![]() |
|
![]() | |||||||||
Kazimierza Plichty Posła Ziemi Sochaczewskiej na Sesyi w Grodnie 3 lipca 1793 roku semotis arbitris miany Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! Najjaśniejsze Rzeczypospolitej Sejmujące Stany! Polityka będąc sztuką wzajemnego podług reguł dyplomacyi, narodów pod narodem podkopu, ma zapewne liczne wycieczki, które w głównym obiekcie własnego bezpieczeństwa, na kształ podziemnych między miną i kontra-miną krzyżówek, temu zaręczają zwycięstwo, kto w przemysł obfitszy, i kto zręczniejszy pokryć własne, a odkryć obce widoki, jest pewnym naprowadzić przeciwnika, na punkt utajonej siły swojej, skąd mu albo dzielny dać odpór, albo skutecznie porazić jest go mocen. Ta wysoka nauka, nie tylko znajomość, ale i fizyczną moją dyspozycyą przechodzi, a nawet obowiązki reprezentanta województwa, lub ziemi, za tym nie puszczając się na to morze obszerne, na którym tyle wielkich do czasu Ministrów, straciwszy pewną skazówkę i sami potonęli i narody w bezden pogrążyli, ja jako obywatel i reprezentant ziemi mojej, odzywam się do rzeczy wczoraj nie załatwionej. Przeciw prawu, w uściech obywatela, nie masz wymówki, bo między rozkazem legalnym a winnym posłuszeństwem nie masz śrzodka, za tym gdy Jaśnie Wielmożnym Pieczętarzom prawem zalecono zostało, aby imieniem Stanów podali notę do JW Posła Rosyjskiego, o przywrócenie do łona naszego Kolegów naszych, o podniesienie sekwestru z dóbr J.W. Marszałka Wielkiego Litewskiego, o cofnienie zakazu dostarczania na potrzeby Najjaśniejszego Pana, z własnych jego dochodów, upraszam tychże Jaśnie Wielmożnych Ministrów o kategoryczną bez ogródki odpowiedź, czyli pomieniona nota podana, czyli podług zalecenia sejmowego, Ministrom Zagranicznym, tu będącym komunikowana, jaki skutek sprawiła, co na nią odpowiedziano? Wszakże nie dosyć jest Sejmowi, nie dosyć mnie samemu reprezentantowi oglądać i witać godnych Kolegów, bo ja dalsze w tym żądaniu zakładam widoki, z których, abym nie był posądzony, że idę za popędem namiętności, tak się tłumaczę na własne Jaśnie Wielmożnego Posła Rosyjskiego naleganie, jesteśmy w trakcie, w chęci rozpoczęcia negocyacyi, końcem najściślejszego w krytycznej naszej pozycyi, z wspaniałą i wielkomyślną Katarzyną Wielką sprzymierzenia. Więc dla obustronnego bezpieczeństwa o trwałości i dobrej wierze takowego przymierza, trzeba nam nawzajem wiedzieć, jak nadal Jaśnie Wielmożny Poseł traktować ma ten naród, z którym ma negocyować, czyli jak naród udzielny i wolny, czyli jak podbity. Jeżeli za naród wolny, więc nam trzeba zabespieczenia od dalszych podobnych gwałtów, jeżeli za naród podbity, więc nam ordynanse z obozów otaczających miejsce rady do wykonania przysyłać należy. Ale takowego postępku negocyacyą nazywać by nie przystało. Jesteśmy nadto w trakcie przepisania prawideł deputowanym do negocyacyi i pytam się na cóż by służyły opisy instrukcyi, gdyby przykładem Jaśnie Wielmożnych Pieczętarzów wyznaczyć się miani deputowani, zostali autoryzowani do obojętnego woli sejmowej dopełnienia, i gdyby samże Sejm tworząc prawa, był nieczułym i niedbałym na ścisłą onej egzekucyą. Nad to wszystko, mam jeszcze i tę uwagę: Cóż byśmy, Najjaśniejsze Stany, nie zyskali, gdyby Jaśnie Wielmożny Ambasador Rosyjski z charakteru i serca swego (oddzielnie od obowiązków, które sprawuje) uważany, i powszechnie szanowany, rozpatrzywszy się w czystości intencyi kroków naszych wskazał nam ten czarny i bezwstydny podmiot, tego wyrodka i zdrajcę Ojczyzny, który fałszem i potwarzą truje zbawienne dla Ojczyzny zamiary. Dlatego upraszam o satysfakcyą prawu, i na mocy jednomyślności ogłoszonej tamuję bieg sejmowania, dopóki nie będzie, quod non factum fiat.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |