![]() |
|
![]() | |||||||||
Djonizego Mikorskiego Posła Księstwa Mazowieckiego z Ziemi wyszogrodzkiej na sesyi dnia 29 sierpnia miany Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! Najjaśniejsze Skonfederowanej Rzpltej Sejmujące Stany! Ta jest smutna w wieku teraźniejszym nieszczęśliwego Polaka kolei, aby z nieszczęścia przechodząc w nieszczęście, gniótł się do politycznego z swą nędzą zgonu, a znikomie usuwającą się sprzed oczy zasłoną, coraz wiecznego zatracenia, bliższy dla siebie dozierał koniec. - Najjaśniejsze Stany! Dając moc deputacyi podpisania traktatu zaborowego dla Rosyi, umiano uciskające duszę i serce cnotliwego Polaka słodzić nieszczęście, a tym sposobem, jak dostrzegam, usposobiono nas do przyjęcia powtórnie przychodzącej na Rzpltą zguby. Słyszane z góry w tej Izbie głosy odzywające się, iż trzeba dla Rosyi podpisać traktat, iż trzeba dopełnić ratyfikacyi, aby nowym z tym mocarstwem połączywszy się związkiem, trwalej naszej pewniejszemi być mogliśmy egzystencyi, aby znaleźć w przypadkowych okazyach pomoc, aby resztę ochronić kraju, te mówię głosy, dały miejsce większości, iż pomimo nas dwudziestu jeden opierających się i na gwałt użalających, stało się przecież to wszystko, w co i nas wciągnąć pragniono. Lecz jakiż z tej powolności dziś widziemy skutek? Oto upadek kraju, oddział od braci, a wzgardę w oczach Europy, i od tych nawet, co zdrajców szukając, onych wynaleźli. Najjaś. Stany! Zapraszany z taką gorliwością od niektórych JW. Ambasador bywania na deputacyi pruskiej, widzę, iż nam swego usuwa ratunku, a przyczynia się bardziej, abyśmy traktat cesyi krajów, z dworem berlińskim spieszniej zawierali. Otoż więc nadzieje nasze spełzły jak sen podchlebny, a ów podpis ratyfikacyi dla Rosyi, który obiecywał odwrót zaboru pruskiego dziś nam ranę, tym boleśniej, że już podgojoną odnawia. - Ocknijmy się przeto, Najjaś. Stany, z tego letargu, w który nas podłość nikczemnym przywidzialnego dobra wprowadziła szukaniem, a trzymając umysły nasze w fałszywym zatopieniu, kładzie na ołtarzu zdrajcy wabiące nas blaski, temi znęceni, sami siebie przedajem, nie obzierając się nawet, że tuż za nami, chytra swe niesie przemoc kajdany. Najjaś. Stany! już nam inną wziąć należy postać, a postać taką, która by pierwszą zatarłszy hańbę, okryć nam się nową nie dopuściła. Hańba ta pewno nastąpi, jeżeli powolnemi się okażemy do przyjęcia projektu, od zdradliwej a z Izby znikłej osoby podanego. - Niech obcy żołnierz stanie tu w Izbie prawodawczej, w tej niegdyś Izbie wolnego narodu, niech wyrzeknie - Polaki czyńcie, bo każę, boście narodem żydowskim, z którym postępujemy jak z niewolnikami - na ten czas pozna dopiero Europa, i zostanie przekonaną, że gwałt i przemoc sprowadzone od wyrodnych Polaków, wszystko zdziałała, ale cnotliwy Polak, bynajmniej się do tego nie przyczyniał; tym sposobem uwolniemy się od hańby, zyskamy litość obcych narodów, nie tracąc sławy, którą nam i tę wydrzeć usiłują. - Trzeba, mówię, stanąć z najwyższą determinacyą w niedopuszczaniu traktatu z Królem pruskim, zwłaszcza gdy ten Monarcha to dowiódł przed światem, iż u niego świętość przymierza jest niczym, zdrada prawidłem, a podstęp ogólny nie ledwo w całej Europie, najpierwszą cnotą, która go do tej, jak dziś widziemy, wielkości wyniosła stopnia. Nota na dniu wczorajszym od JP. de Buchholtz podana, czyż nas, Najjaś. Stany, najżywiej obruszyć nie powinna, a razem wbudzić tę rezolucyą, którą niegdyś wolny zaszczycał się Polak. - Wielka zaś Katarzyna, mając już skutek woli swojej, każe nam się spodziewać, iż cudzym interesem, niewinności naszej uciskać nie zechce, lub przynajmniej dogadzając woli najezdnika, da poznać światu, że jest instrumentem dzieła w Berlinie uknowanego, a na naszą wymierzonego zgubę. Królu dobry! Królu nieszczęśliwy! Przy Rosyi kazały być W.K.Mci widoki, jeszcze go kiedyś przed światem i narodem uniewinnić mogące, ale przy interesie Króla pruskiego, to chyba chęć konieczna zgubienia imienia, i razem kraju polskiego, ciebie, Miłościwy Panie, postawi. Prześwietna prowincyo litewska! Unia, gdy te słodkie dała prawo Koronie, jednym Rzpltej nazywać się z tobą ciałem, wzbudź czułe na los ginących braci swoich, w sobie uczucie. - A świetna zawsze z cnoty i męstwa, stań równie z nami, przy naszej obronie. - Nie zatwierdzaj, proszę, twym pozwalaniem zaboru naszego, niechaj cię głosy nieszczęśliwych i łzy współbraci, do czułej nad niemi poruszą litości. - Równie i wy, przezacni reprezentanci województw wołyńskiego, lubelskiego, bełzkiego i czerniechowskiego, obstawajcie za prowincyą wielkopolską, obstawajcie proszę tym śmielej, im pewniejszemi jesteście, że was zemsta pruska, tak łatwo jak nas dosięgnąć nie potrafi - ani wam może dokuczyć. - Ja lubo kordonem zajęty, podobnie nie obawiam się Szpandau, jak mnie i Syberya nie lękała, mówię śmiało, bo przy prawdzie i niewinności, iż zabór Króla pruskiego mam za gwałt najniesprawiedliwszy, mam za łupiectwo polityczne, czynienie z nim traktatu za nieprawe, ratyfikacyą nastąpić mającą za niesłuszną, i równie, jak dawniej dnia 17 sierpnia przeciw pierwszemu Mocarstwu, tak dziś przeciw drugiemu najuroczyściej się protestuję, najsolenniej manifestuję.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |