Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Uwagi

nad Aliansem z Moskwą

Pytamy się jeden drugiego, co dla nas lepiej, czy żeby nie był, czy żeby był zrobiony alians z Moskwą taki, jak ona chce? Na tę kwestyą odpowiadając, wyobrażajmy sobie najprzód co z nami będzie, jeżeli tego aliansu nie zrobiemy?

Jeżeli nie zrobiemy, zostaniemy z wojskiem dwunastu ad summum piętnastu tysięcy ludzi, i z formą rządu jeszcze prawie słabszą niż była roku 1775. Wtedy mieliśmy 18,000 wojska, kraj trzy razy większy i bogatszy niż teraz, i mieliśmy niby za sobą obowiązek wzajemny trzech sąsiadów, którzy nas mieli bronić jeden od drugiego; a skutek w prawdzie jaki był? Ten, że nas, i Austryak i Prusak kolejno krzywdzili, to w Soli, to o Juliusa, to o Mixtów, to o Gdańsk i Toruń, to o wszystkie handlowe artykuły bez excepcyi. A obadwaj nad traktat zabrali nam blisko sta mil kwadratowych kraju; te nadebranie kraju przecie nam pomoc rosyjska wróciła. Względem zaś innych nie skutkowała dla nas Moskwa nic, i bardzo słabo tylko za nami się interesowała, czemu? Bo nas nie miała za swoich, tylko za obcych, daleko mniej dla siebie ważnych, niżeli byli Austryacy lub Prusacy. A w rządzie naszym przeszkadzali nam Moskale zawsze istotnego ulepszenia, z tejże racyi, że nas mieli za obcych i niechętnych. A zatem źle nam było przez wiele lat dlatego, żeśmy nie byli dość mocni przez własne siły ani się obronić, ani egzystować; a żadnej podpory szczerej i dość mocnej obcej nie mieliśmy. Jeżeli tedy dziś nie zrobiemy ścisłego aliansu z Moskwą, nie tylko tak zostaniemy, jakeśmy byli dotąd, ale będziemy w sytuacyi daleko gorszej, z przyczyny żeśmy dwoma trzecinami mniejsi; a że ci, którzy nam te dwie trzeciny odjęli, tym bardziej nas będą strzegli, i w słabości i w nierządzie utrzymywali, im bardziej będą nas sądzili chciwemi zemsty i odzyskania. I wzajemnie będą sobie pozwalali nas krzywdzić i odzierać, nie mając żaden z nich swego interesa w obronie, konserwacyi i uszczęśliwieniu naszym.

Jeżeli kto powie, że Austryjak nic nam teraz nie wziął, i zdaje się dotąd, że brać nie chce, wszystkie wiadomości zagraniczne jednostajnie twierdzą to, że gdy Cesarz przeświadczy się już niezadługo, że on ani Bawaryi, ani Lotaryngii, ani Alzacyi nie nabędzie, wtedy tak właśnie, jak w roku 1773 swoją część, swoje zrównanie z Prusakiem szukać będzie w Polszcze, a drudzy dwaj bronić tego nie będą, kalkulując, że za Polaków wojować byłoby tylko dla nich stratne, ile gdy z nas korzyści nowej żadnej sobie nie będą obiecywali.

Teraz pójdziemy do suppozycyi, gdybyśmy alians chcieli zrobić z Moskwą, ale nie tak, jak ona go sobie życzy. Wtedy ona go nie zrobi, i zostaniemy w biedzie naszej aktualnej. Jeżeli zaś zrobiemy ten alians według żądania Moskwy, to zostaniemy w porze takiej, że kraj krajowi stanie się użytecznym, i jeden drugiego będzie mógł wspierać, nie zaś tak, jak podany na początku Sejmu teraźniejszego projekt Imć Księdza Kossakowskiego Biskupa Inflanckiego był względem inkorporacyi Polski.

Jeśli te ścisłe złączenie się zrobi, wtedy Moskwa będzie miała interes, a zatem i chęć nas i szczerze bronić od wszystkich inszych, i szczerze uszczęśliwiać, gdy nas zważać będzie nie już jak sobie niechętnych, i przeciwko sobie mściwych, ale owszem jako część siebie samej, jako ręka dla siebie samej przybyłą. W dowód tego ofiaruje nam to, czego żadnemu inszemu narodowi nie ofiarowała dotąd, to jest zupełne porównanie Polaków z Moskalami we wszystkich handlowych obiektach bez żadnej restrykcyi i bez wzajemnego cła: ofiaruje nam wszystkich sił swoich obronę przeciwko komużkolwiek, czego nam tym bardziej potrzeba, im mniej sił sami teraz mamy i mieć możemy. Moskwy teraz interesem będzie nasz handel i z drugiemi sąsiadami ulepszyć, bo przez to swój własny ulepszy. Jej interesem będzie, aby nasz kraj nie był zajmowany, ani wexowany od nikogo, ponieważ jej kraj przez nasz lepiej zasłonionym i lepiej obronionym zostanie.

Jeżeli rząd aktu się układający, i który nam Moskwa gwarantuje (chociaż już w rozmaitych punktach będzie lepszy niż był przed rokiem 1788), jeżeli jednak, mówię, jeszcze w niektórych częściach nie będzie tak dobry, jak byśmy sobie życzyć mogli, jednak to uważać trzeba, że w tym samym traktacie zostawuje nam drzwi i możność ulepszenia tegoż rządu, byleśmy w dobrej przyjaźni i poufałości z nią zostali; czego nigdy spodziewać się nie możemy, jeżeli w diffidencyi z nią zostaniemy.

Jeżeli to nas obraża, że sobie Moskwa otwiera łatwość do przechodzenia i przebywania u nas wojska swego. Tu zważyć należy, że jeżeli aliansu nie zrobiemy, to te wojsko, które nas uciąża i drze, jednak nie wyjdzie, a co gorsza, że nas tak będzie darło i niszczyło jak dotąd. Jeżeli zaś zrobiemy alians, to najprzód nie tyle tego wojska zostanie w Polszcze, ile go jest teraz, i wcale inaczej sprawować się będzie. Na sejmach, sejmikach i w stolicy, ani przebywać, ani porządzać się nie będzie, płacić będzie gotowizną wszystko za cenę wolnie umówioną, kwaterunków, opału daremnie wyciągać nie będzie w miastach ani żywienia u chłopów. A zatem zamiast uciążliwości stanie się dla nas korzyścią przez wchodzenie pieniędzy, których teraz jest w Polszcze tak mało. Kraj i każdy obywatel się zamoże przez konsumpcyą produktów. I co dotąd żołnierstwo moskiewskie obchodziło się z nami, jak z zawojowanemi, to się będzie obchodziło, nie w słowach, ale w rzeczy, jako z przyjaciółmi i bracią, a przecież i naszemu ludowi zawsze bliżej do Moskala jak do Niemca.

Jeżeli Moskale u nas, tak jak my u nich, mamy mieć indygenat, nie trzeba rozumieć przez to, że nam Moskale zajmą u nas wszystkie miejsca; wszakże do jednych będzie obierała szlachta, do drugich będzie nominował Król; toć ani ci, ani ten z własnego interesu inaczej przypuszczać Moskalów do urzędów nie będą, tylko bardzo skąpo. A jednak dla wielu Polaków dobra droga otwiera się w Moskwie do honorów i szczęścia. Tam Polak i senatorem, i feldmarszałkiem, u nas Moskal dyzunit ani senatorem, ani ministrem pacis nec belli zostać nie może.

Gdy zaś to obostrzonym zostanie, że Moskal nie prędzej, i nie inaczej do honorów i do urzędów będzie mógł przyjść w Polszcze, jak pod temi warunkami, jakie dotąd dawnemi prawami opisane były indygenaty, i nie inaczej, jak po dowiedzionej nabytej dziedzicznej ziemskiej possessyi od roku w Polszcze. To samo wprowadzi do nas mnóstwo gotowizny, której nam tak bardzo braknie; tyle jest zadłużonych, nie mamy komu dóbr przedać dla oswobodzenia się, niech Moskale kupują.

Jeżeli ten alians dojdzie, to nikomu gorzej z tym nie będzie, jak jednemu Królowi. I współcześni, i potomność powiedzą i napiszą, że to za tego Króla Stanisława Augusta taką i większą sobie nabyła Moskwa influencyą w Polszcze, jak Francya i Szwecya Traktatem Westphalskim i późniejszemi oderwali od Niemiec Burgundyą, Alzacyą, Lotaryngyą, połowę Niderlandów, Pomeranyę, Bremen i Werden; zrobili się jeszcze nadto gwarantami formy rządu Rzeszy Niemieckiej.

Prawda, że to będzie potężnie bolało osobiście Króla, ale tenże król powinien to mieć przed oczyma, że zawsze pierwiej i bardziej to czynić powinien w czym zalega istotne dobro narodu jego, niżeli to, co osobiście jemu tylko dogadzać może. A potem niech i ten sam Król zważy, że ani chwały, ani szczęścia dla niego nie będzie, jeżeli naród będzie w biedzie jęczał, opuszczony i uciemiężony od wszystkich, jak to zapewne będzie, jeżeli z Moskwą się ściśle nie złączemy. Jeżeli zaś się złączemy, to przecie już będziemy mieli plecy wolne i bezpieczne, już będziemy mieli zapewnioną obronę od inszych, już sobie uścielemy drogę do ulepszenia własnego rządu kiedyś, jeżeli nie za teraźniejszego króla, to przynajmniej za przyszłego; a Król dobrze myślący, powinien tak wszystko czynić, jak może być najlepiej dla jego narodu, nie tylko za jego życia, ale i w najdalsze czasy.

Na koniec, jeślibyśmy powiedzieli Moskwie: wyjdź ty całkiem od nas, a przychodzcie nas ratować, kiedy nas ktoś będzie zaczepiał. Kto wie czy nam nie odpowie Moskwa: daleko nam chodzić do was na drugie granice, was do połowy zawojują, nim my nadejdziem, a ciężej odrabiać, jak zapobiegać; gdybyście wy mieli lub mieć mogli wojsko własne do obrony waszej przynajmniej w pierwszym roku wystarczające, gdybyście mieli jakie fortece, przy których byście się mogli osadzać tak jak Francuzi, tobyśmy mogli choć w pół roku po zaczętej wojnie przyjść wam na sukkurs jeszcze w czas; ale jak teraz są u was rzeczy, to jak my całkiem od was wyjdziemy, może być po was, nim się wróciemy. A i nas kosztuje daleko więcej z daleka przychodzić wam na sukkurs, niżeli w przytomności was bronić, jak teraz czynić jesteśmy gotowi.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych