![]() |
|
![]() | |||||||||
Dzień 28 augusta
Sesja 52
Zagaił teraźniejszą sesją marszałek sejmowy, mówiąc: mocą nieprzewidzianych wyroków ciosy razem się okropne na kraj nasz zwaliły, a gdy ich odwrócenie ani w naszej mocy, ani w zdolności zostaje, ile że gwałt i przemoc czegoż na słabym nie wymuszą narodzie, a gdy żadnej znikąd nie widać nadziei, jaką mamy dać czynnościom naszym postać, do was to, stany sejmujące, przynależy. Tu doradzał umiarkowanie do okoliczności stosowne, przekładał urzędowania swego tak dalece szczupłe granice, że sama nawet rada jego pod wyroki stanów sejmujących podpada. Dodał wszelako, iż wczoraj wniesiona materia pruska nie może stanów uchylić roztrząśnienia, ile że ją gwałt zbrojny nad słabemi przewodząc popiera. Mądrość przeto stanów sejmujących strzodki wynaleźć powinna stosowne do okoliczności, w jakiej znajdujemy się. Ponowił, iż nieraz w zagajeniach swoich oświadczał, że rząd wewnętrzny we wszelkich jego przedziałach ustanowić i ustalić należy, albowiem i ta jest dla obywatela niemała korzyść w dobrze rządnym prowadzić życie kraju. Oddawszy na ostatku do woli stanów, od czego sesją zacząć zechcą, doniósł o dwóch notach na ręce swoje od ministra pruskiego i od JP ambasadora rosyjskiego przysłanych, które rozkazał JP sekretarzowi czytać. Tyszkiewicz marszałek WLit. o podobnychże notach i do siebie przysłanych stany zawiadomił.
Czytał JP sekretarz najprzód notę JP ambasadora w tych wyrazach ułożoną: v.
nr 1
Po niej przeczytanej czytał drugą JP ministra pruskiego w tej treści ułożoną:
v. nr 2 Obeszły sejmujących termina noty powagę stanów obrażające, a przeto przekąsne przemówienia nastąpiły na pruską, że to po niemiecku i inne podobne w czasie czytania słyszeć się dawały i po przeczytaniu wrzawa, zamieszanie i gomon straszliwy w izbie zaczął się. Podhorski wołyński niezrażony wczorajszym zaburzeniem się izby na siebie koniecznie głosu dopraszał się. Tamowali mu jego Szydłowscy ciechanowski i płocki, Bogucki i Mikorski wyszogrodzcy, Karski płocki, Krasnodębski liwski, Stoiński lubelski, Godaczewski trocki, Hołdakowski bielski, Jankowski i Gosławski sandomirscy i wielu innych. Podhorski chciał koniecznie mówić, ale mu nie tylko posłowie, ale nawet i arbitrowie przeszkadzali. Niejakiś JP Cybowicz przysiadłszy do niego, prosił go i zaklinał, aby nie chciał tak szkodliwego dla ojczyzny podawać projektu. Obrażony tą śmiałością arbitra Miączyński z furią odwrócił się przy Podhorskim będąc do niego, ale ten obydwóch jako zdrajców zapraszał za izbę do rozmówienia się wolniejszego z sobą. Szczędzą się tu nawet wyrazy z gorliwości przez Cybowicza powiedziane. Za czym Podhorski krzyczał na JP Tyszkiewicza marszałka WLit. o ustęp generalny arbitrów, chociaż z tych nikt się nie mieszał prócz zaszłego zdarzenia. Nareszcie krzyczał na marszałka sejmowego, aby projekt z rąk jego przyjął i czytać sekretarzowi kazał. Marszałek nie wziął go sam, ale sekretarza posłał do Podhorskiego, któremu on oddał projekt. Ale w tym momencie okrzyknięto zewsząd sekretarza, aby się nie poważał czytać. Zaburzenie izby było straszliwe. W nim Szydłowski ciechanowski wołał: pięknież to być zdrajcą własnej ojczyzny. Bogucki wyszogrodzki mówił: zdradzać ojczyznę, gubić braci i w niewolę potępiać - cóż za zbrodnia! Gosławski sandomirski zapraszał pod laskę Podhorskiego, aby się spod niej o zdradę ojczyzny zagadniony tłumaczył. Tu oponujący się w największym wzburzeniu izby domagali się głosów. Na co Jozofowicz inflancki oświadczył się, iż na żadne głosy nie pozwala, a Miączyński i Zaleski lubelscy, Rokossowski bełzki, Włodek gostyński i sam Podhorski o czytanie projektu najsilniejszemi dopraszali się wołaniami. Na co rzekł Mikorski: słyszał JP Podhorski wczoraj podane zalecenie i izby mniemal powszechną na nie zgodę, a dziś poważył się zgubny dla ojczyzny podawać projekt. Prosiemy go pod laskę. Gosławski: prosiemy jako zdrajcę ojczyzny. Krasnodębski chciał mówić, ale Jozofowicz mu inflancki nie dawał. Podhorski, Miączyński i Zaleski wołali na marszałka o czytanie projektu, potym Miączyński donośniejszym głosem rzekł: jedna strona żąda, aby był czytanym projekt, druga nie dopuszcza. Tamta ma prawo za sobą, ta za uporem idzie. Skarżyński łomżyński prosił o głos, Szydłowski ciechanowski o sąd na Podhorskiego. Miączyński lubelski mówił: powinność sama czytać każe projekt od posła podany. Jak to bronić czytania nie wiedząc, co on zawiera. Krasnodębski z Jozofowiczem w tym zamieszaniu in forma kłócili się, a Stoiński raz w raz wołał o sąd na Podhorskiego, Miączyński zaś lubelski wołał, że bez rezolucji zostawić nie można. Obaczmy, niech się tylko wołał, że bez rewolucji zostawić nie można. Obaczmy, niech się tylko przeczyta projekt. Kto może wiedzieć, co on zawiera, a Jozofowicz wołał: MP marszałku, dla Boga każ WP ten projekt czytać! Na co mamy czas na próżno tracić! Poczym na zalecenie JP marszałka sekretarzowi, aby czytał, Godaczewski trocki rzekł: MP sekretarzu, proszę tak śmiało nie posuwać się do czytania, albowiem ostrzegam, że będziesz nieszczęśliwym. Gosławski sandomirski, Szydłowski płocki, Mikorski wyszogrodzki razem pod laskę Podhorskiego zapraszali. Ten się zaś pytał ich, za co. Szydłowski ciechanowski rzekł: za to, żeś zdrajca ojczyzny. Karski zaś i Szydłowski płoccy, Krasnodębski liwski, Skarżyński łomżyński i inni do JP marszałka razem mówili: przestrzegamy, abyś WP nie dawał czytać sekretarzowi tego projektu. Było to mówionym wstrzód zamieszania izby ustawicznie trwającego, które czasami przycichało, ale po krótkich momentach pauzy jeszcze się gorsze wzniecało, co dało przyczynę Jozofowiczowi, że przekładał w przymówieniu się swym uszanowanie tronu, hańbę takiej sprzeczki i tamowania czytania projektu od posła podanego. Włodek zaś gostyński mówił: nicht nie wie, jaki projekt. Na cóż go bronić czytać. A Krasnodębski liwski nieustannie się z Jozofowiczem inflanckim kłócili i przemawiali w trwającym zaburzeniu się izby, które nie dozwalało słyszeć, o co się i jak umawiali. Miączyński ustawicznie napędzał marszałka, aby uskuteczniał porządek sejmowania i do niego przystępował. Marszałek tłumaczył się mu, iż trudno jest w tym strzodek wynaleźć, gdy jedni ultro głosów domawiają się, a drudzy podobnież czytania projektu, a nikt nie chce od swego zamiaru odstąpić. Na co Skarżyński łomżyński tłumaczył się, że wyższy jest nierównie głos posła, niżeli czytanie podanego projektu. Stoiński lubelski mówił: niech się wprzód usprawiedliwi, jakim czołem na zdradę ojczyźnie podał projekt. Podhorski rzekł do niego: ale WP nie wiesz, co w nim podałem. Szydłowski płocki: oczyszczaj się z obieky i zdrady. Skarżyński i Szydłowski płoccy, Mikorski wyszogrodzki, Skarżyński łomżyński i Krasnodębski liwski o głosy dopraszali się. Jozofowicz inflancki na żadne głosy nie pozwalał, a Stoiński lubelski na to odpowiadając dopraszał się u niego, aby mu instrukcją sejmików swoich inflanckich ukazał i w stanach produkował. Skarżyński łomżyński dopraszał się u marszałka o głos zamówiony. Na co mu JP marszałek odpowiedział: ale jest pierwszym do czytania projekt od posła podany. Podhorski na marszałka zawołał: każże go WP czytać! Gosławski sandomirski i Szydłowski płocki razem: zdrajcą go ojczyzny podał - zawołali, a potym sam Szydłowski mówił: nie wart jest czytania taki projekt, którego ten poseł, co jest zdrajcą ojczyzny, podał. Nie dlatego, prześwietne stany, abym nie wart był waszej atencji, oświadczyłem na dniu wczorajszym w oczach Boga, w obliczu WKMci i was, cała publiczności, iż każdego z sejmujących, który by się tak na swą zawziął ojczyznę i który by taki podał cerograf, jakim jest projekt czarnego zdrajcy Podhorskiego, będę miał za nieprzyjaciela ojczyzny. Nie dla tego - powtarzam - mówiłem prosząc WKMci PMMił. i was prześwietne stany, ofiarując głowę moją, bądź takiego nieprzyjaciela ojczyzny, jakim jest Podhorski, by słowa moje na wiatr poszły, lecz bym to stwierdził, iż miłą dla mnie jest powinnością nie żyć jak dla ratunku mojej ukochanej ojczyzny. Jestem w tej determinacji, królu miłościwy, i dzisiaj prosząc najpokorniej WKMci o wyznaczenie sądów sejmowych. Idę pod laskę zadając JP Podhorskiemu zdradziectwo ojczyzny i oczewiste złamanie przysięgi związku konfederacji targowickiej. I nie ustąpię spod laski, aż się doczekam tej dla ojczyzny pociechy. Powiedziawszy to, udał się pod laskę. Liczne głosy powtarzały, aby i JP Podhorski podobnież udał się pod laskę, a JP Karski płocki z drugiemi wołał o sąd za zdradziectwo i złamanie przysięgi targowickiej. Podhorski wołyński w miejscu swoim siedząc, oświadczył się, że nie pójdzie pod laskę i że zadawanie mu zdrady jest płonne, albowiem gdy projekt nie był czytanym, izba więc nie wiedząc, co w nim jest, nie może o nim sądu wydawać. Co słysząc, Szydłowski płocki pod laską zostając, projekt podany do laski ze stolika przeczytał, co i drudzy z posłów uczynili. Gosławski zaś sandomirski mówił do Podhorskiego: cnotliwy nie unika sądu, z chęcią niewinność swoją poddaje pod wyroki jego. W takim WP zostajesz położeniu. Jesteś cnotliwy i czy się nim mniemasz? Nie lękaj się sądu, idź pod laskę, kiedy cię kolega zadający, żeś ojczyzny zdrajca, wzywa, i tam tłumacz się z zarzutu. Jeżeli zaś WP unikając sądu, jak widzę, tym czarnym obiektem okryty przez tłumaczenie się nie zmażesz. Ja sam miałbym za ujmę powagi prawodawczej, sam wstydziłbym się dalej tu posłować, gdybym widział WPana okrytego tym czarnym obiektem w gronie prawodawców mieszczącego się. Zamieszanie izby zawżdy równe trwało. Karski płocki mówił: to nie dzień wczorajszy. Dziś nie ma żartów wobec ci zdradę zadaną. Idźże WPan pod laskę i tam się usprawiedliwiaj. Podhorski: ja tam nie pójdę, a co WPan, to maszeruj pod nią, jeżeli masz ochotę. Bądź tyż pewnym, że się WPana nie boję. Stoiński lubelski podobnież go pod laskę wzywał, a Gosławski sandomirski do niego mówił: sam się przyznaj do grzechu, a mniejsza będzie kara, albowiem ją litość wymierzy. Na co mu rzekł Podhorski: dziękuję za radę. Nie potrzebuję teologicznych refleksji. Na powszechne w zaburzeniu izby wołania sądu na zdrajcę, gdy marszałka ujrzał Karski uśmiechającą się obojętność, rzekł do niego: czy trzeba, czy nie trzeba sądu, MPanie marszałku, nad tym się WP nie powinieneś wahać. Samo zadanie komu zdrady ojczyzny jest zbrodnią, z której oczyszczać się temu, komu ją zadano, należy. Szydłowski zaś ciechanowski powiedział: publicznie mu zadano, że jest zdrajcą ojczyzny, niechaj się publicznie i oczyszcza. Karski: niechaj już wiemy, czy z nami jako z narodem traktują. Kiedy jak z narodem, to nam ukarania zdrajcy bronić nie będą; kiedy jak z niewolnikami, to niechaj już pętami niewoli kują. Czas już dowiedzieć się, za co nas mają. Gosławski sandomirski mówił: widzę w JP Podhorskim bojaźń sądu, przyjaźń mi każe podać mu strzodek do uwolnienia się od niego, tj. przyznać się do grzechu i cofnąć podany projekt, wyznanie winy i poprawa ujdzie za ukaranie. Miączyński lubelski: ale nicht nie wie, co ten projekt zawiera. Niech tylko będzie przeczytanym, może w JP wołyńskim i grzechu nie będzie. Stoiński lubelski na to rzekł do Podhorskiego: nie masz w WPanu występku zdrady, to nie masz się przyczyny lękać iść pod laskę, a że iść nie chcesz, toż samo dowodzi, żeś zdrajca. Skarżyński łomżyński zaczął go podobnież wzywać pod laskę, na co mu Podhorski powiedział: nie wiedząc WP, co się zawiera w projekcie, nie możesz inducere causam. A Skarżyński na to: krótka dla WP inducta pójść i usprawiedliwić się spod laski z zadanego zdradziectwa ojczyzny. Podhorski: nie ma tu manifestu ani pozwu, przeto i konsulty WP nie potrzebuję. Stoiński: o, zapewne lepszy jest tysiąckroć taki zacny jurysta jak JP łomżyński niźli tak podły zdrajca jak WPan. Podhorski do Skarżyńskiego: nie widziałem przykrzejszego człowieka nad WPana. Wtem do niego rzekł Szydłowski ciechanowski: zadano ci, żeś zdrajca, to powinieneś wraz iść pod laskę i usprawiedliwić się. Stoiński zaś powiedział do Podhorskiego: ja miałem niegdyś z WPanem przyjaźń, a jak go znam, tak opisuję. Brałeś pieniądze będąc deputatem, a teraz zostałeś posłem - jesteś zdrajcą ojczyzny. Godaczewski trocki mówił: nie wart siedzieć z nami w takiej obiekcji będący, a Stoiński raz w raz wołał, aby szedł pod laskę. Na co rzekł do niego Podhorski: nie winszowałbym sobie takiej głowy jak WPana. Plichta sochaczewski mówił: MPanie marszałku, izba in passivitate zostaje. Chciej WPan to zamitrężenie ukończyć. W tym czasie zamieszanie i zgrajne mówienia wszytko tamowały, a Plichta znowu rzekł: kolega jest pod laską, MPanie marszałku. Do WPana należy wezwać i tego, kogo powołuje o tak ważne przestępstwo, jakim jest zdrada ojczyzny. Na co odpowiedział marszałek: może koledzy odstąpią od tego wniosku. Stoiński zaś i inni zawołali: przenigdy nie odstąpiemy, a Jozofowicz inflancki rzekł: można by tę materią wziąć ad deliberandum do jutra, a dziś projekt przeczytać. Na co rzekł Stoiński: musi to mieć kolega inflancki w instrukcji swojej umieszczonym, iż gdy posłowi zdradę ojczyzny zadadzą, by tak mało o to dbał, iż by miał za powinność takowe zagadnienie brać ad deliberandum. Godaczewski trocki wnosił: kiedy nie chce iść pod laskę, to sądźmy go i siedzącego na swoim miejscu. Mikorski zaś wyszogrodzki, Karski płocki, Kimbar upicki i inni razem rzekli: nie ma tu co dalej czynić, trzeba przystępować do sądu. Nie ma tu żartu, niech odpowiada zdrajca ojczyzny. A gdy takie, jak się opisało, spory godzin około czterech czasu zabrały, wezwał król JMć ministerium do tronu. I gdy doniósł Tyszkiewicz marszałek WLit., że król JMć mówić będzie, uciszyło się w izbie, a król JMć w te tłumaczył się słowa: prawdziwie, że sam z sobą pasować się muszę, widząc w jakich okolicznościach zostajemy i do jakich kroków zbliżamy się w teraźniejszej sesji. Widzę coraz bardziej zbliżające się groźne okoliczności i że na coraz gorsze narażamy się klęski, iż jeśli podamy wodze zamiarom naszym, które hamować wstrzemięźliwością możemy, możemy przyjść do tak okropnych wypadów z sytuacji, w której się nam ratować trudno, a nawet i cofnąć się niepodobna będzie. Czas, który wszytko odmienia, jedynym jest ratowania strzodkiem i nadzieją. A teraz gdy do mnie jako do króla należy usuwać nieszczęścia, nie widzę innego sposobu jak zasolwowanie sesji do jutra. Jakoż i sesja zasolwowaną została na dzień jutrzejszy na godzinę 4 po południu. Gdy się król JMć oddalił z izby sejmowej, ze wszytkich stron został okrzykniętym Podhorski zdrajcą ojczyzny, a mając obok siebie z bełzkich Miączyńskiego, z lubelskich Zaleskiego, nic nikomu nie odpowiadając w cichości i skromności ducha wymknął się z izby sejmowej. Tejże nocy Puławski, z którym stał na Horodnicy, wypędził go w nocy od siebie i rzeczy jego kazał powyrzucać, a posłowie wołyńscy i zebrana u Puławskiego kompania chciała go rozsiekać.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |