Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Głos

Szymona Szydłowskiego

Szambelana J.K.Mci i Posła Województwa Płockiego

na Sesyi Sejmowej dnia 3 lipca w Grodnie miany

Najjaśniejszy Królu P.M.Miłł. Prześwietne Sejmujące Rzpltej Stany!

Piękny zaiste widok Przezacne Stany, kiedy mądrość Tronu, roztropność Senatu, Szlachetny Rycerstwa zapał i cnotliwa stałość, w tym poważnym nas wczoraj postawiły położeniu, gdy zastanowiły przewrotność, a zarumieniły przemoc. Tak jest, Królu! Niech wie Europa, żeśmy dzień cały w ponurym czekali milczeniu chlubnej Kolei, albo umrzeć z chwałą, albo zostać cnotliwemi. Was, uciśnieni, a nierozdzielne serc i grona naszego członki, wzięliśmy za ucisk Sejmu, za prawdziwy dopiero gwałt narodu. Widząc was już powtórnie aresztowanych, czekaliśmy jakoby dopełnienia ostatniego występku, aby bezbronnych deptano. Wielbiemy was, najmilsi więźniowie, nie wiem na jak długo tu nam powróconych.

Najjaśniejsze Stany! Nie żałujmy już Przezacni Mężowie ofiary uczynionej roztropności. A że przez Notę nie mamy nadgrody uczynionej niepodległym duszom krzywdy wyrządzonej, i godności Sejmu, żałujmy czule i skutecznie, krzywdy uczynionej prawu, porządkowi i prawdzie. Daliżeśmy zlecenie Kanclerzom biegać na konferencye, i żebrać miłosierdzia? Czy chcieliżeśmy, aby urzędownie obelgi narodowej zapytali przyczyn i ślad gwałtu na piśmie zostawili? nie wychodząc za Izbę. Chciał mieć naród positive uwiadomioną Europę, jak się poważnie, roztropnie i cnotliwie stawił, a Europa dowiaduje się konfidencyonalnie, że Posłowie za jakoweś schadzki i burzenie, cierpieli. Tłumaczę się dalej - Słowo konfidencyonalne w ustach Ministrów nie jest obligujące, w znaczeniu swoim nosi wybieg i wymówkę dyplomatyczną. I tak zostaliśmy exponowani, bez chluby nikczemnie i bez zostawienia śladu gwałtowi, szczwać po Kamszatce Sobole, które na urągowisko będą może i nadgrodą na rozbiór kraju układów dyplomatycznych. Więc krzywda była i będzie urzędowa, a ekskuza konfidencyonalna.

Proszę cię zacny, pełen światła i cnót Senatorze JW. Kossakowski, Biskupie Inflancki, daj już raz przez obowiązek religii i obywatelstwa całą rozciągłość, jaka jest w rozumieniu J.W. Ambasadora słowu temu: Partye i schadzki. Chcąż nam przyjaźń, te najczulsze serca i duszy poruszenie, wraz z sławą i krajem wydrzeć.

Chcąż z nas samoistne i dzikie porobić stworzenie, i tej jednej uciśnionym odmówić pociechy! Zapłakać i rozrzewnić się razem. Toż to w wspaniałym i ludzkim sercu Ambasadora jest Jakobinizm? A czym nazwać moralność. Ibi bonam Republicam, ubi bonos esse amicos.

Godni i cnotliwi Koledzy! Przysiążmy sobie natychmiast kochać się i jednać. Krzywdę dobrom lub osobie jednego, za krzywdę wszystkim wyrządzoną bierzmy. A kto wie, czy za tym murem nieskazitelności, nie da nam Opatrzność sprawiedliwa wytrzymać ognie kalumnii pruskich, że byli u nas Jakobiny.

Wywracać prawidła delikatności, sprawiedliwości i własności, było zawsze sztuką mocnej a chciwej polityki. Ale mieć rekurs do natrząsania się i szkalowania niewinnego narodu, to jest obrazić Boga, Religią i Moralność. To jest zakrwawić wszystkich świata całego poczciwych ludzi serca. I toż to zowie się Profesyą Jakobinowską, a ja mówię, że pruską.

Kończąc, proszę JWW Kanclerzów i Marszałka, aby prostą drogą, nie uwodząc się niewczesną gorliwością, in consequenti sesyi wczorajszej, wywrożenia szkalowań o polskim duchu w Europie. Nota na sesyi, mówię, wczorajszej prawem unanimitate zapadła, co ad literam była czytaną, wydrukowaną jurata fide podpisaną, i Ministrom wszystkich Dworów Zagranicznych komunikowaną urzędownie. Bo chcemy, żeby nas mieli za cnotliwych i nieskazitelnych, nie za Jakobinów, i nie za Filiponów. A zamawiam sobie z dodatkiem tym, za co to pod bokiem Sejmu wywożą arbitrów niewinnych i innym nakazują wyjeżdżać.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych