![]() |
|
![]() | |||||||||
Jaśnie Wielmożnego Pawła Gostkowskiego Sędziego i Posła ziemi ciechanowskiej dnia 5 sierpnia na sesyi sejmowej miany Najjaśniejszy Królu! Prześwietne Sejmujące Stany! Położenie Rzeczypospolitej Polskiej nie tak zbyt dawno nieszczęśliwym nazywać się poczęło. Trzy dopiero panowania, następnie siebie poprzedzające jakby zmówiwszy się choć różnemi i odmiennemi do upadku naród polski prowadząc drogami, urobiły tę najbiedniejszą sytuacyą, w której się znajdujemy, i położenie Polski uczyniły najnieszczęśliwszym. Zostawał naród polski w tym samym jak teraz położeniu miejsca, lecz nie zostawał nigdy w potrzebie podobnego traktowania z ościennymi jak dzisiaj. Znajdując się zawsze sąsiadom w wzajemności, ogromnym wykazywał moc swojego oręża, a ulęknionym lub słabym, ofiarował pomoc, wspaniałość i litość. O jak się ten myli i zaślepia! kto przez zasługi przodków i dawność imienia chce zyskiwać jakowe względy; kiedy się zastanowi nad tym, jak naród nasz wśrzód swojej sławy i wziętości najwyższe czyniąc sąsiadom pomocy, najmniejszej za to wdzięczności teraz nie ma, i podobnie jak ten błądzi, który zasadzając się na sławie i zasługach przodków, nie przydaje nic z siebie poprzedników godnego: kiedy uważyć zechce, iż sława Polaków dawnych i męstwo ich nie zasługuje teraz u współczesnych sąsiadów w uczynieniu coś dla nas, jak na wzgardę naszą, żeśmy ich nie warci. Bodajby czyny i sława przodków była każdemu przykładem do naśladowania, ale nie zawadą do dobrze czynienia. Przodkowie nasi zostawili nam przykład męstwa, cnoty i miłości Ojczyzny, zostawili nam kraj obszerny, sławę i dobrą o sobie opinią; ale zazdrośni sąsiedzi, nie mogąc nam razem wydrzeć cnoty i męstwa w krwi nam udzielonego, stawiali sidła, w które by nas uplątawszy zupełnie podbić sobie mogli. - Zbytki najprędzej przylgnęły do serca Polaka, w nich cały zatopiwszy się, zapomniał o wszystkim, a te zwolna osiadając, opanowały zupełnie serce tak dalece, że były dosyć mocne wyrugować dawną cnotę i miłość Ojczyzny. Zachwiała się cnota polska w pośrzód górujących zbytków, a Polak niegodny przodków swoich, oręż sąsiadom straszny zawiesił wysoko, odwracając oczy swoje od niego, aby mu potrzeby i powinności Polaka nie przypominał. Gniła szlachetna krew polska w zbytkach i próżnowaniu, rdzewiał haniebnie zaniedbany oręż, a nieprzyjaciel korzystając z tego, niegdyś najsłabszy i nawet lennik nasz, wzmagał się tyle, ile my upadaliśmy, i tyle się podniósł na upadku naszym, że wraz z drugiemi śmiało nam teraz rozkazuje. Chybiliśmy bardzo, Królu Miłościwy, kiedy w ten czas, gdy oręż prawo w całej Europie zaczął dawać, my go piórem odpierać przedsięwzięliśmy; i cóż stąd mamy? Oto właśnie iści się owo przysłowie: że my dysputujem, ale każdy nas bije - my dowodzim prawo do rzeczy, odwołujem się do prawa, które każdemu własność jego zabezpiecza, a nieprzyjaciel opanowawszy nasze prowincye, i trzymając oręż nad głową naszą, krótko nam bezbronnym odpowiada: wydrzej jeżeliś silniejszy. Najjaśniejsze Stany! Podły, co sławny niegdyś zawiesił oręż; nikczemny co mu rdzewieć dopuścił, a nieszczęśliwy teraz Polak, któremu już go użyć nie wolno. Nie było jeszcze biedniejszej sytuacyi, jakiej dzisiaj doświadcza Ojczyzna nasza, kiedy Polak wchodząc najroztropniej w położenie rzeczy teraźniejsze, kiedy powolną uwagą roztrząsając stan swój osłabiony, granice Rzeczypospolitej Polskiej zupełnie ścieśnione, najludniejsze i najżyźniejsze prowincye oderwane, stan obywatela podatkującego bankructwem bankierów i ciągłą obcego wojska kosztowną konsystencyą zupełnie wyniszczony. Wojsko, tę to najmilszą zabawę przodków naszych, wojsko, na którym trony gruntują moc swoję i wielkość, z którym słabe dźwigają się, a bez którego największe upadają Mocarstwa, już teraz próżnym ciężarem nazywać musi. - Nie może ten głos wydrzeć się z piersi i ust posła bez najdotkliwszego przerażenia, który podaje istotną wiadomość o przyczynach słabości, i przekonanie o bardzo odległej dźwignienia się nadziei. Już to podobno przyszedł moment, że Polakowi, który się spuścił na samę wspaniałość, i który od samej tylko wspaniałości wyroków wyglądać musi, oręż bynajmniej nie przystoi: kto mając oręż w ręku, nie używał go na poparcie zdania swojego, ale go złożył w ręku ościennika, większe szczęście w ufności sąsiada, aniżeli w dzielności oręża i ochotnego żołnierza pokładając, ten już go podnosić nie może, bo uzbrojona sprawiedliwość obrażonej, a już przez nas całkowicie w Najjaśniejszej Imperatorowy rosyjskiej położonej ufności, bezkarnie by nie puściła. Cały kraj resztujący, a ten jeszcze zajęty wojskiem obcym z kilkunastą tysięcy pozostałego bez opłaty i potrzebnych rekwizytów wojska naszego, nie jest już w stanie ani gwałtem wydartych nam orężem odzyskiwać prowincyj, ani tej reszty nawet kraju, gdyby się dalej posunęła chciwość, ubronić; spuścić się tylko potrzeba na los przedwiecznej Opatrzności, która przecie może kiedykolwiek wystosuje narzędzie do dźwignienia nieszczęśliwej Polski. Najjaśniejszy Królu! Zdejmij ten oręż zardzewiały, któren, wiek już dochodzi, jak gnuśny i zniewieściały zawiesił Polak, wart on jest twych ręku, kiedy dawną jego sławę przypomnieć sobie raczysz, a to rdzą przejęte, zniszczone i od dawna nie tykane żelazo, na które z daleka samą tylko próżną tuczony nadzieją spoglądał naród, skrusz w ręku swoich, i rzuć go pod nogi spodlonego narodu, który go nie użył wraz z tobą w szczęśliwie wydarzonych, a już ubiegłych czasiech, a którego już odtąd przemoc i przeznaczenie używać nie dozwoliły. - Opowiedz, Miłościwy Panie, słabość, w jakiej naród zostaje: że nigdy nie jest mocen sam siebie dźwignąć, że już nadzieje zupełnie upadły, aby Polska tak przywalona, mocą własną i samą powstać mogła, że nam nic już nasze wojsko nie pomoże, że samej tylko zostawieni Opatrzności, od niej się też jedynie czegoś spodziewać możemy. - Pochwal, Królu Najjaśniejszy, cisnących się do ratowania Ojczyzny naszej generałów służenia ochotę, lecz powiedz im wyraźnie: że Polska z nikim teraz wojny nie toczy, bo jest słaba, ani też się obawiać od nikogo jakiej napaści nie może, kiedy zupełnie jest przez obce wojska zajętą. - Nie zawódź ich gorliwości do boju i wojny wytężonej, i nie bądź Miłościwy Panie okazyą, aby szemrali, że w nieczynności i próżnowaniu najwaleczniejszy tępieje bohatyr. Najjaśn. Stany! Jestem ja za tym: ażeby zaspokoić i zapłacić wojsko, bo tak mi każe sprawiedliwość; nie odbiegam od funduszu projektem JW. Ożarowskiego Kasztelana wojnickiego, z dodatkiem JW. Gołyńskiego wynalezionego; zgadzam się na projekt JW. Ożarowskiego Kasztelana z poprawkami już czytany, ale chcę i przy tym obstawać będę zawsze, aby fundusz Rzeczypospolitej tak wiele rolnika kosztujący pracy, żadnych próżnych nie opłacał tytułów; aby on zaspokajał tylko żołnierza, który aktualnie obozuje, oficera, który powinność pełni, i komendanta, który wszystkiemi pracowicie rozrządza, nie zaś tak wielką liczbę tytułów, których co dzień z nieszczęściem Ojczyzny przybywa.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |