![]() |
|
![]() | |||||||||
Jaśnie Wielmożnego Imć Pana Józefa Kulwieca Sędziego ziemskiego i Posła powiatu oszmiańskiego przeciw żądanej od Dworu berlińskiego delegacyi, na sesyi sejmowej dnia 30 julii 1793 roku miana Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! Najjaśniejszej Skonfederowanej Rzpltej Stany! Mówiłem przeciw żądanej od Dworu petersburskiego delegacyi, i nie znam się być winnym Bogu i Ojczyźnie, mówiłem za całością kraju mojego, i nie mam co sobie wyrzucać, mówiłem za powagą związku targowickiego, i nie krzywomprzysięzca. Słowem twoim, Miłościwy Królu, słowem stałym, bo królewskim, słowem w obliczu Boga i Narodu, w tej tu Izbie po kilkakroć rzeczonym, zmocniony, znałem za powinność stawać tam gorliwie, gdzie każdego z nas Posła charakter, obowiązki przekonania, Instrukcye, sumnienie i sama nawet wiązała poczciwość. Dziś gdy okropniejszy nam jeszcze materia teraźniejsza okazuje obiekt, gdy do tego przychodzi, że nieszczęścia narodu, równo chyba z upadkiem onego kończone być mogą, gdy złożona w wielkomyślności Najjaśniejszej Imperatorowej Jejmci losu Ojczyzny naszej nadzieja, nie wiem jakie nam jeszcze przyniesie korzyście, mógłżebym inaczej, jak i wprzódy myślić? Śmiałżebym inaczej co mówić? Najjaśniejsze Skonfederowanej Rzpltej Stany! Czyż to już mamy zostać tak słabemi, iżbyśmy i ten nawet ubogi, opłakanej kawałek ziemi, z niewdzięcznym dzielili Prusakiem? Czyż to już tak okrutni być mamy, iżbyśmy współziomków naszych, iżbyśmy nas samych, w niecofnioną zarzucali przepaść? Jakibądźkolwiek przecież był pozór traktowania z Najjaśniejszym Dworem petersburskim, był mówię pozór, bo przywalonym nam nieszczęść ciężarami, obstąpionym nam wojskiem, zamknionym w miejscu, upodlonym aresztem, ściśnionym przemocą nie godziło się ofiarowanej (lubo, daj Boże, dotrzymanej kiedy) odrzucać przyjaźni. Lecz z Królem Imcią pruskim, z lennikiem niegdyś naszym, z hołdującym nam niegdyś sąsiadem, a dziś uzurpującym najniewinniej własność i granice nasze, co za pretekst, i jakaż być może traktatu pobudka? Najechać kraj sobie ufny i przyjaźny, zakreślać w nim ku dogodzeniu własnemu granice, stanowić nowe rządu i podatków prawa, odzierać skarb i obywatelów, wybierać rekruta z cudzej własności, powiększać własne siły, i mówić jeszcze, że to ja szukam Jakóbinów, nie jestże to ostatnie igrzysko z nas, i z nieszczęścia naszego? Nie jestże to ostatnia hańba szanownego niegdyś, a dziś godnego litości Polaka? Nie jestże to ostatnia zniewaga i ubliżenie powagi tronowi twojemu, Najjaśniejszy Panie, Ojcze i Królu? Postrzeżmy się bracia i koledzy, nie przychodźmy do tej podłości i wstydu, abyśmy ubóstwem naszym zbogacali powstającego na zniszczenie imienia polskiego Monarchę, czyż to jeszcze do tego nas nieuwaga i postrach prowadzić będzie, abyśmy utwarzając dla nas i współbraci naszych niewolą, rąk naszych mazać w cudzym nie zaprzestawali nieszczęściu? Ojczyzna zhańbiona, Ojczyzna obdarta, Ojczyzna rozszarpana, trzebaż jeszcze, aby pogardy i igrzyska dźwigała znamiona? Lecz nie ma już śrzodka, już się stało, dzień siedmnasty lipca, dzień ów gwałtu i hańby, dzień płaczu i rozpaczy, dzień irae et calamitatis (któregom, dzięki Bogu, kreską moją nie splamił) jeden nam tylko teraz, Najjaśniejsze Stany, nadziei naszej zostawuje sposób: Trzeba, abyśmy w silnym i potężnym Najjaśniejszej Imperatorowej Jejmci ręku, naszą położyli ufność, ona to chyba i dla pomnożenia swej sławy, i dla okazania potęgi, i dla zachowania sprawiedliwości może nie zechce usuwać sprzymierzonemu (już dzisiaj) narodowi opieki. Czuje, bądźmy pewni, Wielka ta Katarzyna, jakie być mogą nadal, i jakie są teraz układy Dworu berlińskiego, zna, a może i z żalem jeszcze, jak wiernie bywają dochowywane Dworu tego przymierza? Piętnaście razy złamane z Rzpltą Polską traktaty, kilkanaście razy zdradzona i znieważona potencya rosyjska, nieraz oszukany i zakłócony Wiedeń, zawsze zrywane i psute z Dworem saskim i z każdym prawie narodem umowy, jakież komu z pomnożenia sił i mocy Prusaka przynieść mogą korzyście? Zamiary są to tylko podejścia i naszej niedoli, chcieć negocyowania z Prusami. Zmniejszywszy Król Imść pruski granice nasze, umocniwszy nierząd i wzajemną między nami nieufność, zostawiwszy nas w niesławie i w największej pogardzie, czyż i resztę Polski rozrządzić nie znajdzie łatwości i śrzodka? Silne są dosyć przymierza z Królem Imcią pruskim, nie powinne by te być łamane bez grzechu i kary, przecież oto patrzamy na kroki i zamiar onego: cóżby te nowe dzisiaj znaczyły umowy? Cóżby nas kiedy ubeśpieczyć mogło? Względem Króla, króla mówię, nie umiejącego znać i szanować świętości traktatów. Najjaśniejsze Skonfederowane Rzpltej Stany! Pomnijmy lepiej na to, że mały i ubogi naród wśrzód rządu i jedności ogromnym jeszcze stać się kiedy może, pomnijmy, żeśmy winni wziąć przykład stałości z podległego nam niegdyś, a dziś tak możnego i innym już rozkazującego narodu Prusów, pomnijmy, że kiedy przy niewinności naszej staniemy mężnemi, jeszcze tracić nie będziem powinni nadziei, jeszcze rozpaczać nie będzie się godziło, jeszcze imię Polaka może być kiedy szanowne i straszne. Lecz kiedy zgaśnie w nas dzisiaj cnota, kiedy postrach i prywata górę brać zechce, łzy chyba same tylko i zemsta niebios w korzyści nam będą. Stańmy wszyscy przy tym, aby charakter każdego z nas tu sejmujacych pod brudną nie krył się zasłoną; stańmy przy tym, abyśmy współbraciom naszym serca czyste i nieskalane ponieśli. Gwałt i przemoc, wśrzód której stojemy, niech raczej wszystko działa. Niech w oczach powszechności, w oczach Europy całej to się ukaże, że gdyśmy nie mogli odwrócić od Ojczyzny naszej nieszczęścia, przynajmniej jej zgubcami nie byli. Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! dozwól (z pokorą i z uszanowaniem Waszej Królewskiej Mci, proszę) dozwól, niech się tu do ciebie jako wierny syn, do dobrego ojca odzywam. Czyż to już nieszczęśliwa na Polskę ma się zbliżać upadku kolej w ciągu panowania twojego M. Panie? Czyż to tak okropna dla nas ma się wywiązać potomności epocha pod Waszej Królewskiej Mci tak drogim i szanownym imieniem? Królu dopuść! Niech uczuje twe serce żal i rozpacz poddaństwa twojego; widzisz, Panie, cisnące się do ciebie po ratunek dzieci: Stoiemy, oto tu wszyscy, czekając przykładu z ciebie, przykładu stałości i nieugnienia się. Maszże, dobry Królu, tę ziemię, która ci życie, która ci wychowanie, która ci koronę dała, z dziedzictwa Ojczyzny twojej wydzielać? Maszże ją spod panowania twojego, z pod opieki twojej wyrywać? Zechceszże Miłościwy Panie rękę twą do wyroku nieszczęśliwościów narodu twojego najpierwszy ściągać i zniewalać? Królu, Ojcze i Panie, wesprzyj ludu twojego prośby, pokaż dziś serce równie mężne, jako i łaskawe: Ufam ci, Ojcze Ojczyzny, ufam ci Królu, jeszcze naród twój szczęśliwym, jeszcze tron twój świetnym, jeszcze Polaka wolnym utrzymać zdołasz, gdy zechcesz. Pomnij, że osobą jesteś świętą, pomnij, że osobą jesteś nietykalną. Najjaśniejszy Panie! Nie chciej Wasza Królewska Mość głosu tego brać za głos (broń Boże) zasmucenia i prześladowania. Bóg widzi, że on jest tylko miłości obywatelskiej dowodem, nie chcę ja być niczyim sędzią, a tym barziej czynnościów i zdania najmędrszego z Królów. Znam, że obowiązki Króla różniejsze są daleko od obowiązków Posła i obywatela. Czyń, Miłościwy Królu, czyń tak, jak ci sumnienie, jak ci przekonanie, jak ci powinność każe, a naród pójdzie za tobą, i będzie jeszcze szczęśliwym. Uprzedzając zatem Twoje, Królu i Ojcze nasz, życzenie, twoją chęć pańską i serce, nie tylko że na delegacyą do traktowania (bo nie ma o co) z Dworem berlińskim nie pozwalam i pozwalać nie będę, lecz owszem upraszam, aby projekt JW. JP. Wyszogrodzkiego Mikorskiego, zapytujący się Dworu berlińskiego, co ma za powody zaboru krajów Rzpltej Polskiej i łamania traktatów, oraz domagający się ewakuacyi wojsk jego, i nadgrodzenia szkody, jako dawno już z deliberacyi wyszły, decydowanym wraz został.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |