Wstęp
Sesje
Mowy
Noty
Projekty
Traktaty
Nominacje
Tabele
Przypisy


Głos

Jaśnie Wielmożnego Imć Pana Pawła Gostkowskiego

Sędziego i Posła ziemi ciechanowskiej

na sesyi sejmowej dnia 31 lipca in turno miany

Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy!

Prześwietne Sejmujące Stany!

Walczyć nieprzyjaciół orężem i zginać zuchwałych do dawania haraczu i hołdu, przyjmować od sąsiedzkich i dalszych potencyi posłów, pomocy dla swoich narodów żądających, dawać zgodne obcym dworom z wspaniałością Rzpltej odpowiedzi, godzić zakłóconych Królów, i zaszłe kończyć między panującemi wojny; to było dziełem dawnych Królów naszych, i dawnych Polaków. Szczęśliwe to były czasy, kiedy Król z szlachcicem, trzymając zawsze w ręku gotowy oręż, obzierał się w około, a wszędy mając baczność, napaść obcą natychmiast karał i niszczył, albo ją uprzedzał. Kiedy mniej znając dyplomatyki, mniej jej też wierzył, ale wiązał się zawsze z jednemi przeciwko drugim mocarstwom, i siłą zbrojną wspierając drugiego, odbierał wzajemne wsparcie, mając zawsze w zysku, iż w ustawicznym będąc do interesów i wojen europejskich wpływie, nigdy zajzdroszczący szczęścia i sławy sąsiedzi, zejść się i zmówić na uszkodzenie granic polskich nie mogli. Szczęśliwe, mówię, kiedy gorliwi o dobro publiczne biskupi codziennie w błagalnych ofiarach sprawę narodu polskiego przed tron Przedwiecznego nieśli, kiedy nie było wiele wodzów, ale każdy żołnierz, kiedy się nikt nie rodził panem kilku starostw, intratnym generałem i urzędnikiem cywilnym, ale każdy musiał dać wprzódy dowód męstwa i wiele połknąć kurzu wojennego, nim stopień lub nadgrodę zyskał. Nie natrafiliśmy już na te czasy, i gdyby historia jeszcze ubliżyła nam była o sławnych dziejach polskich wiadomości przykładu do naśladowania w miłości Ojczyzny, dojrzeć by było trudno. Widzieliśmy tylko po kilka razy odzywającą się krew dawnych Polaków i chęć przyswojenia sobie dawnej sławy, ale obok niej postrzegaliśmy zaraz przemoc obcą, intrygą rodaków wspartą, która najzbawienniejsze intencye próżnemi czyniła. Patrzemy oczyma naszemi na powtórny rozbiór Polski, nie dawszy żadnej przyczyny ani w sobie żadnej winy nie znając, a na nieszczęście po tylu ofiar dobrowolnych, przemożnych składek, niedawno ku obronie granic i całości naszej przez nas złożonych, bez wojny wpuściwszy w kraj nasz obce wojsko, teraz tylko słabość naszą wystawiać, wzbudzać litość, i odzywać się do samej tylko wielkiej wspaniałości nam radzą. Niech surowa potomność sądzi sprawcę i dokonywacza nieszczęścia naszego, a łez, którą nieszczęśliwy i uciemiężony wyroni teraz Polak, niech będzie takiemu molem, wewnętrzną spokojność trującym, i do ostatnich dni życia jego ustawicznie dogryzającym. Najjaśn. Stany! Kiedy więc już zdradą lub wstydną lekkowiernością zupełnie osłabieni od napaści obronić się nie możem, kiedy prowincyj bez pozoru nawet najmniejszego nam zajętych, orężem odzyskać nie jesteśmy w stanie. Zostawmy to pomyślniejszym czasom, zostawmy przynajmniej prawo własności potomkom naszym, nie przystępując pod żadnym pretekstem do czynności, cesyą granic przez Króla Imci pruskiego żądaną poprzedzających. Gwałt prowincye nasze bez najmniejszej przyczyny i winy naszej, nie podbił, ale opanował, gwałt niech je do zwrótu okoliczności posiada, lecz poseł naglony w sejmie nie może inaczej odpowiedzieć, jak tylko: Bronić gwałtu i wypędzać z kraju obcego żołnierza nie mogę, bo mi oręż z ręku zdradą jest wydarty, ale też nie mogę gwałtem opanowanych, ustępować prowincyj, gwałt niech trzyma, a prawo przynajmniej posiadania niech przy Polakach zostanie. Powtarzam ja tylko przeze mnie w tej Świątyni Praw już uczynione oświadczenie: iż stojąc przy wykonanej przysiędze, przy powinności posła, nie mogę dać inszego zdania i nie dam nigdy, a dotąd nie jestem przekonanym, co by kogo w tej Izbie do odstępowania kraju lub toż poprzedzających czynności nagliło i zginać mogło. Jeżeli strach i prześladowanie osobiste, tymczasowe dla miłości Ojczyzny i Boga w przysiędze wezwanego, wytrzymać należy, kryminalnego zaś spodziewać się nigdy nie można, bo najsroższy nieprzyjaciel, wierności i miłości własnej Ojczyźnie winnej tyrańsko karać nie może, jeżeli obawa, abyśmy uporem naszym nie stracili reszty egzystencyi kraju i imienia Polaka. - Takiego wyroku przemocy, zdanie moje przysięgą i powinnością ścieśnione karzącego, za karę żadną nie mam i mieć nie będę. Pójdę w niewolę, ale pójdę razem z bracią mojemi, pójdę za to, żem ich ustąpić nie miał prawa, a te ręce czyste, które się dźwignąć wzajemnie nie mogły, ocierać sobie wspólnie łzy przynajmniej będą. I cóż ja na tym stracę, jeżeli imię Polaka to mi już jest zmierzione, że wpośrzód niby wolności, wszystko zawsze musem udziałane bywa. Pod bronią obrany posłem, pod bronią sejmuję i w Izbie tej nawet, gdzie obcego żołnierza nie masz, widziałem na dniu wczorajszym i co dzień widzę zgwałconą prerogatywę posła, zgwałcone prawo i dopełnianie tego wśrzód gwałtu wszystkiego, co tylko moc obca pomyślić może. Pójdę śmiało do braci moich, którzy mię tu wysłali, doniosę im i powiem: nie mogłem odstąpić cnoty i przysięgi, a przez tych wołające do serca mego obowiązki nie mogłem odstępować braci moich, a kiedy zemsta karząca zdanie moje i na was rozciągnęła się. Przyjmujmy jarzmo razem z braćmi naszemi, którym zaprzysięgliśmy całość. Szlachcic i brat mój w domu pozostały, lemiesza w krwawym pocie czoła pilnujący, plonem ziemi własnej, nikomu nie wydartej, swoje i swej familii domowej skrzętnie potrzeby opędzający, nie znarowiony wysokiemi urzędami i do nich próżną wyniesienia się ambicyą nie wzdychający, dla niewczesnych zbytków, nierządu lub szulerstwa nie przyprowadzony do bankructwa, a stąd daleki od potrzeby w najpodlejszych intrygach szukania polepszenia losu, nie bawiący się frymarkiem talentów i cnoty, nie śmiały bez istotnych zasług cisnąć się po generalstwa i płatne urzędy, wierny Królom swoim i własnej Ojczyźnie, posłuszny prawu, z pokorą płacący podatki, zgoła zawsze w nierządzie przemagającej intrygi żyjący, nie będzie mię długo strofował o straconą egzystencyą, a jeżeli łzę z nagłej odmiany swojego jestestwa wyroni, może tę zaraz zmieni w rozpacz, mówiąc: Gnę ochotnie szyję moję w jarzmo, kiedy ją giąć i ten musi, który ją zbytnie wynosił, który zdradzał Ojczyznę, który na mojej ruinie budował swoje szczęście, chętnie tracę tę resztę kraju, w której mieszkając może co dzień obawiać by mi się przyszło, aby mię swoi nie złupili, aby pasmo intrygantów, po większej dotychczas przestrzeni obszerniejszej Polski rozpościerające się, nie skupiło się i nie zgromadziło w ten szczątek kraju, i ostatniego od gęby nie wydarło mi kawałka. Zgoła sprzykrzywszy sobie nierządną i niesforną wolność, spokojny przechodzę wraz z bracią memi do urządzonej przynajmniej niewoli. Czuję w sercu moim ten głos, jakim bracia moi, z któremi żyję, do których powrócę, i z któremi ostatnie trawić dni życia mojego będę musiał, jakim by mię powracającego z tak przykrą nowiną powitali, czuję to przekonanie duszy mojej, nic mię zatem ani osobiste moje prześladowanie, ani utracenie do reszty egzystencyi kraju i imienia polskiego nie zastrasza. Jestem przeto przeciwko projektowi JW. Drewnowskiego posła łomżyńskiego delegacyą w obiekcie mającemu, a razem i propozycyi za nim uformowanej JW. Rokossowskiego posła bełskiego affirmative.


Copyright 1998 by Biblioteka Kórnicka PAN and Centrum Elektronicznych Tekstów Humanistycznych