by drugiemu dogodzić. Któż jest! co by pierwszemu odprzeczał, chcąc mieć drugie uspokojone. Cel jeden zapewne gorliwemu w tym zaradzeniu przewodniczy. Troskliwość tylko odmienną do dojścia onego wskazuje drogę. Roztropność na koniec wasza, Najjaśniejsze Stany, po rozważeniu wszelkich między nami sporów, doprowadzić do końca musi. W tym obrad naszych rozdróżu, nie śpieszyłem się zdania mojego otworzyć, bo to jest postępowania mojego własność: iż szybkim krokiem do otwarcia zdania śpieszyć nie zwykłem, póki wasze światłe zdania mego nie oświecą, póki z waszego światła mego nie wyczerpam, bym wsparty waszego zdania powagą, moje tym śmielej mógł otworzyć, pewny będąc, iż zbłądzić nie mogę. Takim torem i w dzisiejszej od dni kilku toczącej się materyi postępuję. Gorliwość jednych chcąc brak znaczny skarbu naszego zasilić, podała śrzodek, by upomnieć się o to, do czego odebrania własność nieodprzeczona daje nam prawo. Troskliwość drugich, co na naganę zarabiać nie powinna, iść o to porywczym krokiem nie radzi, by za wcześnie żądać powrótu jednego, nie odstępować drugiego, to jest ziemi i współbraci, by przemocy co nam własność od braci wydziera, nie upoważniać, by na koniec śladu, iż był opór przemocy cnotliwy, w oczach Europy nie zatrzeć. Jest to punkt, nad którym i sprawiedliwie troskliwość drugich zastanawia się. Jestem w rzędzie drugich, temiż samemi pobudkami skłoniony. Nie uwodzę się jednak tak daleko, bo bym może uchybiał dobrej kalkulacyi, aby gdy jedne traciemy, drugie odzyskać zaniechali, lecz odbierać jedno, zapomnieć o drugim w ten czas, kiedy rzecz o powrót wszystkiego toczy się, lękam się, byśmy już przez to samo nie dawali prawa dla przemocy. - Oto już o braci nie dbają, kiedy tylko o powrót zaległych pieniędzy mówią - wszak gwałt co rzetelnych dla siebie pobudek znaleźć nie może, częstokroć chwyta się pozorów, lecz obok tej bojaźni, widzę drugą przed oczy memi uwagę. W dniu 17 lipca, kiedy wyrok wasz, Najjaś. Stany, podział braci dla przemocy podpisać rozkazał, słyszałem wielu odwołujących się do wspaniałych Najjaśniejszej Imperatorowej sentymentów, i radzących, iż los Ojczyzny naszej w jej zaufaniu położyć należy, być może: że wspaniałość i dobroć tej pani, co jej duszę charakteryzują, cofnie swoje zamiary. W tej dotąd zostajemy nadziei, azaliż zaufanie nasze w sentymentach Najjaśniejszej Imperatorowej położone nie zarobi przynajmniej na litość nad nami, iż swój żal w sercu swoim zacierając, zmieni go w łaskawość, powracając nam braci do łona Ojczyzny, a jakże w takim zaufaniu zostając, uprzedzać skutki onego, żądać o powrót jednego, co nam wszystko powrócono być może, bo słyszę o wspaniałych sentymentach Najjaśniejszej Imperatorowej, inaczej myśleć nie mogę, że wspaniałość i dobroć jej względem nas przyniesie dla Ojczyzny pomyślność, a jej sławy świetność w dziejach świata rozszerzy, lecz więcej powiem: że tu idzie o honor narodowy w oczach Europy, bo żądać o powrót pieniędzy zaległych, a zapomnieć o braciach, cóż znaczy postać takowego żądania? Oto, że Polak pieniądz ma w większym szacunku, jak współbrata. Co do mnie, gdybym widział już przed sobą rozpacz, gdybym już nie ufał sentymentom Najjaś. Imperatorowej, powiedziałbym: nie chcę jednego, kiedy tracę wszystko; niech się przemoc wszystkim nasyci, bo syta reszty mi nie wydarła, lecz, że tak myśleć jeszcze nie godzi się, póki zaufanie nasze uzupełnione dotąd nie zostaje, póki dzieło przemocy powagą (czego ubroń Boże) sejmującego narodu nie jest zatwierdzone. Nie widzę przeto w moim przekonaniu żądać tego teraz, co nam przecie choć późno, to powrócone zostanie. Projekt JW. Miączyńskiego Lubelskiego szanuję, bo przyśpiesza zasilenie niedostatkowi krajowemu, lecz przemoc korzystając z gorliwości, mogłaby dla swego dzieła znaleźć pozór. Z tej miary, gdy się lękam, jestem mu przeciwny. Projekt zaś JW. Szydłowskiego, który od żądania zaległych należytości nas nie odsuwa, przystał do mego przekonania i jestem za nim, jako porządnym torem iść radzącym, bo chcę wprzód wiedzieć, wiele z obrachowania się nam i od nas komu należy, i o wiele upomnieć się powinniśmy. Mówić będę co do drugiego, to jest do wojska: kiedy nieszczęście powszechne, co jak pasmem uwito każdego tej ziemi mieszkańca dotyka, kiedy po krótkich momentach, gdzie zapał narodowy, nie mierząc się jednogłośnym okrzykiem, sto tysięcy wojska mieć pragnął, kiedy do onego utworzenia nie skąpił Polak z majątku swego udziału, kiedy każdy, co uczuwać począł Ojczyznę, niósł w ofierze, co możność mu wydzielić pozwoliła, kiedy to wszystko nagle zniknęło, kiedy dziś już nie o powiększenie wojska, ale zmniejszenie onego mówić potrzeba, o jak smutna zmiana nagła! Nieszczęście dybiące po szczęściu, smutną tylko pamiątkę zostawia, że Polak chciał być rządnym, że żołnierz z ochotą i bez względu ucierał się orężem, broniąc ziemi ojczystej. Przemoc tylko zazdrośna szczęściu naszemu, zawiązki onego zniszczyła, której duch przeklęty magnatyzmu, co chce być wyższym nad prawo, co mocniejszym nad słabym usługował, lecz dawszy miejsce wspomnieniu smutnemu, wracam się do swego. Zmniejszać wojsko, że potrzeba, nie powtarzam, bo w czasie obszerniej mówić będę, lecz do jakiej liczby zmniejszenie ma nastąpić, decydować tego nie możemy, dokąd o rozciągłości granic naszych nie nauczemy się. Zmniejszać wojsko bez względu na rangi, a bardziej osoby potrzeba, bo cóż nam przy kilku tysiącach wojska, po czterech hetmanach, generałach bez liczby, i innych rangach? Powiem z miejsca mego w czasie i o urzędach cywilnych. Instrukcya moja na urzędy daremne, hojnym być nie każe, i gdy przyjdzie zmniejszać wojsko, podam projekt na zmniejszenie buław i innych rang, nie uchronię i ministeryów cywilnych. Obmyślić pozostałemu wojsku fundusz, powracającym do nas spod obcego rządu, jaki sobie przemoc nad ziemią naszą przywłaszczyła, nadgrodzić jak najrychlej potrzeba, sprawiedliwość przypomina. Pozostałe bowiem wojsko, darmo służyć nie będzie, powracający pójdzie nazad, mówiąc: Chciałem służyć mojej Ojczyźnie i jej reszty bronić, ale niewdzięczna, odstąpić ją musiałem. Ubogiego wesprzeć nie chce, panom tylko dogadza, lub tych, za któremi intrygę utrzymuje. Ubogi chociaż cnotliwy, w niej przed panami, lub intrygą, docisnąć się nie może. Taki głos uciśnionych słusznie sejmowi narzekać będzie, że nadgrodzić cnoty nie umie. Mówię przeto i żądam: by pozostałemu wojsku fundusz rychły z inszego źrzódła wynaleźć. Powracającym zaś, co swoję wierność dla Ojczyzny unoszą, nadgrodzić, czyli przez umieszczenie onych w wojsku naszym, czyli przez wydzielenie im jakiej nadgrody.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |