Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Głos

Ludwika Gołyńskiego

Pisarza Sądów Laski Wielkiej Koronnej, Posła z Województwa Czerniechowskiego

Na sesyi Sejmowej dnia 26 miesiąca czerwca roku 1793 miany

Najjaśniejszy Królu!

Prześwietne Rzeczypospolitej Zgromadzone Stany!

Dochodzi godzina, w której los nasz, los Ojczyzny, los przyszłych pokoleń decydować potrzeba na zawsze.

A my nieszczęściem dla nas w takim jesteśmy położeniu, że tyle tylko dobrego zrobić możemy, ile się rozmyślnie do ugorszenia tegoż losu nie przyłożemy.

I dla tego, lubo ufny i przekonany o gorliwości waszej, Stany Najjaśniejsze, pozwolicie, że przerażony wielkością klęski, jeszcze raz mówić będę przeciwko żądanej delegacyi.

W pierwszych dniach swoich każda Rzeczpospolita, jako zawiązuje się, z pewnej jedności i wspólnych chęci centralnie do jednego celu dążących, nie może być tylko wzrastającą. - W stanie zagrożenia i zachwiania się umysły obywatelów między niepewnością upadku a ocalenia wstrzymuje od zbocznego postępowania wstyd i spodziewana odpowiedź. Lecz Rzeczpospolita rozumiana za niknącą, jest najbidniejsza, bo odejmuje wszelkie spodziewanie nadgrody, wstydu i kary.

W ten czas to obywatel widząc niby gasnące szczęście swoje w ogóle, mylnie rozumie, że pomagając do rozprucia pierwszych zasad, ubezpieczy przynajmniej siebie partykularnie. - Ślepy, nie chce widzieć, że ta moc, która skupione targa się złamać siły, tym łatwiej dosięgnie szczegółu.

Przeszliśmy z wiekami z kwitnącego do wątpliwego stanu rzeczy naszych, a ten ostatni przeze mnie przywiedziony, aczkolwiek nam podobny i okropny, nie powinien jeszcze rozpraszać nadziei naszych.

Gdy jeszcze przeznaczenie zostawiło nas w liczbie egzystujących narodów, gdy Europa dotąd nie wydała swego wyroku, który by imię Polaka zatracał, gdy na koniec choć ściśnieni, możemy w tym przybytku wspólnie, kiedy nieskutecznie zaradzać, to przynajmniej żale swoje otwierać! Udajmy się do tej ostatniej broni nieszczęśliwych, przeszlijmy łzy nasze do postronnych Dworów, jeżeli ich czułości nie wzruszy niedola nasza, okropność podobnego kiedyś wypadku zastraszyć może.

Dwór Wiedeński nie zaprze się przysług, które kiedyś szczęśliwa Polska z chęcią mu ofiarowała, ani swoich traktatów, któremi całość granic naszych zabezpieczył. - Czynić co bez wiadomości tego Dworu, jest to wyrzec się najpewniejszego śrzodka, a nie daj Boże i zostawić drogę do dalszych nieszczęść.

To jest co nam roztropność doradza, to jest co ze wszech miar godny Poseł w swoim powszechnie przyjętym podał projekcie.

A gdy już tyle światłych głosów dowiodło, jak jest niebezpieczna żądana delegacya, ja tylko pragnę, aby się z nas każdy w sobie zastanowił nad drogami, któremi chce przechodzić, a dosyć będzie miał powodów do jej obrzydzenia i odrzucenia.

Pamiętajmy, że przyspieszając tę delegacyą, postąpilibyśmy jak ten lekarz, który dla uleczenia bólu głowy, chciał zacząć od jej ucięcia.

Tak myślę co do wyznaczenia delegacyi, że jednak powtórne noty Ministrów Zagranicznych potrzebują koniecznej odpowiedzi, przekonany najzbawienniejszą radą Waszej Królewskiej Mości i zacnego Senatora JW Księdza Biskupa Inflanckiego na dniu wczorajszym przełożoną. - Chciałbym, aby ten godny Senator dokładniej odkrył nam myśli swoje. - Bo ważność materyi tego wyciąga, abyśmy się wprzód wszyscy objaśnili, nie przelewając na oślep mocy na nikogo.

Dodatek zaś do projektu JW Sandomirskiego, który podaję, aby był przeczytany, z miejsca mego upraszam.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych