Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Głos

Jaśnie Wielmożnego Ludwika Chodźki

Posła Powiatu Oszmiańskiego

na sejmie grodzieńskim dnia 30 lipca 1793 roku, przeciwko zamiarom Dworu berlińskiego miany

Najjaśniejszy Królu!

Najjaśniejsze Skonfederowane Rzpltej Sejmujące Stany!

Gdy i dzisiejszy sejmowania sposób nie na dobro, lecz zgubę Ojczyzny skierowany, inaczej obywatela (nie ulegającego intrydze) przekonywać nie może, jak tylko, że umyślnma się na to zjechali, aby przez sposoby (prawdę mówienia) zawiązujące usta, dogodzić obcej przemocy zamiarom.

Przebóg! Czy sięż nam godzi, tak sromotnie się Ojczyźnie matce naszej wywdzięczać, która nas urodziła wolnemi, a my synowie w leciech naszych, za jej urósłszy hodowlą, plątamy ją w despotyczne łańcuchy, i do głębi nie dojrzałego ucisku, spłakaną, wycięczoną i starganą wiodąc, mamyż jeszcze przyczyniać się do jej rozerwania?

Wołam do was, Stany Sejmujące! Postrzeżcie się w zapędzie waszym, pytam się was, czy godzi się równychże jak my jesteśmy obywatelów, w despotyczne zaprzedawać więzienie?

Czy nie jestże sromotną hańbą powiedzieć do napastnika: oto nie czyń mi niewinnemu przykrości, nie odzieraj mię z własności mojej, nie chciej się nademną pastwić; a ja za to mojego brata oddam na wieczne niewolnicze usługi, a z nim jak kaprys twój zechce, postępuj, własność jego nazywaj twoim dobrem, tylko już mnie pojmanego upuszczaj. - A pięknież to rodakowi na rodaka tak powiedzieć? Dobrzeż to cudzym dobrem zasłaniać siebie? Poczciwież to więcej prywatną z podłością szacować spokojność, niżeli krew wrodzoną braterską, więcej powiem, czyż to jest godziwie wolnej ziemi mieszkańców kalkulacyą egoizm cieszącą, odstąpić (ledwo nie powiem, zaprzedać) władzy jednego człowieka (a ja nie wiem) może i tyrana.

Pomnijmy, że Bóg jest karzący zbrodnie! Pomnijmy, że musiemy dać jemu z życia dzisiejszego sprawę, ale ten ogromny Sędzia nie przyjmie, jak my dzisiaj w politycznym tylko sposobie układać się potrafiamy; i nam się wyraża, że tego nikt nie pozna, ale nie zna powszechność, co kogo, i dla jakich obowiązuje przyczyn, może ta powszechność na nas co i mówi, może przeklęctwa i złorzeczenia wywiera, może na resztę o pomstę do Nieba woła.

Boże! Królu! Stany i cały Narodzie! Wyjawiam głośno i szczerze, iż żadna mię tu w tej Izbie nie potrafiła usidlić prywata, żaden postrach okrutnego despotyzmu mię zrazić nie zdołał, owszem w materyi traktowania z rosyjskim dworem, kilką mojemi głosami z miejsca mojego mianemi nie pozwalałem (acz czasem ze łzami i zdyszanym tonem) na żadne proponowane zdarzenie, krzywdę najulubieńszej Ojczyźnie mojej przynoszące, nie przyczyniłem się kreską moją do zatwierdzenia gwałtownej chęci, nie ściągałem ręki ani do wykopania dla niej grobowczego dołu, ani byłem pomocnikiem wtrąconych z wolnej ziemi do niewolniczej jamy współbraci moich zakopywać, nie upiększałem słów moich politycznym układem okolicznościów bo znam, że ludzie pod jedną żyjący klimą, umieją, jak jedni coś udawać, wystawiać i straszyć, tak drudzy jeszcze prędzej (bo o ich zgubę idzie) poznać i zrozumieć, co kto wyraża ustami, a co na uboczu czyni.

Nie umiem wyrazić, co czuję, nie mam wrodzonej zdatności kształtnie uprzęgać słowa, ale dosyć dla mnie tego, gdy przy wierności mojej, mam zamiar nie dwoić serca, od ust za niedolą Ojczyzny mówiących.

Rzecz to jest widoczna, że kto mówił przeciwko gwałtom, przemocy i narzutom przez Rosyą na nas wciskanym, tak dalece silniej mówić powinien, gasząc nieograniczoną żądzę berlińskiego dworu, bo Rosya krzywdę tylko czyni, a drugi nie tylko się (zapomniawszy dobrodziejstw) sam stał wykonywaczem nie nasyconej inwencyi, lecz innym dworom potrafił wmówić maksymę, przeciwną Bożemu i narodów prawu, odjęcia cudzej własności.

Otoż, mówię, Król pruski, oczernił polski naród, podejrzeniem, iż w nim są niejacyś Jakóbini, do wyszukania których, niesłusznie i niesprawiedliwie zagarnął naszą ziemię i portowe miasta Gdańsk i Toruń.

Jestem jeszcze wolnym dzisiaj Polakiem, na wolnej ziemi, i nie podległym Królowi Imci pruskiemu, jest on Królem, ale nie dla mnie (bo ja mam mojego) ja się u tegoż jako syn mojej ojczyzny, pytam: za co moją matkę prześladuje? Za co braci moich w niewolnicze zabiera władanie? Za co, gdy to, czego nie dał, odejmuje? Gdzie sobie wyczytał nas i ziemi naszej nadanie? W ostatku z rozpaczą zapytuję się, jak samże ten Król nazywa tego człowieka, który czyjąś własność najazdem wydziera. O, jak byłbym szczęśliwy, żebym choć cząstką jakichkolwiek słusznych racyów był przekonany; ale zapewna powie, i do sądnego dnia mówiłby, że szukam, alem jeszcze nie nalazł Jakóbinów. Rzecz jest pewna, że ten, kto czego nie zgubił, naleźć tego nie może.

Ciekawa rzecz, co stąd wyniknie? że dopiero kto silniejszy słabszego uciska, co nastąpi w ten czas, gdy już nie będzie co komu wydrzeć, a skłonność pożądana bez tej zabawy obejść się nie będzie chciała; albo gdy pod czas się i nie uda mieć skutki zamiarów; a w ostatku, gdy najwyższa Istność postrzegłszy, że ktoś przebiera miarki, ukarze.

Ja nie wiem, kto może być przekonanym, gdy dopiero oddamy ziemię naszą i na niej współbraci żyjących, że już tym smutnym oddziałem wykupiemy się od dalszej napaści. Jeżeli o nas cokolwiek jeszcze trzymających się dzisiaj nie tylko nie dbają, lecz owszem się nad nami pastwiąc wyśmiewają, a ojczyznę naszą rozrywają, cóż to będzie w ów czas, gdy z ostatka sił pozbawieni będziemy, i gdy nam (czego nie daj Boże) zabronią przez ruinę naszej egzystencyi zwać się Polakami, i będą nasze zatykać usta, aby te nie wyraziły: Despoto, zwróć moją Ojczyznę, wolność i prerogatywę.

O Niebo! Cóż sięż to z naszą Polską i nami dzieje, prawdziwie mówię, żeby nie wstrzymywała światłość religii w rozpaczy człowieka, zapewna ten miałby za słodycz, nieszczęśliwe życia swojego ukrócić godziny.

Widziemy i nawet brać winniśmy przykład, jak są ministrowie zagraniczni wierni i staranni dla swoich panów; a my gdy za ich idziemy przykładami w wierności dla naszej Ojczyzny, powiadają zaraz, że jesteście burzycielami spokojności, a gdy niektórzy (ich bojąc się) imże podchlebiają i wysługują się, na tych zapewna powiedzą, że tylko zdradę waszą cierpiemy, lecz samych nienawidzim. Gdy kto milczy, tego (rozumiem) mają za nie zasłużonego się ani im, ani Ojczyźnie.

Przebóg, jak tu żyć na świecie, należałoby desperować, ja w moim guście obrałem nieodstępność Ojczyzny mojej, chociażby wpośrzód prześladowania i ucisku; a zaś obojętnością, polityką nieszczerą, a tym więcej zdradą i przekupstwem, pogardzałem i pogardzać nie przestanę.

Królu Najjaśniejszy, wierny jestem Ojczyźnie mojej, a zatem i tronowi twojemu, cóż bym był za obywatel, gdyby krzywdy odjęciem krajów tobie do rządu od całego danych narodu, nie czuł: czyż bym był wart łaskawego ucha w słuchaniu mojej prostowierności, gdybym powiedział, Królu, oddaj siebie i nas pod obcą władzę; czyż wreszcie wykraczam, gdy proszę jako syn ojca, aby moich braci nie mianował poddanemi (zezwoleniem swoim) obcej przemocy.

Najjaśniejszy Panie! Jakby to powszechność o tobie i dzisiejszym sądziła sejmie, gdyby obok akcesu do Targowickiej Konfederacyi, o nieodstępność piędzi ziemi, czytała approbatę królewską i sejmową zaboru ziemi polskiej i na niej biednych mieszkańców, a czyż toż taka byłaby wdzięczność od rodaków oddaniem onych wiecznemu pognębieniu despotycznej osobie, czym oni wykroczyli, że na jęk, łzy i narzekanie tych biednych wolnej Rzpltej Polskiej ziemianów, litości pokazać nie chcemy, i właśnie na ich wołanie zatykamy uszy nasze, a gdyby nie widzieć czołgania się ich w niewoli, odwracamy oczy.

Może to próżne będzie wołanie moje, do serc i gorliwości waszej, Najjaśniejszy Królu i Najjaśn. Stany, może się komuś zda powiedzieć: że nie umiem okolicznościom ulegać, a może wreszcie kto powie, niech on swoje mówi, a my swoje zrobiemy. Lecz ja, Najjaśniejsze Stany, z mojego miejsca nigdy, i na żadną dla mojej Ojczyzny nie zgadzałem się krzywdę, i dopioro nie tylko na delegacyą pruską, ale nawet na jej principia nie pozwalam i nie pozwolę, to jest na projekt JW. Drewnowskiego Łomżyńskiego, owszem na projekt JW. Mikorskiego Posła Wyszogrodzkiego zgadzam się, i JW. Mci Panie Marszałku Sejmowy o podniesienie onego bardzo proszę.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych