![]() |
|
![]() | |||||||||
Szymona Szydłowskiego Posła Województwa Płockiego na Sesyi Sejmowej w Grodnie dnia 26 lipca 1793 roku miany Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! I Prześwietne Rzpltej Sejmujące Stany! Niewolnik Zopir, dla interesu i sławy pana swego Dariusza, obciąwszy sobie sam nos i uszy, uciekł się był do Babilończyków. Tam przyjęty z zaufaniem, skończył tym, iż odemknął bramy twierdzy i oddał ją swemu panu. I także to Polacy! Potrzebaż wam przykładów z niewolników, abyście chcieli służyć wiernie swej Ojczyźnie. Gwałtu, mówić nie przestają, iż ta Świątynia jest siedliskiem. Pytam się was: przed kimże uginacie waszą duszę? Oto przed kilko słowy na piśmie Ambasadora. I już-że nic więc dla sławy imienia waszego, dla dobra Ojczyzny, dla ulgi na koniec sumnienia, ponieść nie zechcecie. Ach, ledwo nie zgaduję, iż ci sami, którzy nam w ten moment rozkazują, mówią o nas. O gens, ad servitutem nata. Nieszczęście po nieszczęściu ocucić nas nie może, iż jedną tylko stałością utrzymać możemy, jeśli nie kraje, to sławę naszego imienia, które o jakże wiele jest na urąganie wystawione całej Europie. Ach, Boże Sprawiedliwy! Zemścij się nad tym straszydłem, które chcąc na swej głowie postawić koronę, zniszczyło wolność Polaka, zasiało nasienie despotyzmu, pod pozorem obrony wolności. Oto jest obraz każdej Konfederacyi, a najprawdziwszy dzisiejszej. Jeżeli chcemy pokazać światu, iż nas prawdziwy duch wolności łączył, a czemuż nie stoim przy naszej przysiędze, od której odwieść nic nas nie powinno. Wy Biskupi, Wy starcy i stróże religii i praw Boskich, co przykładem cnoty, to jest heroizmu miłości Boga i Ojczyzny być winniście. Pamiętajcie, iż sąd potomności was czeka, z tym przekonaniem: iż nie ujdziecie przeklęstw Polaka, kiedy w dzisiejszej sprawie, odstąpicie kochaną Ojczyznę. Królu mądry! Znasz zapewne, co uczynił ten miłośnik prawdziwy ludu swego, Kodrus Król Atteńczyków. Heraklitowie wydawszy wojnę Atteńczykom, oraculum podług zwyczaju zapytane, odpowiedziało: iż Heraklitowie mogą być pewni skutku zamysłów swych, jeśli oszczędzać zechcą życie Kodrusa. Na ten koniec, rozkazano całemu wojsku, aby ocalali dnie życia Króla Atteńczyków. Lecz Kodrus zdjęty prawdziwą miłością Ojczyzny, przebiera się pod chłopsku, oszukuje swoich, idzie do obozu nieprzyjaciela, napada na jednego żołnierza, któren mu życie odbiera. Na ten czas Heraklitowie zdjęci bojaźnią i głębokim uwielbieniem tak wielkiej cnoty, odstąpili swych zamysłów. Królu Miłościwy! To jest prawdziwa cnota, oszczędził Kodrus swych poddanych, ale sam padł ofiarą, dla tej Ojczyzny, której się znał być prawdziwym synem. Najjaśniejszy Panie! W tej sprawie, która się toczy, znam: iż możem być wszyscy nieszczęśliwi. Ale chlubno takiemi zostać, gdy idzie w oczach całej Europy o cnotę i sławę Polaka. To co do nas. Ale ty Królu dobry! Co nie masz nic do utracenia, bo na koniec ten Dwór berliński, bijący się przeciw Jakóbinom, nie może do nieszczęść W.K.Mci przykładać się żadnym sposobem. Dlaczegoż więc pod zasłoną nieodzownej tarczy, mając broń gotową w ustach swych, przez prawo 1768 roku nie powiedzieć: Iż jako jestem Stanem trzecim Rzpltej, tak z miejsca mego nie pozwalam na żaden projekt rozbioru, a tym bardziej na żadną ratyfikacyą. O! Gdyby twój głos, Królu Miłł., podobny temu w tej Świątyni był słyszany, Królu wielbiony i kochany, nie znalazłbyś zapewne między nami żadnego, który by nie poszedł za twym zdaniem. Co do mnie, uprzedzając zdanie najlepszego z Królów W.K.M. i pewnym będąc jego miłości dla Ojczyzny i determinacyi, oświadczam się, iż jako nigdy nie dozwalałem na żaden projekt rozbioru kraju, tak i na dzisiejszy przez JW. Drewnowskiego Posła Łomżyńskiego podany, tym szczególniej nie pozwalam, ani pozwolę.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |