![]() |
|
![]() | |||||||||
Szymona Szydłowskiego Szambelana J.K.Mci i Posła Województwa Płockiego na Sesyi Sejmowej dnia 8 lipca 1793 roku w Grodnie miany Najjaśniejszy Królu, Panie Mój Miłościwy! Prześwietne Sejmujące Rzeczypospolitej Stany. Objekt Głosu mego i moment, w którym go do tronu Waszej Królewskiej Mości podnoszę, są nader ważne, abym postawiony na punkcie rozdroża, między zgubą a egzystencyą, między ocaleniem a zatarciem imienia niegdyś kwitnącego królestwa, w tym miejscu nie wyrzekł: Si tua tantummodo vatini. Quid Indignitus postularet, spectare voluisse, tecisse, ut te, cuius Testimonium nullius momenti putaretur, Tacitus dimiterem. Tak jest Miłościwy Panie, radbym milczeć, aby moc ta, która legislacyi naszej prawa daje, upadła w pozornych wynalazkach, na wszelkiej sposobności skarżenia reprezentantów, o wmawianie uchybienie Tronowi, lub Marszałkowi Sejmowemu, bądź komużkolwiek. Lecz gdy idzie o istotny ratunek Ojczyzny, którego żadna siła wydrzeć i żadna potwarz zaćmić nie zdoła. Gdy człowiek czując się być człowiekiem, postawiwszy się w kolei wszystkich społeczeństw i rządów z zatraceniem Ojczyzny, upatruje rozprucie wszystkich najświętszych związków, oraz wszelkiego beśpieczeństwa z zasad swych poruszenie, winien jest nie tylko sam czuwać i drugich obywateli budzić, ale nadto wziąwszy za tarczę Prawo Narodów, a za hasło tę maksymę: Zguba nasza jest początkiem i kamieniem węgielnym zguby waszej. Was, jakie tylko jesteście i egzystujące Mocarstwa. Winien, mówię, jestem przez krew, i pożogi zrobić przestwór czuciu swemu, do serc wszystkich żyjących ludzi. Tam ja, Poseł, z obowiązku reprezentanta mówić przymuszony, na oczyszczenie mnie od zarzutu, z prawdą niezgodnego Jakobinizmu, kładnę pro principio wniosków swoich, wierność i cześć Majestatowi, całość Ojczyzny, Prawo Narodów i beśpieczeństwo wszystkich Mocarstw; a tak usprawiedliwiony od osobistych namiętności, tłumaczę się w rzeczy pod decyzyą przychodzącej. Najjaśniejsze Stany! Skład narodów, uważając w istotnym i właściwym duchu konserwacyi, dla którego wiążą się społeczeństwa, jest powinnością, aby jedna część kraju broniła drugiej, tyle, ile odbiera, lub spodziewać się może wzajemnej obrony przez zgromadzenie i zjednoczenie sił ogólnych, skutecznym przeciw uzurpacyom odpor czyniącej. Lecz gdzie znaczniejsza część kraju, bądź mocą, bądź podejściem agresora, bądź własnym przyjęciem obcego jarzma, odejmie resztującej masie możność dzielnej przeciw gwałtowi rezystencyi, tam cząstka nie może sakryfikować siebie za całość, gdyż trzymając się ducha konserwacyi względem odpadłych prowincyi, musiałaby zapomnieć o beśpieczeństwie, które jest duszą tejże konserwacyi. Stąd i my, Polacy, bronić nie możem nierównie większych części zagarniętych, gdy tamte składając dawniej jeden ogół, nie były w stanie oparcia się z nami przemagającej mocy, nawet te prowincye raczej uważane być powinny za objekt żalu i dokonanej uzurpacyi, niżeli za powód do czczej i nieszczęsnej obrony, ogólną chyba tylko zgubę w korzyści przynoszącej. Bo czego całość odeprzeć nie mogła, temu część odporu dać nie zdoła. Zatem, zaborów, kiedy własną siłą odwrócić w krytycznej naszej pozycyi nie potrafiem, strzec się nam, Stanie Rycerski, najusilniej należy, abyśmy go w żaden sposób, ani przyznawali, ani upoważniali, uchowaj Boże Wielki! Moc go przedsięwzięła. Moc zdziałała. Niechże moc i gwałt dokonywa. Formalność ze strony naszej żądana nie usprawiedliwia rozboju; usprawiedliwiając go, gdyby i przymuszeni, my byśmy dorżnęli zarżniętego. My położym pieczęć gwałtowi. My przywłaściem części prawo służące całości, gdy o braciach i współobywatelach decydować będziem w postaci pana i zwierzchnika. A co najokrutniejsza, naturze i przyrodzeniu najprzeciwniejszym sposobem postąpim, jak bracia uczynili w zaprzedaniu Józefa, jeszczeż tam kilkunastu przedało jednego, tu Ducta proportionem sakryfikowanych ofiar i resztujących województw, których reprezentantami jesteśmy, tu jeden Józef przedałby całe rodzeństwo. Z tych powodów, projekt JW. Inflanckiego Jozofowicza, jako jest prawu przeciwny, bo na czele jego widzę apendicem legitimationis, czyli Cohonestationis elekcyi naszego JW. Marszałka Sejmowego, co jest rzeczą oddzielną od plenipotencyi deputowanym do traktowania, jako jest, mówię, przeciwny prawu dwukrotnemu unanimitate zapadłemu, gwałt na osobach sejmujących wyrządzony dowodzącemu, przez wmawianie w Stany jednomyślności przy elekcji. Jako przeciwny prawu przez Instrukcyę udecydowaną, moc i facultates deputowanych w traktowaniu ścieśniającemu. Jako na koniec przez wymienienie deklaracyi, której było objektem zagarnienie krajów Rzpltej, jest przeciwnym i pierwszej nocie naszej odpowiedniej, i duchowi prawodawstwa naszego, i prawu narodów, i beśpieczeństwu wszystkich Mocarstw. Tak nań, nie tylko godzić się nie mogę, ale nawet na turnum go nie puszczam, i uznając go za niebyły, i wchodzić do tej tu Izby nie mogący, przeciw niemu protestuję się, i protestować będę.
| |||||||||||
![]() |
|
![]() |