![]() |
|
![]() | |||||||||
Jaśnie Wielmożnego Mieczkowskiego Starosty rabsztyńskiego, posła krakowskiego przy podaniu projektu względem banków, dnia 23 sierpnia 1793 miany Projekt, który dnia dzisiejszego stanom sejmującym przynoszę, otwiera usta moje; otwiera te usta, które w tych smutnych obradach przemocy ulegając, i wolnie radzić nie mogąc, milczeć sobie przykazały. Te usta, które z żalem, smutkiem i zarumienieniem się w celu ukończenia krajowego nieszczęścia, za deputacyą wotowały. Projekt ten, mówię, zrywa milczenie moje, dlatego że jest projektem sprawy powszechnej, szczególnie każdego mieszkańca kraju naszego interesującym; dlatego że jest z dworami sąsiedzkimi wspólnym, a zatem w ukończeniu prętkim i skutecznym. Któż nie przyzna, jak srogi cios upadek banków krajowych przyniósł Ojczyźnie naszej? Kto nie widzi, jak wielkie straty w fortunach sprawił obywatelskich? Do jakiegoż niedostatku, ubóstwa i nędzy tysiące ludu nie przywiódł? Padł ten cios równie na oderwanych braci naszych, i na zagranicznych, a podobno i całej dał się uczuć Europie! To nieszczęście politycznemi okolicznościami zwiększone, w kraju i za granicą, kogoż nie dotkło? Chyba tych, którzy żadnej nie zwykli mieszać czynności, albo owych, którzy kapitałów nie mieli, bo zbytnia ufność Polaka wszystkie do banków zaniosła pieniądze. To bez przykładu w Poszcze dopełnione bankructwo, nas z pieniędzy wyzuło, kredyt zniszczyło, handel obaliło, i publiczną cyrkulacyą wstrzymało. Jeżeli spiesznie tak licznym klęskom nie zaradziemy, majątki przez banki zabrane, już nie w połowie, jak nam obiecują, lecz ze wszystkim straciemy, a nie zabranym dotąd, pewną szkodę przez zatamowanie wszelkich interesów i cyrkulacyj przyniesiemy. Prześ. Stany! Czyż ta krótka, lecz okropna sytuacya, nie jest godna waszej baczności? 150 milionów kapitału nie powinnoż być obiektem uwagi, i zastanowienia waszego? Będziecież ostatniego czekać upadku, w którym już nie będzie można wyszukać ratunku? Nie, zapewne. Ta wspaniała rada jest godna waszego prawodawstwa! Godna wolnego niegdyś Polaka! Każdy z nas swym staraniem, cios ten fatalny oddalać powinien, i nieszczęśliwych tej pozostałej ziemi mieszkańców ratując, łzy obficie przez tych wylane, a niedostatkiem i rozpaczą wyciśnione, osuszyć. W tym ja to zamiarze smutku i ucisku projekt wam, Prześwietne Stany, przynoszę, projekt nie tylko przeze mnie, lecz przez innych, długą rozwagą zgłębiony, sądownictwem i pomocą dworów sąsiedzkich wsparty, bez których to dworów pomocy (przez zajęcie kordonem największych tychże banków majątków) satysfakcyi mieć nie możemy. Obszerne myśli projektu tego w dalszym ciągu ex deliberatione wychodzącego, tłumaczyć będę, a tymczasem o przeczytanie onego JP. Sekretarza upraszając, troskliwości i rozwadze waszej oddaję.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |