Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Głos

Tadeusza Szymona Boncza Skarzyńskiego skarbnika i posła ziemi łomżyńskiej na sesyi sejmowej dnia 21 miesiąca czerwca 1793 roku. w Grodnie miany

Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy!

Najjaśniejsze Rzpltej Stany!

Miłość Ojczyzny, ta święta wolnego Polaka powinność, mimo najtrudniejsze dzisiejszych okoliczności zawady, budzi mą duszę i serce, bym jej całości przestrzegał. Z tą więc skromnością, która postępowań naszych być winna prawidłem, podnoszę głos mój do tronu Waszej Królewskiej Mości P.M.Mił. i do was, Najjaśniejsze Stany.

Stojemy na wierzchołku nieszczęścia naszego, i tym też sroższy jest nasz upadek, pewność jego, im jest oczywistsza, tym nieznośniejszą sercu prawego Polaka zadaje ranę. - Oto odgłos czytanych not uczy nas o żądanej do rozbioru kraju naszego delegacyi. Mamyż na nią zezwolić? Lub wziąć przed się śrzodki, które by nas jeszcze ocalić mogły? Wszak to są punkta, między któremi postawiony Prawodawca, jednego z nich jąć się jest winien, względny wszakże na dobro swojej Ojczyzny.

Żądać delegacyi, jest jedno co żądać rozbioru kraju, pozwolić na nią jest jedno, co stratę niepowetowaną przynieść Ojczyźnie; wyznaczyć zatem delegacyi nie możem, bo są nam hamulcem te święte prawidła, które w źrzódle nieochybnych powinności czerpa dla siebie Polak.

Czyliśmy zasłużyli na podział naszego narodu, ja o tym milczę, Bóg i potomność bez uprzedzenia sądzić to będzie, lecz jakie są przyszłe wypadki z takiego podziału wynikające, któż ich nie widzi? Kraj teraz pozostały, w same tylko szyszki i piasek obfity, w ten czas mógł się nazwać częścią kraju, gdy go tak obszerne żyźne i bogate, jedneż ciało Rzpltej składające, otaczają prowincye, lecz po ich (broń Boże) ubyciu, do czegoż ten kraj podobny będzie? Wszak słusznie go nazwać można padołem płaczu oraz siedliskiem nędzy i ubóstwa, które dla bidnych nas tu pozostałych mieszkańców jednym tylko staną się udziałem. Mamyż więc bidę i nędzę naszą przez delegacyą podpisać? Pozostałość tak maleńka kraju naszego, nie ludna i do wszelakiego prawie niezdatna handlu, czymże to będzie? Gdy z niej ani przyzwoitej Królów naszych powagi, ani najszczuplejszego, a do wewnętrznego rządu koniecznie potrzebnego wojska utrzymać, ani magistratur rządowych opłacić (choćby z wyciskiem ostatecznej mieszkańca własności) nie będzie można. My przecież podział kraju przez delegacyą podpiszem?

Żaliłbym się na los mój, który mi tej nędznej bryły ziemi być obywatelem dopuścił, gdzie nieszczęście po nieszczęściu nierozerwanym idąc za sobą pasmem, aż do grobu dybać za mną będzie, a potomek z narzekaniem i wzgardą spojrzy na moją mogiłę.

Spójrzmy na drugą stronę, Najjaśniejsze stany, a zobaczmy jaka jest samowładność nasza, abyśmy uskutecznili podział. Ten kto drugiego i ustępuje, trzeba żeby ustępujący nad ustąpionym miał prawo, rzecz ta tak jest oczywista, iż żadnej i najmniejszej podlegać nie może sprzeczce. Jakież jest prawo nasze nad obywatelami, którzy się w kordony Najjaśniejszych Mocarstw graniczących dostali? Wszak żadne, równo jeden drugiemu rodzący się Polak, żadnej względem współobywatela mieć nie może przewagi, więc go ani ustąpić, ani zamienić nie może, chyba z upadkiem tych odwiecznych pryncypiów, które są zasadą Rzpltej naszej i jej węgielnym kamieniem. My przecież mamy współbraci naszych oddać? My cząstka bez porównania mniejsza narodu, od tych prowincyi, które się w kordony dostały? My naresztę, którzyśmy prócz wrodzonych nam powinności, świętą Bogu uczynili przysięgę, iż najmniejszej części kraju nie oddamy? A to w ten czas nawet, gdy w tym samym związku nam niezaprzeczonym trwamy istotnie?

To więc, co czujem, i co czuć winniśmy, w tej smutnych rzeczy naszych postawie, oświadczmy to Najjaśn. Dworom, od nas delegacyi żądającym, iż tak wielki zabór krajów naszych zupełnie naszą obala egzystencyą, iż stawia nas w postaci najbiedniejszego w świecie narodu, iż moc i władza nasza rozciągać się nie może do oddania współ-braci naszych.

Azaliż litościwa Wszechmocnego Boga ręka, mocą której rządne stoją, i upadające dźwigają się narody, zeszle promień swej łaski i choć po części los nasz osłodzi.

Usilne w tej mierze starania wasze, Najjaśniejsze Stany, usprawiedliwiwszy was, wam samym, jeżeli bezskutecznemi staną się, weźmiecie przed się to, co z lepszym Ojczyzny uznacie.

Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! Wybrany z łona Ojczyzny na Króla wolnego narodu, czujesz bez wątpienia najwięcej gorzkość dzisiejszych wypadków, dobrotliwe Miłościwy Królu twe serce radziło ci przemówić do narodu i przypomnieć mu jego obowiązki, aliści ten, tym mocniej zaraz czuje ich świętość. Użyj dzielnych starań i zabiegów twoich na wsparcie rządom twoim powierzonego ludu, my w słodkim uczuciu serc naszych, tobie Miłościwy Królu, jako ojcu Ojczyzny, Imię Wybawiciela dodamy.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych