Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Mowa

JW. Jana Krasnodębskiego na sessyi sejmowej dnia 20 czerwca

Miłościwy Królu i Najjaśniejsze Sejmujące Stany!

Nie dla tytułu, lecz dla usług, nie dla korzyści osobistej, lecz dla dobra Ojczyzny, nie dla błyszczenia się w licznym zgromadzeniu, lecz dla pracowania na użytek krajowy, wysłany z posrzodka braci moich na ten Sejm Ekstraordynaryjny nie chcę inaczej ust moich w tej Świątyni otworzyć, tylko aby zaraz pierwszy głos mój był przekonywającym dowodem, że dobro powszechne kraju, nie zaś osobisty interes, będzie zawsze moim przedmiotem. Że instrukcya mi dana, będzie moim w całym ciągu sejmowania prawidłem. Że wnętrzne moje przeświadczenie będzie moim nauczycielem. Że powszechność cała będzie moim sędzią. A głos tajny sumnienia nadgrodą lub ukaraniem za czyny moje. Będąc wierny temu oświadczeniu i uiszczając niezłomne moje przedsięwzięcie, zaczynam najprzód mówić w rzeczy tyczącej się sposobu obrad naszych następnych. Współbracia nasi w domach pozostali są naszymi panami, my posłowie tylko dopełnicielami ich woli, z czego usprawiedliwiać się przed niemi mamy konieczny obowiązek.

Ci tedy rozkazali mi w swojej instrukcyi domagać się, aby sessye sejmowe nie Semotis Arbitris, ale w przytomności arbitrów zawsze bywały. I zdaje się, że nadto nic nam sprawiedliwszego zalecić nie mogli. Bo uiszczenie tej ich chęci jest potrzebne Ojczyźnie, nam i pozostałym braciom w domu. Zbieg okoliczności krytycznych i rzadko od kogo przewidzianych, wymierzony na osłabienie doszczętne Ojczyzny i unieszczęśliwienie nas, którego nieszczęścia najdotkliwsze skutki od dawna czujemy, jest tej własności, iż jeżeli one odpartemi być nie mogą, ma przynajmniej prawo Ojczyzna nasza, już może konająca, widzieć jawnie i przeświadczać się, jaka jest w jej dzieciach miłość ku niej.

My, posłowie, patrząc najbliżej na słabość Matki naszej, Ojczyzny, jeżeli już uzdrowić jej nie potrafiemy, przynajmniej że nie pragniemy jej zagubienia jestestwa i nie dokładamy się do tego; niech cała powszechność na to patrzy i przekonywa się o tym, aby wiedziała kogo z nas prawemi Ojczyzny dziećmi, a kogo wyrodkami ma nazwać.

Współbracia nasi w domach pozostali, lubo zaszczycili nas ufnością, jednakże w czasie doświadczanego i spodziewanego jeszcze nieszczęścia, rzadki jest człowiek, który by nie unosił się podejrzeniem ku najdowodniejszemu nawet przyjacielowi, niech przeto o naszych tu postępkach i usiłowaniach będą uwiadomieni, nie z samych pism tylko, ale i z świadectw arbitrów na sessye uczęszczających, zwłaszcza że nie po długiej może chwili, ciż arbitrowie nasze osiądą miejsce i będą równie naszego wzywać świadectwa, jak my ich dziś potrzebujemy.

Spodziewając się więc, iż jak każdy z sejmujących czuje to wszystko razem ze mną, tak będąc przeświadczonym o tych trzech prawdach teraz wyjaśnionych, popierać to z równym usiłowaniem będzie. Jeśliby jednak kto chciał być przeciwny temu, oświadczam się wcześnie, iż nie odstąpię inaczej od tego żądania, aż chiba in turno przekryskowanym zostałbym.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych